No to jest dziwna sprawa. W Polsce baaardzo się to piętnuje. Słyszałem to zarówno od ludzi z KP, jak i np. na Profesjonaliach, jak szkolili barmanów. Z kolei w Niemczech Martin Zuber też zamaczał kranik. Stouty nalewa się specjalnym kranem, który sięga dna szklanki. W angielskich pubach też zamaczanie jest powszechne. Jaka jest różnica? W Niemczech czy w Czechach dziennie idzie kilkadziesiąt, albo kilkaset kufli. W Polsce kilka lub kilkanaście. Z domowego kegeratora podobnie, z tym, ze będzie to kilka lub nawet jeden na kilka dni. Wbrew pozorom większy reżim sanitarny trzeba utrzymywać tam, gdzie jest mniejsze zejście piwa. W takim u Fleku, mogliby przez miesiąc nie czyścic instalacji i nic by się nie działo, bo kran jest non stop przemywany świeżym piwem. Dodatkowo w takich Niemczech praktykowane jest czyszczenie kranu gruszką na początek i koniec dnia. Także jestem głęboko przekonany, że kranu nie powinno się zamaczać. W pewnych warunkach ma to jednak mniejsze znaczenie, a w pewnych większe.