Środek lata, środek wakacji, środek dnia - 12:10. Pogoda wspaniała, upalnie (tegoroczne lato jest rewelacyjne).
Przy okazji bytności w okolicy, zjawiamy się w Jedlince na "rekonesansie" browaru.
Po wjeździe na na plac przed browarem, kilkanaście osób (zmotoryzowani, plecakowi turyści, inni) krąży wokół wejścia do nowego (dosyć tandetnego - przy pobliskich budynkach, nawet ruinie starego browaru...) budynku.
Dołączamy do grupki oczekujących, po szybkim rozpoznaniu - browar zobaczenie/możliwość skosztowania jakiegokolwiek piwa: PO 14-TEJ!
No dobra, w listopadzie, grudniu - gdzie z pewnością pies z kulawym ch...em (i nogą też) się do tej godziny nie pojawi, ale nie w środku lata, okolicy turystycznej, nowo otwartym unikatowym w najbliższym rejonie browarem...
Można jeszcze zrozumieć - po komunistycznym podejściu do klientów, sprzedaż od godziny... - ale historycznie była to 13-ta!
Z plotek!! okołobrowarnych - piwo sprzedaje się b. dobrze, głównie podczas weekendowych imprez z udziałem DJ-a (podobno nawet z KATOWIC! ).
Kiedyś:
- bardzo mi zależało na odwiedzeniu tego nowego browaru w mojej okolicy,
- może zjawię się pod pałacem. Tak - KIEDYŚ!
Mam (oby błędne) wrażenie, że Browar Jedlinka, to inwestycja realizowana przez kogoś bez "przekonania" do dobrego piwa i jego wielbicieli. Obym się mylił.
... ale zawsze jest jakiś DJ!
... i motłoch, który rozrusza!
... a "pyffko" popłynie strumieniami!