Dzisiaj, podczas porządkowania piwniczki pod zapasy słodów, znalezisko.
Butelka piwa, litrowy PET (po Opacie) - część warki przeznaczona na imprezy wyjściowo-wyjazdowe typu: grill u znajomych (wynieś, poczęstuj/wypij, butelkę zostaw - to łatwiej... wrócisz do domu ).
Warka 43 Lager, 11,5°Blg, warzone 15.06.2010, wg mojej bazy rozlane 1449 dni temu (dopiero potem zobaczyłem, że butelkowane 13.07.10, kilka dni do pełnych 4 lat - ale i tak bym nie wytrzymał z otwarciem). Przechowywane w temp. 8-17°C.
Przy otwarciu wyszło dosyć gwałtownie podnosząc osady.
Kolor - mętne, przygaszony "wiewiórkowy", lol - zawsze myślałem, że potrafię określać kolory, tu poległem.
Piana - dało się nalać z fajną czapeczką, przybrudzona biel, drobnopęcherzykowa, średnio obfita, nietrwała - po upiciu ok. 1/2 kufla zniknęła bez śladu.
Aromat - wyraźny chmielowy.
Smak - wytrawny, czuć chmiel (Lubelski - lubię, pewnie przez przyzwyczajenie się do niego od pierwszych swoich piw), nikła słodowość, goryczka dosyć wyraźna, finisz lekko cierpki, niewielka kwaskowatość w posmaku.
Wysycenie - dosyć duże.
Ogólnie - jak na tak tak długi czas, przy niskim ekstrakcie, zachowało się całkiem dobrze. Czasy świetności (o ile były ) ma dawno za sobą, ale "przyprawione" nutką niespodzianki i nostalgii - wypite z przyjemnością. Zaskoczyły mnie wyraźnie zachowane smak i aromat chmielu.