Skocz do zawartości

pogo

Members
  • Postów

    467
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pogo

  1. U mnie większość piw była dobrze nagazowana już po 3 dniach... docelowo po 2 tygodniach... Niektóre dopiero po 2-3 miesiącach... i kompletnie nie wiem od czego to zależało, nie zgrywało mi się ani ze szczepem drożdży, ani z ilością cukru, ani z temperaturę temperaturą refermentacji... ani nawet z oryginalnym Blg. Uważam, ze drożdże to żywe stworzenia, które mają prawo do swoich fochów i trzeba to zaakceptować. No dobra.. jakieś zależności były, ale niezbyt jednoznaczne i mało oczywiste... z dużymi odchyłami.
  2. Zaczekajm chwilę aż ktoś mnie objedzie za złe rady
  3. Ja tak nie twierdzę. Jedynie często widzę na forum jak proponują rezygnację z tego. Nie wiem dlaczego, nie wnikałem. Ogólnie mówi się, że jest to moment gdy produkuje się smak chmielowy. Jeśli to prawda, to lepszy efekt uzyskuje się wrzucając chmiel po zgaszeniu palnika (chmielenie whirpoolowe), ale czy rzeczywiście można tak do tego pochodzić to nie wiem, to nie takie proste. Bez eksperymentów by to porównać się nie obędzie, a ja nie mam cierpliwości by warzyć dostatecznie dużo podobnych do siebie piw by to zweryfikować względem swojego gustu. S-04 są dobre, ale US-05 powinny być jeszcze lepsze. Jeśli masz możliwość i nie boisz się zakażenia, to polecam Nie zapomnij tylko oznaczyć butelek i pochwalić się rezultatami. (To bardzo subiektywna rada, nie koniecznie dobra) Sam chciałbym mieć możliwość dzielenia warek na kawałki aby robić takie eksperymenty, niestety brak miejsca w odpowiednich warunkach.
  4. Jakbym miał zgadywać z DMS-em przy no-boil, to bym się zasugerował kilkoma opowieściami o nim. Oczywiście to kompletnie nic konkretnego i tylko moje luźne domysły, nie bierzcie tego zbyt poważnie. SMM zmienia się w DMS dopiero po przekroczeniu 80°C (dlatego mówi się, że tak ważne jest szybkie schłodzenie brzeczki poniżej tej temperatury). Podczas zacierania (nie licząc dekokcji) nigdy takich temperatur nie osiągamy, więc DMS-u nie powinno być. Z tego by wynikało, że 15 minut gotowania to dość czasu by zrobić sporo DMS-u, ale za mało by go odparować. Zastanawiam się tylko co z ta dekokcją, bo mi kompletnie nie pasuje do teorii... Czyżby DMS zostawał w ziarnie podczas filtracji? To raczej niemożliwe... Przypominam, że to tylko luźne przemyślenia pozbawione merytorycznych podstaw. Proszę nie bić za to, że piszę głupoty.
  5. Jedyne co mogę zalecić to zrezygnowanie z wrzucania Goldinga w 45 i 55 minucie gotowania (czyli jak się domyślam na 15 i 5 minut przed końcem), a użycie tego chmielu w całości na sam koniec (w momencie gaszenia gazu). Wrzucanie w połowie też wielu uważa za pozbawione sensu, ja osobiście nie mam wyrobionej na ten temat opinii. Z tym lubelskim musi się wypowiedzieć ktoś, kto lepiej ode mnie zna jego profil i wie jak się zgrywa z Goldingsem.
  6. Fakt... nawet 85-90°C nie powinno zaszkodzić jako temperatura jeziorka nad słodem. Skoro i tak skrobia została to chyba gorzej nie będzie, a jak filtracja idzie powoli, to max 1/4 brzeczki zostanie pozbawiona całkowicie enzymów, bo niżej będzie już chłodniej. Ale to tylko moje zgadywanie, pewnie znowu coś źle piszę.
  7. Kilka piw tak zostawiłem i było ok... przy czym ja chłodziłem w garze na balkonie lub całkiem olewałem to zostawiając na zgaszonym palniku. Zapomnij o uchylonym wieku, zamknij szczelnie. Na początek może nieco napuchnie, ale ostatecznie i tak pokrywa będzie zassana. Warto przedłużyć gotowanie aby zredukować DMS - przynajmniej w teorii, w rzeczywistości nie wiem czy będzie różnica.
  8. pogo

    Dezynfekcja pleśni

    NaOH nie da rady na zapach? Tak dopytuję na przyszłość, może mi się kiedyś przyda...
  9. Znowu pewnie napiszę głupotę... ale kleikowanie robi się chyba w 100°C... Za bardzo się na tym nie znam, ale coś czytałem tutaj, że przy pszenicy bywają jakieś problemy z próbą, ale kompletnie nie pamiętam o co chodziło. Inna sprawa, że piwo nie jest z założenia zepsute z tego powodu, a jedynie mniej trwałe i bardziej mętne. Trzeba je szybciej wypić, co przy pszenicy wydaje się nieszkodliwe. Co do filtrowania to pojęcia nie mam... sorki... Fakt, że tak robiłem przy żytnich piwach i były w smaku całkiem całkiem po czymś takim wcale nie świadczy o tym, że to dobry pomysł.
  10. Znalazłem coś takiego: http://www.brsquared.org/wine/CalcInfo/FruitDat.htm Jeśli dobrze rozumiem, to sok, który uzyskuje się z jagód ma średnio SG = 1.0507, czyli ok 12,6°Blg. Sam się zastanów, czy taki wynik Cię zadowala i jak ewentualnie chcesz to poprawić. Sądząc po info znalezionym tu: http://www.homebrewtalk.com/showthread.php?t=273603to raczej jest wynik SG = 1.04, czyli 10°Blg. Nie wiem którym źródłom bardziej ufać i czy uzyskasz coś podobnego. I żeby nie było: kompletnie się nie znam na robieniu wina, poszukałem informacji, która wydawała mi się najbardziej istotna i nie wiem jak się przygotowuje sok pod wino.
  11. Niczym się nie martw. Niektóre drożdże rzeczywiście czasem zostają na powierzchni, ale może to być też resztka piany. Daj im czas pewnie jeszcze opadną, choć słyszałem, że czasem już tak zostaje. U mnie do tej pory zawsze opadało, ale bardziej doświadczeni pisali, że nie jest to regułą. Nie ma potrzeby w tym grzebać. Pewnie zaraz znowu ktoś mnie objedzie, że złe rady daję.
  12. Jeśli chodzi o jakość moich piw, to mam kilka którymi lubię zakończyć wieczór degustacji piw rzemieślniczych. Szczególnie jeśli na koniec trafiam na jakieś wadliwe... albo zwyczajnie takie, że mam wątpliwości czy będzie mi pasowało i okazuje się, że wątpliwości nie były bezpodstawne. Czasem kupuję piwa, które są na pograniczu stylów, które lubię, więc ryzykuję... Na 14 własnych piw, jakie obecnie mam w pogotowiu w szafce ledwo 3 jestem w stanie bez wahania wskazać jako absolutnie pewne, że chcę nimi zakończyć dzień. Nie jest to genialny wynik, wiem... ale wszystkie 3 to eksperymenty, czasem mniejsze czasem większe, ale nic "normalnego". Jeszcze niedawno miałem z tych piw 2 więcej co się nadawały do takiego traktowania, ale teraz są zbyt stare i straciły smak Aż żałuję, że tak długo je trzymałem... w sumie głownie na takie okazje. Mam też jedno, które otwieram tylko na specjalne okazje... choć nie wyszło zgodne z planem to i tak zasługuje na takie traktowanie. Zaczynając zabawę z piwowarstwem nie miałem planu by robić genialne piwa w konkretnych stylach. Chciałem robić głupoty, których mało kto próbował. Potem przyszedł pomysł by mieć taniej dobre piwo, który padł po 3-4 pierwszych warkach. Celowanie w 20% alko, to nie jest chęć taniego i skutecznego nachlania się... to są 2 inne elementy: 1. popisać się przez znajomymi, którzy uważają, że w domowych warunkach da się zrobić tylko podpiwek (no comment, wiem, że to żałosne) 2. sprawdzić się czy umiem dostatecznie dobrze potraktować tak trudne drożdże. Jak widać nie, skoro zatrzymały się na 16% i będę tego próbował raz w roku jako test czy czegoś się nauczyłem w tej kategorii... tym razem wyszło na to, że jest tylko gorzej Składając surowce na piwo jestem w stanie sobie wyobrazić ok 80% smaku i aromatu jaki uzyskam, więc uważam, że jest nieźle. Oczywiście zdarzają się błędy, które zniweczą efekt. Przeraża mnie, że czasem czytam recepturę na jakieś piwo, które ma dobre recenzje to ja sobie je wyobrażam jako mało ciekawe, którego nie chcę pić, ale zrobię... może się mylę... i okazuje się, że się nie myliłem. Piwo niemal idealnie trafia w te wyobrażenia... Sądziłem, że taki poziom to będę miał w okolicach 100-200 warki. Albo źle oceniam procenty, albo te pozostałe 20% ma większe znaczenie, niż mi się teraz wydaje. Pewnie wciąż nie czuję większości wad. Nie wiem czy uznawać to za coś dobrego czy złego, skoro mi smakuje Piję bardzo dużo rzemieślniczych piw, zawsze czytam skład i próbuję sobie wyobrazić jaki będzie tego efekt... skuteczność dużo mniejsza niż przy własnych piwach, ale to co poczuję staram się powtarzać w swoich produkcjach i porównywać efekty. Czasem boję się, że autosugestia podpowie inne aromaty niż te wyczuwalne w piwie. W swoim się przed tym nie uchronię, ale w kupnych mogę wypić odrobinę i dopiero przeczytać etykietę i zastanowić się czy pasuje ona do tego co poczułem - znaczy te wyobrażenia. Piwa uważam, że jakimś cudem robię niezłe i znajomi mnie w tym przekonują. Wiadomo, nie każdemu każde piwo smakuje (mam smakoszy na piwo, którego ja sam pić nie chcę, bo dla mnie zbyt nudne, a dla nich pozostałe nie do wypicia) Piwa, które uważam za udane podrzucam do sklepu specjalistycznego, bo się polubiliśmy z właścicielami :] Ciągle dopytują kiedy będzie następne i powtarzają by trzymać poziom i kombinować komercyjnie. Nie traktuję tego dramatycznie poważnie, bo raz podrzuciłem piwo, którym chciałem pokazać, że da się schrzanić genialny chmiel... i tak ocenili piwo jako bardzo dobre. To samo powiedzieli moi znajomi, mimo, że powiedziałem im, że to piwo jest na dobicie jak już nie będą czuć smaku... Ja wciąż je trzymam na imprezy gdzie wiem, że do kufla trafi jakie siódme... osobiście wolę nawet standardowe Tyskie. Podsumowując jakość moich piw (w czasie gdy były najlepsze do picia) - nie będę liczyć, strzelam nieco z liczbami: 15% - świetne 30% - nawet nawet 35% - da się wypić 20% - cud, że ktoś chce to pić (i to z przyjemnością), bo chciałem to wylać w kanał uważam to za genialny wynik jak na mój poziom znajomości tematu. Trzeba jednak zauważyć, że do top15% trafiło piwo, które ma wyraźną wadę w postaci aromatu/smaku czerwonego jabłka... ale to tak fajnie komponowało się z resztą... Walłem straszny offtop we własnym temacie...
  13. Odrobinę odbiję od obecnego wątku... Ktoś ma jakies info o tym jak zachowują się różne gatunki lacto-... ? w sklepach piwowarskich są dostępne tylko 2 różne (też nie wiem czym się różnią), ale widziałem, że ludzie stosują też inne... z probiotyków. Gdzieś ktoś zna jakieś podsumowanie co jakie efekty daje? Wiem, że to zawsze jest spontaniczna część i nigdy nie ma nic pewnego, ale może wiadomo co daje większe szanse na szlachetnego kwacha, a co na kibel... ?
  14. Konkretne fakty z produkcji tego "starego" BW: po dodaniu czystego cukru (sacharozy) drożdże nie dały mu rady go przerobić... Bulkanie jest w dość dobrym tempie ok 1 (potrójne) bulknięcie na 15 sekund. Przy tych parametrach kilka dni może nic nie znaczyć... spodziewane tempo to 1°Blg na 2 tygodnie. W świeżym BW mam podejrzenie, że za wcześniej dodałem prostych cukrów i drożdże się rozleniwiły i olały maltozę, albo były "słabe" i padły przy ok. 16% alko... Przyznam, że to stare źle traktowałem pod względem możliwości infekcji... i nic mu nie jest. Chyba te 20% alko dało radę zabić wszystko co do niego wpadło bez wcześniejszej obróbki (czyli płatki dębowe). Mimo wszystko, wtedy ryzykowałem, bo byłem młody i głupi, drugi raz tak nie zrobię, bo jestem już tylko młody. Oczywiście wtedy nic się nie stało, ale po co znowu ryzykować...
  15. Nie sądzę by miedź rzeczywiście była wskazana w piwowarstwie. Przy krótkim kontakcie OK, ale jak ma fermentować przy kontakcie z nią, to raczej nie bardzo. Mosiądz jest dużo odporniejszy chemicznie, ale nic nie przebije "kwasówki", może poza metalami szlachetnymi, ale i to nie jest takie pewne. Innymi słowy: krótki kontakt i chcesz koniecznie oszczędzać to miedź da radę... na drugim miejscu mosiądz, a "kwasówka" to pewniak do wszelkich zastosowań spożywczych.
  16. Palony jęczmień jak dobrze pamiętam ma ok 1000 EBC. Nie lubię używać kalkulatorów do koloru... wierzę w swoje wątpliwe wyczucie (i prawie zawsze mam za ciemne)... i w tym przypadku na kolor dałbym ok 30-50g palonego na sam koniec. Dopiero próbuję się ogarnąć po tym jak mi wszystko szło strasznie ciemne, więc nadmiernie się nie sugeruj, bo mogłem przesadzić w dowolnym kierunku. Najlepiej użyj jakiegoś kalkulatora, nie brakuje tego (ktoś ma linki?)
  17. Z tego co mi wiadomo, to kiełkowanie jest procesem zmieniającym zborze w słód... więc to musi być to samo... Ale ja się nie znam, ja tu tylko trolluję... i lubię dobre piwo
  18. Blg nie sprawdzałem jeszcze. Powstała świeża piana jak przy fermentacji (tylko w małych ilościach) i zaczęło bulkać. Po opadnięciu piany wciąż dość żwawo bulka. Stoi w stałej temperaturze. Wiem Mimo wszystko mam nadzieję jeszcze go poprawić wrzucając lepiej zahartowane drożdże... A może to zły pomysł? Trochę się boję, że te co są kompletnie nie podejmą pracy na refermentację i znowu będę miał piwo zupełnie bez gazu za to z cukrem.
  19. Te drożdże jak są dobrze traktowane to podobno dają radę zrobić do 25% alko, w co ja nie liczę w moim piwie... ale 20% byłoby super. Stary BW to startowe 45°Blg, które zeszło do 15°, a po rozcieńczeniu i dodaniu świeżej gęstwy znowu ruszyło (nie wiem czy świeża coś zrobiła czy zwyczajnie ruszyły jeszcze stare, zahartowane drożdże). Także 36 -> 11 to jest dobry wynik, ale odrobinę mu brakuje do założonego celu Żadnego z tych piw nie próbowałem organoleptycznie, więc poziomu bezpośredniej słodyczy nie odgadnę. "Nowy" BW może nie mieć siły nawet się nagazować w obecnym stanie gdyby go zabutelkować... tak jak było ze starym, mimo że tamten dotarł do ok 20% alko (według BS), a obecny "ledwo" 16%.
  20. Wiem, że nie zrobiłem nic specjalnie mądrego, więc proszę o powstrzymanie się od komentarzy jak bardzo złe jest to co już jest... Szukajmy rozwiązań obecnej sytuacji, a nie przyczyn. Proszę. Aktualnie fermentują u mnie 4 piwa... wszystkie na etapie cichym... Barley Wine, którego schrzaniłem dodając za dużo cukru... sumaryczny ekstrakt początkowy 36-37°Blg obecnie 11°Blg. Stoi tak od miesiąca bez przelewania. Starałem się napowietrzać ile się dało na początku i sypnąłem dość konkretne ilości pożywki (nie mierzyłem... strzelam, że ze 2-3 razy tyle co zaleca producent pożywki, czyli w miarę zgodnie z zaleceniami White Labs) - drożdże to WLP099 rozruszane wcześniej na lżejszym piwie. Barley Wine z zeszłego roku, który mi niedofermentował, bo drożdże się poddały (też WLP099). Po roku zlałem piwo z butelek znowu do fermentora i dodałem świeżej gęstwy (ta sama co do BW z punktu 1) i rozcieńczyłem do poziomu 35°Blg (w przeliczeniu na stan początkowy) - po miesiącu wciąż fermentacja trwa sądząc po powolnym bulkaniu (nie było ruszane/przenoszone, w miarę stała temperatura ok 19-20°C) Jenaer Weise... tu już ostro poleciałem z wyzwaniem, na które nie jestem jeszcze gotowy, ale skoro już poszło to ciągniemy dalej... Czyli maksymalnie kwaśne pszeniczne 15°Blg (w mojej wersji, nie wiem czy to dobrze). Jechało na mieszance od WYeast (przepraszam nie chce mi się teraz szukać) do robienia ekspresowych kwachów... ale z gęstwy jako trzecie piwo i do tego resztka z dna po Berliner Weise (London Sour). na tych ekspresowych po 2 miesiącach powinno być do butelek, ale jeszcze tydzień temu było konkretne "zakażenie" w postaci błonowatych pęcherzy, bardzo gęstych. Dziś jest cienki kożuszek przypominający pierwsze oznaki fermentacji, tylko mniej regularny i lekko niebieski (wiem, że to tylko pozostałość, po tamtym, poznałbym pleśń) Odpadowy kwach na najnowszym Barley Wine (punkt 1), czyli to co wyszła słaba brzeczka po nim. Pływają w WLP 644 - brux-like Trois, czyli (jak dobrze zrozumiałem opis) szczepie drożdży piwnych, które naśladują dzikusy. Plan jest by obecne ok 27l tego przelać w balon 50l i dać coś na większego kwacha (nie próbowałem, co jest teraz, ale powierzchnia piwa wygląda absolutnie czysto, tylko resztki piany). No to pytania... w większości pewnie niezbyt mądre... ale co mi tam, lepiej wyjść na idiotę tu niż zrobić z siebie idiotę z piwem... Co działać z Barley Winami? Wstępnie plan mam by tego "świeżego" przelać w nowe wiadro i wynieść do piwnicy do tego "starego" i jak w starym się skończy (+2 tygodnie) to go zabutelkować i gęstwę dać do nowego aby dociągnęło co się da... Z kwachami jest jeszcze trudniej. Weise niedługo trafia w butelki... Najpewniej za 2-3 tygodnie, bo sądzę, że opadają ślady działalności bakterii. Ale ten na Brux-like dawno zakończył wszystko... Od początku maiłem plan by go przelać w gąsiora 50l i tak kontynuować kiśnięcie. I tu się robi dużo dużo pytań... (nie umiem robić tu podpunktów, to zrobię nowy dział) Do kwacha (kolejność zgodna z tym jak myślałem, czyli losowa): Mam gotowy zestaw na nowe kwaśne piwo. Może warto już to uwarzyć i dać drożdży gęstwy po odpadowym piwie? Czyli WLP 644 - brux-like Trois. I Potem pomyśleć jak to poważnie zakwasić. Dostałem zalecenia by wstępną fermentację zrobić czymś neutralnym i dopiero dać bakterii... ale może te brux-like będą też dobre jako początek? A może lepiej rzeczywiście robić bardzo neutralnie na S-04 lub US-05? czy te 27l w 50-litrowym gąsiorze to nie problem? i czy dobrym pomysłem jest zrobić świeżą warkę i dodać do tego gąsiora by dopełnić go? Czy dodać całkiem świeżego czy przerobionego wstępnie? Mam dziwne wrażenie, że o jakimś pytaniu zapomniałem... przypomnę sobie to dopytam... Na pewno zawaliłem wiele, ale skupmy się na ratowaniu, a nie na opie... czyli jak piszecie to zacznijcie proszę od rad, a kończcie na informowaniu co należało zrobić inaczej. Dzięki
  21. Nie powinno im nic być. Jak robiłem pierwsze piwo to właśnie w 33-34°C uwadniałem drożdże i nie było z nimi problemu. Znaczy piwo wyszło kiepskie, ale nie sądzę by to była wina drożdży (dry stout z brewkita uzupełniony zwykłym białym cukrem).
  22. @@Łukasz, Nie chcę mieć prawidłowego pomiaru na tym etapie, tego dokonuję drugi raz przy rozlewie. Chcę tylko sprawdzić czy się nadal zmienia. Poza tym zwykle wkładam go dopiero gdy piana opadnie. @@Undeath, Refraktometr mam, ale jakoś nie wpadłem na pomysł ze strzykawką... Piwo było otwierane tylko kontrolnie, pojedyncze butelki raz na kilka miesięcy oraz jak ktoś się dopytywał i koniecznie chciał spróbować... Teraz ma już rok. Jego największa wada to fakt, że jest (było) strasznie słodkie i ulepkowate, reszta smaku rzeczywiście stopniowo się układa i jest coraz lepiej, ale nie jestem w stanie znieść czegoś tak słodkiego i to jedyna przyczyna, dla której tak kombinuję.
  23. To nowe też wygląda jakby dało się przykryć kieliszkiem i zalać wodą, choć wiadomo, że to nie to samo co szczelne zamknięcie (trzeba tylko urwać tą biała plastikową zatyczkę). Można też zalać silikonem cały otwór z badziewną zatyczką. To nie będzie miało kontaktu z piwem, więc nie trzeba żadnego specjalnego. Oczywiście to już takie ratowanie sprzętu by jeszcze nadawał się to użytku... No i to raczej luźne pomysły, a nie praktyka... Skoro już zeszliśmy bezpośrednio z tematu to się podłączę i zadam jeszcze jedno odbiegające nieco od niego. Czy jak zlewam lambika do gąsiora to jest jakiś problem z nadmiarem wolnego miejsca jakie zostanie? Mam ok 25-27l piwa i banieczkę 50l... Może warto uwarzyć coś świeżego i szybko dodać do uzupełnienia objętości? (szczegóły kiedy i jak dodawać zostawmy na później)
  24. Ale każde pobranie próbki to ryzyko zakażenia... wolę nie ryzykować. Jeszcze niedawno miałem drugi spławik, ale się stłukł...
  25. Tak. Wcześniej to skonsultowałem z kumplem, który wydaje się znać na rzeczy (zawodowy piwowar + ponad 100 warek w domu). Odradzał mi takie kombinacje aż spróbował piwa. Tak zwyczajnie. Po zdezynfekowaniu został włożony do fermentora i już tam został. Wyniki pomiarów będą raczej marne, ale przynajmniej zobaczę czy coś się jeszcze zmienia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.