Skocz do zawartości

slotish

Members
  • Postów

    930
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez slotish

  1. slotish

    Piwowarów nocne rozmowy

    Dzisiaj przeżyłem piwny i piwowarski szok i rozczarowanie. Jadąc ostatnio na krótkie wakacje nad jezioro wstąpiłem do Browaru Edi i zaopatrzyłem się w wyroby tego browaru. Kupiłem mętne, pilsa i ciemne. Dzisiaj nadszedł dzień degustacji i z każdego piwa wypiłem łyka po czym zawartość kufla wylądowała w zlewie ( w zasadzie w pilsie wystarczyło powąchanie zawartości - łyk był tylko formą upewnienia się ). Słyszałem niezbyt pochlebne opinie o tym browarze ale to czego doświadczyłem przerosło moje najgorsze obawy. Zwyczajny apteczny smród i smak "dentysty" - piwa zwyczajnie nie nadające się do sprzedaży! Mętne to zwyczajny roztwór drożdży - do zlanej gęstwy brakowało mu niewiele. Zmusiło mnie to do refleksji czy to ja miałem pecha czy po prostu polski konsument nie czuję takiego oczywistego zakażenia piwa? Recenzje na bbiz, które po chwili zacząłem przeglądać przekonały mnie jednak, że dla tego browaru to standard... W tym wszystkim można wychwycić jeden pozytywny aspekt sprawy - Polska jest tak spragniona małych browarów i regionalnego piwa, że nawet takie byle co jest w stanie się sprzedawać - nie wiem jak to jest możliwe. Przy okazji kupiłem firmowe szkło - całkiem gustowne przypominające kielich do grodzisza. Szkoda, że sprzedano mi je tak brudne od środka, iż miałem problem z doczyszczeniem go...
  2. Najbardziej nie lubię zlewania do butelek. Butelki płuczę po wypiciu więc z czyszczeniem nie mam problemu a zacieranie to sama przyjemność
  3. Zatrzaśnij fermentor i za tydzień zmierz BLG jeszcze raz. Pewnie jeszcze trochę zejdzie.
  4. Ja podzielam zdanie Scoobyego - to zależy od stylu. Wszelkie lagery, piwa grodziskie, angielskie ale wole jednak klarowne. Mętność jest pożądana w przypadku hefe-weizenów, witów itd...
  5. slotish

    CLO2

    Wiktor może moje matematyczne dyletanctwo nie jest aż tak daleko posunięte ale po części rozumiem takich ludzi. Ja po 3 latach od matury wszystko liczę na kalkulatorze - może poza działaniami typu 5x6 ( często dla pewności - bo nie mam zaufania do własnych zdolności ) bo zupełnie wyszedłem z wprawy. Matematyka była dla mnie koszmarem przez który musiałem przebrnąć i jestem szczęśliwy, że się skończył raz na zawsze. I pewnie za kilkanaście lat będę pamiętał i umiał jeszcze mniej. Dlatego właśnie jestem w stanie zrozumieć ludzi jak twój kierownik Żeby post nie był do końca off topem dodam tylko, że zgoda i olo333 uzmysłowili mi jak proste może byc użytkowanie clo2 i dzisiaj postanowiłem, że z końcem miesiąca zakupie ten specyfik koniec z ACE w moim browarze
  6. Wg mnie jest już normalne nagazowane ale może masz racje. Dobrze, że mam jeszcze jedną butelkę
  7. Hej Mcpol1 piłem twoją pszenice. Oto moje wrażenia: Piana: średnio-pęcherzykowa, średnio-trwała, bujnie wypełnia pokal - nalewałem na trzy razy - szybko jednak redukuje się do cienkiej warstewki. Kolor: ciemnozłoty, po wlaniu drożdży mętny jak należy. Zapach: Dominuje banan, dalej guma balonowa i lekki goździk. W tle niestety bardzo delikatna nuta rozpuszczalnikowa. Smak: słodki, leko karmelowy, mocne wysycenie szczypie w język, lekko kwaskowy. Oto zdjęcie: Zaskoczyło mnie to piwo. Szczerze mówiąc sam nigdy nie zrobiłem lepszej pszenicy. Minusem dla mnie jest za wysoka słodkość - ale to rzecz gustu. Degustacja tego piwa zmusiła mnie do rozmyślań nad drożdżami WB-06, które zapewne użyje jeszcze w moim browarze.
  8. Hej Oczywiście nie używałem mleka owczego w serowarstwie ale sprawdziłem tą kwestie w "Domowy wyrób serów" Ricki Caroll. Według autorki mleko owcze jest jeszcze bardziej wartościowe niż krowie, zawiera 10% mniej wody niż mleko krowie i z tej samej ilości mleka owczego powstaje 2,5 raza więcej sera niż z krowiego. Autorka wspomina też, że trzeba się z tym mlekiem umiejętnie obchodzić (ale zapewne górale, którzy od pokoleń się tym zajmują nie potrzebują żadnych lekcji ) to jest dodawać mniej podpuszczki, soli i kroić skrzep w większe ziarna. Może doszło do jakiegoś nieporozumienia językowego z góralami? Może chodziło im o konkretny gatunek sera? A może tak po prostu robią "od zawsze" i wydaje się im, że jest to jedyna słuszna metoda na wytwarzanie sera. Pozdrawiam
  9. Ja będę płukał do piw konkursowych - osobiście siarki nigdy nie wyczułem ale sędziowie mają wrażliwszy nos więc pewnie warto włożyć więcej pracy.
  10. Z tego co wiem to w zależności od okresu ale generalnie nie był piwem mocno wędzonym. Nikt z mojej rodziny czy starszych znajomych których pytałem o grodziskie w ogóle nie łączy tego piwa z wędzonością dlatego wydaje mi się, że wędzonka nie mogła być "masakrująca". Ale dla pewności musiałby zabrać głos ktoś kto sam pił piwo grodziskie na przestrzeni lat
  11. Nie. Wędzonka jest delikatna i bardzo subtelna. To nie jest piwo dla amatorów mocnej wędzoności. Dodam, że miałem kontakt tylko z dwoma komercyjnymi słodami wędzonymi: Steinbach i Castle Malting - tylko do tych słodów mam odniesienie.
  12. Nie dodawałem bo nigdy tego nie robiłem i nie chciałem aby wielotygodniowy wysiłek został zmarnowany przez jakiś błąd spowodowany brakiem doświadczenia i w efekcie "granaty". Nagazowanie jest wysokie ale wydaję mi się, że grodzisz powinien być bardziej nagazowany. Może to piwo potrzebuje jeszcze trochę czasu by wysycenie było optymalne z powodu zastosowanej żelatyny.
  13. Słodowanie ziarna na słód pszenny dymiony Ostatnimi czasy mój browar miał szanse sprawdzić swe siły w trudnej i żmudnej sztuce słodowania. Motywacją do podjęcia się tego zadania była chęć uwarzenia piwa grodziskiego z dodatkiem słodu pszennego dymionego ? a więc mającego kontakt z dymem na etapie tzw. zielonego słodu a nie uwędzonego już gotowego. Przekonał mnie do tego również na ostatnich WWP nasz forumowy kolega dżony, który zobowiązał się do przygotowania dla mnie fiolki gęstwy oryginalnych drożdży grodziskich. W tym miejscu chciałbym podziękować dżonemu nie tylko za wspomniane drożdże czy łuskę jęczmienną ale za dokładne opisanie całego procesu słodowania i cierpliwość w odpisywaniu na nurtująca mnie pytania. Dzięki Janek! W zasadzie całość ukazanego w tej fotorelacji procesu jest tylko wykonaniem przeze mnie, podanej mi instrukcji. Korzystałem także z wiedzy wogosza zawartej w tym wątku: http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=92897 Całą zabawę w słodownika fotografowałem. Opis procesu jak wyglądał on w moim browarze zamieszczam razem z fotkami. Słodowanie Wyrób słodu należy zacząć od zdobycia ziarna pszenicy. W moim przypadku nie okazało się to takie proste jakby się mogło wydawać. Pszenica może być jara lub ozima, pożądana jest odmiana niskobiałkowa, ziarniaki muszą być sypkie, złote oraz pękate - nie mogą mieć przebarwień. Warto znać wilgotność ziarna ? jeśli jednak nie mamy takich danych ( jak w moim przypadku ) zakładamy wilgotność 12,5%. Ziarno po żniwach powinno być leżakowane przez 30 dni by miało zdolność kiełkowania. Gdy mamy dobre ziarno przechodzimy do namaczania według schematu wogosza zamieszczonego na bbiz: - I woda 7 h - bez wody 14h - II woda 5h - bez wody 5h - III woda 1h Oznacza to, że zalewamy ziarno wodą w misce na 7h. Po tym czasie odlewamy wodę i zostawiamy ziarno na 14h. Dalej postępujemy analogicznie. Celem namaczania jest wchłonięcie przez ziarno odpowiedniej wilgoci. Tak więc jeśli nasze ziarno po II wodzie ma wilgotność w okolicach 43%-45% to III wody nie wykonujemy ( ja musiałem jednak wykonać wszystkie trzy ). Obliczamy to według wzoru wogosza. Jako, że mój humanistyczny umysł na pewno nie zreferuje tego lepiej, pozwolę sobie zacytować wspominany wcześniej wątek z bbiz: Wzór ten towarzyszył mi podczas całego słodowania ? dlatego warto go sobie przyswoić jeśli zabieramy się za domową produkcję słodu. Ważne aby woda, którą zalewamy ziarno była jak najzimniejsza. Ja po prostu lałem zimną z kranu. Wodę w misce należy napowietrzać kilka razy podczas każdego moczenia. Pewnie najlepiej sprawdziłby się jakiś sprzęt akwarystyczny ? ja z braku takowego żmudnie bełtałem powierzchnię lustra cieczy przez kilkanaście minut ?ubijaczką? do jajek Do tego ziarno należy co jakiś czas przegarniać zarówno na etapie ?wody? jak i ?bez wody?. Podczas pierwszego zalewania należy z powierzchni lustra wody zebrać zanieczyszczenia czyli tzw. ?spławki?. Poniżej zdjęcie ze spławkami: A oto ziarno na etapie ?bez wody?: Gdy uzyskamy odpowiedni poziom wilgotności przechodzimy do kiełkowania. Jest to proces wymagający odpowiednich warunków, które należy spełnić. Kiełkujące ziarno wymaga niskiej temperatury między 14 a 16C ( ja niestety miałem 17C ), dużej wilgotności ( wilgotność zwiększyłem umieszczając pod kiełkujące ziarno naczynie z wodą ) a także zaciemnienia. Jednym słowem wymagana jest porządna piwniczka! Samo kiełkowanie trwa od 3 do 5 dni i przerywamy je gdy kiełek liścieniowy sięga ? długości ziarniaka. W tym miejscu warto podkreślić, że korzonek to nie kiełek Wydaje się to oczywiste, ale np. ja we wczesnej fazie kiełkowania miałem mały problem z ich odróżnieniem. Tak więc kiełek wyrasta z dołu ziarniaka ku jego górze i jest zalążkiem przyszłej rośliny a korzonek wyrasta również z dolnej części ziarniaka lecz rozrasta się w dół. Gdy nasze kiełki sięgają ? długości ziarniaka warto zwiększyć temperaturę kiełkowania do 18C-20C. Co w warunkach domowych wydaję się bardzo trudne i chyba nie jest do końca możliwe do spełnienia ? trzeba się pogodzić z pewnymi ograniczeniami. W moim przypadku, szczęśliwie trzeciego dnia kiełkowania drastycznie poprawiła się pogoda i temperatura w mojej piwniczce podskoczyła do magicznych 18C. Choć nie wiem czy mogło mieć to większe znaczenie jeśli wcześniej i tak miałem ją za wysoką? Kiełkowanie przeprowadzałem na ?sicie? wspartym na podpórkach. Oto zdjęcie: Jest to rama zbita z desek z naciągniętą na nią siatką przeciw komarom. Jest zrobiona na wymiar tak aby mieściła się do wylotu wędzarni w której dymiłem zielony słód. Pewnie można by również słodować tradycyjnie klepiskowo ? czyli trzymać słód po prostu na podłodze ale jest to gorsza metoda, gdyż ziarno nie ma wentylacji ?od dołu?. Oto zdjęcie ziarna z trzeciego dnia kiełkowania: Kiełkujące ziarno należy kilka razy dziennie przegarniać i rozbrylać. Zwłaszcza w późniejszym etapie kiełkowania kiedy ziarenka ?plątają? się korzonkami. Raz dziennie całość ważymy i uzupełniamy wodę według wcześniej przytoczonego wzoru. U mnie wyglądało to tak, że obliczyłem jaka potrzebna jest waga ziarna by wilgotność wynosiła 45% ( założyłem 1% więcej, gdyż trochę wody zawsze zostawało na dnie miski ) następnie ważyłem je i dolewałem odpowiednią ilość wody ? całość należy dobrze wymieszać by ziarno wchłonęło wodę. Jeszcze słów kilka o tym kiedy należy zakończyć kiełkowanie. Ja w tym miejscu nawaliłem niestety. Po trzech dniach kiełkowania wiele ziaren nie miało wymaganych ? długości a zaledwie ?, więc poczekałem jeszcze jeden dzień. Po czterech dniach większość kiełków sięgało jednak już czubka ziarniaka. Teoretycznie otrzymałem słód bardziej rozluźniony. Pomimo, że dla kogoś bez doświadczenia rozpoznanie odpowiedniego stopnia kiełkowania po właściwościach ziarna jest dosyć ciężkie to przytoczę to co przekazał mi na ten temat dżony. Tak więc ziarno musi być miękkie w środku gdy je zgryziemy ? nie może chrupać, gdy je ściśniemy z wnętrza powinien wypłynąć miękki ?glut? ze skrobi, można też spróbować ?narysować? ziarenkiem kreskę na drewnie. Kolejnym etapem jest dymienie skiełkowanego ziarna - najlepiej dymem zimnym. Jego temperatura nie może przekroczyć 40 stopni gdyż może to unicestwić enzymy w naszym słodzie. Temperatura w mojej wędzarni oscylowała między 30 a 35C ? gdyż posiada ona krótki komin i w zasadzie nie nadaje się do wędzenia na zimno. Wrzucałem do paleniska dosłownie po jednej szczapce by zachować odpowiednią temperaturę. Czas dymienia to dwie godziny. Należy użyć drewna dębowego. Oto kilka zdjęć: Gdy nasz zielony słód delikatnie pachnie dymem to kolejnym etapem jest więdnięcie czyli suszenie słodu przy pomocy gorącego powietrza o temp 40C aż wilgotność spadnie poniżej 15%. Można tego dokonać przy pomocy piekarnika. Ustawiamy grzałkę na 40C, uchylamy drzwiczki i włączamy termo obieg i suszymy! No właśnie? tylko w zależności od ilości ciepłego powietrza, grubości warstwy słodu może proces ten różnie trwać. Od 2 do nawet 12 godzin! Więc trzeba być cierpliwym i pogodzić się z możliwością większego rachunku za prąd Na szczęście mój piekarnik najniższą możliwą temperaturę grzania miał fabrycznie ustawioną na 50C więc musiałem kombinować jak obejść tą niedogodność. Postanowiłem suszyć słód w takiej oto suszarce do grzybów: Wadą tego rozwiązania jest nierównomiernie wysuszenie słodu a zaletą fakt, że udało się dokonać tego w 2,5 godziny. Niestety wysuszyłem słód do 16% wilgotności i bałem się dłużej grzać, gdyż niektóre ziarenka ewidentnie były dużo bardziej wysuszone od reszty. Zdecydowałem się na pozostaniu przy moim nie do końca poprawnym wyniku. Nie wiem też jaką temperaturę miało powietrze w tej suszarce. Kolejnym etapem po więdnięciu jest suszenie. Przeprowadzamy je w temp 60C przez około godzinę aby wilgotność spadła poniżej 10% ( u mnie był to wynik równo 10% po 1,5 godziny suszenia ? kolejne niedociągnięcie ). Dalej wyprażamy słód w temperaturze 85C od 90 do 120 minut. U mnie trwało to około 100 minut. W zasadzie słód mamy gotowy! Trzeba pozwolić mu naturalnie ostygnąć w wyłączonym piekarniku po czym oczyścić go z przypalonych już kiełków i korzonków. Jest to dosyć mozolne zajęcie. Ja posłużyłem się grubym sitem na którym wykruszałem odpadki. Gotowy słód należy leżakować przynajmniej tydzień przed warzeniem. Podsumowując: słodowanie jest procesem mozolnym i trudnym w warunkach domowych. Absorbuje wiele czasu słodownika. Na przykład drugi etap ?bez wody? kończył mi się o 3 w nocy. Po zważeniu ziarna uzyskałem wilgotność 42,4% więc musiałem za godzinę ponownie wstawać by wyjąć ziarno z III wody do kiełkowania? Dodam, że słodowałem 1,5 kilograma pszenicy a więc tyle by uzyskana ilość słodu wystarczyła na jedną warke grodzisza. Uważam, że jeśli ktoś zechce słodować duże ilości ziarna powinien zastanowić się dwa razy czy na pewno ma ku temu warunki. A teraz o samym słodzie, który udało mi się uzyskać Z 1,5 kilograma pszenicy otrzymałem 1,245 kilograma słodu a więc uzyskałem wydajność 83%. Ostatecznym testem dla owocu mojej pracy była próba scukrzenia, która wykonałem na małej próbce. Negatywną próbę jodową uzyskałem po godzinie zacierania ? a więc dużo dłużej niż można by jej oczekiwać w słodach komercyjnych. Z punktu widzenia sztuki słodowniczej otrzymany przeze mnie produkt finalny zasługuję zapewne na 3 z minusem ale w piwie grodziskim stanowi on zaledwie 1/3 zasypu ? a więc wydłużone scukrzanie nie ma aż takiego znaczenia. Na poniższych zdjęciach w prawym pokalu znajduję się słód mojej produkcji w lewym zaś słód pszeniczny Castle Malting: Mój słód nie jest tak ładny jak komercyjny. Nie posiada jednolitego kolorytu, jest trochę ciemniejszy, nie jest równy. Ma jednak subtelny i delikatny aromat dymu ? zupełnie niepodobny do kupnych słodów wędzonych. I właśnie dlatego warto podjąć próbę słodowania w domu ? Warzenie Krótko opisze jak wykorzystałem słód, który udało mi się otrzymać a więc przedstawię samą warke. Opierałem się na zwycięskiej recepturze z konkursu ?Prawie jak grodzisz?: http://www.wiki.piwo.org/index.php/Grodziskie,_Jan_Sza%C5%82a Dostosowałem ją jednak do własnej praktyki, sprzętu i surowców. Wyglądało u mnie to tak: Zasyp: Pszeniczny jasny - 1,7 kg Pszeniczny dymiony - 0,8 kg Zacieranie: Zasyp do 8 litrów wody 39°C i ustabilizowanie temperatury na 35-33°C - 50 minut + 2 litry wody 64-62°C - 20 minut 74-72°C - 40 minut + łuska jęczmienna 78°C - 5 minut Chmielenie: 60 min - 40g Lomik 4% ak 15 min - 15g Lomik 4% ak 5 min - 8g Lomik 4% ak Wyszło ok 20 litrów brzeczki 8 BLG. Zadałem je starterem 1,25 litra z oryginalnych drożdży grodziskich. Piwo fermentowało w piwnicy w 18°C . Po 7 dniach fermentacji dodałem do wiadra 100 ml spasteryzowanego roztworu z 2 gram żelatyny wieprzowej. Po 3 dniach klarowania piwo zlałem do 39 butelek z dodatkiem syropu zrobionego z 160 gram cukru. Zapewne więcej nie będę miał do czynienia z oryginalnymi drożdżami do grodzisza ( zamroziłem 3 fiolki gęstwy w glicerynie ? ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie ) i łuską jęczmienną więc w kolejnych warkach posłużę się drożdżami S-33 a łuskę zwyczajnie pominę i postaram się filtrować sam słód pszeniczny. Chmiel Lomik można zastąpić Lubelskim ? efekt będzie bardzo podobny jak nie lepszy. Oto zdjęcia gotowego piwa: Piwo ma niestety niezbyt dobrą pianę jak na grodzisza. Minęły niecałe dwa tygodnie od butelkowania więc może jeszcze trochę się ona poprawi. Cechuje je delikatny aromat dymu. Wg mnie jest świetne jako dodatek do jedzenia zwłaszcza wędzonek ( kurczak, szynka ) czy oscypka.
  14. To będzie w takim razie nauczka na przyszłość. Póki co mam caramunich na stanie więc użyję tego słodu.
  15. Wielkie dzięki za odpowiedź! Dostajesz plusa Wydaję się, że intuicyjnie trafiłem kupując caramunich I.
  16. Mam podobny problem i prosiłbym kogoś doświadczonego o pomoc. Chcę warzyć w oparciu o anglosaską recepturę według której do zasypu należy dodać 0,3 kg słodu Crystal 40L - nie ma takiego słodu w sprzedaży więc chciałem go zastąpić Caramunich I ale po po poście dori zwątpiłem czy to słuszna decyzja... Ze słodów specjalistycznych mam na stanie: melanoidynowy, carahell, Crystal 200EBC, Amber. Dodam, że jest to receptura na brown porter'a
  17. No to akurat świadczy o poziomie piwoszy a nie jakości piwa.
  18. A ja mam takie pytanie do obeznanych w temacie lub pamiętających te zamierzchłe dla mnie czasy : jak wyglądała kondycja ( ekonomiczna ) browaru grodziskiego? Czy przed zamknięciem był to dogorywający i nie przynoszący zysków przestarzały browar czy może po prostu ktoś wyliczył, że pomimo jako takiej sprzedaży na jasnym lagerze zarobi się więcej? Czytałem, że grodziskie było eksportowane do wielu krajów - zastanawia mnie jak ktoś mógł zamknąć taką wizytówkę nawet jeśli nie przynosiła kroci. Z opowieści słyszałem, że grodzisz był uważany za piwo damskie i bezalkoholowe, które pito gdy ktoś musiał prowadzić. Do tego dochodziła mętność i wybuchające butelki w upał. Wnioskuję więc, że w Polsce nie cieszył się popularnością wśród przeciętnych konsumentów.
  19. Także mcpol1 biorąc pod uwagę powyższy post - bądź raczej cierpliwy i lepiej zrób cichą fermentację. Nie zaglądaj już do fermentora aż do dnia rozlewu - piwa pszenne są bardziej podatne na infekcje.
  20. Dodam, że drożdże użyte do tej warki to WB-06. Nie spodziewałem się tak powolnej pracy po tym szczepie po tych wszystkich postach jakie czytałem, że wb-06 potrafią wyjeść brzeczkę do 1°Blg. edit: info o drożdżach spóźnione...
  21. slotish

    Kącik patriotyczny

    Coder ja wiem o klęskach wojska niemieckiego etc.. To był jednak zorganizowany odwrót ( który z reguły jest wynikiem porażek ) a nie często bezładne grupki żołnierzy myślących tylko o powrocie do ojczyzny zdarzało się, że nie słuchających swych dowódców ( mówie o sytuacji na krótka przed powst. wlkp ). To według mnie nie jest szczegół bez znaczenia. A myślałem, że chodziło o to żeby to Polacy zdobyli Warszawę w samodzielnym czynie zbrojnym Oczywiście żartuję. Nie wiem jak takie wsparcie miało by być zapewnione skoro powstanie było politycznie anty-radzieckie w swym założeniu. Historyk nie ma dwóch próbówek i nie sprawdzimy tego niestety co by się stało gdyby takie wsparcie mieli. Zresztą Rosjanie organizowali zrzuty do walczącego miasta. Może masz rację - nie wiem bo jakoś XX wiek nie jest moją epoką i pewnie się w wielu kwestiach merytorycznych mylę. Na studiach jednak nauczyli mnie, że historia kołem się nie toczy i takie kalkulacje czy próba obrony złej decyzji na zasadzie podobieństw z rzekomo analogicznego zjawiska sprzed lat nie jest dobrą metodą.
  22. slotish

    Kącik patriotyczny

    Coder armia niemiecka nie była zdemoralizowana w 1944 nie bardziej niż każda armia w odwrocie. Wycofywała się wręcz wzorowo - to Polacy liczyli, że będzie w rozsypce ale tak się nie stało. Porównanie nietrafione. No nie wiem czy postawa Francji była wroga ( to słowo na pewno nie jest adekwatne ) w 1919 roku... To akurat wspólny mianownik dla większości powstań Choć wydaję się, że akurat w Wielkopolsce grunt pod powstanie dobrze był przygotowany. To nie jest argument do podjęcia walki o stolice z miotaczami ognia zrobionymi z konewek - bo w Wielkopolsce czy na Śląsku też mieli braki 20 lat wcześniej...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.