a jak kontrolujesz stopień nagazowania? śliwki zawierają cukier. mierzysz blg roztworu, przeliczasz na zawartość cukru i miareczkujesz ilość syropu sliwkowo-cukrowego? trochę to skomplikowane. nie lepiej pierw dodać syrop ze śliwek, przefermentować i później iść klasycznie??
do tej pory śliwkę wędzoną dodałem na dwa sposoby - ostatnie minuty warzenia (czyli można porównać z osobnym gotowaniem) oraz na zimno po mrożeniu.
w pierwszym wypadku jest wszystko stabilnie, ale efekt przypomina kompot z suszu. nie do końca jestem z tego zadowolony. aromat wędzęnia trochę ucieka. aromaty kompotu idą na pierwszy plan.
dlatego w zeszłym roku poszedłem w drugie rozwiązanie. mrożone śliwki dałem w drugiej fazie burzliwej. śliwki mroziłem około 2 tygodni w -15'C. osobiście nie wierzę, że mrożenie zabija przetrwalniki, ale może na tyle skutecznie je redukuje, że bakterie łatwo w refermentowanym piwie nie będą miały. efekt jest o niebo lepszy - wyraźna wędzonka. jak wąchanie samych śliwek (używam tylko łąckich, wytwarzanych przez tamtejszych lachów metodą chałupniczą). zero nawiązań do kompotu. po fermentacji piwo wyglądało dobrze, żadnych oznak infekcji. w tej chwili mijają już 2 miesiące od zabutelkowania. jest ok. ale mam świadomość, że jak zrobi się cieplej, w piwnicy temp. podejdą powyżej 15'C może być różnie.