Powrócę do meritum, czyli samego browaru. Nie jest pewnie dla nikogo tajemnicą, że w tym browarze pracowałam i jestem z tego dumna. Cieszę sie, że swoją drogę zawodową zaczęłam właśnie tam, bo właśnie tam zobaczyłam, że piwo to nie tylko jasny lager. Browar Belgia to był duży, ultranowoczesny browar i pewnie wielu ludzi stwierdzi, że to fabryka gdzie warzyły roboty, ale za tymi "robotami" stali konkretni ludzie... z energią, ze zwariowanymi pomysłami, jeżdżący po świecie, aby zwozić ciekawe piwa i nowe pomysły...
Browar został uruchomiony moim zdaniem 10-15 lat za wcześnie. Pamiętacie Belgię White, Belgię Cherry, Palm? Super piwa, przełamujące nudę panującą w tamtym czasie, tylko rynek nie był na to gotowy. Gdy do sklepów trafił mętny, lekko kwaskowaty wit, większość sprzedawców pomyślała, że piwo jest zepsute... Palm we wszystkich testach wypadał lepiej niż belgijski oryginał, ale sprzedawał się tylko kiedy emitowane były reklamy. Takim sposobem nastepowała stopniowa zmiana asortymentu, aż do czasu warzenia tanich koncernówek...
Chyba nie chciałabym patrzeć jak te tanki wyjeżdżają z Kielc, bo dobrze pamietam jaką mieliśmy "radochę" jak do Kielc dojechały