Pierwsza degustacja Wee heavy: W sumie to przez przypadek równo po miesiącu od butelkowania otworzyłem wczoraj pierwszą butelke i muszę powiedzieć że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Piwo przy butelkowaniu było pozbawione słodyczy, teraz jest bardzo fajnie zbalansowane (chodzi o słodycz) słodycz górą nad goryczką, która jest w tle. Na dzień dzisiejszy mogłoby być o te 5 IBU mniej gorzkie, ale zobaczymy po dłuższym leżakowaniu. Piana o dziwo bardzo piękna drobna (czytałem że w mocniejszych wersjach lubi być bąblowata), piwo samo w sobie nie jest mocno nasycone CO2 ale jest już nagazowane w stylu (wg tego co sypałem przy butelkowaniu) więc muszę kontrolować co jakiś czas czy czasem nie dochodzi w butelce. Co prawda piwo stało po burzliwej kilka dni, nawet ponad tydzień w bardzo ciepłym pomieszczeniu około 28C więc drożdże nie powinny mieć czego dojadać w butelkach. W smaku dominuje karmel, tofii jest słodkie pełne, ale od palonego słodu ma gładki wytrawny finisz, po chwili robi się lekko szorstki, ale myślę że z czasem to się ułoży. Czuć alkohol, zwłaszcza po ogrzaniu, ale to dopiero miesiąc = za ~6 miesięcy będzie dobrze!