Zapomniałem o jednej rzeczy:
Zebrałem wczoraj drożdże z gęstwy. Nie byłoby w tym nic dziwnego ale fakt, że była to gęstwa po fermentacji dzikimi drożdżami napawa mnie radością i optymizmem.
Chciałbym te drożdże wykorzystać do piwa w stylu lambic, Flanders Red Ale czy Oud Bruin... Niestety moje kubki smakowe, nie przyjmują jeszcze w postaci płynów (ani jakiejkolwiek innej) żadnych aromatów śmierdzących, stęchłych, końskich, "dzikich", zjełczałych, jelitowych, ani nawet wędzonych, chociaż do tych ostatnich powoli już sie przyzwyczajam...! Więc z racji powyższych przeciwwskazań pozwolę sobie uwarzyć saisona lub American IPA dlaczego akurat AIPA gdyż z racji transportowania piwa w drewnianych beczkach, długi czas przewozu z Anglii do Indii sprzyjał rozwojowi dzikich drożdży i innych mikrobów.
Co do samej gęstwy, wyszło jej bardzo mało, 80 może 100ml, za to jej śluzowatość i "glutowatość" wprawiła mnie w osłupienie i oczywiście lekki uśmiech na twarzy.