Trochę źle nazwałeś wątek, wolałbym określenie "Zwierzenia piwowara ceniącego swój czas"; promowanie lenistwa działa na mnie draźniąco
Wiele technik których używasz dla oszczędzenia czasu jest dopuszczalne, niektóre nawet mogą wpływać pozytywnie na piwo. Postaram się je w wyważony sposób skomentować, używając całej dostępnej aktualnie wiedzy piwowarskiej:
Też nie używam, ale dlatego, że podobno daje to lepsze rezultaty - przedłuzony kontakt z drożdżami, mniej oksydacji, mniej infekcji.
Dopóki masz świeże drożdże od pewnego dostawcy, wszystko jest OK (poza ceną), ale jak są stare i zmęczone, starter pomaga im nabrać formy
Ujdzie, ale musisz mieć na uwadze, że zadajesz w ten sposób o połowę mniej drożdzy niz sądzisz - 1/2 populacji saszetki ginie w brzeczce
Dla pewności. Zachodu z tym naprawdę niewiele....
A ja bardzo się cieszę z tej techniki, mam czystą gęstwę i mogę prezyzyjniej odmierzyć ile drożdży trafia do warki - a to bardzo ważne!
OK, już to dyskutowaliśmy, można żyć bez dekokcji
W sumie niewiele potrzebuje
Nie jest obowiązkowy. Tracisz parę punktów wydajności. Teoretycznie też piwo może być wytrawniejsze niż zakładałeś, ale to nic pewnego - czy zauważyłeś takie zjawisko?
A tak w ogóle to przyjemnie jest coś zrobić porządnie od początku do końca.