Temat zdradliwy, ale będzie przyziemnie.
Wiadomo. Żony czasem nie są przychylne naszemu hobby, ale nie wolno się poddawać.
Mi dzisiaj na przykład doszedł kolejny argument w dyskusji pt. "dlaczego piwowarstwo to fajne hobby".
Rzecz dotyczy chmielin typu szyszka.
Ostatnio często używam szyszki ogrodowej, znaczy tej wyhodowanej pracą rąk własnych. Szyszka dorodna i aromatyczna, ale ma cechę jeszcze jedną, szczególną. Gdy się ją wsypie do odpadów organicznych, to nie dość, że nie śmierdzą, rozkładając się szybko w cieple domowego zacisza, to jeszcze generują przyjemny aromat.
I jak tu żonie nie wytłumaczyć, że chmiel jest dobry. A że przypadkiem z niego piwo powstaje, to rzecz wtórna i nie warto się tym przejmować
To rzekłem Ja, Bimbełt, warkę dzisiejszą popełniwszy. Dobranoc.