Różnica w ilości cukru pomiędzy przykładowo 24 i 20°C jest tak mała, że szkoda sobie tym głowę zawracać. I też nie jest tak, że jak masz nad piwem poduszkę z CO2 i obniżysz temperaturę to on Ci wsiąknie w ciecz i się w niej rozpuści tak samo jak podczas fermentacji. Gdyby tak było to piwa o bardzo niskim nagazowaniu wystarczyłoby zimą wywalić na balkon i można butelkować bez cukru
Ciekaw jestem czy ci wszyscy co tak super dokładnie chcą wiedzieć ile mają CO2 rozpuszczone w cieczy robią w takiej sytuacji: Patrzysz na fermentor, masz na dnie trochę osadu i chmiel z chmielenia na zimno, myślisz sobie „będą 2 litry strat”. Odliczasz, dodajesz litr bo syrop cukrowy tyle będzie miał. Wychodzi przykładowo 20 litrów na gotowo. Obliczasz ilość cukru co do grama, robisz syrop, lejesz do fermentora, zlewasz na to piwo i ups... pod koniec przelewania bujnęło się za mocno fermentorem i strat jednak będzie litr więcej. I co teraz? Całe obliczenia w pi...du. A piwo i tak będzie dobre