Skocz do zawartości

DanielN

Members
  • Postów

    895
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    90

Treść opublikowana przez DanielN

  1. Za jakiś czas to sprawdzę. Miałem podejście do tej książki, ale odłożyłem pozycję w czasie. Muszę nadrobić jeszcze troche braków z chemii, aby ją lepiej zrozumieć.
  2. To uczucie, kiedy komentarz z przyznaniem się jak bardzo poszło nie tak, jest bardziej doceniany anizeli próba formy żartobliwej. Chłopaki chyba nie było tak źle? Wydawało mi się, że to nawet miało wyższy poziom jak polski stand-up, tam też była próba patosu. Może zapomniałem o kolkowizmach, tak, to musi być to, w tym dopatruje się przyczyny porażki Sarkazmu @Undeath już nie będę uprawiał przez Internety. Potem rzeczy z tych Interetów znikaja.
  3. @Undeath w sarkazm nie 'umim', próbowałem wcześniej dwa razy. Teraz do listy 'nie robic' dodaję formy zabawne
  4. Te słowa coś we mnie zmieniły, cos we mnie pękło, myślę że nadały nowy sens mojej pracy. Jeżeli jeszcze cokolwiek będę pisał, to tylko dlatego, aby Wam sędziowie, a zwłaszcza Tobie @Undeath praca podczas konkursow stała się przyjemnoscią. Czas zacząć walczyć o jakość piwa domowego i wynieść go na nowy, wyższy poziom! Czas na zrozumienie tego co się dzieje w fermentorze. Wpis powstał w myśl nowej świeckiej tradycji: 'Każde zapiski na forum są dobre żeby zrobić mały offtop / @kantor'
  5. @kantor, @Pindin to czy jest faktycznie pleśń to sprawdzę. Poczekamy jeszcze na inne recenzje i zobaczymy. Moim zdaniem ten aromat może pochodzić z tioli w takim piwie jest dużo siarki i taki merkaptan może se powstać. Jest to dość rzadko spotykana wada w piwie (z mojego punktu widzenia) i może być mylona. Może również to być pleść. Piwo nie było gotowane, taki był cel eksperymentu. Jeżeli w garnku, powiedzmy przy brzegu była niższa temperatura, to tam przeżyje cała armia mikrobów. One mogą wpłynąć na fermentację i smak. Dodatkowo nie ma co liczyć na denaturację tanin i wytrącenie się jech w postaci przełomów, to będzie też miało wpływ na smak i jakość. Osobiście obstawiałbym trawę w smaku. Sam jestem ciekawy jak smakuje osad z tego piwa. @kantor jeżeli też jesteś ciekawy smaku, to mysle, że warto zaczepić @manowar i butelka pewnie wyruszy w trasę :).
  6. Wiązania 1,6 nie są rozbijane przez amylazy. Wiazania 1,4 już tak. Rozkładają wtedy długie łańcuchy na krótsze i jesteśmy w stanie poczuć słodycz. Po prostu dekstryny rozumiemy w naszej dyskusji jak polisacharydy, gdzie wiązań 1,6 jest dużo. W sumie jako piwowarzy też inaczej rozumiemy czym jest skrobia aniżeli ludzie związani z chemią i biologią
  7. @kantor jak już dla chłopa off-top robimy to maltodeksreyny, to jak ja to rozumiem są mieszaniną polisacharydów (i chyba my to rozumiemy jako te nasze dekstryny, coś czego drożdże nie dojedzą, te są raczej bez smaku) i oligosacharydy (tutaj należą też m.in. cukry krótkie jak sacharoza, rafinoza), te w wielu przypadkach będą zjedzone w fermentacji. Stąd właśnie ta słodkość w tych tabelach. Im mniej tych cukrów tym mniejsze poczucie słodkości, pewnie dlatego tyle razy pojawia się w tabeli z różnym przedrostkiem. Oczywiscie wszystko się zgadza bo w brzeczce po prostu są maltodeksreyny, a problem jest z naszymi taksonomiami
  8. @Oskaliber może tu chodzi o ciąg przyczynowo skutkowy i główne skrzypce grają trujcukry. Głównie chodzi mi o maltotriozę i może o rafinozę (zgodnie z tym opracowaniem jest trzy razy mniej słodka od sacharozy). W wyższych temperaturach zacierania alfa amylaza jest niezwykle aktywna i tych cukrów będzie więcej. Maltotrioza jest niby metabilizowana przez saccharomyces cerevisiae, ale z tego co znalazłem to nie zawsze i nie do końca, a przez wiele szczepów w ogóle (mogę podesłać linki jak będę w domu). Jeżeli na skutek działania alfa amylazy powstaje więcej rafinozy, to przejdzie po prostu do gotowego piwa, bo nie jest metabilizowana przez drożdże górnej fermentacji (jest to jeden z testów na odróżnienie czy mamy do czynienia z drożdżami górnej czy dolnej fermentacji). Mając więcej niefermentowalnych cukrów powstanie zatem mniej alkoholu. I to znowu wpłynie na smak, robiąc je bardziej pełnym. Również w wyższej temperaturze proteaza działa słabiej. Może dostanie się więcej białek do piwa. One również wpływają na smak a zwłaszcza na betonową pianę. Dłuższe cząsteczki cukrów w piwie czynią je bardziej gęstym, treściwym. To tylko moje głośne myślenie.
  9. Jeżeli nie znajdziesz nikogo bliżej to zapraszam, dzielnica Wola. Odezwij się na PW jeżeli Ci będzie odpowiadało.
  10. Wątpię aby Pan George Fix chciał na oszukać. Sam słód, zwłaszcza jasny ma sporo wapnia, bo blisko 100 gramów na kilogram. Nie wiem jaka średnią gęstość ma słód więc na litr tak z głowy nie przeliczę, ale obstawiam że wystarczy. Nie pisałem też w artykule, że to woda musi mieć taki profil i pewnie warto to dopisac:). W sumie jak wrócę do domu (bo z telefonu trudno) napiszę tę adnotację, by było bardziej jasne. Dzięki za czujne oko i rozum
  11. Jak najbardziej można. Chociaż poleciałbym Ci jednak rozgałęźnik z zaworami, chyba że bezgranicznie ufasz swoim szybkozłączkom. W przypadku rozgałęźnika musisz brać pod uwagę, że puszczasz to samo ciśnienie na podłączone kegi, zatem masz wspólny poziom nagazowania.
  12. @wizi dziękuję Ci bardzo, ale poprzedni mój wpis to w zamyśle miał być sarkazm. Nie umiem w sarkazm. Zgadzam się z Tobą, wolałbym treści wartościowe. Nie przemawiają do mnie videoblogi, bo często wracam do informacji. Tam nie ma wyszukiwarki, nie wiadomo gdzie przewinąć, jak skopiować, aby poszukać frazy. Filmy wolę jako ilustrację do treści a nie jej nośnik. Trolling is a art
  13. Skrobia i jej konwersja do cukrów prostych a przynajmniej prostszych. Zastanowiło mnie to pytanie kolegi @Fenris. I zrozumiałem, że nie rozumiem jak te enzymy tak naprawdę działają Nie dało mi to spać i sprawdziłem w tych źródłach. [1] Principles of Brewing Science : A Study of Serious Brewing [2] Skojarzylem, że moja ulubiona strona z temperaturami kleikowania jest w zasadzie o konwersji skrobi a kleikowanie to tylko jeden z etapów. [3] Nie mogło się obejść bez super artykułu o biochemii piwa Na sam koniec warto obejrzeć ten film, w którym jest to wyjaśnione w kilka minut. Wnioski spisuję poniżej, może komuś się przyda. W brzeczce mamy wiele cukrów, które w zasadzie prawie zawsze składają się z cząsteczek glukozy. Glukoza wygląda tak (zaczerpnięte z [1]): Te numerki oznaczają ponumerowane atomy węgla. Jako, że związki organiczne to związki węgla to literki C najczęściej się nie pisze. Na każdym z tych ‘skrzyżowań’ przy numerku jest atom węgla. Glukoza ma taką właściwość, że jest w stanie łączyć się w bardziej złożone cząsteczki. Jeżeli dołączymy do powyższej cząsteczki drugą. Połączymy ze sobą węgiel 1 z węglem 4 za pomocą tlenu to będziemy mieli maltozę. Dygresja pisząc wiązania mam na myśli wiązania alfa 'α'. Inne z punktu widzenia piwowara domowego są mniej ciekawe, bo tworza inne związki i wymagają innych enzymów do rozłożenia, których w brzeczce nie ma. Przykładem takiego innego cukru jest celuloza która zamiast wiązań alfa ma wiązania beta. Dodając kolejną cząsteczkę do szeregu (ponownie 1,4) będziemy mieli trójcukier nazwany maltotriozą. Dodając kolejne cząsteczki glukozy wiązaniem 1,4, i trochę upraszczając, zbuduje się długa nitka zwana amylozą. Zobaczcie, że dołączana jest cząsteczka glukozy zawsze po prawej stronie. Lewy koniec takiej nitki nazywa się nieredukujący prawy do którego dołączyliśmy cząsteczki to koniec redukujący. Będzie to ważna za chwilę. Amylozy, mogą się łączyć ze sobą i ich natura jest taka, że łączą się ze sobą za pomocą tlenu co 20-30 cząsteczek glukozy wiązaniem 1,6. To stanowi około 4% połączeń. Wiązanie takie wygląda tak (zaczerpnięte z [1]): Tylko te dwa rodzaje wiązań potrafią budować bardzo złożone struktury - amylopektyny. Przykładowo (zaczerpnięte z [1]): G - to cząsteczka glukozy. Myślniki między nimi to wiązania 1,4, strzałki w górę to wiązania 1,6. W rzeczywistości połączonych cząsteczek glukozy są ogromne ilości. Amylopektyny i Amyloza to w naszym rozumieniu skrobia. Po lewej stronie każdej z linii to koniec nieredukujący po prawej redukujący (tam może się doczepiać kolejna cząsteczka glukozy). Wkraczają nasi czterej bohaterowie, bardzo znani i lubiani: α-amylaza, β-amylaza, i mniej znani, teochę w cieniu, dekstrynaza graniczna oraz α-glukozydaza. Do tej pory myślałem, że α-amylaza jest w stanie rozerwać wiązanie 1,6. Oczywiście było to uproszczenie wyczytane w którejś z książek. Nie jest to jednak prawda. Wiązanie 1,6 jest w stanie rozciąć enzym dekstrynazy granicznej, stąd jej nazwa. Dekstrynaza graniczna jest niestabilna w temperaturach zacierania i wg artykułu [2] oraz [3]. W temperaturze powyżej 62.5°C staje sie coraz mniej znacząca. Właśnie dlatego mamy sporo dekstryn w piwie, ale to za chwilę. Zacierając w niskich temperaturach sporo tych wiązań zostanie rozbitych i w efekcie będzie bardziej fermentowalana brzeczka. Ale też mocno ją wytrawi za sprawą alkoholu. Dekstryny powodują, że piwo jest bardziej pełne w smaku. Dygresja, w How To Brew, Palmer określa piwa z dużą ilością dekstryn jako 'fart beers' Enzym α-glukozydaza (ang. maltase) ma optimum w zakresie 30°C - 40°C, powyżej 45°C ulega denaturacji (zniszczeniu) i nie jest już zdolny do pracy. A to co potrafi robić, to odcinać cząsteczki glukozy z końców nieredukujących. I kolejny problem. W takiej temperaturze nie zaszło jeszcze kleikowanie, skrobia nie została uwolniona. Ten enzym niewiele ma do roboty jak wrzuciłeś słód do wody o temperaturze 40°C. Chyba, że podzielimy zasyp, powiedzmy na pół. Część zatrzemy (bo najpierw się skleikuje) ponownie obniżymy temperaturę do 40 stopni i dodamy drugą część zasypu. Tak robią pszenicę w Weihenstephan (polecam spróbować na szczepie WY3068 Weihenstephan Weizen). Dodatkowa glukoza ma znaczny udział w produkcji estrów. Będzie zauważalnie więcej banana (dzięki @Undeath za materiały o tym) Wróćmy do znanych bohaterów. β-amylaza, potrafi rozbijać tylko wiązania 1,4 i odcinać dwie połączone cząsteczki glukozy czyli maltozę. Dodatkowo ma inne ograniczenia. Odcina tylko od strony końca nieredukującego oraz jak jest blisko wiązania 1,6 to nie potrafi się tam ‘wcisnąć’ i zostawia w efekcie kilka cząsteczek glukozy. Nie znalazłem ile dokładnie, na rysunkach w artykułach widać, że są to 2 cząsteczki glukozy przed wiązaniem 1,6, nie musi to być prawda. Zatem wydawałoby się, że szybko skończy i się zablokuje. Bo obedrze skrobię z wszystkich nieredukujących końców, dotrze do wiązań 1,6 i dalej stoi. Otóż nie, bo wchodzi α-amylaza, cała na biało. Taki berserker. Tnie wiązania 1,4 (i tylko te) na ślepo, losowo. To ona robi końce nieredukujące dla β-amylazy. Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Enzym α-amylazy nie potrafi działać bez wapnia. Brzeczka mająca poniżej 50 mg/l wapnia nie zrobi dobrego piwa, Wapń jest również zawarty w słodzie, jasne słody mają go około 90mg/kg. Zalecane jest około 200 mg/l [1]. Z wapniem też nie ma co przesadzać, bo zrobi kolejne problemy, jak mętne piwo po nagazowaniu. Zauważyłeś, że jak podnosisz temperaturę to zacier staje się bardziej płynny po jakimś czasie. To właśnie α-amylaza rozcinając długie łańcuchy na krótsze i powoduje upłynnienie zacieru. Kolejne ograniczenie α-amylazy to to, że nie potrafi odcinać pojedynczych cząsteczek glukozy, oraz kończy działanie przynajmniej jedną cząsteczkę przed wiązaniem α-1,6 Tak wygląda tabla optymalnej pracy poszczególnych enzymów: Enzym Temperatura °C pH α-glukozydaza 30 - 40 ~6 dekstrynaza graniczna 60-62.5 5,5 β-amylaza 60-65 5.4-5.6 α-amylaza 72-75 5.6-5.8 We wszystkich przypadkach wypadkowe pH wynosi około 5.5. Wypadkową temperaturą dla β-amylazy i α-amylazy jest zakres od 65 - 68°C. Dlaczego tak?Ponieważ w temperaturze 69°C β-amylaza stanie się nieaktywna po kilku-kilkunastu minutach [2]. Pozwoliłem sobie pożyczyć obrazek z [2], aby to wszystko zwizualizować. Podsumowując. Niebieskie strzałki to β-amylaza, odcina maltozę od końca nieredukującego i nie jest w stanie podejść bliżej jak na dwie cząsteczki glukozy od wiązania 1,6. Enzym czerwony to α-amylaza tnie losowo. To odetnie maltozę, to maltotriozę, to jakiś dłuższy łańcuch. Po odcięciu jest duża szansa, że będzie nowy koniec nieredukujący dla β-amylazy, w efekcie szybciej się będzie zacierało. Dekstrynaza graniczna (zielona) w wyższych temperaturach ma małe szanse na działania i w efekcie zostawi większość wiązań 1,6. To będą bardziej złożone i niefermentowalne cukry, dekstryny. Również jak nie pozwolimy β-amylazie zbyt długo działać i podniesiemy temperaturę powyżej tych 70°C w efekcie szybko wyłączając ją. Następnie pozwolimy trochę podziałać α-amylazie, powiedzmy w 72°C, to otrzymamy więcej długich cukrów jak maltotrioza. Oraz jeszcze dłuższych, które są zbyt skomplikowane dla drożdży by je zjadły. Oczywiście jak będzie działała odpowiednio długo, to uszczupli trochę wapnia (bo potrzebuje go do działania) i jest szansa, że wyprodukuje sporo więcej cukrów fermentowalnych. Tutaj już wchodzi warsztat i wyczucie piwowara. Dlatego też piwa zacierana w 74°C mają negatywną próbę jodową, są zatarte z punktu widzenia piwowara, chociaż mają mniej fermentowalnych cukrów. Jeszcze ciekawostka z [1]. Piwa które mają przerwę w 70-74 stopniach mają najczęściej lepszą pianę. Dzieje się tak na skórek łączenia krótszych białek z niektórymi dekstrynami. Optimum przypada na 72 stopnie. Jest to częsta temperatura w schematach zacierania. Została w zasadzie znaleziona empirycznie jako wynik obserwacji. Dopiero niedawno nauka znalazła potwierdzenie obserwacji. Na sam koniec mash-out, lub jak kto woli wygrzew. Dlaczego w 78°C? Dlatego, że gorąca woda może wypłukać jeszcze trochę skrobi, która się schowała gdzieś głębiej, powiedzmy w grubszych cząsteczkach śruty. W tej temperaturze α-amylaza jest jeszcze trochę aktywna. Zatem jest duża szansa, że zdąży tę skrobię resztkową rozłożyć. Skrobia jest niekorzystna w piwie. Powoduje jego zmętnienie i stanowi pożywkę dla bakterii. W długiej perspektywie bakterie mogą zacząć żyć i psuć piwo. To tyle, mam nadzieję, że się podobało. Zachęcam do przeczytania przynajmniej artykułów, które wymieniłem na początku. Tam jest to wyjaśnione bardziej szczegółowo. Jeżeli zauważyłeś błąd daj mi znać. Mam nadzieję, że nie pokręciłem pojęć i definicji podczas tłumaczeń. Nie jestem zawodowo związany z chemią/biochemią i wiele z tych pojęć było dla mnie nowe.
  14. @Cichus nigdy nie miałem w ręce puszki z piwem niepasteryzowany (mikro-filtracja też nie przepuszcza drożdży). Jeżeli istnieją piwa niepasteryzowane i nie mikro-filtrowane w puszkach, to proces niczym nie będzie się różnił. Jak lubisz eksperymenty to lato jest świetną porą do łapania drożdży. Można próbować topić kwiatki w starterach, te rosnące blisko pól ze zbożami mają duże szanse na ciekawe dregi (o ile ktoś lubi).
  15. @BrowarStres najprościej wyliczyć z proporcji. Moszcze i pulpy owocowe bardzo rzadko przekraczają 14-15 Blg. Najczesciej jest to około 10- 12 blg. Zmierz ile ma Twoja pulpa. Jak będzie wysoko to mozesz zakładać, że jest dosładzana. Jak zmierzysz to wyjdzie Ci X Blg. Wiesz ile masz piwa w fermentorze, dolewasz tam pulpę i poziom się podniesie. Powiedzmy o Y litrów, czyli tyle ile dolaleś. Waga i objętość pulpy nie jest taka sama, potrzebujesz objętości. Jak jest podana na opakowaniu możesz zsumować litraż podany przez producenta. Teraz tylko proste działanie. Zakładam, masz 19 litrów piwa o ekstrakcie 12blg. 19 * 12 + X * Y = (19 + Y) * Ekstrakt łączny Zatem Ekstrakt łączny = 19 * 12 + X * Y / (19 + Y) Po skończonej fermentacji mierzysz FG i masz dość precyzyjny wynik.
  16. @pajaczeq pewnie sporo osób to przeczytało, ale nikt Ci nie odpowie i nie weźmie odpowiedzialnisci. Jeżeli masz obiekcje to bądź zachowawczy i wylej. Ja bym tak zrobił, po co ryzykować.
  17. Polecam Ci zrobić jak ja, po prostu czekać i liczyć że jakimś cudem się zredukuje. Możesz w tym pomóc fermentyjąc bez rurki, tylko z nałożonym deklem wiadra. Po to by gazy miały lepsze ujście. One potężnie walą jajem przez pierwszy tydzień fermentacji (jak trzymasz fermentor w domu/mieszkaniu to łączę się z Tobą w bólu). Im wyższa temperatura tym krócej ten najgorszy aromat się utrzymuje, ale też jest bardziej intensywny. Do fermentora wrzuciłem też kawał rurki miedzianej, dopiero jest w nim 3 dni, nie czuje żeby cokolwiek to dawało przy tak dużej ilości siarkowodoru. Poczekam 5 tygodni z fermentacją, jak nie zleci siara to leje to w kanał. Nie marnowałbym też owoców, jeżeli baza jest kiepskiej jakości to owoce nie pomogą. Jestem trochę zawiedziony, że zmarnowałem sorgo w mojej warce, mogłem wykorzystać je w innych celach kulinarnych. Co więcej gdzieś się wypowiadałem i wstawiałem linki o tych drożdżach. Próbowano je wykorzystywać w winiarstwie ale z mizernym skutkiem. Mam nadzieję, że dobrze pamiętam, fissionoy metabolizując soki/moszcze owocowe produkowały aromat maślany. Jak jest to prawda to bym zagryzał wtedy chlebem i udawał że jem kanapkę z jajkiem. Zawsze trzeba być pozytywnym Ciagle po cichu liczę, że może komuś się uda i jednak te drożdże mają jakiś potencjał. Na ten moment widzę im zastosowanie u diabołów w ich kociołkach
  18. Jeżeli w składzie masz wymienione tylko H3PO4, czyli kwas fosforowy (V), lub inaczej ortofosforowy to nie ma znaczenia. Czasem jeszcze jest wymieniona woda jako rozpuszczalnik. Kupowałem jak dotąd małe opakowania po 250 ml. Producent Biomus oraz Bioskamed o stężeniu około 75%. Oba były świetne. Pamiętaj, że 'czysty' kwas fosforowy (V) ma prawie dwukrotnie większą gęstość jak woda, więc 250 ml będzie ważyło bliżej 400 gramów. Czasem producenci podają wagowo wtedy objętościowo będzie go mniej. I na koniec, jest to mocno stężony kwas i mimo tego, że zalicza się go do kwasów słabych to trzeba go bezpiecznie przechować i używać.
  19. @leonzn oba kwasy są dobre. Ortofosforowy wg mnie nie nadaje się do bardzo mocnego zakwaszania, bo ma mniej przyjmą kwaśność od mlekowego. Za to stanowi źródło fosforu dla drożdży. Używam ortofosforowego. Możesz też na początku użyć kwasku cytrynowego. Przegotować i zdekantowqć wodę (czaso i energochłonne). Lub dodać sole w celu modyfikacji ilości jonów.
  20. @leonzn czy konfigurowałeś BS? Domyślnie pokazuje utylizację w temperaturze 90 stopni i chyba tylko dla jednego kroku. Tutaj masz opisane jak to działa w tym programie: http://beersmith.com/blog/2016/09/15/whirlpool-and-no-chill-hop-features-in-beersmith-2-3/ i jak to zmienić. @ronson izometryzacja (zgodnie z artykułem) zachodzi nawet w 71 stopniach. Ale oprócz izometryzacji masz płukane z chmielu sporo innych substancji gorzkich w odbiorze. Kilka razy przygotowywałem zupkę chmielową trzymałem ją tylko około 60 stopni. Mimo braku izometryzacji była bardzo gorzka. Metoda daje fajne efekty ale też jest trochę nieprzewidywalna co do ostatecznego efektu. Zawsze będzie jakaś odchyłka. Również przychylam się do kontroli pH jak już to zauważył @kantor, bo ściąganie mogło być taninowe. W warunkach domowych dużym problemem też są mikroskopijne drobiny chmielu. One również dają paskudną oblepiającą gorycz. Trudno pozbyć się tego metodami mechanicznymi. Najczęściej szybkie schłodzenie daje super rezultaty. Zawsze też zostaje żelatyna i/lub zol krzemionkowy.
  21. Niestety u mnie w aromacie po 3 tygodniach siarka jest ciągle obecna na pierwszym planie. Oczywiście nie jest tak mocna jak początku, ale jest na tyle mocna, że nie zachęca. Może po prostu jestem przewrażliwiony. Fermentuję z lekko nałożonym deklem więc ujście dla gazów jest dobre. Potrzymam to 5-6 tygodni, może wtedy zejdzie, albo dorzucę kawałek rurki miedzianej. Mogłem oczywiście popełnić jakiś błąd, ale chyba nie 5 razy z rzędu. Chcę też zaznaczyć, że aromat siarki w pierwszej fazie (około 4-5 dni) jest bardzo duży. Jeżeli trzymacie fermentor w mieszkaniu to nie będzie to miłe doznanie.
  22. Cześć, powiem kilka słów o tym jak chłodzę brzeczkę latem. W mieszkaniu 24°C, w kranie niewiele mniej, a brzeczka przyjemne 17°C. Zamieszczam poniższy wpis jako ostatnie echo po I Warszawskim Festiwalu Piwa. Miałem pytanie odnośnie chłodzenia brzeczki latem, jak mi się to udaje mieszkając w bloku. Trochę mi się zeszło z tym wpisem, dopiero wczoraj miałem czas na warzenie witbiera, którego trzeba było schłodzić do tych 17-18 stopni i przy okazji mogłem zrobić kilka zdjęć. Woda w moim kranie jak zobaczysz na zdjęciach ma około 23°C. Do rzeczy. Bohaterem dzisiejszego wpisu jet pompka zanurzeniowa używana w kamperach. Moja ma wydajność wg producenta 10 l/min, ale układ chłodzenia stanowi taki opór, że realnie jest wstanie przepompować 6 l/min. Dzień przed warzeniem przygotowuje 4 butelki PET o pojemności 1,5 litra i zamrażam je. Potrzebujesz około 6 litrów lodu by uzyskać w granicach 30 litrów zmrożonej wody do temperatury bliskiej 0°C. Odkręcam je i w miarę topnienia wylewam wodę i napełniam ponownie wodą z wiadra, by szybciej roztopić lód. Cały proces zajmuje poniżej 2 godzin. Czyli zamrożone butelki trafiają do wody jak tylko zaczynam podgrzewać brzeczkę do gotowania. Trochę matematyki, by pokazać, że nie ma sensu więcej używanie większej ilości lodu, oczywiście przy założeniu, że masz podobne warunki. Wartości z tablic. Ciepło właściwe lodu to ~2,1 kJ/kg, Ciepło właściwe wody to 4,2 kJ/kg, Ciepło topnienia lodu 336 kJ/kg. Temperatura wody w kranie 23°C. Nie będę wyprowadzał całego bilansu cieplnego, lecę na skróty, porównamy ciepła, będzie łatwiej zrozumieć. W wiadrze mam 24 litry wody z kranu (lód dopełni do 30 litrów). Zatem ciepło wynosi 24 litry * 4,2 kJ/kg * 23°C ~= 2300 kJ. Lodu mam 6 litrów (pomijam, że trochę mniejszą gęstość od wody), po wyjęciu z zamrażalnika miał ~-9°C. Najpierw muszę znać ilość ciepła, aby doprowadzić go do 0°C. Zatem 6 litrów * 9°C * 2,1 kJ kg ~= 110 kJ. W temperaturze 0°C lód topnieje, mam 6 litrów * 336 kJ/kg ~= 2015 kJ. Dodając z ilością ciepła z poprzedniego kroku mam około 2125 kJ. Wartości bardzo podobne, woda ma lekki zapas, temperatura z bilansu wyniesie trochę powyżej 0. Jakby wody było mniej lód by całkowicie się nie rozpuścił, kawałki lodu by pływały. Tak wygląda po rozpuszczeniu.. Mój zestaw chłodniczy wygląda tak: Woda z kranu leci do plastikowego naczynia. Niebieska pompka wymusza obieg przez chłodnice, wylot idzie albo do zlewu, albo do drugiego fermentora aby odebrać gorącą wodę (przydatna potem przy myciu albo zrobieniu drugiego piwa tego samego dnia). Chłodzę wodą z kranu do temperatury około 28-30°C, bo jest to po prostu skuteczne. Na ostatnie 10-15°C przerzucam pompkę do wiadra z zimną wodą. To ile faktycznie będziesz w stanie schłodzić tymi 30 litrami zależy bardzo mocno od chłodnicy, przepływu i trochę od ekstraktu piwa. Może być mniej lub więcej, musisz sprawdzić. Tak to wygląda na początku pracy, chłodzenie do około 30°C chłodnicą karbowaną i mieszaniem w garnku zajmuje poniżej 15 minut. Kolejne 5 minut trzeba dodać na wodę zimną i te ostatnie 10-15°C. Stąd też wiem, że moja pompka ma wydajność 6 litrów/min. Bo wiadro opróżnia dokładnie kilka sekund powyżej 5 minut. A tak mam na koniec. Zanim zleję i napowierzę będzie to 18°C. Pirometru używałem tylko do zdjęć, aby pokazać przybliżone temperatury. Błąd pomiarowy w sumie niewielki w porównaniu z porządnym termometrem, biorąc pod uwagę cenę (najtańszy z AliExpress) był to dobry zakup. Przy tak schłodzonej brzeczce wlewanie startera w temperaturze pokojowej byłoby dużym szokiem dla drożdży. Zatem starter zaczynam schładzać już od początku warzenia (w małej szafce gdzie stoi stawiam zamrożoną małą butelkę wody). W kilka godzin różnica między brzeczką a starterem jest poniżej granicy 5°C, czyli można lać. A na koniec mały bonus. Co zrobić, aby chłodnica karbonowa nie pływała po powierzchni. Nie wiem jak inni piwowarzy, ja po prostu wykorzystuję plastikowe mieszadło/łygę i wykorzystuje sprężystość wyprowadzeń chłodnicy. Łygę kładę po przekątnej garnka w środku chłodnicy. Łopata jest blokowana przez chłodnicę, Zwoje chłodnicy przylegają do ścianki i na niej się blokują. O wystającą część łygi zakładam wyprowadzenia chłodnicy (one działają jak sprzężna i dociskają). W ten sposób przez czas wyparzania chłodnica jest pod powierzchnią. Mała uwaga. Jeżeli zdecydujesz się na takie podejście jak stosuję, to nie zanurzaj pompki w wodzie podczas wychładzania. Bo pod wpływem temperatury będzie Ci chłodnica zasysała wodę i brzeczka przestanie wrzeć. Jeszcze mała uwaga. Producent twierdzi, że pompka pobiera 2A, napięcie zasilania 12V. Z doświadczenia mówię, że pobiera więcej prądu i warto mieć zasilacz o obciążalności przynajmniej 3A. Ma nadzieję, że wpis przyda się dla piwowarów takich jak jak, czyli ograniczonych miejscem.
  23. Jestem po serii eksperymentów z FM600. Rezygnuję z nich do momentu, aż ktoś mi wyjaśni jak ich używać. Zrobiłem łącznie 5 warek na tych drożdżach. Cztery z nich były w mikroskali (3 litry, jako fermentora używałem baniaka po wodzie 5 litrowej). Jedna w większej skali 15 litrów i wątpię aby cokolwiek z tego było. Wspólny mianownik tych wszystkich prób to: Ale nie byle jaka siarka. Aromat, że tak się wypowiem cichy podkołdernik morderca po zupie szczawiowej z przegotowanymi jajkami. Po prostu: Myślałem, że będzie coś z tego ciekawego, takie super fajne piwo na lato, alternatywa dla kveików, ale całe moje starania i plany: Próbowałem fermentować w dolnej granicy (25°C), po środku (30°C) i w górnej (35°C). Żadna z warek nie przekroczyła 11Blg. Używałem ekstraktu słodowego oraz zacierałem kaszę jaglaną (proso) i sorgo i słód kukurydziany (te zboża używane są w Afryce do warzenia). Ten szczep był w teorii wyizolowany z piwa na bazie proso. Przy dolnej granicy temperatury lag zanim ruszyły był długi, powyżej jednego dnia. W temperaturze 30°C+ startowały w kilka godzin. Zadawałem tyle ile Saccharomyces cerevisiae, a w ostatniej próbie (15 litrowej) zrobiłem uderpitching. Mimo zadania zbyt małej ilości i tak ruszyły po kilku godzinach, na powierzchni wytworzyła się piana. Fermentowały mi spokojnie, raczej długo i tworzyły małą pianę. Mówię raczej długo bo piana utrzymywała się przez około 10 dni. Ekstrakt mierzyłem dopiero po dwóch tygodniach. Każda z prób miała wspólną cechę: siarkowodór. Czasem pszenicziaki siarkują, ale uwierzcie mi siarka z pszenicy to przy pefruma. Z czasem się redukowała, ale nigdy do takiego poziomu, by nie była wyczuwalna. Oprócz siarki te drożdże produkują inne zapachy i nie każdy jest przyjemny, mam za słaby nos, aby je zidentyfikować. Nie powiem, smak jaki wytworzyły był ciekawy ale trochę pusty. Jednakże dla ludzi zapach to również smak, dlatego żadnej z prób do pijalnych ani poprawnych zaliczyć nie mogę. Ostatnią 15 litrową brzeczkę, która jeszcze fermentuje na pasie grzewczym w 30 stopniach zamierzam potrzymać kilka tygodni. W końcu siarka to związek lotny, może się zredukuje do zadowalającego poziomu. Zrobiłem sporo prób, bo jest dość mało informacji na temat tych drożdży. Może po prostu źle ich używałem, może za krótko fermenowałem (po 3 tygodniach nadal 'jajo'). Może jestem przewrażliwiony odnośnie siarki i tak ma być. Może nie dokopałem się do dobrego źródła jak powinno się z nimi obchodzić. Jeżeli macie jakieś wskazówki, albo udane próby to proszę dajcie znać. Będę bardzo wdzięczny. Do tego czasu przestaje ich używać, szkoda mi już czasu i pieniędzy.
  24. https://www.karbowane.pl Trudniej tylko będzie domyć wewnątrz. I szczerze to nie wiem czy będzie miało wpływ na pienienie.
  25. @Jankasper nie zgodzę się z tym biorąc pod uwagę warunki. Warzymy domach, mieszkaniach. Jest lato. Mimo tego, że padało całą noc to rankiem mam temperaturę wewnątrz mieszkania 21 stopni. Wczoraj wieczorem było to 25 stopni. Jakbym warzył wczoraj wieczorem w mieszkaniu miałbym 27 stopni. Taka też temperaturę miałyby drożdże które czekałyby na zaszczepienie. W przypadku gęstwy lub płynnych taka różnica nie byłaby jakaś znaczącą, mieści się w normach podawanych w podręcznikach. W przypadku drożdży suchych stracilibyśmy ich dużo więcej. Jak już wspomniałem jest lato. W powietrzu jest sporo zarówno owocówek jak i więcej mało przyjaznych organizmów piwowari domowemu. Po co dawać im dodatkowy czas mikrobim podczas dochładzania. Niech drożdże się adoptują i potem szybciej dominują, a powolny spadek temperatury będzie lepszy/mniej szkodliwy aniżeli dodatkowe kilka stopni szoku. W zasadzie latem każdą warkę wymagającą niższych temperatur właśnie tak robię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.