Skocz do zawartości

DanielN

Members
  • Postów

    895
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    90

Treść opublikowana przez DanielN

  1. Dzięki wielkie za słowa zachęty. Przeprowadzę jeszcze kilka eksperymentów na suchych drożdżach. Kolejne będą już robione bardziej z głową. Powyższy również powtórzę dla temperatur 25, 30, 35, 40. Również sprawdzę jak drożdże obumierają jak za długo będą stał ty w wodzie. Będzie również eksperyment z szokiem temperaturowym, rozsypywanie drożdży bez rehydracji na brzeczce na różne gęstości. Takie prośby spłynęły mi na skrzynkę. Nie będzie to szybko, bo mam małe doświadczenie, nie mam też wykształcenia w tym kierunku i zajmuje mi to kilka razy więcej czasu jak myślałem. Sprawdzę też w przyszłości szok temperaturowy suchary vs płynne. Jak macie jeszcze pomysły to postaram się pomóc.
  2. Chyba mamy tak samo. Woda w kranie ma teraz prawie 18 stopni. Latem będzie to 21. Karbowanka przy delikatnym mieszaniu schłodzi mi w około 30 min do 26-28 stopni. Wtedy albo zadaje HotHeady i robię jakieś lekkie sesyjne piwo. Drugie rozwiązanie jakie stosuje to pompka zanurzeniowa z kampera. W fermentorze przygotowuje wodę z zamrożonymi petami, mi wyszło że najlepiej je wrzucić około 2 godziny przed chłodzeniem. Temperatura mi po jakiims czasie spada do 12-14 stopni. I uzyskuje tak około 23 litrów zł mnej wody. Jak już mozolnie idzie na wodzie z kranu to przekładam pompkę do zmrożonej wody. Zbijam tak do okolo 21 -22 stopni. Reszta spadnie powoli w lodówce. Jako że starter latem ma 25-26 stopni to temperatura zaszczepienia jest ok. Trzeci patent to robię piwo o większej gestości. Chlodze jak mogę i rozcienczam banuakiem 5 litrowym trzymanym w zamrazarce (trzeba uważać aby nie zamarzło). Leje tyle aby temperatura spadła do 21 stopni. Spoko sprawa na zrobienie niskoalkoholowe piwa do dwóch baniaków. Robisz 14 Plato. Potem rozcienczam zimną wodą w dwóch fermentory do 7-8 Plato. Warto sypnąć do takiego patentu z 20% karmelu. Ze względu na dużo zachodu z tymi metodami to latem warzę mało. Patent z pompką zapożyczył odemnie @Pan Łyżwa.
  3. Zerknij tutaj: Jest to minimalna ilość jaką gwarantuje producent. W rzeczywistości tych drożdży jest około 3 razy więcej. Jak wygrzebię hemocytometr to mogę spróbować policzyć.
  4. Słowem wstępu. Miałem dzisiaj wolny wieczór i postanowiłem poświęcić go na przypomnienie obsługi mikroskopu, by nie świecić oczami podczas Festiwalu Piwowarów Domowych. Na forum w przeciągu tygodnia padło dwukrotnie pytanie odnośnie rehydracji drożdży i temperatury w jakiej proces powinien się odbywać. Postanowiłem użyć moją awaryjną paczkę suchych drożdży s04 i to sprawdzić. Termin mają do września 2018. Czasu miałem mało więc eksperyment musiał być relatywnie krótki. Zaplanowałem to tak. Zrobię rehydrację w dwóch temperaturach ~41°C oraz ~25°C. Wybarwię preparaty błękitem metylowym i zrobię zdjęcia. Wnoski każdy wyciągnie sobie sam Instrukcję rehydracji wziąłem z książki Yeast : The Practical Guide to Beer Fermentation. W skrócie wygląda tak: 1. Ogrzej drożdże do temperatury pokojowej. 2. W zdezynfekowanym pojemniku przygotuj sterylną wodę o temperaturze 41°C. Odmierz 10 razy więcejwody jak drożdży. Około 10 ml wody na gram drożdży (zrobiłem odstępstwo, użyłem 10 ml na 0,5 grama). 3. Rozsyp drożdze na powierzchni wody unikając grudek. Pozwól tak im spędzić 15 minut. 4. Kiedy już wchłoną wodę, delikatnie zamieszaj i zostaw je jeszcze na 5 minut. 5. Powoli i delikatnie wyrównaj temperaturę drożdży z brzeczką, nie powinna być większa jak 8°C. 6. Zaszczep brzeczkę, najlepiej tak szybko jak możesz. Dwa ostatnie kroki mnie nie interesują. Do eksperymentu użyłem drożdży s04. Leżały blisko rok w lodówce. Drożdże suche prawidłowo przechowywane wg podręcznikow powinny tracić około 4% żywotności na rok. Większość sprzętu, który był w użyciu jest na poniższym zdjęciu. Eksperymentu nie robiłem w warunkach aseptycznych, bo nie zamierzałem ponownie używać drożdży. Książka na którą się powołałem. Słoik w salaterce. W słoiku będę uwadniał 0,5 grama drożdży w 10 ml przegotowanej wody z kranu. Kąpiel wodna zwiększa bezwładność i temperatura tak szybko nie spada. Oczywiście temperatury kąpieli i wody w słoku były wyrównane i kolejno wynosiły 41°C oraz 25°C. Kartka i ołówek by notować. Błękit metylowy. Jest to barwnik. Wnika w martwe drożdże. Zdrowe i żywe drożdże nie wpuszczą go przez membranę. Zatem martwe będą niebieskie a żywe będą miały tylko niebieską otoczkę. Pirometr, do mierzenia temperatury. Ma wystarczającą dokładność. Mikroskop, pracowałem na powiększeniu 400x. Szkiełka podstawowe i nakrywkowe. Przez okular zrobię zdjęcie. Potem będziecie sobie mogli policzyć stosunek martwych do żywych. Ilość drożdży tutaj jest drugoplanowa, bo proporcja powinna być zachowana. Igły i strzykawki do transferów. Probówki falcon, służyły mi do rozcieńczania. W jednym mililitrze pobranych drożdży było ich zbyt wiele, dlatego próbkę trzeba rozcieńczyć. Czas na eksperyment: W słoiku ciepła woda o temperaturze ~41°C, probówki do rozcieńczania również trzymałem w kąpieli, aby ochładzały się równo. Zaszczepiłem 0,5 grama drożdży i odczekałem 15 minut. Następnie wymieszałem delikatnie i odczekałem kolejne 5 minut. Zamieszałem ponownie i strzykawką przeniosłem 1 ml do rozcieńczenia. Rozcieńczenie około 20 razy (dobrałem je empirycznie jeszcze przed eksperymentem). Z rozcieńczonej próbki pobrałem 1 ml i dopełniłem 1 ml barwnika (0,1% błękit metylowy). Łącznie rozcieńczenie około 40 razy. Zrobiłem z próbki preparat. A oto wynik: Mocno niebieskie kropki są to martwe drożdże. Pozostałe żywe i gotowe do działania. Przy moim kulawym liczeniu wyszło około 90% żywych komórek. Poniżej zdjęcie powtórzonego eksperymentu, tym razem w temperaturze 25°C. I tutaj miałem problemy z przygotowaniem ładnego preparatu. Dwukrotnie powtarzałem eksperyment dla 25°C i dwukrotnie drożdże odmówiły współpracy. Zbijały się w mocne gromadki. Zdjęcie nie jest już takie ładne jak wyżej. Jednak to co mogę powiedzieć to zdecydowanie więcej widziałem martwych przy rehydracji w temperaturze 25°C. Może nie było to 50% jak straszą w podręczniku ale przynajmniej dwukrotnie więcej martwych jak przy rehydracji w temperaturze 41°C. Oczywiście powyższy eksperyment nie powinien być traktowany jako wyrocznia. Zrobiłem go bardzo szybko i bez żadnej metodologii. Jak będę miał więcej czasu to go powtórzę, tym razem z jakimś antyzbrylaczem. Jeżeli będziecie chcieli możemy spróbować go powtórzyć na FPD. Jako dygresja, jeden z forumowiczów napisał, że chce sprawdzić czy StarSan zabija Bretty. Ja biorę StarSan a on trochę zbreconej gęstwy. Zobaczymy co się stanie. Jak wybierasz się na festiwal o zapraszam do mojego mini laboratorium. Będziesz mógł zabrać ze sobą próbkę bardzo fajnych drożdży.
  5. @vmario estry to kondensat alkoholi, również tych fuzlowych, oraz kwasow organicznych. Tlen również bierze udział w ich powstawaniu (nie pamiętam i do końca jeszcze tego nie rozumiem, ma to związek z octanami). Zatem jest punk zaczepienia i tutaj bym szukał przyczyny. Fuzle powstają głównie w pierwszej fazie fermentacji. Niektóre drożdże tak mają, że je produkują i tego nawet chcemy, np.: pszeniczniaki, inne na skutek stresu. Mogło być, tak obstawiam, że dałeś za mało drożdży. Uwodniłeś saszetkę w stosunkowo chłodnej wodzie bo zapewne w okolicach 25 stopni. Producenci zalecają około 35 stopni. Taka temperatura pewnie ubiła ich sporą część. Kilka dni temu była dyskusja na ten temat w którymś z tematów. Mogłeś też mieć znaczne zmiany temperatury i się biedaczki zestresowały. Mogłeś też wlać uwodnione drożdże do zbyt zimnej brzeczki, to jest również przyczyną stresu i wielu zgonów. Bujanie fermentorem jest wg mnie wystarczające, pod warunkiem zaszczepienia odpowiedniej ilości drożdży. Jak było ich za mało to też było za mało tlenu. To daje za mało sterolów i w efekcie słabe ściany i membrany komorkowe. Komórki które powstały po pączkowaniu również są słabe. Dodaj jeszcze fermentację w dolnej granicy i masz cały ciąg przyczynowo skutkowy To oczywiście gdybanie z mojej strony. Jeżeli jest ktoś zainteresowany małym eksperymentem: jak wpływa temperatura wody na przeżywalnosc drożdży podczas rehydracji to dajcie znać. Bo chyba jeszcze trochę barwnika mi zostało
  6. Czy ja wiem, szczerze to mam liczne uwagi co do jakości i precyzji wykonania :). Ale pierwsze koty za płoty i iteracyjne za jakiś czas poprawię, musi szlaban za styropianowy armagedon minąć Mega mocno to się do kotów przykleja. Chciałem w zasadzie tylko podzielić się informacją, że układ chłodzenia jest to najczescuej demontowany i jego źródłem może być mała lodówka albo inne urządzenie z agregatem chłodniczym. A obudowa to nic innego jak zwykła skrzynia. Można to schować w dowolnym miejscu w domu/mieszkaniu. Wyobraź sobie jak super by wyglądał fermentor ze stali nierdzewnej za szybą. A taki agregat produkowały wodę na płaszcz. Chyba znowu odbiegam Teraz juz wiem jakie są problemy przy budowie i myślę, że jestem w stanie zrobić projekt np. w SketchUp. Program się świetnie sprawdził jak robiłem skrzynki termiczne/termosy na kegi z płyty OSB to i z większą skrzynką pewnie da radę
  7. To zależy jak na to spojrzeć. Jakby był model wąskiej i niskiej lodówki, która jest w stanie zmieścić fermentor to bym po prostu kupił. Jako że jestem ograniczony miejscem i wymiarem to musiałem zrobić. Ona nie jest wiele mniensza od standardowej. Ma wymiary tak jak napisałem w poście. Po prostu zyskałem możliwość kontroli temperatury latem. Do tej pory używałem pudła, stc1000 i pasa grzejnego. Wszystko stało w temperaturze niższej jak planowana temperatura fermentacji. W przyszłości przerobie sobie jakąś małą używaną chłodziarkę (ten układ chłodniczy jest wyraźnie słyszalny, może nowsze modele są cichsze), a obeny uklad zadoptuję do wody mrożonej, aby wydajniej chłodzić w ciepłe dni Nie wiem kiedy to będzie bo mam zakaz cięcia styropianu i drewna w mieszkaniu na jakieś 100 lat i nie bardzo pojmuje czemu
  8. Cześć Jakiś czas temu wpadł w moje ręce używany dystrybutor wody. Taki jaki można spotkać w biurach czy też miejscach użyteczności publicznej. Prezentuje się tak: Na drugim zdjęciu widać zamontowany agregat. Nie jest to urządzenie zbyt ciche nie jest też energooszczędne (klasa N). Klasa wynika ze sposobu chłodzenia. Mocny sprzęt chłodzi kilku litrowy kielich z wodą. Zaizolowane jest to cienkim styropianem. Pomyślałem, że muszę to przerobić na komorę fermentacyjną (skąd była inspiracja, to na dole wpisu). Po zdjęciu obudowy w górnej części widać kielich/michę z wodą. Dookoła tej michy nawinięta jest rurka miedziana. Jest to parownik układu chłodniczego. To on odbiera energię/ciepło. Ten brązowy dzbanek na dole to grzałka i pojemnik na ciepłą wodę. Grzałka jest przepalona, ale nie mam zamiaru jej używać. Zdemontowałem wszystko oprócz układu chłodniczego, delikatnie przegiąłem parownik na bok. Chciałem aby urządzenie było kompaktowe i cały układ chłodzenia był zamontowany w podstawie komory fermentacyjnej. Jeszcze nie widziałem jak bardzo źle zrobiłem. Czas na test, jest całkiem fajnie. Po kilku minutach temperatura osiągnęła -20°C. Będę chciał tam zamontować wiatrak, aby wymusić obieg powietrza. Naszkicowałem wygląd komory (będzie stała w kącie i mam tam bardzo ograniczoną ilość miejsca: 48 cm x 60 cm x 80 cm). Nie udało mi się kupić lodówki w takim wymiarze, która by zmieściła wiadro. Stąd pomysł zrobienie własnej komory. Jako pierwszy krok podstawa. Będzie podobnie jak w szawkach kuchennych schowana na 4-5 cm. Fajna rzecz użytkowa, można podejść bliżej. Ma to znaczenie jak podnosi się pełen fermentor, bo planuję zwykłą nakładaną klapę. Sterownik STC-1000 będzie sercem lodówki. Chciałem go mieć zamontowanego w podstawie. Po to by wszystkie elementy były blisko siebie i w łatwy sposób można było zdemontować w razie naprawy. Sprawne i doświadczone oko już pewnie zauważyło, że zrobiłem kolejny błąd. Powinienem zamontować go niżej, bo na podstawie będzie skrzynia i przez to będzie utrudniony dostęp do przycisków. Ale już po ptakach. Jako, że używam tylko narzędzi ręcznych, to nierówne cięcia maskuję listwami aluminiowymi. Czas na pierwsze testy i podłączenie. Przeżyłem pierwsze chwile grozy, bo po podłączeniu elektryki agregat się nie włączał. O dziwo grzanie tak. Winny był sterownik. Miał zepsuty przekaźnik. Na szczęście mam dwa na stanie, więc wielkiej biedy nie było. Zepsuty przekaźnik też już wymieniłem. Czas na cięcie styropianu. Chciałem to zrobić ostrym nożem introligatorskim. Ani to było równo ani czysto. Po pierwszym cięciu drobiny styropianu były wszędzie. Mocno to diablestwo naelektryzowane. Koty w styropianie, ściany w styropianie ogólnie styropianowy armagedon. Trzeba było zapytać wujka Google jak podejść do sprawy. Rozwiązanie wygląda tak jak na poniższym zdjęciu W sklepie budowlanym kupiłem skleję (mają takie fajne skrzynie z odpadami po cięciu. W nich takie elementy są bardzo tanie) i drut oporowy, to on będzie częścią roboczą. Prąd go rozgrzeje do takiej temperatur, że styropian z łatwością się podda. Reszta to przewody i kawałek listwy aluminiowej. Źródło napięcia to zasilacz z mojego mieszadła z kadzi warzelno/zaciernej. Jest regulowany zatem nawet nie liczyłem oporów, po prostu ustawiłem najmniejsze napięcie, by uzyskać odpowiednią temperaturę. Zasilacz ma dużą obciążalność prądową i dał bez problemu radę. Trochę czasu upłynęło, zanim nauczyłem się tym ciąć i odpowiednio mocno naciągnąłem drut oporowy,. Możesz to zobaczyć na pierwszej linii cięcia. Po prostu fale Dunaju. Nie jest źle, i tak będę pianką uszczelniał. Tutaj tego nie widać, ale w parowniku jest zamontowany niskoobrotowy wentylator ze starego zasilacza. Będzie wmuszał obieg powierza. Po zabudowaniu układu chłodniczego wygląda to już całkiem fajnie. To szare to podstawa na której będzie stał fermentor. Będę go stawiał bezpośrednio na czujniku. Biały kabel to wyprowadzone napięcie do pasa grzejnego. Jest też już ramka, na której będzie się opierała skrzynia. Te dziury w podstawie to wlot i wylot powietrza. Mniejsza z tyłu to wlot, szeroka to nawiew zimnego powietrza. Jeszcze nie wiedziałem jak się bardzo myliłem :). Skrzynię zrobiłem z paneli podłogowych kupionych na promocji. Cenię miały małą, ale też były w kiepskim stanie. Koniec końców z dwóch paczek udało się coś wybrać. Ponownie, długie i nierówne ręczne cięcia maskowałem ceownikiem aluminiowym. Przytwierdzałem go na klej montażowy. Czas na styropian. Wyszło nawet równo. Małe szczeliny będę zalepiał pianką. Na plecy użyłem styroduru 3 cm. Ze względu na to, że musiałem uzyskać 38 cm, by wlazło wiadro. Styrodur o takiej grubości ma właściwości termiczne blisko dwukrotnie grubszego styropianu. Niestety też jest drogi. Jedna płyta ~0,6m2 kosztuje prawie 20 zł. Teraz wygląda to tak: Klapa jest nakładana na górę. Jest ciężka i szczelnie dociska styrodur doklejony do niej. Brakuje jeszcze listw maskujących i takich nasadek na śrubki. Ale zaczyna już to wyglądać. Jak się przyjrzysz to lustro i ściana jest jeszcze w styropianie Czas na próbę. I jęk zawodu. Po kilku minutach pracy niemiłosierne bulgotanie w układzie chłodniczym. Działa, ale jest strasznie głośno. Po rozmowie z wujkiem Google okazało się, że parownik powinien być zamontowany nad kompresorem. Na szczęście robiłem tak, że dostęp do układu chłodniczego jest prosty. Skrzynia też jest wystarczająco szeroka by przenieś parownik na bok. Trzeba było rozmontować delikatnie przegiąć rurkę miedzianą, by parownik trafił na boczną ściankę oraz jakoś to zamocować. Nie miałem większego pomysłu zatem użyłem pianki i resztki styroduru. Nawet wyszło lepiej, bo pojemnik na skraplającą się wodę mógł być większy i umieszczony centralnie pod parownikiem. Prawie koniec, brakuje jeszcze trochę listw maskujących. Jest dość kompaktowy. W zasadzie rozmiar małej lodówki, ale bez trudu mieści się tam standardowy fermentor. Z wad urządzenia to jednak dość głośna praca. Myślę, że za jakiś czas użyję zamiast układu z jakieś malutkiej chłodziarki. W końcu dystrybutory wody nie są projektowane jako urządzenia do komór fermentacyjnych. Na szczęście skrzynia jest dość szczelna i agregat włącza się rzadko. Praca jest częstsza w okresie fermentacji burzliwej, potem włącza się co 2-3 godziny na kilka minut. Układ sterowania agregatu w tym modelu ma wbudowane zabezpieczanie przed zbyt częstym włączaniem. Empirycznie wyszło mi, że jest to około 5 minut. Zatem sterownik STC-1000 przestawiłem na opóźnienie 10 minut. Histereza 0,5 stopnia. Fermentor stoi bezpośrednio na czujniku. Na chwilę obecną po jednym przefermentowanym piwie mogę powiedzieć, że działa. Robiłem też cold-crash. Temperatura piwa z 18°C do 2°C, przy temperaturze otoczenia 23°C spadała w czasie poniżej 16 godzin. Temperatura 10°C była już po 6 godzinach. Potem wiadomo idzie coraz wolniej. Jest to całkiem przyzwoity czas. Myślę, że wiatraczek, który ciągle gania powietrze wewnątrz jak tylko agregat pracuje podnosi znacznie sprawność. Na pomysł zbudowania wpadłem po tym jak zobaczyłem jak koledzy z zza wielkiej wody przerabiają lodówki na komory fermentacyjne na kilka butli (używają najczęściej fermentorów better bottle). Przykład masz tutaj. Ogólnie miałem frajdę przy budowaniu tego. Ale jak masz miejsce na lodówkę, to po prostu ją kup. To tyle, jak masz jakieś pytania, to śmiało. Pomogę jak będę znał odpowiedź.
  9. Tak sobie myślę. Staram się zaciekawić naszą piwowarską brać tym co dla nas ważne czyli drożdżami i zbliżającym się I FPD (wybaczcie reklamę, ale Ci którzy mnie znają wiedzą, że mam w niektórych rejonach zakręty umysłowe), a tu taka dyskusja pod kawałkiem metalu :). Boję się pomyśleć co będzie jak wrzucę zdjęcia przerobionego zdezelowanego dystrybutora wody biurowej z OLX na komorę fermentacyjną z regulowaną temperaturą ;).
  10. @BretBeermann my cap was added as free gift to small gas regulator which I purchased. I tried to connect this cap with black QD, but even when I put lots of pressure it just didn't cooperate. As @Ramnic said It doesn't matter for me, because usually my PET bottle is empty at the latest the next day ;).
  11. @Mibor owszem to zadziała, ale nie będzie tanio :). Mam taki mini reduktor i szczerze mówiąc trzeba dwóch naboi 16 gramowych, aby zrobić tylko i wyłącznie wyszynk kega Cornlius. Mój reduktor jest na naboje gwintowane. Minimalnie 5 zł za sztukę. Jeżeli ta pompka z filmu jest na naboje gładkie, to 2 zł za sztukę. Teraz zestawiając to z nabiciem butli 1,5 kg które kosztuje 15 zł. Nie wychodzi wcale tanio przeliczając na jednostkę gazu.
  12. @Undeath mocno się zgadzam. Piwo nalane przez tą głowicę powinno być wypite szybko właśnie ze względu na tlen. Piwa nalane do peta, które przestały tydzień (nawet w lodówce), smakują inaczej jak te same rozlane na świeżo. Te starsze robią się zauważalnie kwaśniejsze. Dopiero to wyczułem przy próbie porównawczej.
  13. Ciut mnie ubiegłeś. Sekretem jest jak napisałeś zimne piwo. Mi prawo Henry'ego, czy też jemu pochodne zafundowało prysznic. Podobno dobre na cerę
  14. Przy rozlewie do szklanej butelki jest pewien problem. Musisz zrobić silikonową uszczelkę, bo średnica butelki szklanej jest większa od średnicy wewnętrznej tej głowicy. Rozlew metodą białkową jest możliwy, pod warunkiem bardzo mocnego schłodzenia piwa, nawet lekko poniżej zera (dla purystów mówimy o skali C). Ale jak dla mnie gra nie warta świeczki. Nie wysyłam piw na konkursy (stare pradawne przysłowie mówi, jak masz hobby to w cale nie oznacza, że jesteś w tym dobry ), przez to nie widzę sensu rozlewu do szkła. Przy mocno schłodzonym piwie robisz tak. Stawiasz butelkę na ziemię, zakładasz uszczelkę, dociskasz głowicę ciężarem ciała (masa nie rzeźba ) i lejesz. W odpowiednim momencie drugą ręką ściągasz szybko-złączkę. Kilka butelek tak zrobisz. Jak piwo jest ciepłe, cóż idziesz pod prysznic :). W moim małym warsztacie wystarczą mi PET'y.
  15. @zasada chyba jakieś ograniczenie edytora forum. Zdjęć indeksu nie skalowałem (mam słaby telefon i tragicznie robi zdjęcia w świetle sztucznym). Chyba są za duże. Jutro postaram się wyciągnąć aparat i zrobić lepsze. EDIT: @zasada w wolnej chwili popstrykałem jeszcze raz. Link masz tutaj: https://drive.google.com/open?id=1ZO5nRjW07XVjhH4ElY0qiHDhUlbsXLUt Dodałem jeszcze zdjęcie mojej małej biblioteki, może będziesz chciał coś jeszcze.
  16. AD1) Uwierz mi, na moje również. Wcześniej używałem kranów. Ale bardzo trudno utrzymać je w czystości. Krany teraz zostały dla gości, jest po prostu fajnie znajomym jak przez chwilę mogą poczuć się jak barman. AD2) Jasne, że tak! Bardzo nie polecam. Było sporo sprzątania. Obowiązkowe przebieranie się i prysznic. Bez zbudowania do tego odpowiedniej ramy ściskającej mała szansa, aby tego używać do butelek szklanych. Jak chcesz napełniać butelki szklane to wpisz w google/ali 'counter pressure bottle filler'. AD3) Piwo będzie 'normalnie' nagazowane. Latem trzeba będzie szybciej zakręcać, bo fizyki nie oszukasz. Ale nie jest to żaden problem. Oby nie trząchać butelką i nalewać powoli. Z tej samej zasady działania korzystają w barach jak kupujesz piwo na wynos z nalewka w butelce PET. To jest po prostu 'bieda' rozwiązanie, ale działa AD4) Głównie używam tych brązowych. Teraz dzięki koledze @Lasek mam nawet dwie półlitrowe prosto z krainy fiordów, które jedzą mu z ręki. W nawiasie mówiąc świetną APA na szczepie HotHead mi przysłał w tych butelkach. Piwo śmiało wytrzymało w nich blisko 3 tygodnie i nie miało oznak utlenienia. Ale fakt faktem butelki te 0,5 litra były grubsze od tych standardowych. Piwo nalane do tych 'cienkościennych' zużywam zawsze poniżej tygodnia. Oprócz piwa robię gazowaną wodę chmielową. Z dodatkiem cytryny/trawy cytrynowej a nawet turówki wonnej. Jest to super sprawa na letnie gorące dni.
  17. Cześć, odpowiedziałem w tym poście i dostałem trzy wiadomości/pytania o ten 'carbonation cap' z treści. Nie wiem jak to nazwać po polsku, może głowica do gazowania. Pomyślałem, że napiszę na forum, może komuś się jeszcze taka informacja przyda. Wygląda to tak: Ustrojstwo dostałem w gratisie do mini reduktora na naboje CO2. Reduktora używam raczej rzadko, tylko jak zabieram mały keg w plener. Za to ta głowica jest po prostu super. Służy mi do przetłaczania piwa pod ciśnieniem do butelek typu PET po wodzie gazowanej. Ważne aby to były butelki po wodzie gazowanej, bo zawsze mają odpowiedni gwint i z łatwością wytrzymują ciśnienie nagazowanego piwa. Kegi trzymam w piwnicy gdzie latem mam około 20 stopni. Aby utrzymać ciśnienie trzeba na reduktorze podnosić ciśnienie, w najgorętsze dni nawet w okolice 1,5 bara. Z kranu by leciało a w zasadzie pieniło się ciepłe piwo. Mało zachęca. Za to za pomocą tej głowicy mogę ją nakręcić na gwint butelki PET. Strzelić CO2 aby wyrównać ciśnienie z tym w kegu. Delikatnie odkręcić głowicę, do momentu delikatnego syczenia, wtedy ciśnienie w butelce będzie ciut mniejsze jak w kegu i nalewające się piwo będzie powoli wypychało gaz. Następnie założyć złączkę z linią piwa i poczekać około minuty na napełnienie litrowej butelki. Nic się nie pieni, strata na wysyceniu prawie żadna. Pod koniec, kwestia wprawy, zdjąć szybko-złączkę, aby pozostały gaz nad lustrem piwa (ten w szyjce) wyrównał się do poziomu atmosfery, odkręcić głowicę i zakręcić kapsel. Taką butelkę mogę schować do lodówki. Urządzenie nie jest bez wad. Wymaga wprawy w obsłudze. Nie ukrywajmy czasem jak się przeoczy moment nalewania i za późno zdejmie linię piwa to piwo wycieknie. Z czasem po prostu moment będzie czuć i nie jest to zbyt duży problem. W moim przypadku samo urządzenie delikatnie przepuszcza na uszczelce (zmieniałem już ją kilka razy, po prostu tak to ma). Wykonane jest, tak mówi producent, ze stali 304. Jednak jak ma długi kontakt ze star-sanem to pachnie trochę żelazem. Gar też mam z 304 i tak nie pachnie. Obstawiam raczej chińską stal. I oczywiście po użyciu trzeba umyć. Podobnie jak szybko-złączki. Tutaj znalazłem takie rozwiązanie jak małe naczynie ze star-sanem i po prostu tam to wrzucam. Zakładam jeszcze krótki wężyk, aby skierować strumień prosto na ściankę butelki. W pierwszej fazie nalewania, zanim ciśnienie się odpowiednio nie wyrówna potrafi lekko spienić. Ten wężyk dość mocno to redukuje. Początkowo używałem wężyka do dna butelki i to był zły pomysł. Przy odkręcaniu się obracał, wzburzał mocno piwo, pieniło się i wyciekało. Skróciłem wężyk do kilku centymetrów i go zagoiłem, aby leciało prosto na ściankę. Poniżej kilka zdjęć:
  18. @zasada poniżej kilka zdjęć. Książka ładnie wydana. Papier jest gruby i delikatnie matowy. Dużo ładnych zdjęć. Przepisy jak w poprzedniej edycji w kolumnach i w zasadzie zawierają wszystko co trzeba. Wybacz jakość ale mój telefon robi tylko nieznacznie lepsze zdjęcia jak bochenek chleba. Jakbyś chciał coś jeszcze to daj znać.
  19. @Alexy jesteś pewien, że masz to właśnie z tej mosiężnej końcówki? Używam kranów celli, są wykonane w całości z chromowanego mosiądzu i nie mam żadnej metaliczności. Za to używam butelek pet donrozlewu z kega wynalazku co się nazywa 'carbonation cap'. Wykonany jest w teorii ze stali 304. Ale jak popsika się go starsanem, to wtedy szybko pojawia się aromat żelaza. Może zrób test właśnie na korpusie Twojego kranu. Zalej piwem i potrzymaj chwilę. Jak będzie woniło to będziesz miał odpowiedź. Jakiś czas temu widziałem na którymś z forum, że ktoś szukał dzwigni/popychacza (dokręcona jest do niej rączka, a główka popycha zawór w kranie), bo mu przeżarło. Był to właśnie chiński kran i ta część była wykonana z czegoś co nie było stałą nierdzewną. Może to też być przyczyną jonow żelaza w piwe. Najlepiej rozkręć kran i sprawdż.
  20. Dzięki za odpowiedź. To urządzenie jak dla mnie ma potencjał. Zwłaszcza jakby oprogramowanie mialo API które pozwala spiąć się ze sterownikiem temperatury (kto wie może w długich planach zrobicie też sterownik). Fajnie by było też w przyszłości, jak projekt odniesie sukces - trzymam kciuki, mieć dostęp do oprogramowania pozwalającego na analizę. Jakby to jeszcze można było porównać z danymi od innych piwowarów to myślę, że nawet producenci drożdży lub oprogramowania byliby zaciekawieni. Świetna zwrotna informacja ilościowa i jakościowa.
  21. Zapraszam.Jak będę znał odpowiedź to zawsze pomogę. A jak nie to przynajmniej ochłodzisz się chmieloną wodą z dodatkiem cytryny
  22. @MisQ jasne, że tak. Będąc bardziej precyzyjnym, to nie będę wygłaszał prelekcji, za to będę miał własny 'kąt'. Sama forma będzie warsztatowa/'laboratoryjna'. Mam taką ukrytą nadzieję, że odbędzie się przy tym 'kącie' wiele dyskusji.
  23. Świetna sprawa. @pixel czy zdradzisz mi jeszcze informację czy Piwny Robert będzie również miał czujnik temperatury? Po zdjęciach widzę, że jako pojemnik na elektronikę wybraliście raczej nie z przypadku. Zgaduję falcon 50 ml? Mam na myśli łatwą wymianę, jest tani i ogólniedostępny. Zestandaryzowane rozmiary i powtarzalna waga/wyporność mogą być pomocne przy implementacji funkcji autoskalowania urządzenia?
  24. @Wormo wtedy również skorzystam. Celem festiwalu jest również wymiana wiedzy. Z miłą chęcią dowiem się czegoś od bardziej doświadczonych kolegów.
  25. @Wormo nie będę pokazywał trudnych rzeczy, bo takich sam nie potrafię :). W moim zamyśle jest zaciekawienie piwowarów drożdżami płynnymi i pokazanie, że w ogóle nie są trudne. Kto wie może długofalowo jak będzie nas więcej zwiększy się popyt to i podaż będzie bardziej różnorodna. Co za tym idzie szczep, nad wyborem którego jeszcze się waham, musi być prosty w obsłudze i niedostępny w Polsce przez oficjalne kanały dystrybucji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.