Urzędnicy robią z naszego kraju pośmiewisko nic nowego.
Podam przykład moja lepsza połowica pracuje w perfumerii, sprowadzają kosmetyki z manufaktur z całego świata, w tym ostatnio ze Szwajcarii- ergo import do strefy celnej UE, celnik domagał się wszelkich informacji o transporcie, wymiana informacji(celnik-biuro perfumerii- producent), normalna rzecz, między innymi czym i w jakiej dawce został skażony alkohol bazowy perfum, po otrzymaniu informacji stwierdził że to dawka za mała, (typu zamiast 0,2% tylko 0,1%) co oznacza że trzeba to uznać za alkohol spożywczy i zapłacić akcyzę.
Producent gdy się o tym dowiedział pierwsze co odpowiedział to
-Ach tak, to polski celnik uważa że w Polsce wszystko można wypić? Po czym wyjaśnił że użyta substancja jako nieobojętna dla zdrowia już jest zakazana w niektórych krajach UE, zaś od przyszłego roku w całej UE, stąd używają zmniejszonej dawki, a w przyszłości nie będą jej stosowali wcale.
Dodam jeszcze że ten "schnaps" kosztuje w sklepie koło 600-700zł za 100ml, więc to jeden z droższych drinków... Oczywiście akcyza to nie był wielki koszt, wobec ceny i kosztów transportu bez znaczenia, ale niesmak po tej absurdalnej sytuacji pozostaje.
Na dobrą sprawę każda buteleczka tych perfum powinna mieć naklejoną banderolę