Ja moczyłem je parę godzin w 70 % spirytusie, potem przecinałem je po prostu na pół zdezynfekowanym nożem na zdezynfekowanej desce. Ekspertem nie jestem, ale nie widziałem zakażenia.
Dodawałem je na ok. 2 tyg. cichej fermentacji (pamiętaj, że drożdże jeszcze dojedzą cukry ze śliwek). Dekantacja takiego piwa znad śliwek jest trudna, ja użyłem z jednej strony druciaka, z drugiej drobnej siateczki do chmielenia. Dekantować znad ciemnej pulpy tak ciemnego piwa nie wyobrażam sobie.
Zrobiłem dwa takie portery. W pierwszym do zasypu wymyśliłem sobie spory dodatek Special B. Celem, nie wiem czy słusznie, było podbicie posmaków śliwkowych. Drugi zasyp już był bardziej klasyczny.
Do drugiego dodałem taką samą ilość śliwki, myśląc, że to ten Special B tak podbił tą śliwkę. I liczyłem trochę na to, że z biegiem czasu ten mocny aromat zmaleje. Nie zmalał, choć oba piwa mają prawie rok.
Co więcej, ten z zasypu bez Special B podzieliłem na pół - 10 litrów ze śliwką, 10 litrów bez śliwki. Wersja bez śliwek wyszła bardzo dobra.
Ty zrobisz jak uważasz. Trzeba eksperymentować.
Pozdrawiam, Paweł.