Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 692
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Ostatnio sporo smrodu fruwa w internetowym powietrzu. Smród, gówno, niby każdy produkuje, ale nikt się nie przyznaje. Najprościej winę zgonić na kogoś innego. To nie ja, to ten obok. Nie ja puściłem bąka, nie ja wypuściłem gniota, to koncern jest … Czytaj dalej → Post Tort, rzeźnik i korpoludki pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  2. Przez aferę KuźniarGate przez kilka dni mój kanał na Yo [...] Wyświetl pełny artykuł
  3. Nie zawsze można sobie pozwolić na komfort zwiedzenia wszystkich lub przynajmniej większości lokalizacji z dobrym piwem w odwiedzanym mieście. Taka sytuacja spotkała mnie przy okazji wizyty w Berlinie ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wszak liczy się nie ilość lecz jakość. Zacznijmy jednak od początku. Niemcy to ugruntowana piwna kultura, ugruntowana na tyle, że wydaje się że „rzemieślnicza rewolucja” niespecjalnie się tu przyjęła. Nie będę udawał znawcy piwnego rynku w Niemczech, bo zawsze bardziej pociągała mnie piwna kultura czeska (niespecjalnie zresztą od niemieckiej odległa, przynajmniej pod względem lagerów). Do tej pory obiły mi się o uszy takie inicjatywy jak Craft Beer Days (edycja berlińska 2013) czy serwis Berlin Craft Beer, ale jak na stolicę 80 milionowego kraju, to wygląda to naprawdę skromnie. Mi osobiście Berlin kojarzy się z jedną specjalnością – Berliner Weisse, którego po raz pierwszy spróbowałem w 1999, wtedy jeszcze z zielonym syropem z marzanki. Berliner Weisse to tradycyjne piwo pszeniczne fermentowane z udziałem drożdży Lactobacillus nadających specyficzny, bardzo wyrazisty kwaskowy charakter. Dlatego też przyjęło się, że piwo to serwowane jest albo ze wspomnianym syropem z marzanki lub malin, czasem też w połączeniu z innymi niwelującymi kwaśność dodatkami. Jako że „sour is new hoppy” wiadomym dla mnie było, że berlińskie peregrynacje zacząć muszę od znalezienia czystego Berliner Weissa, najlepiej wprost z beczki. Niestety, nie mam dobrych wiadomości. Po pierwsze, browar Berliner Kindl/Schultheiss, którego kojarzę jako właściwie jedynego szerzej dostępnego producenta czystego Berliner Weissa, nie ma firmowego lokalu na terenie browaru. Jest jeszcze gorzej, w necie w ogóle nie znalazłem informacji o miejscu serwującym czystego Berlinera z beki. Szczęścia spróbowałem w obiecująco brzmiącym Alt-Berliner Weissbierstube ale i tu okazało się, że dostępna jest jedynie wersja butelkowa. Miejsce jest dość dobrze zlokalizowane, w niedalekiej odległości od berlińskiego ratusza (Rotes Rathaus) w zrekonstruowanej historycznej dzielnicy Nikolaiviertel. Estetyczny dysonans między atrapą średniowiecznej zabudowy a masywnymi blokami dawnego Berlina Wschodniego gwarantowany! Po pierwszym orzeźwieniu rewelacyjnie kwaskowym Berliner Kindlem, ruszyć można w kierunku Alexanderplatz. To serce dawnej stolicy DDR z charakterystycznymi obiektami: Fontanną Przyjaźni (Brunnen der Völkerfreundschaft), Zegarem Urania (Urania-Weltzeituhr), dworcem kolejowym z imponującym łukowym dachem, w końcu górującą nad okolicą wieżą telewizyjną (Fernsehturm). Stamtąd kierując się ceglanym wiaduktem S-Bahnu, po kilkuminutowym spacerze dotrzeć można do Brauhaus Lemke Hackescher Markt. To najlepiej oceniany browar restauracyjny w mieście. Tutaj możemy sie już napić klasycznego hefeweizena i przyznaję, że prócz okazałej piany niczego temu piwu nie brakowało. Słuszność wybranego adresu potwierdziła sezonowa specjalność w postacji India Pale Ale! Wielce ciekawy byłem pierwszej mojej konfrontacji niemieckiej szkoły piwowarskiej z klasycznym „craftowym” piwem. Przyznaję, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Mimo że na wewnętrznych materiałach informacyjnych mowa była o odmianie angielskiej, to piwo pochmielone zostało odmianami Cascade, Amarillo, Simcoe oraz Galaxy. Efekt? Bardzo przyjemny, czysty cytrusowy aromat i idealnie zbalansowany smak. Hopheadzi zapewne kręciliby nosem na zbyt mały poziom goryczki ale powtarzam, aromat przede wszystkim! Podbudowany takim obrotem sprawy skierowałem się dalej wiaduktem kolejowym. Prócz niesamowitej, cudem zachowanej oryginalnej zabudowy stacji Hackescher Markt z 1882 roku, wrażenie robi ciąg piwnych lokali znajdujących się pod wiaduktem. Zewsząd uśmiechały się do mnie parasolki z napisami Weizen ale trudno, czas naglił. Jako ostatni na krótkiej liście był rzemieślniczy Vagabund Brauerei, który otwiera się dopiero od 19 i wyłącznie od wtorku do soboty. Po wejściu od razu widać, że jest „rewolucyjnie”. Ludzie po obydwu stronach baru młodzi, a do uszu dociera głównie angielski. Tutaj spotkała mnie miła niespodzianka w postaci Berliner Weissa z małego, zresztą nieodległego Brewbakera. Jego smak ustępował jednak Berliner Kindlowi, co trochę mnie zaskoczyło. Dostępna miejscowa APA też jakimś mistrzostwem nie była, polscy rzemieślnicy potrafią zrobić to lepiej. Prawdziwą niespodzianką było jednak pojawienie się w Vagabundzie Grega Kocha z amerykańskiego Stone Brewing Co! Akurat ekipa stacji CBS wpadła zrobić krótki reportaż, a Greg przecież ma zamiar ożywić rzemieślniczą scenę Berlina otwierając właśnie w tym mieście kolejny browar. Co tam browar, w zabytkowym budynku dawnej gazowni ma powstać całe centrum rzemieślniczego piwowarstwa według wizji Stone Brewing. Gdy plany ulegną realizacji, będzie można udać się w kolejną, może już tym razem dłuższą wycieczkę po Berlinie. Jeśli macie więcej czasu, możecie też zobaczyć co dzieje się w następujących miejscach. Dobre rekomendacje mają: Hopfenreich, Hops & Barley, Heidenpeters. Wyświetl pełny artykuł
  4. Kolejne piwo przywiezione z Japonii, to Aooni India Pal [...] Wyświetl pełny artykuł
  5. A w nich Żywiec APA, Ciechan pozywa lokal, zaproszenie [...] Wyświetl pełny artykuł
  6. Czy klasyczny, blaszany hangar, zaadoptowany pod produkcję piwa, może stać się lokalną atrakcją? Okazuje się, że tak! Co prawda takich przykładów nie ma zbyt wiele. Najczęściej takie browary znajdują się „za wielką wodą”, jednak i na starym kontynencie powstaje coraz więcej takich pozytywnych przykładów. Dziś o jednym z nich. Zapraszam was do angielskiego miasteczka Lancaster, w którym to znajduje się Lancaster Brewery. Założony został w czerwcu 2005 roku w przemysłowej dzielnicy, znajdującej się na dalekich obrzeżach miasta. W początkowej działalności browar warzył na dość archaicznym sprzęcie, jednak gruntowna modernizacja browaru, która nastąpiła w 2011 roku, nie tylko spowodowała potrojenie produkcji (obecnie jednorazowa warka wynosi 60hektolitrów), ale również umocnienie swojej pozycji na lokalnym rynku. Obecnie to nie tylko browar, ale również modny lokal, który może poszczycić się liczną klientelą. Nic w tym nie ma dziwnego, ponieważ browar przyciąga do siebie prostą, angielską kuchnią, jak również wybornym piwem, które na dodatek niewiele kosztuje. Każdego dnia lokal oferuje pełną ofertę swoich wyrobów, serwowanych rzecz jasna z pompy. Nie licząc stałej oferty, na którą składają się takie piwa, jak: Amber Ale (3,6% alk.), Blonde Ale (4,0% alk.), Stout (4,5% alk.) oraz Red Ale (4,8% alk.), browar oferuje również jedno piwo rotacyjne, które jest dostępnie wyłącznie przez jeden miesiąc w roku. Do chwili obecnej, browar może poszczycić się uwarzeniem takich piw, jak: Pumpkin Ale, liczne wariacje na temat IPy, Bitter-a, Mild-a oraz amerykańskiej wersji Pale Ale. Wielką frajdę nam sprawiło spijanie znakomitych piw w przytulnym otoczeniu a jednocześnie podpatrywanie, jak za ścianą piwowar wraz ze swoimi pomocnikami warzy kolejną warkę piwa, bądź co bądź w przemysłowym browarze. Jak dla mnie widok zapierający dech w piersi! Gorąco polecam! . . Od lewej: APA, Blonde Ale (flaszka), Stout, Red Ale Wyświetl pełny artykuł
  7. Zanim przejdę do omawiania poszczególnych typów słodu chciałabym przybliżyć Wam kilka zagadnień związanych z jęczmieniem browarnym. Zacznijmy od pory siewu (dla tych którzy rolnikami nie są ). Jęczmień dzielimy na: - jęczmień jary – wysiewany na wiosnę (marzec, kwiecień) – najczęściej używany w piwowarstwie – jęczmień ozimy – wysiewany jesienią […] Wyświetl pełny artykuł
  8. Ktoś, gdzieś, kiedyś powiedział: „Jeśli nie wiesz jak pokonać wroga, przyłącz się do niego.” Tę metodę, zdaje się, postanowiła zastosować Grupa Żywiec w walce o okruszki tortu, jakimi niewątpliwie są udziały browarów rzemieślniczych w krajowym rynku piwa. Inne zasłyszane niedawno stwierdzenie brzmiało: „Browary koncernowe, jeśli tylko by chciały, to zgasiłyby całą piwną rewolucję w mgnieniu... Read More The post Zamach na rewolucję? appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  9. Dziś spontaniczna wideodegustacja, gdyż po dwóch dniach walki na Blog Forum Gdańsk potrzebowałem solidnie kwaśnego lekarstwa. Wybrałem ciekawie zapowiadające się Berliner Weisse uwarzone w angielskim Buxton Brewery przy współpracy z Duńskim To Ol. Przy okazji, zmieniłem nieco format degustacji na znacznie krótszy, bardziej dynamiczny i mam nadzieję ciekawszy. Dajcie znać, co myślicie o zmianach w... Read More The post Sky Mountain Sour – kooperacja Buxton i To Ol appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  10. Kryzysy w social media zawsze wybuchają w weekendy, zwy [...] Wyświetl pełny artykuł
  11. Tworzenie „piwnych zagłębi” ma sens. Gdy w bliskiej odległości znajduje się kilka miejsc oferujących dobre piwo, ludzie są bardziej skłonni je odwiedzać. Wypiłeś już wszystkie interesujące Cię piwa? Nie ma miejsca żeby usiąść? Przenosisz się wtedy do lokalu obok. Takim „piwnym zagłębiem” staje się pawilon handlowy niedaleko Hali Marymonckiej i stacji metra Marymont. Przeszło rok temu otworzyła się tu Czeska Piviarnia, istniejący już kilka lat lokal o obecnej nazwie Yellow Cab wprowadził do oferty lane piwa rzemieślnicze, w końcu 25 października 2014 otworzył się żoliborski oddział znanych Kufli i Kapsli. W zaadaptowanym pod piwiarnię pomieszczeniu znajdowała się wcześniej drukarnia i z rozmysłem pozostawiono tu „industrialne” ślady. Surowy betonowy sufit, długie jarzeniowe lampy (wyłączane w godzinach otwarcia) to motywy nadające klimat. Generalnie jednak można powiedzieć, że specyficzny charakter z Nowogrodzkiej został przeniesiony i tutaj, przynajmniej tak było na otwarciu. Jeśli kojarzycie KiK z tłokiem i ściskiem, problemami z dopchaniem się do baru oraz kilkuosobową załogą polewającą piwo to to wszystko jest i tutaj Wystarczy powiedzieć, że darmowa beczka Pacyfika, którą serwowano dla pierwszych gości rozeszła się w ciągu kilkunastu minut. Słowo o piwach – mamy tu sześć kranów i jedną pompę, chłodni brak, piwa butelkowe są bardziej wyeksponowane niż na Nowogrodzkiej, i co może niektórych ucieszy, ceny (przynajmniej beczkowych) są o złotówkę tańsze niż w macierzystym lokalu. Planów na dalszą ekspansję na razie nie ma, ale jeśli znalazłby się inwestor to właściciele mogą pomyśleć o rozwoju sieci, wszak marka już jest wyrobiona. Kufle i Kapsle Żoliborz, Warszawa, Popiełuszki 19/21 lokal 1 Facebook Wyświetl pełny artykuł
  12. Pierwszym piwem Wojtka Solipiwko była Młócka, której ni [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. Red is dead z Sainte Crucienne to ma być red ale, ale r [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Gdy kilka lat temu powstał w Polsce pierwszy browar restauracyjny zlokalizowany w galerii handlowej, wydawało mi się, że właśnie takie rozwiązanie pięknie przybliży zwykłemu Kowalskiemu piwowarstwo z prawdziwego zdarzenia. Po upływie tych kilku lat okazało się, że moje nadzieje były płonne. Nie tylko dlatego, że piwa tam kosztują zbyt dużo, ale dla tego, że piwa jak i strawa oferowana tam na miejscu, jest ledwo do przełknięcia. Podobnie było i w tym przypadku. Dziś o browarze restauracyjnym Dziedzice z Czechowic-Dziedzic, który powstał na początku marca bieżącego roku, w piwnicach galerii handlowej „Stara Kablownia”. Jednak słowo restauracyjny jest w tym wypadku chybionym określeniem. Nie tylko dla tego, że jedynymi pozycjami w menu jest burger (jakie to banalne!) oraz pieczona kiełbasa, ale dla tego, że wnętrze tej „restauracji” po prostu nie zachęca do spożywania tam posiłków. Na wiele nie liczyliśmy po tym miejscu, jednak zamiast zacisznej karczmy otrzymaliśmy nowomodną dyskotekę, do której na doczepkę zainstalowano browar. Jak łatwo się domyśleć głównymi składnikami tej aranżacji wnętrz była stal, szkło i beton. Dla równowagi zastosowano tam nowomodne lampy oraz ultra żarówiaste wstawki , które nie jako wskazują kierunek za jakim chce podążać ten lokal. Gdy przyjrzy się na całość wnętrza, uderzającym widokiem jest tamtejsza warzelnia (wybicie 10hl) pokryta miedzianym płaszczem. Rozumiem, że miedź się może podobać, ale w tym wypadku w zderzeniu z nowomodnym otoczeniem pasuje ona jak pięść do nosa. Czemuż to nie można było zakupić naczyń warzelnych bez tego miedzianego kołnierza? Sama stal kwasoodporna w tym wypadku dawałaby o wiele lepsze rezultaty wizualne. Na całe szczęście, gdy zaglądniemy na zaplecze browaru nie jest tu już tak hiper nowocześnie. Zainstalowano tutaj jedenaście tanków fermentacyjno-leżakowych o pojemności dziesięciu hektolitrów oraz cztery tanki wyszynkowe o analogicznej wielkości. Podobnie jest z piwnym menu. Zamiast nowomodnych styli, które nie jakoby się pięknie uzupełniały z klimatem tego miejsca, w głównej mierze serwowane są tam gatunki piwa, które nie jako utożsamiane są piwną klasyką. Znajdziemy tam i poczciwego Pilsa (12,5blg) i piwo Marcowe (14, blg). Nie zabrakło również nieśmiertelnego koźlaka (16,5blg) oraz piwa pszenicznego (12,5blg). Ofertę dodatkowo uzupełnia klasyczny Bernstein (14,0blg). Jednak prawdziwą wisienką na torcie było zaoferowanie nam prawdziwego mózgotrzepa o mocy bagatela 10,0% alkoholu. No cóż, przyzwyczaiłem się do tego, że w poszukiwaniu dobrego piwa będę musiał napotykać na piwne gnioty, lecz ostatnio przekracza już to ludzkie granice. . . . . . Od lewej: Marcowe, Pils, Pszeniczne . Wyświetl pełny artykuł
  15. Powtórka Ce n’est pas IPA doczekała się większego [...] Wyświetl pełny artykuł
  16. Mamy największy kanał piwny na YouTube. Z tej okazji li [...] Wyświetl pełny artykuł
  17. Dzisiaj kraft z Grecji, pomysł analogiczny do naszego G [...] Wyświetl pełny artykuł
  18. Narzucenie sobie rygoru spróbowania wszystkich dostępnych piw rzemieślniczych w Polsce ma swoje dobre i złe strony. Zła jest taka, że jest ich po prostu za dużo i niedługo może to skutkować koniecznością przeszczepu kluczowych organów. Dobra strona polega jednak na tym, że próbując większość piw mam całkiem niezły ogląd sytuacji na piwnej scenie. Wiem, które browary regularnie wypuszczają na rynek piwa smaczne, a które serwują nam rzeczy nie warte swej ceny. Podczas ostatniego wieczorku degustacyjnego nastąpiło jednak pewne przełamanie skutkujące owym wpisem. Jedno słabe piwo to było zazwyczaj coś wyjątkowego. Ale trafić kilka kiepskich piw jednego wieczoru to już na moje nerwy trochę za dużo. Miłe złego początki Pierwszym piwem było Trzech Kumpli Simple Mosaic. Ten dość nowy browar kontraktowy warzy w Browarze Wojkówka znajdującym się niedaleko Krosna. Można tam zrobić dobre piwo, czego dowodem jest chociażby Dark AIPA czy Milk Stout. Piwo po nalaniu prezentowało się całkiem dobrze a do nozdrzy docierał przyjemny brzoskwiniowy aromat. Jednak już pierwszy łyk spowodował konsternację. Najpierw mocna goryczka, potem wyraźna kwaśność a na finiszu rzadko spotykana w ejlach chlebowość. Cytrusy owszem, były obecne ale szły w parze z kwaśnym posmakiem. Dodatkowo wrażenie robiła dynamika przemiany aromatu. Po początkowej brzoskiwni pojawiła się lawenda, potem skarpeta, a na końcu kanaliza. Takie piwo na sam start nie zapowiadało niczego dobrego…. Sprzęt nie warzy Na drugi rzut poszli kontraktowcy z Ninkasi. Do tej pory warzyli w restauracyjnym browarze Kowal w Koszalinie i wychodziło im to średnio. Teraz jednak wyruszyli za zachodnią granicę i swoje nowe piwo Black Witch uwarzyli w kooperacji z berlińskim Bierfabrik. Tutaj, podobnie jak w Simple Mosaic, aromat początkowo był obiecujący. Czekolada nieźle współgrała z mieloną kawą. Pierwszy łyk też niczego sobie – przyjemna czekolada dopełniona lekką słodyczą i odrobiną kawy. Jednak już chwilę potem pojawiła się kwasowość obecna zarówno w smaku jak i zapachu. Po raz pierwszy w piwie wyczułem ni mniej ni więcej tylko kwasek cytrynowy. Od połowy próbki 250 ml piwo smakowało tekturą/mokrym kartonem. Piwo na dwa łyki, nie więcej. Łamiąc schematy Zostając przy piwach ciemnych postanowiłem spróbować stouta z restauracyjnego browaru Tumski z Płocka, tym bardziej że dobrze wspominam ostatnią degustację, mającą miejsce na Festiwalu Birofilia w 2012 roku. Tym razem do stouta dodano chili i tak powstał „Chili Stout”. Połączenie całkiem na czasie ale jak wypadło w praktyce? Już niewyraźny aromat dawał do myślenia. Zamiast porządnej kawy i czekolady był…cukier i trochę ciemnego słodu. Pierwszy łyk…i szok. Nachalna słodzikowata słodycz i papryczkowa pikantność. Co to do cholery za połączenie? Słodkie z ostrym? Kto wpadł na taki pomysł? Co ciekawe, gdy piwo odstało słuszne kilka minut czekając na kolejnego śmiałka do degustacji, straciło swą pikantność pozostawiając jedynie ordynarną słodycz. Brak słów… Trafna nazwa to podstawa Nie to żebym się na kogoś uwziął, ale skoro była okazja do spróbowania drugiego piwa od Trzech Kumpli, to trzeba było skorzystać. Premierowe piwo tych kontraktowców nosi nazwę It’s not Witbier i idealnie oddaję jego specyfikę. Zwykła kolendra byłaby zbyt ortodoksyjna, więc w aromacie dopełniona została znaną już z Simple Mosaic kanalizą. It’s shitty beer. Tyle w temacie. Żałosne pożegnanie Ostatnim fatalnym piwem tego wieczoru okazało się jedno z ostatnich piw uwarzonych przez kontraktowego Olimpa w kłodawskim browarze Zodiak. Kentauros miał być w stylu Double Weizenbock a więc całkiem niezły mocarz. Już przy nalewaniu można było poczuć jęk zawodu. Rachityczna, szczątkowa piana przy tym stylu? to naprawdę nie uchodzi…Pierwszy niuch i nozdrza przyatakował miodowy aromat. Oho, utlenienie. W smaku natomiast „fascynujący” kompleks słodkości, śliwkowej owocowości, cierpkiej czekolady, a wszystko to skąpane, a jakże, w alkoholu. Oldskulowa butelka euro świetnie pasowała do tego piwa. Akurat nadawało się do walnięcia z gwinta pod sklepem, może by i nawet smakowało lepiej. Żeby nie było że jest aż tak tragicznie to spróbowałem i kilku dobrych piw, ale one zasługują już na oddzielny opis. Mam nadzieję, że nieprędko będę miał okazję spotkać podobny korowód słabeuszy. Wyświetl pełny artykuł
  19. To piwo było degustowane przed Older Viscosity, kiedy j [...] Wyświetl pełny artykuł
  20. Pierwsze piwo z reaktywowanego browaru w Braniewie – degustacja i kilka słów o historii browaru. The post Braniewo Jasne Pełne appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  21. O piwnej rewolucji mówiłem już wiele, wiele razy. Tymcz [...] Wyświetl pełny artykuł
  22. Na FaceBooku 10 000 (dziesięć tysięcy) fanów wczoraj zo [...] Wyświetl pełny artykuł
  23. Degustacja pierwszego piwa z nowego browaru kontraktowego Solipiwko. Piwo Sweet Nygus to milk stout uwarzony w browarze Zarzecze. Zapomniałem przed nagraniem podłączyć mikrofon, dlatego pierwsza część filmu, do momentu nalania piwa ma nieco słabszy dźwięk, także się nie przestraszcie. No i nie piszcie mi w komentarzach, że coś cicho, bo wiem, że cicho. The post Sweet Nygus – Browar Solipiwko appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  24. Pytania zadawane pod odcinkiem 49. Ponieważ lista Wam s [...] Wyświetl pełny artykuł
  25. Po Kudłatym Elfie, czas na odpowiedź ciemnej strony Chm [...] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.