Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Tak to w życiu bywa, że do miejsc które mamy najbliżej, mamy zazwyczaj najdalej. Zwykle spóźniają się ci, którzy do danego miejsca mają rzut beretem, a ci którzy mieszkają i pracują w odległości kilkunastu co najwyżej minut piechotą od knajpy, docierają do niej po przeszło miesiącu. No dobra, po prawdzie to sytuacja wyglądała jasno – docent zawsze pojawia się na otwarciu nowego wielokranu, chyba że to otwarcie pokrywa się z piwnym festiwalem. Tak właśnie było w tym przypadku. Otwarcie Beczki miało miejsce w terminie trwania Warszawskiego Festiwalu Piwa, nie było więc opcji by wyrwać się z zaklętego kręgu hali na Domaniewskiej. W końcu jednak dotarłem. Miejsca w Beczce jest mało ale to żadne zaskoczenie, bo przechodziłem tu już po drodze z jakiejś impry z pętli nocnego autobusu do domu i zobaczyłem jak lokal się prezentuje. Jeden rząd wysokich stołków przy dość długim barze, drugi rząd przy ladzie z widokiem na uliczne życie. Kranów mamy tu osiem, z czego piwo leciało z siedmiu. A piwo porządne bo cztery krany obsadzone są przez polskie crafty, pozostałe trzy przez belgi. W przyszłości szala przeważać będzie na rzecz krajowych wytwórców i jest to słuszna koncepcja. Dodatkowym plusem jest wprowadzenie pojemości 0,25 w proporcjonalnej do dużego piwa cenie. Fajnie, że postulaty z dekalogu działają. Ok, wszystko to brzmi znajomo, kolejny lokal z dobrym piwem i tyle. Jednak to co tworzy takie miejsca to ludzie. Tutaj za barem powitała mnie Magda, która razem z mężem Łukaszem i teściem prowadzi ten rodzinny biznes. Powiem Wam, że gdyby było więcej takich osób jak Magda, to świat byłby piękniejszy. Magda to idealna barmanka jeśli chodzi o gadkę i skracanie dystansu do klienta. Ja po pół godzinie czułem się tu jakbym był stałym klientem. Zdaję sobie sprawę, że teraz wszyscy pobiegniecie do Beczki by to sprawdzić ale pamiętajcie, że czasem za barem może pojawić się też i inna osoba Jak Wujek Dobra Rada udzieliłem pewnych zaleceń, które może wprowadzone zostaną w życie. Po pierwsze mam nadzieję, że uda się w Beczce zbudować antresolę, bo tak wysokiego stropu to jeszcze nie widziałem. Byłoby to optymalne rozwiązanie powiększające ilość miejsca. Po drugie istotna uwaga, trochę tycząca się Beczki, ale odnosząca się do wszystkich nowo powstających lokali poza ścisłym centrum. Kochani szynkarze, nie obsadzajcie za wszelką cenę wszystkich kranów! Liczy się jakość, świeżość podłączonego piwa, a nie jego ilość! Nikomu nie przyniesie ujmy jeśli dwa lub trzy krany będą puste. Bo piwo ma rotować, a nie stać w beczce! No chyba że Wy drodzy czytelnicy, pomożecie w odpowiednio szybkiej rotacji Beczka, Warszawa, Al. Komisji Edukacji Narodowej 24 lok U-3 Facebook Wyświetl pełny artykuł
  2. Jak wyglądało warzenie na Speidel Braumeister, mogliści [...] Wyświetl pełny artykuł
  3. niby lokalnie, ale z aspiracjami Nadganiając ostatnie wydarzenia (a trochę ich było) dzisiaj parę słów o nowym projekcie, który wystartował raptem tydzień temu. A jest ciekawy nie tylko ze względu na lokalizację. Czemu akurat lokalizację? Trwają cały czas spory naukowców czy Bielany to jeszcze północna dzielnica Warszawy czy aby już południowa Torunia Nie zmienia to faktu, że do tej pory pod kątem piwa, konkretnie jego wyszynku, działo się tam kompletnie NIC. Null, zero, pustynia. Ostrokrzewy przelatujące przez jezdnię pod typowymi osiedlowymi „oazami”. Aż do 21.11 kiedy Tomek, Kacper i Kuba otworzyli Piwną Sprawę. Jeszcze widać co mieściło się wcześniej w pawilonie. „Tej siły już nie powstrzymacie” Skąd pomysł? Przecież wydawałoby się, że rynek jest już na tyle rozbudowany, że nie ma potrzeby otwierania kolejnego multitapu. I błąd. Pół żartem pół serio chłopaki połknęli rzemieślniczego bakcyla w już istniejących knajpach, ale że zazwyczaj nie było gdzie usiąść postanowili otworzyć swój własny lokal Trochę konkretów na początek – lokal w momencie otwarcia mieścił 36 gości w formie usadzonej. Ponoć już wyleciały automaty zostawione w spadku po poprzedniej knajpie i liczba ta zwiększyła się do 50. Plus oczywiście można skorzystać z własnych nóg póki jeszcze sił starcza i zająć pozostałą wolną przestrzeń. Jak zwykle znajome twarze Małe roszady przy stoliku i pojawia się więcej branży 8 kranów z założeniem strategii – 3 na piwa czeskie, reszta rzemiosło. Plus lodówa z butelkami. Być może wraz z okrzepnięciem i umocnieniem marki pojawią się też lane wydumki zza granicy. Dla każdego coś się znajdzie I kwestia, która wyróżnia Piwną Sprawę na tle innych otwieranych teraz lokali. Za doradztwo w, nomen omen, sprawie piwnej oferty, zamówienia, kontakty z branżą, browarami i organizację eventów odpowiada nie kto inny jak znana z wypromowania jednej z warszawskich knajp Ela Lucińska-Fałat. Pewnie dlatego na otwarciu warszawska branża stawiła się karnie Odpowiedzialni za drang nach Bielany (podkradzione z oficjalnego profilu) Z tego co się dowiedziałem prace nad przysposobieniem wizualnym lokalu cały czas trwają, sam jestem ciekaw jak to się potoczy. Ale widząc entuzjazm i rzeczywiste zainteresowanie kwestiami piwnymi i całą otoczką z tym nimi związaną wietrzę sukces Fanpage – Piwna Sprawa Wyświetl pełny artykuł
  4. Wreszcie udało się uwarzyć na nowym sprzęcie. Jak to wy [...] Wyświetl pełny artykuł
  5. Dla wielu piwoszy z naszej części świata Ameryka Środkowa mieni się, jako jałowa kraina, płynąca jedynie klasycznym, bezsmakowym jasnym lagerem. W rzeczywistości tak faktycznie do niedawna było. Na całe szczęście nie tylko w Europie, Ameryce Północnej czy też na Antypodach zapanowała moda na piwa niesztampowe. Siłą rozpędu, fascynacja dobrym piwem również owładnęła latynoamerykanów, którzy na co dzień zamieszkują Amerykę Łacińską. Większość z nas zna śmiałe poczynania browarników z Chile, Argentyny czy też z Brazylii. Jednak nie wielu wie, że m.in. w Kostaryce w tej chwili również przetacza się mała piwna rewolucja. O tym jak ona przebiega i wygląda, postaram się wam opowiedzieć w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Zapraszam do lektury! Dziś o browarze, o którym nie sposób nie opowiedzieć już na samym wstępie. To właśnie dzięki niemu, lokalny rynek piwa wygląda tak a nie inaczej. Dla wielu właśnie ten browar stał się inspiracją i jednocześnie motorem do założenia własnego browaru. Wystarczy wspomnieć o kilku inicjatywach w Kostaryce, Nikaragui, Panamie czy też Salwadorze. Przed wami Costa Rica’s Craft Brewing Company z El Tejar de El Guarco. Założony został w październiku 2010 roku, na dalekich przedmieściach urokliwego Cartago. Właśnie tam, wśród gąszczu blaszanych magazynów, rozsypujących się bud, ulokował się browar, który stał się nie jako piwną perłą Kostaryki. Z początku wystartowali z dwoma piwami, które nie jako miały zawojować miejscowy rynek. I faktycznie tak się stało. Miejscowy Golden Ale (4,7% alk.) oraz Red Ale (5,0% alk.) na tyle przypadły do gustu miejscowym piwoszom, że produkcja wyłącznie do kegów rozstała rozszerzona o butelki o pojemności 0,33 litra. Popularność tychże piw na tyle rozochociły piwowarów, że rozpoczęli dalsze eksperymenty na swojej 12 hektolitrowej warzelni. Do chwili obecnej browar nie trzyma się utartych szablonów i warzy odważne style, które w pierwszej chwili mogą dziwić ze względu na panujący tam klimat. AIPA (7,0% alk.), RIS przyprawiony miejscowymi papryczkami Chipotle i owocem Tamarindo (9,1% alk.), Barley Wine (12,0 alk.), Double Chocolate Stout zawierający miejscowe ziarno kakaowca (11,6% alk.). A to tylko część z ich portfolio! Kolejną grupą są orzeźwiające piwa typu Saison (4,8% alk.), Pale Ale (5,3 % alk.), Wheat Beer (4,5% alk.), Scottish Ale (6,2% alk.) oraz aromatyczny, sezonowy Pumpkin Ale (6,5% alk.). Warto wspomnieć o jeszcze jednym istotnym elemencie w ich produkcji. Zanim piwo zostanie uwarzone na ich warzelni, browar warzy testowo na swojej drugiej, zdecydowanie mniejszej warzelni. Liczy ona raptem 50 litrów i jest nie jako uważana za pole ćwiczebne, przed dalszymi eksperymentami, już na dużych naczyniach warzelnych. Kolejnym atrybutem tego miejsca jest z pewnością niewielki bar i sklep firmowy, w którym nie tylko uda nam się spróbować wszystkich ich wyrobów, ale również nabędziemy przeróżne atrybuty kolekcjonerskie sygnowane ich logiem. W tym momencie nie pozostaje mi nic innego jak polecić ten browar każdemu, kto ceni dobre piwo. Przed podróżą do nich warto pamiętać tylko o jednym. Ze względu na planowaną dalszą ekspansję ich piwa, browar rozbudowuje się. Tyle, że już w innym miejscu. Za miesiąc browar rozpocznie produkcje piwa w miejscowości w Santa Ana, w pobliżu stołecznego San Jose. . . Tanki fermentacyjne . Tanki leżakowe . Warzelnia w wersji mini . Linia rozlewnicza . Myjka do kegów . Aktualne ich portfolio . Red Ale . Golden Ale . Saison . Pumpkin Ale . Barley Wine . Witt . RIS . Double Stout . Gadżety Wyświetl pełny artykuł
  6. Dzisiaj odbyłem kolejną, już chyba z dwudziestą, rozmowę na temat American Pale Ale z Żywca, postanowiłem więc w paru słowach nakreślić moje prywatne zdanie na ten temat.Bez owijając w bawełnę, nie jestem fanem tego projektu i osobiście nie kupię tego piwa. Jestem wyznawcą teorii beer wars, [...] Wyświetl pełny artykuł
  7. Palor to można powiedzieć German Pale Ale, czyli Pale A [...] Wyświetl pełny artykuł
  8. Sporo się ostatnio mówi o etykietach, sam zresztą ten temat rozpocząłem tekstem „Zapakuj to!”, dlatego też dziś chciałbym się przyjrzeć kreatywności rodzimych browarników w kwestii opakowań dla ich produktów. Przy czym, od razu zaznaczam, skupiam się przede wszystkim na formie opakowania, a nie na wyglądzie. Kolejność (prawie) przypadkowa. 1. Kalendarz adwentowy Witnicy Od niego zacznę,... Read More The post 10 najbardziej kreatywnych opakowań polskich piw appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  9. Kolejny odcinek Q&A, a w nim odpowiedzi na kolejne pytania zadane na Ask.fm. Listę pytań znajdziecie poniżej, a tymczasem zapraszam do oglądania i męczenia mnie kolejnymi kwestiami. Pytania można zadawać tu, pod filmem na YT lub na Ask’u. Stout 16 BLG z receptury na 20L po gotowaniu wyszedł 19 BLG, 21 L. Nie rozrzedzałem, tylko […] Post Piwolog odpowiada … czyli Q&A #2 pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  10. Jedno z najsłynniejszych kraftowych piw z Australii [...] Wyświetl pełny artykuł
  11. W ostatnim czasie obserwujemy otwieranie się piwnych lokali w dzielnicach odległych od warszawskiego centrum. Ursynowsko-natolińskie Pociąg do Piwa oraz Beczka, żoliborskie Kufle i Kapsle, a obecnie Piwna Sprawa na granicy Bielan oraz Chomiczówki. Knajpa usytuowana jest w pawilonie handlowo-usługowym i idealnie wpisuje się w lokalny klimat. Miejsca jest tu całkiem sporo, zaskakuje ilość aż ośmiu kranów oraz dwa automaty do gry, które mają tu zostać tylko do końca roku. Na pewno zaletą lokalu są ludzie. Tomek, jeden z właścicieli z którym rozmawiałem od razu się przyznał, że piwnym znawcą nie jest, ale jak najbardziej otwarty jest na rady i sugestie. Fachowe wsparcie zapewniać ma znana z Kufli i Kapsli, Ela Lucińska-Fałat. Piwna Sprawa wskutek swojej lokalizacji będzie zapewne knajpą wizytowaną przede wszystkim przez miejscowych, ale może dzięki jakieś fajnej imprezie zorganizowanej przez Elę uda mi się tu trafić ponownie Piwna Sprawa, Warszawa, Wólczyńska 3 Facebook Recenzje na browar.biz Wyświetl pełny artykuł
  12. Narzekacie, że dawno nie było recenzji, do czego to dos [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. We współpracy z Agencją Kreatywną FLOV, która odpowiada [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Najnowsze wieści z branży piwnej. Jak zwykle nowe piwa, [...] Wyświetl pełny artykuł
  15. Browar Pilsweizer (wcześniej znany jako Grybów) postanowił odciąć się od dotychczasowego, nie najlepszego przecież wizerunku i dokonał całkowitego rebrandingu. Ma to się przyczynić do wzrostu pozycji na rynku i lepszej widoczności piw na półkach sklepowych. Jak informuje portalspozywczy.pl, inwestycja ma na celu podbicie rynku tzw. piw regionalnych. Odważnie. Cóż, mnie ta zmiana nie przekonuje. Co prawda,... Read More The post Drużyna Grybowa zmienia stroje i chce walczyć o mistrzostwo appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  16. Czy każdy może degustować piwo? Czy każdy jest w stanie docenić jego walory? Jak przygotować siebie i swój ulubiony trunek, by wycisnąć z niego jak najwięcej? W jaki sposób zdobywać wiedzę i doskonalić swój „piwny warsztat”? O tym i więcej w drugiej prelekcji z Poznańskich Targów Piwa pod tytułem „Jak docenić piwo?”. Zapraszam. Post Jak docenić piwo? pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  17. Od razu ostrzegam, że ze względu na gwar podczas PTP, t [...] Wyświetl pełny artykuł
  18. garść wrażeń po pierwszej edycji Nie zdziwię się, jeżeli będzie to ostatni wpis w polskiej piwnej blogosferze podsumowujący pierwszy WFP. Cóż – ostatnio prowadzę tułaczy tryb życia, doba ma tylko 24h a tydzień 7 dni. Natomiast piwnych tematów przybywa w zastraszającym tempie Wszystko co tutaj przelewam w formie cyfrowej jest z myślą o przyszłorocznej edycji. Lokalizacja Imprezy piwne mają w Polsce niezły rozstrzał. Birofilia na terenie browaru w Żywcu, Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa na terenie stadionu, Beer Geek Madness w klubie, Poznańskie Targi Piwne w hali Expo. Jak na tym tle przedstawia się teren WFP? Początkowo byłem mocno entuzjastyczny, ot nostalgia. Chodziłem do podstawówki po sąsiedzku, kilkanaście lat życia spędziłem zresztą w tamtej okolicy. Ale to ja, wiele takich przypadków na pewno nie było. Komunikacja jest w okolicy całkiem dobra a i z metra można dojść z buta w rozsądnym przedziale czasowym. Natomiast już sam wybór miejsca Festiwalu gorszy. Przede wszystkim okazało się, że jedna brama to zdecydowanie za mało, szczególnie widoczne było to w piątek po rozpoczęciu Festiwalu. Kolejka aż do Domaniewskiej. Z jednej strony to dobrze, bo świadczyło o zainteresowaniu, ale ja osobiście jestem z tych bardziej niecierpliwych. I rozumiem, że niektórzy nie byli tym faktem ukontentowani. Pogoda sprawiła psikusa i była praktycznie wiosenna. Co jednak oznaczało, że przy ilości działających chłodziarek oraz ludzi w samej hali festiwalowej dosyć drastycznie zmniejszył się zapas tlenu. Byłem przekonany, że w sobotę uda się otworzyć wywietrzniki w dachu, ale widocznie był z tym pewien problem. Niedopatrzeniem był też brak miejsc na usadzenie swojego majestatu, zostało to co prawda oddolnie ogarnięte częściowo w sobotę, ale warto jednak mieć to na względzie. Jednak 3 dni Festiwalu to nie cocktail party i nogi w rzyć mogą przez ten czas wejść. Jestem zwolennikiem festiwali/targów pod dachem, ale tutaj warto by jednak było przemyśleć lokalizację. Szczególnie ze względu na punkt drugi, którym jest Frekwencja. Ano właśnie. Odniosłem wrażenie, że cała impreza była dla kumatych. Jeżeli już ktoś był nie obeznany w nowofalowym polskim piwowarstwie to tylko i wyłącznie z tego powodu, że został przyciągnięty na holu przez orientujących się znajomych. I szybko fakt nieobeznania się zmieniał. Zdecydowanie zabrakło szerszej reklamy. Nie ukrywajmy – blogi piwne czy serwisy branżowe jednak trafiają do stosunkowo małej liczby czytelników. Warto by było w przyszłorocznej imprezie pójść szerszą ławą i trafić też do środowisk niepiwnych. I wziąć też wtedy pod uwagę możliwość pojawienia się większej ilości zwiedzających. Oferta Tutaj absolutnie nie ma niczego do zarzucenia. Śmietanka polskiego piwowarstwa plus dystrybutorzy zagranicznych piw. Dobrym posunięciem było również stoisko z kawą oraz ściągnięcie bardzo dobrych food trucków (Chyży Wół na zawsze w naszych żołądkach). MOT PSPD Wyklady oraz stanowisko piwowarstwa domowego były z kolei bardzo zmyślnie zainstalowane w bardziej kuluarowej części hali z dedykowaną osobną salą. Zdecydowanie in plus. Subiektywny punkt widzenia Festiwal zrobił na mnie dobre wrażenie. Jak na pierwszy strzał było dobrze. Wybór piw, kapitalne piwne towarzystwo z branży (które często widuje się od imprezy do imprezy ze względu na rozstrzał po całej Polsce), możliwość usłyszenia z pierwszej ręki opinii o piwach „uwarzonych własnymi rękami”. Plus oczywiście fakt, że kumpluję się zarówno z Jackiem jak i Pawłem, a co do warunków to jako motocyklista jestem zaprawiony w bojach. Natomiast! Z profesjonalnego punktu widzenia były pewne mankamenty, które przy drugiej edycji imprezy warto wyeliminować. Co będzie pozytywne zarówno dla odwiedzających, wystawców jak i samego Festiwalu, przeradzając się w kapitalną imprezę trwale zaznaczoną w piwnym kalendarzu. Pierwsze koty za płoty i do przodu Wyświetl pełny artykuł
  19. Druga część odpowiedzi na pytania z odcinka 51. Wcześni [...] Wyświetl pełny artykuł
  20. Po trzech latach znów spotkaliśmy się w blogerskim gronie aby łyknąć trochę piwa, znaczy wiedzy oraz podyskutować na temat kondycji piwnej blogosfery. Pierwszą edycję wspominam pozytywnie, była to okazja do osobistego spotkania zarówno blogerów jak i osób z branży. Druga edycja mnie ominęła bo w tamtym terminie popijałem amerykański craft. Teraz, po trzech latach jesteśmy w kompletnie odmiennej piwnej rzeczywistości pełnej piwnej dobroci. Jak przez te lata zmieniła się piwna blogosfera? Nastąpiło zjawisko podobne do ofensywy kontraktowców. Tak jak co miesiąc powstają nowe kontraktowe inicjatywy, tak samo powstają nowe blogi o których istnieniu dowiedziałem się podczas tej imprezy. Zdajecie sobie sprawę, że w Polsce istnieje prawie 80 piwnych blogów? Niestety za ilością nie idzie jakość. Wartościowe blogi policzyć można na palcach jednej ręki. Eliminując piwne recenzje, które mnie mało interesują i których po prostu nie czytam zostaje niewiele ciekawego kontentu, szczególnie dla osoby w wiedzy piwnej zaawansowanej. Czy dowiedzieliśmy się jak to zmienić? Bynajmniej. Na imprezę zostały zaproszone dwie osoby, które miały opowiedzieć nam o cudownych sposobach na udanego bloga ale szczerze mówiąc niewiele to pomogło. Rady sprowadzały się do wymyślenia ciekawego tytułu bloga, przejrzystego układu graficznego czy używaniu kontrowersyjnego języka. Przynajmniej tyle udało mi się zapamiętać. Nuda i strata czasu. Z mojego punktu widzenia jednym z ciekawszych punktów programu była prelekcja i przede wszystkim degustacja zorganizowana przez Maćka Chołdrycha. Przygotował on dla nas kilka piw na czele z dwoma kwasami oraz torfową wędzonką. Nie omieszkałem zerżnąć kwasa z wędzonym i wyszło absolutnie rewelacyjne połączenie rześkiej kwaśności z dymionym, torfowym finiszem. Świetny warsztat! Dodatkowo Rafał Kowalczyk czyli Browarzyciel przygotował blind tasting, który miał intrygujące momenty na przykład w postaci zniknięcia dobrze znanego karmelu z AIPA od Kormorana. No dobrze, ale sens takiego spotkania to dla mnie panel dyskusyjny. Jednokierunkowy przekaz od prowadzącego do uczestników to nie jest dobra opcja. Dopiero dyskusja to rzecz, która dynamizuje spotkanie. W tym roku postanowiłem wbić kij w mrowisko i wygłosiłem krótką prezentację „Czy bloger ma być sensorykiem” (do pobrania tutaj). Poruszyłem kilka kwestii związanych z sędziowskim podejściem, o których pisałem chociażby w tym poście. Potem kilka spraw przyuważonych u piwnych blogerów wypunktował Michał Kopik po czym wywiązała się całkiem ciekawa dyskusja w której poruszano kwestie niezależności, blogerskiej misji czy też bycia reprezentantem konsumenta. Rozmowy toczyły się tak wartko, że w pewnym momencie…odcięto nam zasilanie. W ciemnościach które zapadły nadal na szczęście działał piwny kran więc nie omieszkaliśmy wypić jeszcze po jednym. Po tym impreza przeniosła się do Jednej Trzeciej, gdzie przejęcie kranów przez Pracownię Piwa nastąpiło wraz z wizytą w Warszawie piwowara Pracowni, Tomka Rogaczewskiego. Zgodnie z oczekiwaniami tłumy były niemiłosierne, ja oczywiście dotrwałem do zamknięcia lokalu. fot. Multitap Crawl Jak zatem ocenić Piwny Blog Day 3.0? Mi zostało odczucie niedosytu jeśli chodzi o czas dyskusji. To jest esencja takiego spotkania i poświęcanie jednej godziny z całodziennego spotkania to zdecydowanie zbyt mało. A czy taka formuła ma w ogóle sens w przyszłości? Powiem tak – tak jak piwny rynek jest w kompletnie innym miejscu niż trzy lata temu, tak piwna blogosfera, a przynajmniej jej część zdecydowanie zyskała na znaczeniu. Takie blogerskie spotkanie po prostu odbywać się musi. Po pierwsze by dyskutować, po drugie by dowiedzieć się czegoś nowego, czegoś co zmieni, ulepszy sposób w jaki prezentujemy coś światu. W końcu by się spotkać i porozmawiać z nieraz dawno nie widzianymi znajomymi. Dziękuję organizatorom i dziękuję pozostałym uczestnikom spotkania. Pamiętajcie, za rok będzie jeszcze lepiej! Wyświetl pełny artykuł
  21. Miał to być jeden odcinek, w którym odpowiem na pytania [...] Wyświetl pełny artykuł
  22. Na jednym z piw podane zostały parametry ekstraktu. Nie jest to informacja obowiązkowa na etykiecie, więc decyzja o jej zamieszczeniu zawsze jest godna pochwały. Jednak zapis tego ekstraktu już nie. Na etykiecie jest napisane: "13% ekstraktu ważonego". http://4.bp.blogspot.com/-weERalMSMW8/VEgWUzLABzI/AAAAAAAAB_s/jzYfqKajksM/s1600/DSC_0579a.jpg Ekstrakt zawsze podaje się w procentach wagowych, ale się go nie waży. Co najwyżej warzy się go przy okazji gotowania brzeczki z chmielem. Dlaczego podajemy ekstrakt wagowo, jeżeli alkohol podajemy w procentach objętości, a samo piwo w litrach? Otóż dlatego, że źródłem ekstraktu jest słód, który siłą rzeczy ważymy, a nie mierzymy jego objętość. Dla piwowara informacja o zawartości ekstraktu w słodzie czyli jego ekstraktywności ważna jest w szczególności na samym początku, kiedy zastanawia się on ile ma użyć słodu by np. uwarzyć 20 litrów piwa o zawartości ekstraktu 13%. Oczywiście w praktyce posługujemy się już różnymi programami i kalkulatorami, ale i "ręcznie" można to szybko obliczyć. Pierwsze pytanie: ile waży 1 litr piwa o zawartości 13% ekstraktu. Wylicza się to na podstawie skomplikowanego wzoru, obecnie mamy już odpowiednie tabele, ale dla domowych ilości wystarczy proste przeliczenie 13 x 4 czyli 52. Oznacza to, że litr wody mający w sobie 13% ekstraktu waży 1052 gramy. My jednak chcemy uwarzyć 20 litrów, więc 20 x 1052 daje 21040 g. Pytanie drugie: ile waży 13% ekstraktu w 20 litrach piwa? 21040 x 13% równa się 2735,2 g. Pytanie trzecie: czy wystarczy użyć 2,73 kg słodu na 20 litrów piwa? Nie, gdyż słód nie składa się w 100% z ekstraktu/cukru. Producenci podają ekstraktywność słodu, która tym jest większa im mniej prażony słód. Najbardziej ekstraktywny jest słód pilzneński mający ok. 80% ekstraktu. Czyli słodu potrzebujemy 2735,2x100/80. Razem: 3419 g Pytanie czwarte: Czy uda nam się wykorzystać 100% cukrów zawartych w słodzie? Gdyby tak było, to potrzebowalibyśmy 3,419 kg słodu, by uzyskać 20 l o zawartości ekstraktu 13%. Ale niestety, szczególnie w browarze domowym ciężko jest wydobyć wszystkie cukry ze słodu, tym bardziej że w słodzie tak naprawdę jest skrobia, która dopiero w procesie zacierania tworzy ekstrakt, na którego składają się cukry fermentowalne, ale też dekstryny, substancje białkowe, mineralne i inne. Przyjmijmy, że mamy 75% wydajność, więc znów musimy przeliczyć: 3,149 kg x 100 / 75. Daje nam to: 4,55 kg. Gdybyśmy więc użyli tylko słodu pilzneńskiego, to 20 litrów piwa z 13% ekstraktem uzyskalibyśmy z 4,55 kg słodu. Oczywiście przed warzeniem trzeba go zważyć.View the full article
  23. Na jednym z piw podane zostały parametry ekstraktu. Nie jest to informacja obowiązkowa na etykiecie, więc decyzja o jej zamieszczeniu zawsze jest godna pochwały. Jednak zapis tego ekstraktu już nie. Na etykiecie jest napisane: "13% ekstraktu ważonego". Ekstrakt zawsze podaje się w procentach wagowych, ale się go nie waży. Co najwyżej warzy się go przy okazji gotowania brzeczki z chmielem. Dlaczego podajemy ekstrakt wagowo, jeżeli alkohol podajemy w procentach objętości, a samo piwo w litrach? Otóż dlatego, że źródłem ekstraktu jest słód, który siłą rzeczy ważymy, a nie mierzymy jego objętość. Dla piwowara informacja o zawartości ekstraktu w słodzie czyli jego ekstraktywności ważna jest w szczególności na samym początku, kiedy zastanawia się on ile ma użyć słodu by np. uwarzyć 20 litrów piwa o zawartości ekstraktu 13%. Oczywiście w praktyce posługujemy się już różnymi programami i kalkulatorami, ale i "ręcznie" można to szybko obliczyć. Pierwsze pytanie: ile waży 1 litr piwa o zawartości 13% ekstraktu. Wylicza się to na podstawie skomplikowanego wzoru, obecnie mamy już odpowiednie tabele, ale dla domowych ilości wystarczy proste przeliczenie 13 x 4 czyli 52. Oznacza to, że litr wody mający w sobie 13% ekstraktu waży 1052 gramy. My jednak chcemy uwarzyć 20 litrów, więc 20 x 1052 daje 21040 g. Pytanie drugie: ile waży 13% ekstraktu w 20 litrach piwa? 21040 x 13% równa się 2735,2 g. Pytanie trzecie: czy wystarczy użyć 2,73 kg słodu na 20 litrów piwa? Nie, gdyż słód nie składa się w 100% z ekstraktu/cukru. Producenci podają ekstraktywność słodu, która tym jest większa im mniej prażony słód. Najbardziej ekstraktywny jest słód pilzneński mający ok. 80% ekstraktu. Czyli słodu potrzebujemy 2735,2x100/80. Razem: 3419 g Pytanie czwarte: Czy uda nam się wykorzystać 100% cukrów zawartych w słodzie? Gdyby tak było, to potrzebowalibyśmy 3,419 kg słodu, by uzyskać 20 l o zawartości ekstraktu 13%. Ale niestety, szczególnie w browarze domowym ciężko jest wydobyć wszystkie cukry ze słodu, tym bardziej że w słodzie tak naprawdę jest skrobia, która dopiero w procesie zacierania tworzy ekstrakt, na którego składają się cukry fermentowalne, ale też dekstryny, substancje białkowe, mineralne i inne. Przyjmijmy, że mamy 75% wydajność, więc znów musimy przeliczyć: 3,149 kg x 100 / 75. Daje nam to: 4,55 kg. Gdybyśmy więc użyli tylko słodu pilzneńskiego, to 20 litrów piwa z 13% ekstraktem uzyskalibyśmy z 4,55 kg słodu. Oczywiście przed warzeniem trzeba go zważyć. Czytaj całość na blogu autora
  24. Razem z podsumowaniem miałem zamiar zamieścić zapis moj [...] Wyświetl pełny artykuł
  25. Ostatnia relacja z Poznańskich Targów Piwnych to wizyta [...] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.