Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. A raczej wracam do pisania w natemat.pl Z dniem dzisiejszym wracam do pisania o piwie, ale żeby nie było to takie sztampowe, to wymyśliłem sobie, że nie będę pisał u siebie na blogu, a wyjdę z tym do ludzi. Zdecydowałem … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  2. Wielka wrzawa w piwnym środowisku. Piwna rewolucja, jak każda inna, zbiera swoje żniwo i dzieli ludzi na swych zagorzałych, bezkrytycznych zwolenników, oraz zaciekłych przeciwników. Rozsądek jak zwykle w takich sytuacjach znajduje się pośrodku i o niego chciałbym tym tekstem zaapelować. Po jednej stronie barykady stoją piwosze, którzy przez lata narzekali na piwną nudę w Polsce, […] Wyświetl pełny artykuł
  3. czy można z nich zrezygnować? Człowiek jest takim zwierzęciem stadnym, które lubi szufladkować i klasyfikować otaczający świat. Nic dziwnego, elementy harmonii i spokoju do których można się odnieść w otaczającym nas chaosie dobrze wpływają na kondycję psychiczną. Nie dziwi w związku z tym biologiczne wręcz podejście do klasyfikacji piwa. Które to z kolei podejście jest przedmiotem gorących dyskusji piwnego środowiska. Przede wszystkim zrodziła się główna kwestia – czy istnieje monopol na piwną prawdę, a jeżeli tak to kto go posiada? Czy jest to może BJCP? Przecież oni siedzą tam u siebie w Jankeslandzie i co niby mogą wiedzieć na temat klasycznych europejskich stylów piwa. Dobra, ale na razie nie ma nic sensowniejszego w przystępności formy oraz w treści. Szczęśliwie dla nas powstają opracowania firmowane przez Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych. Co nie zmienia faktu, że opracowania i świadomość zbiorowa to jedno, a praktyka drugie – wg CAMRA IPA zaczyna się od 4%. Zresztą zdarza się, że IPA w Albionie dobarwiane są karmelem. Jak żyć? Ale OK uznajmy więc, że klasyczne style mamy mniej więcej ogarnięte. Gdzieś tam zawsze znajdzie się wyjątek nie potwierdzający reguły, bywa. Tylko co w takim razie z nowymi stylami? W końcu cały czas się tworzą. O ile amerykanizacja polega głównie na dorzuceniu z podstawionej wywrotki łopatą do śniegu tyle jankeskiego chmielu ile system wyrobi, to co zrobić w przypadku takiej polonizacji? Przykładowo polskie IPA – dla mnie styl absolutnie bez perspektyw. Natomiast pojawiły się od razu pytania w przypadku Prometeusza, czy to że jest diacetyl to jest wada czy nie? Czeskie pilsy mogą mieć diacetyl. To skoro nie ma jeszcze opisanego takiego stylu jak PIPA to może diacetyl jest jak najbardziej dopuszczalny i na miejscu. W związku z tym nie powinno się nikogo o nic czepiać. Ciekawe piwne czasy nam nastały. Najbardziej uczciwym podejściem do konsumenta są dwie możliwości: Ortodoksyjna – jeżeli browar określa piwo w ramach konkretnego stylu, to kurczowo tych ram się trzyma. Można wtedy machnąć sobie na etykietę i we wszystkich materiałach marketingowych nazwę stylu, nie ważne czy to będzie Stout, Bitter czy Flemish Red. Nie ma wtedy pola do manewru na wynalazki typu AIPA z diacetylem, Flemish Red na amerykańskich chmielach, czy Stout „chmielony” rabarbarem i rzeżuchą. Artystyczna – niebo jest granicą. Tutaj jest właściwe miejsce dla piw z kosmicznym składem, polotem i tworzenie autorskich koncepcji i wizji świata. Pils bekonowy? Rzeżucha, szczaw i brukiew zamiast chmielu? Jasny stout, różowy pils, diacetyl na poziomie 9001? Czemu nie, jeżeli browar jest w stanie uzasadnić swój wybór oraz opisać podstawowe cechy sensoryczne piwa na etykiecie to niech robią. I właśnie – jeżeli potrafią opisać te cechy. Perfumy opisuje się trzema nutami – głowy, serca, bazy. Wina najczęściej mają podane nuty dominujące w aromacie, tak samo porządne whisky. Mocno torfowa, fenolowa Laphroaig dla wielbicieli Glengoyne będzie podłą berbeluchą. Dlatego te opisy są tak bardzo ważne, już na ich podstawie klient wie czy zaryzykować kupno nowego, nieznanego produktu. Czy nienawidząc zapachów piżmowych kupi się perfumy w których piżmo stanowi bazę? Raczej niekoniecznie. Bardzo podstawowy, skrócony opis sensoryczny skupiający się na głównych aromatach w przypadku piw „wydziwionych” wyjątkowo ułatwiał by życie konsumentom. Tylko, że wtedy ten opis powstałby dopiero przed wysyłką piwa w świat, sprawdzone musiałoby zostać gotowe piwo. Wielu browarom na pewno nie będzie to w smak, na czym opierać w tej sytuacji komunikację i propagandę sukcesu na fejsbuczku? A jak piwo wyjdzie nie takie jak zakładaliśmy? A może jak w tytule zrezygnować z opisu gatunku na etykiecie? Nazwa, skład i koniec? Nie dopasowujemy do żadnego stylu, żadnego gatunku. Piwo obroni się na rynku albo i nie. Przejechaliście się już na piwie, które miało być w określonym stylu i okazało się, że są cokolwiek niezgodne? Czy piwa powinny tak jak inne alkohole lub perfumy mieć opis swoich cech na opakowaniu? Wyświetl pełny artykuł
  4. Wpis ma datę wczorajszą, bo tak miał się ukazać, niestety problemy z przesłaniem i przetworzeniem filmu sprawiły, że gotowy do upublicznienia był dopiero późnym wieczorem. Część z widzów, śledzących profil na Facebooku i subskrybujących kanał na Youtube, obejrzała ten materiał … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  5. Przepraszam Cię Ojcze Piwowarze, ale bardzo zgrzeszyłem […] Wyświetl pełny artykuł
  6. Browar Widawa wypuścił ostatnio na rynek dwa piwa: Summer Ale oraz Summer Black Ale. Ponieważ temperatura sprzyja, postanowiłem spróbować tej dwójki. Browar Widawa jest bardzo utytułowanym mikrobrowarem. Wojtek Frączyk udowodnił, że potrafi komponować piwa, a na dodatek mają na koncie kilka bardzo [...] Wyświetl pełny artykuł
  7. czyli zaczynamy nowy cykl – 1000 IBU. Ostatnio w kontekście wpadki z Czarnym Dynksem z browaru Szałpiw rozgorzała na wciąż największym forum poświęconym piwu w Polsce, czyli na browar.biz dyskusja pod niewiele mówiącym tytułem Nowe browary, nowe piwa i co … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  8. wersja beczkowa. Przez ostatni kilka dni, niestety nie miałem czasu na nagrywanie recenzji, bo popołudnia i wieczory spędzałem na serwowaniu piwa w Starej Rozlewni. Nie jest też wcale taką prostą sprawą nagranie recenzji w pubie. Jednak udało mi się nagrać … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  9. czyli pierwsze w Polsce piwo bezchmielowe. Kormoran, po odważnym Orkiszowym z Czosnkiem, nie przestaje zaskakiwać. Z okazji Roku Kopernikowskiego postanowiono uwarzyć piwo, które byłoby jakoś powiązane z naszym astronomem. Paweł Błażewicz, historyk współpracujący z Browarem Kormoran i prowadzący profil na … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  10. Miałem już o tym napisać już dawno, ale jakoś nie było okazji. Dzisiaj jednak coś mnie tknęło, a mianowicie wpis kolegi po fachu: Gdzie przebiega granica pomiędzy małym browarem a koncernem. Porobiło nam się na rynku. Duzi zgrywają małych, mali rozbudowują dystrybucję i planują podbić cały kraj. Gdzieś w cieniu powstają mikrusy, o których piwo trzeba niemal walczyć, a dla większości znane jest tylko z opowieści. I teraz trzeba wytyczyć mityczną granicę. Tylko po co szukać granicy pomiędzy małym a dużym? Może lepiej znaleźć granicę pomiędzy piwem dobrym, a byle jakim? Może to ma większy sens? Bo przecież duzi czasami warzą całkiem przyzwoite piwo, często w całkiem przystępnej cenie. Przykłady? Proszę bardzo – Żywiec Porter, Książęce Ryżowe, Warka Radler. Nie, no to ostatnie to oczywiście żart Można tu jeszcze dodać importowane, choć popularne u nas marki – Pilsner Urquell i Paulaner. Nawet, jeśli koncern warzy do bólu nijakiego eurolagera, to dba o to by był poprawny technicznie. Co jak co, ale kontrola jakości jest tu na bardzo wysokim poziomie. Z drugiej strony browary wagi średniej, tak zwane regionalne, nie zawsze okazują się wybawieniem. Do niektórych mam wręcz żal, bo wychowałem swój piwny snobizm na ich produktach i nadal mam wielki sentyment do nich. Jakość serwowanego piwa skutecznie mnie jednak zniechęca. Największy żal mam do Ambera. Niegdyś pionier niosący kaganek piwnej oświaty, dziś przeciętniak tnący koszty, by konkurować z masówką. Butelki coraz piękniejsze, zawartość coraz bardziej nijaka. Skąd my to znamy? I kto tu jest mitycznym „koncernem”? Podobnie jest z Browarem Gontyniec, właścicielem Czarnkowa. Przed prywatyzacją Czarnków był jaki był. Biedny, zaniedbany, ale z sercem. I pewne niedociągnięcia można było wybaczyć. Tym bardziej, że nie pozycjonował się cenowo. Przyszedł jednak nowy właściciel i teraz mamy „nowe”. Piwa te same, ceny wyższe, a do tego mnożenie marek różniących się od siebie wyłącznie etykietą. No i jeszcze zamykanie świeżo zakupionego Konstancina celem przewiezienia przestarzałego sprzętu w inne miejsce. Nie rozumiem, nie kupuję. Żeby nie było, że tylko duzi i średni mają swoje grzechy, to kilka przykładów browarów malutkich i wirtualnych. Klasyczną wtopą są świeżo otwierane browary restauracyjne. Idąc na otwarcie mamy 99% pewności, że dostaniemy piwo niedoleżakowane, a czasem w bonusie z wadami, bo piwowarem jest szwagier zięcia i fachu się dopiero uczy. Czas leczy rany i często piwo zmienia się na lepsze. Są jednak i takie miejsca gdzie browar jest w cieniu kuchni. Zdarzają się i takie, w których i browar i kuchnia jest w cieniu. Przykłady można by mnożyć, ale nie będę wszystkich wymieniał z nazwy. Faktem jest jednak, że mikrusy wypuszczają czasami piwa z wadami. Nie wierzę w to, że o tym nie wiedzą, bo za ich sterami zazwyczaj stoją bardzo doświadczeni piwowarzy. Na szczęście to rzadkość i z moich obserwacji wynika, że idzie ku lepszemu. W ich przypadku to kwestia być albo nie być. Mały może sobie pozwolić na jedno potknięcie, góra dwa, później może po prostu zniknąć. Są też pozytywne przykłady mikro browarów, gdzie wadliwe piwo od razu idzie w kanał, bez sentymentów, bez próby oszukania konsumenta. To jest jedyna właściwa droga. Jak zatem wytyczyć granicę pomiędzy dobrem a złem? Pić, próbować, testować i dzielić się spostrzeżeniami z innymi. Trzymać rękę na pulsie, czytać piwne blogi. Słuchać autorytetów, a nie telewizora czy kuzyna Wieśka, który od lat pije Perłę, bo tak. Mieć własne zdanie! Degustować i dyskutować ze znajomymi. Nie zamykać się na jedną markę – eksperymentować i szukać nowych smaków. Sprawdzać co jakiś czas czy aby paskudne wcześniej piwo nie poprawiło się. Dróg jest jak widać wiele i najlepiej podążać wszystkimi na raz. Nie jest trudno znaleźć dobre piwo, tylko trzeba chcieć! Post Gdzie leży granica? pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  11. ale nie taki zwykły, tylko hamerykancki. Kolejne piwo z Sierra Nevada. Tym razem o niezwykle skromnej nazwie Stout, po prostu stout. Jednak nie jest to klasyczny dry stout, to piwo które było prekursorem nowego stylu, czyli american stoutu. Po analizie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  12. Tytuł to wbrew pozorom nie określenie panującej w sierpniu pogody, ale nawiązanie do Ciechana Grudniowego, którego nie tak dawno miałem okazję degustować.Na początek kilka słów o produkcie, bo raczej browaru, dość mocno zakorzenionego w świadomości konsumentów poszukujących alternatywy dla [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. czyli co pić? Ponieważ poprzednia edycja wypadła całkiem fajnie, więc postanowiłem powrócić do pomysłu ankiety, w której zapytam Was o to jaką recenzję chcielibyście zobaczyć w najbliższym czasie. A zatem nie przedłużając zapraszam do filmu prezentującego stan magazynu i do … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  14. odcinek trzynasty. Kolejny odcinek odpowiedzi na Wasze pytania. Już trzynasty, a odpowiadam na ostatnie pytanie z odcinka 7. i wszystkie pytania z odcinka 8. Oczywiście nadal możecie zadawać pytania najlepiej pod tym wpisem. Nie muszą dotyczyć piwa, ale ja też nie muszę … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  15. Bardzo mnie cieszy, że przy (mijającym już nieco) hypie na amerykańskie IPA, oraz lawinowo rosnącej modzie na stouty i witbiery, jest jeszcze ktoś, kto prezentuje nam piwa w stylach może nie do końca urywających cokolwiek, ale za to dotąd w Polsce nieznanych. Taki był Alt Sticke “Stare ale jare”, takie było Sahti “Koniec Świata”, teraz […] Wyświetl pełny artykuł
  16. wydumany styl bez przyszłości Jestem w stanie zrozumieć potrzebę posiadania w piwnym świecie własnego „nowego” stylu. W końcu Jankesi amerykanizują praktycznie już każdy istniejący. Ba, wciąż tworzą nowe. A my? Grodzisz, porter bałtycki i co dalej? Ale zaraz, przecież mamy polskie chmiele! To, że kiedy nasze odmiany były opracowywane i wprowadzane do hodowli nikt nie przewidywał chmielenia piwa do takich poziomów goryczki jakie są aktualnie lansowane jak widać nie jest problemem. Były już różne eksperymenty, chociażby wśród browarów regionalnych, z mocniejszym chmieleniem np. Marynką na goryczkę i każdy kończył się na jednej próbie. To nie są chmiele, których skład czy bukiet aromatyczny zezwala na dowalenie do kotła w ilościach cokolwiek nierozsądnych. Niebo jest granicą, ale warto używać odpowiednich narzędzi do roboty. Ciężko rąbać drzewo śrubokrętem. Niestety wciąż trwają próby wyważania otwartych drzwi. Parę lat temu Pinta wypuściła Ale Szychę, która zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Miś pity we Wrocławiu smakował jak cytrynowa Nestea. No i teraz pojawił się Prometeusz z nowej inicjatywy kontraktowej Browar Olimp. Polskie chmiele jednak są tutaj najmniejszym problemem. Browar Olimp Prometeusz Piana: Ładna, drobnopęcherzykowata i średniopęcherzykowata, lekko przybrudzona, średniobujna. Barwa: Mahoniowa, pięknie klarowne z iskrą. Zapach: Twaróg ze szczypiorkiem. Masło, maślanka, podbudowa słodowa sprawia, że jeszcze możemy do tego dokooptować kromkę chleba. „Piwo śniadaniowe”. Alkohole wyższe wręcz kręcą po nosie, obecny jest mocny DMS. Same wady, nic ciekawego. Smak: Solidna słodowość i karmelkowatość nie jest w stanie przykryć diacetylu, DMSu i alkoholi wyższych. Mocno rozgrzewa alkoholowo. Piwo jest na pograniczu pijalności. Goryczka nieprzyjemna, pozostająca, szorstka, wyrwana z kontekstu. Wiem, że wyszedł oficjalny komunikat od Browaru Olimp, że piwo ma diacetyl. Zgoda, tylko nie jest na takim poziomie na jakim został tam podany. W dodatku DMS i alkohole wyższe świadczą o tym, że problemem nie była filtracja, tylko praktycznie cała technologia od etapu warzelni po fermentownię. Protip: jeżeli na leżaku nie czuć tak bardzo diacetylu, a pojawia się po pasteryzacji to warto połączyć ze sobą te dwa fakty i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Ja naprawdę nie chcę nikogo butować, nie mam zresztą w tym żadnego interesu. Trzeba jednak nazywać rzeczy po imieniu, Prometeusz jest wybitnie nieudanym piwem i żadne życzeniowe myślenie czy czarowanie rzeczywistości tego nie zmieni. Mam nadzieję, że jeszcze uda się chłopakom naprostować sytuację przy kolejnych warkach. Zawsze to dobrze jak się coś dzieje na rynku. Szkoda jednak, że już na starcie utrudnili sobie życie paroma kwestiami. Chociażby wybór szkła. Butelki Euro są nostalgiczne. Solidne, fajnie wyglądają. Tylko, że jest problem z ich kupnem. W zasadzie to już chyba tylko w Bawarii używają ich na szerszą skalę. Rozumiem, że trzeba było się odróżnić od konkurencji na rynku „piw rzemieślniczych”, która to w całości używa butelek NRW/Vichy. Tylko, że jest ku temu konkretny powód. Takie butelki można kupić łatwo, szybko i jak chcemy to są wręcz plug and play – jest znacznie mniejszy problem z ich umyciem. A zakurzone, brudne, wielokrotnie używane butelki? Jeden cykl mycia nie wystarcza, więc od razu dochodzi dodatkowy czas i energia. Plus pomysłowość ludzka jeżeli chodzi o wsadzanie różnych rzeczy do butelek po piwie nie zna granic. Gumy do żucia, kiepy, patyczki od lizaków czy lodów to mały pikuś. Ale trafiają się i igły czy żyletki. Co jeżeli nie zostanie wyłapane na linii i trafi do klienta? Zdaję sobie sprawę z tego, że zaraz niektórzy będą mnie przekonywali, że ależ polski chmiel jest doskonały i świetnie się nadaje na mocne chmielenie. Niestety, ale nie. Po prostu. Zresztą jest to temat na ciekawy artykuł, będę musiał się tym zająć. Jak wrażenia po premierze Prometeusza? Chcielibyście więcej Polish IPA na rynku, czy może jednak warto by było się skupić na celach osiągalnych, jak na przykład fajnie chmielony polski pils? Wyświetl pełny artykuł
  17. czy Best Bitter jest rzeczywiście gorzki? Miał się z rana pojawić kolejny odcinek odpowiedzi na Wasze pytania, ale Youtube sobie nie poradził z plikiem i muszę go przesyłać od nowa. Na szczęście degustacja Tigera z browaru Everards przesłała się bez problemu. Tiger ma … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  18. Efekt zamierzony czy wtopa? Pierwsze na blogu piwo z toruńskiego browaru Jan Olbracht. Pierwsze też z prężnie rozwijającej się serii piw wg receptur piwowarów domowych. White Summer to witbier autorstwa Krzysztofa Juszczaka, czyli popularnego josefika. Na filmie zobaczycie, że postanowiłem … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  19. Do napisania kilku słów skłoniły mnie doświadczenia z warsztatów piwowarskich, które miałem przyjemność prowadzić w miniony weekend. Gdy prowadzi się zajęcia dla ludzi zorientowanych w temacie, człowiek pewnych problemów nie dostrzega. Wyjazd do małego miasteczka pozwala na spojrzenie na rzeczy z całkiem innej perspektywy. W małym miasteczku można spotkać prostych ludzi. Ludzi, którzy swą wiedzę czerpią z rozmowy z sąsiadem lub … z telewizji. Bo w małym miasteczku jest nudno i telewizja jest kluczową rozrywką. Niby mamy internet i jest on dostępny niemal wszędzie, ale przecież nie każdy potrafi z jego dobrodziejstw korzystać. A taka telewizja – naciskamy jeden guzik i jest. I z tej telewizji można się wiele o piwie dowiedzieć. Programów naukowych już nie ma, ale za to reklam o wielkiej wartości edukacyjnej coraz więcej. Jak w telewizji mecz piłki kopanej, to zaraz cała wiedza o piwie w przerwie się przewija. Z relacji naocznego świadka dowiedziałem się, że w jednym bloku reklamowym może się zmieścić cała piwna plejada. I w tym bloku informacji co nie miara. Na przykład, że piwo robi się z chmielu. Niby oczywiste, a przecież nie każdy jest świadom. Więcej, większość piw jest z jakiegoś słodu zrobione. Co to w ogóle ten słód? Piwo powinno być z chmielu i basta. A jak nie jest, to jakieś oszukane. Druga ważna kwestia, to żeby tego piwa nie spasteryzować. Bo przecież pasteryzowane jest be i nie jest trendy, jazzy czy jak to się teraz określa. Dzisiaj ma być naturalne, świeże i bez pasteryzacji. Tylko czy aby nie skwaśnieje szybko? Nieee, przecież data przydatności jest odległa. Można kupować w ciemno! Sąsiadowi nigdy się nie zepsuło. No, może w roku 1973, ale tego już nie pamięta, bo i po co? No i prawdziwe piwo, to musi być z naturalnych składników. Woda musi być koniecznie krystalicznie czysta, z jakiegoś prehistorycznego źródła. Do tego jęczmień ze złocistych kłosów i chmiel w szyszkach. Tylko prawdziwy chmiel, nie jakaś żółć bydlęca. Tony chmielu, bo przecież piwo robi się z chmielu! I ten chmiel musi być nasz, krajowy, a nie jakiś chiński czy (tfu) amerykański. Amerykanie to w ogóle nie potrafią piwa robić. Nie dość, że mało alkoholu, to jeszcze w małych butelkach sprzedają. Sikacze jakieś. Ten chmiel, to pewnie też kiepski. Jak te ich hamburgery i inne śmieciowe żarcie. Nie to co nasze polskie. Receptura – ważne by była prawdziwa i tradycyjna. Tradycyjne jest najlepsze. Nie to co importowane wynalazki. Niech sobie to hipsterzy piją czy inne emo. Prawdziwy Polak lubi melodie, które już wcześniej słyszał. Receptura musi być stara. Najlepiej XIX-wieczna albo i jeszcze starsza. Bo wtedy to wiedzieli jak się piwo robi. KONIEC Jeśli przeczytałeś(aś) ten tekst i ze wszystkim się zgadzasz, to bardzo mi przykro – prawdopodobnie jesteś niereformowalnym(ną) statystycznym(ną) tykopijcą(ką). Jeśli jednak coś cię zaniepokoiło – dobrze dla ciebie – jest iskierka nadziei. Drąż temat i podążaj w kierunku światełka. Post Prawdziwe piwo powstaje z chmielu pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  20. test piw bezalkoholowych na bogato Parę razy pewnie wspomniałem o tym, że w trakcie sezonu często wolę pojechać gdzieś motocyklem niż alternatywnym źródłem transportu. I w związku z tym nie uczestniczyć w wesołym alkoholizowaniu się, jeżeli celem jest ognisko/grill/posiadówka na „daczy”. Szczególnie, że jeżeli chodzi o kwestię promili jestem gorącym zwolennikiem czeskiego podejścia do tematu. Ale co począć w takiej sytuacji? Do tej pory głównym ersatzem piwa był dla mnie Lech Free – szeroko dostępny i całkiem ok jeżeli chodzi o kwestię smaku. Naszła mnie jednak myśl, że nie jestem przecież jedynym, który bywa postawiony przed takim wyborem. Krótka wizyta w Realu, zgarnięcie wszystkich bezalkoholowych wynalazków z półki w dziale piwnym i poniżej jest tego efekt. Wynalazków jest 13. Szczęśliwa to liczba czy pechowa, wyjdzie w praniu. Natomiast od razu może zaznaczę jedną kwestię – część rzeczywiście jest bezalkoholowa. Część mimo nazwy Free/Nealko/Alkoholfrei może mieć do 0,5% alkoholu. Daje to zawartość podobną do tej w kefirze czy kwasie chlebowym. Jednak o ile mało kto wypije przy jednym posiedzeniu 2 litry kefiru, tak już w przypadku dłuższej imprezy może się coś takiego wydarzyć z piwami „bezalkoholowymi”. Warto więc wziąć pod uwagę swoje możliwości oraz masę ciała oraz uważnie czytać etykietki. Test będzie chyba najdłuższy z dotychczas napisanych na PiwnyGaraż.pl, więc żeby nie przedłużać przechodzimy do konkretów. Na pierwszy ogień idzie Bavaria. Pamiętam z lat szczenięcych Bavarię jasną oraz ciemną, mocno słodową. Czasy były jeszcze bardziej cywilizowane, dzieciaki same potrafiły o siebie dbać i nie był roztaczany nam nimi klosz ochronny. Dlaczego o tym wspominam? Dziadek i ojciec dawali czasami mnie i mojemu bratu właśnie Bavarii do spróbowania. Ciemną wspominam ze szczególnym rozrzewnieniem. Bavaria 0,0% Premium Original Barwa: Słomka, klarowne. Piana: Coś nawet się tworzy, ale szału nie ma. Pozostaje cienka warstwa do końca picia. Zapach: Typowy dla piw nisko i bezalkoholowych aromat zielonych jabłek – aldehyd octowy. Do tego słód, ziarno, trochę chmielu. Lekki papier. Pytanie ile stało na półce w markecie. Smak: Smakuje jak oranżadka na słodzie. Wyraźna słodycz cukrów odsłodowych, bardzo niska pełnia, praktycznie jej brak. Tego w piwach bezalkoholowych niestety się nie uniknie, jeżeli nie dowali się od czorta cukru. Bardzo delikatna goryczka chmielowa na finiszu. Bardziej aksamitne od Lecha Free. Bardziej delikatne i aksamitne od Lecha Free. Smakuje jak napój zbożowy. W zasadzie jest całkiem OK, pewnie jak się trafi w sklepie to będę kupował. Dobra alternatywa. Bavaria 0,0% Wit Barwa: Cytrynowe, nieklarowne. Piana: Większa niż w Original, ale średni to sukces. Zapach: Pszenica i akacja. Do tego słód jęczmienny i cytrusy. Oranżadka. Smak: Zdecydowanie mniej piwne i bardziej oranżadkowe niż Original. W sumie ciężko rozpatrywać to w kategoriach piwa. Trąca chemią, pozostawia posmak gumy balonowej. Pyliste. Obok witbiera to ta Bavaria nawet nie stała. Jestem ciekaw po cholerę tutaj akacja. Jak już kupimy to można wypić, ale wolę jednak Original. Natomiast sporej ilości osób smakuje, więc sugeruję żeby samemu obadać sytuację. Bavaria 0,0% Peach Piana: Tak jak i w poprzednich jak na coli. Barwa: Złota, klarowne. Zapach: Nestea Brzoskwiniowa z piwem i lekką ścierką. Smak: Nestea Brzoskwiniowa zmieszana z piwem, przez co lekko gazowana. Jest pewna słodowość, ale przykryta totalną słodyczą tego wynalazku. Powtórzę po raz kolejny, ale nic innego tutaj nie da się powiedzieć. Jest to praktycznie ten sam smak co standardowa, „pełnocukrowa” Nestea Brzoskwiniowa. Dziwny wynalazek. Bavaria 0,0% Apple Piana: Nic nowego. Barwa: Złota, klarowne. Zapach: Jabłkowy ChupaChups połączony z Somersby bez alkoholu. Smak: Smakuje jak gazowany napój jabłkowy, niby ich nie zawiera, ale pozostawia jednak posmak słodzików. Wolałbym się napić soku jabłkowego pół na pół z tonikiem. Bavarie zaliczone, przechodzimy do dwóch Karamalzów. Nazwa ciekawa, zobaczymy jak zawartość. Karamalz Classic Piana: Początkowo średniobujna, średniopęcherzykowata. Od razu zaczyna znikać i zostaje cienki dywanik. Barwa: Piękny, głęboki mahoń. Klarowne. Zapach: Brzeczki po warzeniu. Słód, karmel, delikatny aromat chmielu. Całkiem przyjemny, zachęca, kojarzy się z zapachem warzelni. Smak: Bardzo słodowe, cukrowe wręcz, poziom słodyczy jak od miodu. Czuć słód, karmel, ciemny słód, chmielu niestety w smaku już nie ma. A szkoda, przydałaby się kontra. Ewentualnie mniejsza słodycz. Gdyby było chociaż o połowę mniej słodkie, byłby to świetny napój kojarzący się z dopiero co uwarzoną brzeczką. Jeżeli lubisz słodycze, warto spróbować. Karamalz Lemon Piana: Taka sama jak w Classic. Barwa: O ton jaśniejsza od Classica. Zapach: Mocna, cytrynowa herbata. Tylko, że z limonką zamiast cytryny. Po zamieszaniu wychodzą nuty brzeczkowe i to by było na tyle, jeżeli chodzi o „piwność”. Smak: Słodycz została złamana kwaskiem cytrynowym dzięki czemu Karamalz Lemon jest znacznie bardziej pijalny. Skoro nie ma kontry goryczkowej, kwaśna musi dać radę. I dała radę. Mimo że jest mniej piwne od Karamalz Classic, dzięki temu, że jest mniej słodkie Karmi Classic Znalazło się w teście przypadkiem. Mianowicie zostało zostawione po jednej imprezie, (dzięki Asia;)), gdzie właśnie miało być substytutem piwa dla dzielnej pani kierownik. Piana: Bardzo dobra, drobnopęcherzykowata, bujna, gęsta, oblepia szkło, wolno opada. Barwa: Ciemna wiśnia, przebija przy dnie, klarowne. Zapach: Ale jaja, pierwsza nuta to wędzona śliwka. Nie jestem przekonany czy kiedykolwiek piłem Karmi, jako że jest to marka o pozycjonowaniu wybitnie kobiecym. Jestem mocno zdziwiony, wyraźnie jest wyczuwalne drewno z ogniska i wędzona śliwka, do tego lekki karmel. Smak: Pierwsze, jak na razie, z bardziej zaawansowaną paletą. Na początku wchodzi słodowość, karmel, lekka cierpkość z karmelu, przechodzi ona następnie w solidną słodycz i delikatne, drewniane, nuty palone. Finisz delikatnie goryczkowy. Szczerze, to gdyby nie zbyt wysoka słodycz to byłoby bardzo ciekawą alternatywą. Jestem zaskoczony tymi nutami aromatycznymi. Jakoś nie natknąłem się jeszcze wzmiankę o nich. Inna sprawa, że nie szukałem. Pewnie też mało kto z dwoma różnymi chromosomami Karmi pije, a przynajmniej publicznie się do tego przyznaje. Lech Free Piana: Średnia, drobnopęcherzykowata, dosyć szybko opada i zostawia dywanik. Barwa: Złote, klarowne z iskrą. Zapach: Podobny jak w Bavaria Classic. Typowe dla piw nieskoalkoholowych nuty zielonego jabłka, słodowości, zboża i chmielu. Do tego skunks, cóż – zielona butelka. Smak: Delikatne, dosyć płaskie. Początkowa słodowość przechodzi w lekkie nuty ziarniste, karmelkowe i zielonego jabłka, finisz z wyraźnie zaznaczoną goryczką. Co nie oznacza, że jest ona mocna. Tak jak wspominałem na początku, do tej pory był to mój wybór jeżeli chodzi o piwa bezalkoholowe. Kormoran Podpiwek Warmiński Piana: Wysoka, bujna, drobnopęcherzykowata, beżowa, wolno opada i znaczy szkło. Barwa: Ciemny mahoń, klarowne, przebija na wiśniowo. Zapach: Chleba na zakwasie, lekki aromat słodu, karmelu, drewna z ogniska, kwasu chlebowego. Smak: Bardzo mocna słodowość i karmelowość, nuty razowca na zakwasie, nuty słodowe i słodkie są skontrastowane lekką kwaskowatością. Jest obecna cierpkość karmelu. Gdyby wywalić cukier ze składu byłby bardzo fajny napój piwopodobny. Niestety aktualnie jest za słodkie dla mnie. Svijany Svijansky Vozka Piana: Piękna, bardzo bujna, śnieżnobiała, drobnopęcherzykowata. Bardzo wolno opada. Barwa: Bursztynowa, klarowne. Zapach: Słodowy, lekkie ziarno, chmiel, aldehyd octowy, mydło. Co ciekawe połączenie aldehydu z mydlanością daje efekt płynu do mycia naczyń z sortu „zielone jabłuszko”. Zgroza. Smak: Totalnie wodniste, efekt chmielonej wody z lekką słodowością. Nadal występuje mydlaność i aldehyd. Finisz goryczkowo-mydlano-jabłkowy. Nie do przejścia dla mnie. Nie ma sensu kupować. Primator Nealko Piana: Tak jak i w przypadku Svijany nie ma się czego wstydzić. Barwa: Tak samo, bursztynowe i klarowne. Zapach: Na pierwszym planie aldehyd octowy, zaraz za nim bardzo ulotna słodowość i chmiel. Aromat bardzo nikły, trzeba się mocno dowąchiwać. Smak: Mniej wodniste niż Svijany, ma więcej ciała. Czuć słód, słodowość, potem wchodzi bardzo delikatna goryczka na finiszu. Jest OK, można kupić jeżeli się trafi. Tucher Hefe Weizen Alkoholfrei Piana: Idealna, bardzo bujna, drobnopęcherzykowata, bardzo trwała, gęsta. Barwa: Bursztynowa, nieklarowne. Zapach: Pachnie jak niemiecka pszenica z dodanym cukrem. Jest mocny banan, delikatne goździki, pszeniczność, jasne słody i niszcząca dobre wrażenie toporna słodycz. Smak: Spodziewa się człowiek totalnej pełni, a piwo jest bardzo płaskie, płytkie, nisko wysycone, pełnia jest dramatycznie niska. Przez ten brak ciała dominuje kwaskowatość. Sprawia, że piwo jest niezbalansowane. Rozumiem oczywiście, że jest to piwo bezalkoholowe co już samo z siebie wymusza pewne kompromisy, ale nie smakuje to dobrze. Niska słodowość, od razu kwaskowatość, finisz bananowo-goździkowy. Bardzo delikatny chmiel. Nie warto. Chyba, że modą niemiecką zmiesza się z Colą. Krombacher Weizen Alkoholfrei Piana: Dokładnie taka sama jak w przypadku Tuchera. Barwa: Bardzo nieklarowne, wygląda jak przecier bananowy. Zapach: Ziarnistość, pszenica, nuty bananowe, estry owocowe, bardzo bardzo delikatny goździk, kwaskowatość. Smak: Wysycone jak na pszenicę przystało. Od razu wchodzi słodowość, nuty pszeniczne, finisz bardzo lekko goryczkowy. Wbrew pozorom piwo jest dosyć pełne. I smakuje generalnie jak pełnoprawna pszenica. Kwaskowata kontra do słodowości, jak to w pszenicach bywa. Najlepsza alternatywa ze wszystkich, chyba że ktoś nie przepada za piwami pszenicznymi. Mimo że już w tym momencie test ma nieprzyzwoitą liczbę słów jak na wpis na blogu pokuszę się o drobne podsumowanie. Oczywiście został przeprowadzony w warunkach idealnych. W warunkach polowych w jakich w 99% przypadków piwa bezalkoholowe będą pite można z czystym sumieniem wywalić rubryczki piana, barwa i zapach. Bo nie wierzę, że nie będą pite z butelek. Kolejna rzecz – zalecałbym pić w temperaturze maks 10 stopni Celsjusza, czyli dokładnie tyle ile ma większość lodówek w głównej komorze. Ciepło nie służy akurat tym piwom. Jeżeli lubisz słodycze i smak słodki (ja z wiekiem coraz mniej) w przypadku słodszych wynalazków możesz spokojnie je próbować. Dla mnie najlepszymi alternatywami dla „normalnych” piw są w tym momencie Krombacher Weizen Alkoholfrei, Primator Nealko, Lech Free, Bavaria Original oraz Karamalz Lemon. Jako ciekawostki do odhaczenia z listy sugerowałbym Karmi, Karamalz Original, smakowe Bavarie oraz Podpiwek Warmiński. Ten ostatni zresztą będzie nadawał się do słowiańskiego Black Tooth Grin – whisky/ey zmieszana nie z Colą, ale z kwasem chlebowym (pomysł i wykonanie – Majk). Na Tuchera i Svijany szkoda pieniędzy. Żywca bezalkoholowego nie spotkałem w paru sklepach, a za stary już jestem, żeby specjalnie jeździć i szukać konkretne piwo. Szczególnie bezalkoholowe. Dotarliśmy w ten sposób do szczęśliwego zakończenia. Jeżeli to czytasz to gratuluję. Jestem ciekaw waszych opinii dotyczących piw bezalkoholowych. PS. A jako, że nie przeprowadzałem tego testu sam pojawi się jeszcze bliźniacza, aczkolwiek z kobiecego punktu widzenia, recenzja Adeli na Gotowenapiwo.pl. Wyświetl pełny artykuł
  21. czyli drugie Polish India Pale Ale na świecie. Pierwszy był Miś, choć dla mnie samego było zaskoczeniem, że nikt wcześniej nie spróbował uwarzyć Polish India Pale Ale. Inną sprawą jest, że twórcy Prometeusza mieli zapewne wielkie nadzieje, że będą pierwsi. … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  22. niestety English speaking only. Dzisiaj przedstawiam speech Garretta Olivera z Brooklyn Brewery, który wygłosił na European Beer Bloggers Conference 12. lipca 2013 r. Nagranie trwa blisko pół godziny i nie przewiduję tłumaczenia. Osobom, które nie rozumieją po angielsku polecam mój … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. czyli niemiecki browar w najstarszym mieście Bułgarii, a może Europy. Płowdiw (po angielsku Plovdiv, po bułgarsku Плoвдив) to drugie pod względem ludności miasto Bułgarii. Pierwsze ślady osadnictwa pochodzą sprzed 3 tysięcy lat. Jak podaje wikipedia.org ”w roku 342 p.n.e. został on podbity … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  24. Trochę spóźniona degustacja, bo dzisiejsze piwo zadebiutowało na rynku już jakiś czas temu. Niemniej wakacje mamy w pełni, pogoda nas rozpieszcza, więc coś lekkiego i rześkiego powinno mieć nadal duże wzięcie. Kormoran w swoich Podróżach tym razem dotarł do Belgii i zachwycił się stylem nazywanym witbier. Wit to inaczej piwo białe (fr.: bière blanche). To swoista ikona polskiej piwnej rewolucji. Oprócz amerykańskiej IPA, to chyba najchętniej warzone piwo w naszych browarach nowofalowych. Że przypomnę tylko Viva La Vita (Pinta), Lady Blanche (AleBrowar), Wit (Artezan). W sezonie wita można spotkać także w browarach restauracyjnych. Więcej, uwarzył go Browar Namysłów, który jest średniakiem jeśli chodzi o wielkość produkcji. Styl jeszcze niedawno skazany na zagładę, dziś coraz bardziej popularny, także w Polsce. I dobrze. Bo wit to świetne piwo na lato. Lekkie, wytrawne, bardzo orzeźwiające. Idealne do gaszenia pragnienia w upalne dni. Podróże Kormorana – Witbier estrakt 12,5%, alkohol 4,6% Partia 001/2013 Wygląd: kolor słomkowy, cytrynowy, piwo jest ładnie zmętnione. Piana drobna, dość obfita, bielutka, szybko redukuje się jednak do kołderki. Za to elegancko oblepia szkło. Aromat: Pierwsze skrzypce gra kolendra. Dalej trochę słodkiej pomarańczy i sporo drożdży. Te ostatnie psują trochę efekt, sprawiając że piwo pachnie nieco mdło. Wysycenie: Wysokie, nawet bardzo wysokie. Orzeźwiające i przyjemne. Smak: cytrusowa, rześka kwaskowatość na słodowej podbudowie. W posmaku daje o sobie znać kolendra. Goryczka niska, jak należy. Odczucie w ustach: w pierwszym odczuciu średnio treściwe, ale finisz już wytrawny, orzeźwiający. Na języku nieco oleiste i gładkie z jednej strony, ale też szczypiące od sporego wysycenia z drugiej. Pijalność na niezłym poziomie, ale jest miejsce na poprawki. Wrażenie ogólne: dobry witbier charakteryzuje się wysoką pijalnością i balansem pomiędzy aromatem kolendry a cytrusami. Podróżom Kormorana do ideału nie brakuje wiele. Jest to bardzo stylowe i smaczne piwo. Jedyne co mi się nie podoba, to mdły drożdżowy aromat, który psuje trochę orzeźwiający efekt tak bardzo oczekiwany w witbierze. Rozumiem, że drożdże mają ładnie zmętnić piwo i sprawić by wyglądało jak białe. Dla mnie jednak od wyglądu ważniejsze są odczucia smakowo-zapachowe. Ocena: 7/10 Post Podróże Kormorana – Witbier pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  25. degustacja Anni-Versary, czyli bułgarskiego Grand Championa, film z antyrządowej demonstracji oraz degustacja bułgarskiego weizena. Moja podróż do Bułgarii jest pokłosiem spotkania z Temelko Pampovem w kwietniu tego roku. Polecam wywiad z Temelko, który przeprowadziłem w Chrząstawie Małej. Oprócz Temelko, drugą … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.