Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. i Brackie Pale Ale Belgijskie Tak się świetnie złożyło, że ogólnopolska premiera Dori, czyli piwa Doroty Chrapek uwarzonego w podkrakowskiej Modlniczce, miała też miejsce w Obornikach Śląskich w Starej Rozlewni. Ponieważ akurat robiłem sprzątanie piwniczki (żeby móc tam cokolwiek nagrać, więc … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  2. Chłopaki z Browaru PINTA lubią od czasu do czasu uwarzy […] Wyświetl pełny artykuł
  3. ale czy to jest Biere de Garde? Kiedy Pinta ogłosiła, że zamierzają warzyć Biere de Garde i to jeszcze pod nazwą Ce n’est pas IPA, to złapałem się za głowę. Kompletnie niehandlowa nazwa, niehandlowy styl. Po degustacji stwierdzam, że komercyjnie będzie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  4. European Beer Star to największy konkurs piwny w Europie i jeden z największych na świecie. Odbywa się w Akademii Piwowarskiej Doemens w Gräfelfing, niezwykle spokojnej miejscowości niemal już kompletnie zrośniętej z Monachium. http://2.bp.blogspot.com/-jW_FefnrTN8/Uh-nopvugHI/AAAAAAAAB04/gPCOWKu8SLg/s200/European+Beer+Star+podk%C5%82adka.jpg Co wiemy o tegorocznym EBS? Dla mnie cała przygoda z EBSem rozpoczęła się w czwartek wieczorem od odprawy sędziowskiej. Na niej zaprezentowano nam tegoroczne dane statystyczne. 1512 piw zostało zgłoszonych do zawodów. Co ciekawe większość była z zagranicy. Generalnie organizatorzy podkreślają rozwój konkursu i jego duży prestiż na świecie. W tym roku było aż o 11% piw więcej niż rok temu i dużo, dużo więcej niż w pierwszej edycji, w roku 2004, kiedy przyszło 271 piw. Mimo, że spożycie piwa w Niemczech dramatycznie spada, to jednak konkurs ma duże poważanie, bo z samych Niemiec był wzrost liczby piw o 5%., z zagranicy jednak aż 15%. http://1.bp.blogspot.com/-Wkhi7hhRPa8/Uh-oI6KE2mI/AAAAAAAAB1U/p1qlDxwoBP8/s320/Deomens.JPG Z drugiej strony jak spojrzymy na nasz największy konkurs piw domowych w Żywcu, to liczba piw nie jest znowu taka wielka. My w tym roku mieliśmy 432 piwa tylko w 8 kategoriach jedynie z Polski. No, ale browarów przemysłowych na całym świecie jest pewnie z 10000, a u nas domowych ponad dwa razy tyle. Tak czy inaczej na EBS frekwencja rośnie, rośnie też ilość kategorii. W poprzednim roku kiedy zadebiutował porter bałtycki, było ich 50, tym razem dołożono jeden styl więcej. Tym stylem jest Scotch Ale / Wee Heavy - dobrze znany nam styl, który był również na Konkursie Piw Domowych w Żywcu w 2010 r. Zaskoczył mnie jednak fakt, że w tym roku piwa zgłoszone zostały aż z pięciu krajów mniej niż rok temu. W 2012 roku był rekord, 45 państw było reprezentowanych na EBS. Liczba sędziów się nie zmieniła. W tym roku jak i w poprzednim było nas 102 osoby, w tym dwie z Polski. Ja oraz Tomasz Kopyra. http://4.bp.blogspot.com/-TR-9IU-0frA/Uh-oj2cnRXI/AAAAAAAAB1c/obN55MFr_qE/s320/European+Beer+Star+Judging.JPG Przebieg sędziowania Całe zawody odbywają się tzw. systemem pucharowym. Kto co nieco zna się na sporcie wie, o co chodzi. Krótko mówiąc: przegrany odpada, wygrany kwalifikuje się dalej. Jak to wygląda w praktyce? Jeżeli w danej kategorii zgłoszonych zostało przykładowo sto piw, to dziesięć grup sędziowskich otrzymuje po dziesięć piw, z których do następnej rundy kwalifikuje połowę. Zostaje 50 piw, które przez kolejne pięć grup sędziowskich jest oceniane. Sędziowie znowu wybierają najlepszych kilka ze swojej transzy. I tak dalej, aż w pewnym momencie dana grupa sędziowska otrzyma ostatnie 8-11 piw i będzie musiała już ustalić kolejność na podium. W najgęściej obsadzonych kategoriach zwycięskie piwo mogło być oceniane na różnych etapach przez łącznie 20 i więcej sędziów. http://3.bp.blogspot.com/-qX5PDzLTZm0/Uh-o7EVRaeI/AAAAAAAAB1k/TYwk9agwF-8/s320/European+Beer+Star+Judges+Krzysztof+Lechowski.JPGJeżeli w danej kategorii jest mniej niż 12 piw to następuje od razu finał. Ja tak miałem raz z kategorią Kristallweizen, do której zgłoszono tylko 9 piw. Od razu wybieraliśmy finałową trójkę. Nie mieliśmy zresztą problemu, bo pięciu sędziów na 8 wskazało na to samo piwo. Nie wiem oczywiście, jakiej marki było to piwo, ale było wyśmienite. Ja dałem mu 42 punkty na 48 możliwych. I był to też najwyższy wynik jaki otrzymało piwo degustowane przeze mnie w tym dniu. Sam jestem ciekaw co to za piwo? Ciekawie rozwiązana jest kwestia grup sędziowskich. Liczą one po 8-10 sędziów, ale podzieleni są oni na dwa stoły. Oba stoły oceniają co prawda tę samą kategorię, ale otrzymują inne piwa. Wyjątkiem jest finał, w którym wszyscy sędziowie z obu stołów otrzymują te same piwa i razem muszą uzgodnić medalistów. Kluczowym tutaj słowem jest właśnie to uzgadnianie. http://4.bp.blogspot.com/-5TDOTXTU6eI/Uh-qn2NEk2I/AAAAAAAAB14/7Fr0dbTZaTU/s320/EBS.JPGCo prawda za każdym razem dostajemy arkusz ocen, gdzie wpisujemy punkty, ale tak naprawdę notowane są one tylko jeden raz. Najczęściej w pierwszej rundzie, albo w finale, jeżeli nie ma rund wcześniejszych (mniej niż 12 piw). Najważniejsza jest jednak dyskusja i wspólne uzgodnienie stanowisk. Punktacja odgrywa rolę tylko w najbardziej popularnych kategoriach z ogromną ilością zgłoszonych piw. Ja tak miałem w stylu European Mild Lager, w pierwszej rundzie. Ocenialiśmy go dwa razy dostając po sześć piw. Przepuszczaliśmy po 2 w dużym stopniu bazując na czysto matematycznej punktacji. Piwa z najwyższą ilością punktów przechodziły dalej. Jeżeli jednak różnice pomiędzy drugim (awans) i trzecim (brak awansu) miejscem były minimalne, to wtedy zastanawialiśmy się czy na pewno to drugie jest lepsze od trzeciego. Największe problemy mieliśmy z finałem w European-Style Dunkel, w którym było 8 piw. Wszyscy wytypowaliśmy trzy najlepsze piwa, ale długo nie mogliśmy się zgodzić, które powinno wygrać. Problemem były drobne wady. Jedno miało świetną goryczkę, ale było zanadto kwaskowe, inne miało pyszny aromat śliwkowy, ale przez to brak mu było świeżej werwy lagera, inne pokazało siłę charakteru, ale też zaburzony balans smakowy. Dyskutowaliśmy chyba przez godzinę. W końcu musieliśmy zrobić wewnętrzne głosowanie. Wynik był 3-3-2, co oznaczało, że nie wskazaliśmy jednoznacznie zwycięzcy. Trzeba było jeszcze raz głosować, tym razem na jedno z dwóch piw. Zwycięskie piwo otrzymało 5 punktów i złoty medal. A które to było, okaże się wkrótce. Pamiętam, że to ze śliwkowym aromatem zostało trzecie. http://4.bp.blogspot.com/-RLdpLAUgU5I/Uh-rwad24gI/AAAAAAAAB2A/tsn4BL0DhuE/s320/EBS+Judges.JPG http://3.bp.blogspot.com/-BsdvBQ4YM9E/Uh-sB_CU6pI/AAAAAAAAB2I/JajqpZUk1BI/s320/EBS+Judges+2.JPG http://4.bp.blogspot.com/-ebBsCFZlNy8/Uh-sKsoD33I/AAAAAAAAB2Q/Efil495ydDU/s320/EBS+Judges+3.JPG http://4.bp.blogspot.com/-tfYDnkJSwXc/Uh-sZnra0QI/AAAAAAAAB2Y/x3F_xR0sY9s/s320/European+Beer+Star+Staff.JPG Niezapomniane dyskusje prowadziliśmy też przy ocenie piw w stylu Export (nieco mocniejsza wersja Hellesa). Zostało tylko 8 najlepszych piw, więc naszym zadaniem było wybrać najlepsze. Kompletnie nie mogliśmy się zgodzić co do pierwszego miejsca, gdyż było trzech kandydatów i wiele argumentów za każdym z nich. Okazało się, że problem jest głębszy, bo niektórzy twierdzili, że dane piwo jest najlepsze, podczas gdy inni uważali, że jest jednym z gorszych. Nasze zdania były zupełnie odmienne. Doszło nawet do tego, że nawzajem zaczęliśmy się częstować naszymi próbkami, by udowodnić swoje rację. Okazało się, że 4 osoby czyli połowa składu sędziowskiego ma zepsute, prawdopodobnie skwaśniałe piwo. Kapitan stołu zarządził przerwę i nakazał staffowi ponowne przygotowanie próbek - na szczęście nie było problemu z butelkami, bo odbywał się tylko finał. Po przerwie okazało się, że piwa z innej butelki są już w porządku. Nie zakończyło to jednak naszych dyskusji, a zwycięzcę musieliśmy ponownie wybrać poprzez wewnętrzne głosowanie. http://4.bp.blogspot.com/-zTPkBad3vEE/Uh-sx5wW02I/AAAAAAAAB2g/CvBLiMVbRbU/s400/EBS+Certificate.jpg Generalnie w ciągu 6 godzin zdegustowałem 73 piwa w 7 stylach. European-Style Mild Lager w dwóch transzach (z 12 przeszły dalej 4), Hellesa w dwóch transzach (z 20 piw przepuściliśmy 6), jasnego koźlaka (z 8 piw do drugiej rundy zakwalifikowaliśmy 4) oraz 4 finały: Krsitallweizen, Dunkel, Export i Koźlak (Dunkler Bock). Nie było łatwo, ale wrażenia były niesamowite, a moje doświadczenie sensoryczne i sędziowskie wzrosło ogromnie. EBS czy PSPD - który system lepszy? Oczywiście jako szef jury KPD w Żywcu i współautor naszego systemu oceny piw, na niemiecki konkurs patrzyłem również pod względem porównań. Co jest inaczej? Już na początku inaczej następuje ocena wzrokowa czyli takich parametrów jak kolor (3 pkt), piana (5 pkt) i klarowność (5). Na EBS ocena tych parametrów następuje od razu na początku wspólnie przez wszystkich sędziów - czyli ustalamy razem ile punktów przyznajemy i taką ustaloną punktację wpisujemy do swoich arkuszy. Tu więc nie ma różnicy pomiędzy sędziami, bo każdy wpisuje tę samą liczbę punktów. Po wspólnej ocenie wzrokowej następuje ocena indywidualna takich parametrów jak aromat (5 pkt), goryczka (5 pkt) smak (5 pkt), wysycenie (5 pkt), posmak (5 pkt) i wrażenie ogólne (10 pkt). Oznacza to, że wrażenie ogólne jest najważniejszym parametrem, przynajmniej pod względem punktowym. Choć nie tylko, bo organizatorzy zwracają uwagę na to, by traktować piwa po konsumencku i zwracać uwagę właśnie na ogólny odbiór piwa. Odliczając punkty za wrażenia wzrokowe (bo u wszystkich sędziów są identyczne), zostaje nam 35 punktów, z czego blisko 30% przypada właśnie na wrażenie ogólne. http://1.bp.blogspot.com/-3mhBJxzsfyQ/Uh-w3n0ycVI/AAAAAAAAB2w/5OaVznPcLgA/s200/Doemens+Beer.JPGMimo, że za każdym razem dostajemy arkusz ocen, to jednak punkty liczą się tylko raz, w pierwszej rundzie. Potem dominuje już dyskusja, a punkty służą jedynie jako pomoc do osobistej selekcji. Arkusz zawiera też rubrykę, gdzie można wpisywać podstawowe wady piw, ale chyba poza mną nikt z tego aktywnie nie korzystał. Faktem też jest, że czasu jest dość mało i trzeba mieć dobrą pamięć sensoryczną i doświadczenie. Niektórzy sędziowie przyjęli taką strategię, że od razu selekcjonowali kilka lepszych piw i tylko na nich się skupiali. Strategia ta była o tyle dobra, że inaczej niż u nas nie trzeba opisywać wszystkich piw. Kapitan stołu przy udziale wszystkich sędziów przygotowuje jedno-dwuzdaniową metryczkę jedynie dla piw medalowych. Funkcja kapitana stołu jest też o tyle ciekawa, że w przypadku dyskusji to on właśnie jest jej moderatorem, on kreuje dyskusje, jest najbardziej doświadczony, asertywny, zadaje trudne pytania, przeprowadza wewnętrzne głosowania, jest mediatorem pomiędzy różnymi stanowiskami itp. Różnica w stosunku do naszych konkursów piw domowych polega przede wszystkim na tym, że u nas każde piwo sędziowie muszą opisać, scharakteryzować, ocenić poszczególne parametry, podać obowiązkowo wady w nim występujące, a nawet przekazać uwagi piwowarowi. Takie nastawienie powoduje, że ocena każdego piwa jest dużo głębsza, precyzyjniejsza, wnikliwsza. To że, potem punkty są sumowane, a piwa szeregowane od najlepszego do najgorszego, to w pewnym sensie kwestia poboczna, organizacyjna. Zadaniem sędziów jest dogłębna analiza sensoryczna każdej otrzymanej próbki. To wymaga dużego doświadczenia, umiejętności, wiedzy, talentu i odpowiedzialności. My oceniamy każde piwo osobno i po kolei, w EBS sędziowie dostają na raz 6-12 piw, z których wybierają najlepsze. Ale i w Niemczech liczą się tylko indywidualne, niepowtarzalne piwa pełne charakteru osadzone w rzemieślniczej sztuce piwowarskiej - to jest cel organizatorów - by wyłowić te najlepsze, takie perełki, które czasami może giną na półkach wśród setek innych pospolitych piw. Dodatkowe atrakcje http://3.bp.blogspot.com/-vcy0GBTO-6U/Uh-yuB-IvmI/AAAAAAAAB28/RqSc13ryCQc/s400/Hirschgarten.JPGHirschgarten na 8000 miejsc to największy piwny ogród Bawarii Czy Amerykanin odszpuntuje beczkę? A tak powinno się to robić! http://2.bp.blogspot.com/-1FLidqkpuKo/Uh-2qM4iSVI/AAAAAAAAB3I/RSbLtccE-cU/s400/Weihenstephan.JPGZwiedzamy Weihenstephan - centrum naukowe Politechniki Monachijskiej http://1.bp.blogspot.com/-QEw6sp8OOlI/Uh-38kkOfsI/AAAAAAAAB3Y/70E-7LRAv1g/s400/Weihenstephaner+Versuchsbrauerei.JPGZwiedzamy Uniwersytecki Browar Szkoleniowy i Doświadczalnyhttp://3.bp.blogspot.com/-3zlfH6u1u-s/Uh-4emN-fUI/AAAAAAAAB3c/U22TOrTFVWI/s400/Weihenstephan+G%C3%A4rtank.JPGZ tanku degustujemy świeżego Witbiera i Tripla http://2.bp.blogspot.com/-uzIBWFf13Xk/Uh-5HfXwsNI/AAAAAAAAB3s/szzQRzJku28/s400/G%C3%A4rtanks+Weihenstephan.JPG Małe, szkoleniowe tankofermentoryhttp://3.bp.blogspot.com/-VZSv1OWP_tI/Uh-5jdjvBOI/AAAAAAAAB30/aZTpTrNQVrg/s400/Br%C3%A4u+St%C3%BCberl+Weihenstephan.JPGStudencka knajpa to oficjalnie Sala wykładowa nr 13http://4.bp.blogspot.com/-FeIHBm-eo4c/Uh-6R__1LoI/AAAAAAAAB4A/i1fi85B7mN8/s400/Weihenstephan+Brauerei.JPGZwiedzanie najstarszego browaru świata trzeba będzie odłożyć na późniejWyniki konkursu zostaną ogłoszone 18 września na targach drinktec w Monachium. Już jestem ciekaw. View the full article
  5. European Beer Star to największy konkurs piwny w Europie i jeden z największych na świecie. Odbywa się w Akademii Piwowarskiej Doemens w Gräfelfing, niezwykle spokojnej miejscowości niemal już kompletnie zrośniętej z Monachium. Co wiemy o tegorocznym EBS? Dla mnie cała przygoda z EBSem rozpoczęła się w czwartek wieczorem od odprawy sędziowskiej. Na niej zaprezentowano nam tegoroczne dane statystyczne. 1512 piw zostało zgłoszonych do zawodów. Co ciekawe większość była z zagranicy. Generalnie organizatorzy podkreślają rozwój konkursu i jego duży prestiż na świecie. W tym roku było aż o 11% piw więcej niż rok temu i dużo, dużo więcej niż w pierwszej edycji, w roku 2004, kiedy przyszło 271 piw. Mimo, że spożycie piwa w Niemczech dramatycznie spada, to jednak konkurs ma duże poważanie, bo z samych Niemiec był wzrost liczby piw o 5%., z zagranicy jednak aż 15%. Z drugiej strony jak spojrzymy na nasz największy konkurs piw domowych w Żywcu, to liczba piw nie jest znowu taka wielka. My w tym roku mieliśmy 432 piwa tylko w 8 kategoriach jedynie z Polski. No, ale browarów przemysłowych na całym świecie jest pewnie z 10000, a u nas domowych ponad dwa razy tyle. Tak czy inaczej na EBS frekwencja rośnie, rośnie też ilość kategorii. W poprzednim roku kiedy zadebiutował porter bałtycki, było ich 50, tym razem dołożono jeden styl więcej. Tym stylem jest Scotch Ale / Wee Heavy - dobrze znany nam styl, który był również na Konkursie Piw Domowych w Żywcu w 2010 r. Zaskoczył mnie jednak fakt, że w tym roku piwa zgłoszone zostały aż z pięciu krajów mniej niż rok temu. W 2012 roku był rekord, 45 państw było reprezentowanych na EBS. Liczba sędziów się nie zmieniła. W tym roku jak i w poprzednim było nas 102 osoby, w tym dwie z Polski. Ja oraz Tomasz Kopyra. Przebieg sędziowania Całe zawody odbywają się tzw. systemem pucharowym. Kto co nieco zna się na sporcie wie, o co chodzi. Krótko mówiąc: przegrany odpada, wygrany kwalifikuje się dalej. Jak to wygląda w praktyce? Jeżeli w danej kategorii zgłoszonych zostało przykładowo sto piw, to dziesięć grup sędziowskich otrzymuje po dziesięć piw, z których do następnej rundy kwalifikuje połowę. Zostaje 50 piw, które przez kolejne pięć grup sędziowskich jest oceniane. Sędziowie znowu wybierają najlepszych kilka ze swojej transzy. I tak dalej, aż w pewnym momencie dana grupa sędziowska otrzyma ostatnie 8-11 piw i będzie musiała już ustalić kolejność na podium. W najgęściej obsadzonych kategoriach zwycięskie piwo mogło być oceniane na różnych etapach przez łącznie 20 i więcej sędziów. Jeżeli w danej kategorii jest mniej niż 12 piw to następuje od razu finał. Ja tak miałem raz z kategorią Kristallweizen, do której zgłoszono tylko 9 piw. Od razu wybieraliśmy finałową trójkę. Nie mieliśmy zresztą problemu, bo pięciu sędziów na 8 wskazało na to samo piwo. Nie wiem oczywiście, jakiej marki było to piwo, ale było wyśmienite. Ja dałem mu 42 punkty na 48 możliwych. I był to też najwyższy wynik jaki otrzymało piwo degustowane przeze mnie w tym dniu. Sam jestem ciekaw co to za piwo? Ciekawie rozwiązana jest kwestia grup sędziowskich. Liczą one po 8-10 sędziów, ale podzieleni są oni na dwa stoły. Oba stoły oceniają co prawda tę samą kategorię, ale otrzymują inne piwa. Wyjątkiem jest finał, w którym wszyscy sędziowie z obu stołów otrzymują te same piwa i razem muszą uzgodnić medalistów. Kluczowym tutaj słowem jest właśnie to uzgadnianie. Co prawda za każdym razem dostajemy arkusz ocen, gdzie wpisujemy punkty, ale tak naprawdę notowane są one tylko jeden raz. Najczęściej w pierwszej rundzie, albo w finale, jeżeli nie ma rund wcześniejszych (mniej niż 12 piw). Najważniejsza jest jednak dyskusja i wspólne uzgodnienie stanowisk. Punktacja odgrywa rolę tylko w najbardziej popularnych kategoriach z ogromną ilością zgłoszonych piw. Ja tak miałem w stylu European Mild Lager, w pierwszej rundzie. Ocenialiśmy go dwa razy dostając po sześć piw. Przepuszczaliśmy po 2 w dużym stopniu bazując na czysto matematycznej punktacji. Piwa z najwyższą ilością punktów przechodziły dalej. Jeżeli jednak różnice pomiędzy drugim (awans) i trzecim (brak awansu) miejscem były minimalne, to wtedy zastanawialiśmy się czy na pewno to drugie jest lepsze od trzeciego. Największe problemy mieliśmy z finałem w European-Style Dunkel, w którym było 8 piw. Wszyscy wytypowaliśmy trzy najlepsze piwa, ale długo nie mogliśmy się zgodzić, które powinno wygrać. Problemem były drobne wady. Jedno miało świetną goryczkę, ale było zanadto kwaskowe, inne miało pyszny aromat śliwkowy, ale przez to brak mu było świeżej werwy lagera, inne pokazało siłę charakteru, ale też zaburzony balans smakowy. Dyskutowaliśmy chyba przez godzinę. W końcu musieliśmy zrobić wewnętrzne głosowanie. Wynik był 3-3-2, co oznaczało, że nie wskazaliśmy jednoznacznie zwycięzcy. Trzeba było jeszcze raz głosować, tym razem na jedno z dwóch piw. Zwycięskie piwo otrzymało 5 punktów i złoty medal. A które to było, okaże się wkrótce. Pamiętam, że to ze śliwkowym aromatem zostało trzecie. Niezapomniane dyskusje prowadziliśmy też przy ocenie piw w stylu Export (nieco mocniejsza wersja Hellesa). Zostało tylko 8 najlepszych piw, więc naszym zadaniem było wybrać najlepsze. Kompletnie nie mogliśmy się zgodzić co do pierwszego miejsca, gdyż było trzech kandydatów i wiele argumentów za każdym z nich. Okazało się, że problem jest głębszy, bo niektórzy twierdzili, że dane piwo jest najlepsze, podczas gdy inni uważali, że jest jednym z gorszych. Nasze zdania były zupełnie odmienne. Doszło nawet do tego, że nawzajem zaczęliśmy się częstować naszymi próbkami, by udowodnić swoje rację. Okazało się, że 4 osoby czyli połowa składu sędziowskiego ma zepsute, prawdopodobnie skwaśniałe piwo. Kapitan stołu zarządził przerwę i nakazał staffowi ponowne przygotowanie próbek - na szczęście nie było problemu z butelkami, bo odbywał się tylko finał. Po przerwie okazało się, że piwa z innej butelki są już w porządku. Nie zakończyło to jednak naszych dyskusji, a zwycięzcę musieliśmy ponownie wybrać poprzez wewnętrzne głosowanie. Generalnie w ciągu 6 godzin zdegustowałem 73 piwa w 7 stylach. European-Style Mild Lager w dwóch transzach (z 12 przeszły dalej 4), Hellesa w dwóch transzach (z 20 piw przepuściliśmy 6), jasnego koźlaka (z 8 piw do drugiej rundy zakwalifikowaliśmy 4) oraz 4 finały: Krsitallweizen, Dunkel, Export i Koźlak (Dunkler Bock). Nie było łatwo, ale wrażenia były niesamowite, a moje doświadczenie sensoryczne i sędziowskie wzrosło ogromnie. EBS czy PSPD - który system lepszy? Oczywiście jako szef jury KPD w Żywcu i współautor naszego systemu oceny piw, na niemiecki konkurs patrzyłem również pod względem porównań. Co jest inaczej? Już na początku inaczej następuje ocena wzrokowa czyli takich parametrów jak kolor (3 pkt), piana (5 pkt) i klarowność (5). Na EBS ocena tych parametrów następuje od razu na początku wspólnie przez wszystkich sędziów - czyli ustalamy razem ile punktów przyznajemy i taką ustaloną punktację wpisujemy do swoich arkuszy. Tu więc nie ma różnicy pomiędzy sędziami, bo każdy wpisuje tę samą liczbę punktów. Po wspólnej ocenie wzrokowej następuje ocena indywidualna takich parametrów jak aromat (5 pkt), goryczka (5 pkt) smak (5 pkt), wysycenie (5 pkt), posmak (5 pkt) i wrażenie ogólne (10 pkt). Oznacza to, że wrażenie ogólne jest najważniejszym parametrem, przynajmniej pod względem punktowym. Choć nie tylko, bo organizatorzy zwracają uwagę na to, by traktować piwa po konsumencku i zwracać uwagę właśnie na ogólny odbiór piwa. Odliczając punkty za wrażenia wzrokowe (bo u wszystkich sędziów są identyczne), zostaje nam 35 punktów, z czego blisko 30% przypada właśnie na wrażenie ogólne. Mimo, że za każdym razem dostajemy arkusz ocen, to jednak punkty liczą się tylko raz, w pierwszej rundzie. Potem dominuje już dyskusja, a punkty służą jedynie jako pomoc do osobistej selekcji. Arkusz zawiera też rubrykę, gdzie można wpisywać podstawowe wady piw, ale chyba poza mną nikt z tego aktywnie nie korzystał. Faktem też jest, że czasu jest dość mało i trzeba mieć dobrą pamięć sensoryczną i doświadczenie. Niektórzy sędziowie przyjęli taką strategię, że od razu selekcjonowali kilka lepszych piw i tylko na nich się skupiali. Strategia ta była o tyle dobra, że inaczej niż u nas nie trzeba opisywać wszystkich piw. Kapitan stołu przy udziale wszystkich sędziów przygotowuje jedno-dwuzdaniową metryczkę jedynie dla piw medalowych. Funkcja kapitana stołu jest też o tyle ciekawa, że w przypadku dyskusji to on właśnie jest jej moderatorem, on kreuje dyskusje, jest najbardziej doświadczony, asertywny, zadaje trudne pytania, przeprowadza wewnętrzne głosowania, jest mediatorem pomiędzy różnymi stanowiskami itp. Różnica w stosunku do naszych konkursów piw domowych polega przede wszystkim na tym, że u nas każde piwo sędziowie muszą opisać, scharakteryzować, ocenić poszczególne parametry, podać obowiązkowo wady w nim występujące, a nawet przekazać uwagi piwowarowi. Takie nastawienie powoduje, że ocena każdego piwa jest dużo głębsza, precyzyjniejsza, wnikliwsza. To że, potem punkty są sumowane, a piwa szeregowane od najlepszego do najgorszego, to w pewnym sensie kwestia poboczna, organizacyjna. Zadaniem sędziów jest dogłębna analiza sensoryczna każdej otrzymanej próbki. To wymaga dużego doświadczenia, umiejętności, wiedzy, talentu i odpowiedzialności. My oceniamy każde piwo osobno i po kolei, w EBS sędziowie dostają na raz 6-12 piw, z których wybierają najlepsze. Ale i w Niemczech liczą się tylko indywidualne, niepowtarzalne piwa pełne charakteru osadzone w rzemieślniczej sztuce piwowarskiej - to jest cel organizatorów - by wyłowić te najlepsze, takie perełki, które czasami może giną na półkach wśród setek innych pospolitych piw. Dodatkowe atrakcje Hirschgarten na 8000 miejsc to największy piwny ogród Bawarii Czy Amerykanin odszpuntuje beczkę? A tak powinno się to robić! Zwiedzamy Weihenstephan - centrum naukowe Politechniki Monachijskiej Zwiedzamy Uniwersytecki Browar Szkoleniowy i Doświadczalny Z tanku degustujemy świeżego Witbiera i Tripla Małe, szkoleniowe tankofermentory Studencka knajpa to oficjalnie Sala wykładowa nr 13 Zwiedzanie najstarszego browaru świata trzeba będzie odłożyć na później Wyniki konkursu zostaną ogłoszone 18 września na targach drinktec w Monachium. Już jestem ciekaw. Czytaj całość na blogu autora
  6. czyli jedno z dziwniejszych piw jakie piłem. Gwiazda Śmierci z włosko-angielskiego browaru Revelation Cat budziła we mnie pewne obawy. Informacje z etykiety – styl:Imperial Sweet Stout, do tego 13% alkoholu i niezbyt intensywna goryczka. Sugerowało to wszystko słodki ulepek. Tymczasem… … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  7. Kolejny odcinek piwnych newsów, a w nich: Bracka Jesień, Warszawskie Święto Piwa, multitap na 50 kranów w Warszawie, nowe piwo z Pracowni Piwa, Poznańskie Targi Piwowarskie oraz wyniki konkursu na Chmielakach. a z takich newsów z ostatniej chwili właśnie warzymy … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  8. Człowiek znikie na chwilę z internetów, a tu takie ciekawostki. Znana i poczytna gazeta Metro poinformowała o małej rewolucji, jaka ma od nowego roku objąć butelki zwrotne po piwie. Nie wiadomo ile w tym prawdy, a ile fałszu. Jedno jest pewne – żadnej zasadniczej zmiany nie będzie. Jesteśmy leniwi. Wstyd się przyznać, ale lata świetlne dzielą nas od kultury niemieckiej czy skandynawskiej i jeden prikaz niczego nie zmieni. Nie lubimy oddawać butelek po piwie. Bo brzydko to wygląda, bo ludzie patrzą bykiem jak nam butelki brzęczą w reklamówce. Już nie wspomnę o tym, że komuś może się uzbierać kilkanaście czy kilkadziesiąt butelek w szafce w kuchni. I zapierdziela z reklamówkami do sklepu jak jakiś menel. Ze wstydem wykłada na ladę, a pani sklepowa, a raczej Pani Sklepowa, wali prosto w twarz, że bez paragonu nie przyjmie. I znowu ze wstydem przez osiedle, hałasując niemiłosiernie. No to już lepiej zapłacić i bez wstydu do kubła. Teraz do pojemnika na butelki, bo rewolucję śmieciową mamy. Przynajmniej sumienie nie gryzie, że środowisko zatruwamy. Jeszcze jak się jest piwowarem domowym lub ma się takiego zaprzyjaźnionego, to można butelki spożytkować. Bez wstydu, a nawet z pewnym uznaniem. Ale taki zwykły szary piwożłop, to ma życie ciężkie. Będzie jednak ®ewolucja. Oddamy bez paragonu, z mniejszym wstydem. Może nawet więcej kasy uda się wyciągnąć. Motywacja jakaś jest. Tyle, że przeciętny Polak, to szlachta i butelek nosić nie będzie. Założycie się? Zastaw się, a postaw się. Kup butelkę i wyrzuć do kubła. Taka nasza narodowa przywara i prędko tego nie zmienimy. Przykre, ale prawdziwe. Czyż nie? Post Butelki zwrotnej szlachta się brzydzi pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  9. czyli czasem można trafić na dobre piwo w konserwie. Problem z piwem w puszce nie polega na tym, że piwo z puszki smakuje gorzej niż z butelki. Piwo z puszki smakuje kiepsko, bo w puszce rzadko można trafić na dobre piwo. … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  10. Niedawno zapanowała dziwna moda. Coraz więcej specjalistycznych sklepów z piwem oraz, co już jest dla mnie niepojęte, pubów, wprowadza do sprzedaży piwo beczkowe – lane “na wynos” do plastikowych butelek PET. Z tym procederem spotkałem się osobiście kilkukrotnie, ale nie wzbudził on we mnie jakichś szczególnych emocji i nie pobudził mnie do żadnych głębszych refleksji […] Wyświetl pełny artykuł
  11. Piwne Imperium jest tego świetnym przykładem Próbowałem parę lat temu grać w Beer Tycoon. Niestety gra była beznadziejnie zrobiona, najprawdopodobniej kod został wyklepany na kolanie gdzieś w górach Peru, a następnie przepisany przez wietnamskiego zbieracza ryżu, więcej czasu nie działała niż działała. Moja cierpliwość skończyła się po dwóch dniach. Natura jednak nie znosi próżni i było to tylko kwestią czasu aż pojawią się inne gry o tej tematyce. Fakt, że będzie to planszówka i to w dodatku polskiego autorstwa cieszy jeszcze bardziej. Wspomnianą grą jest Piwne Imperium. Chłopaki zaczęli od zrobienia szumu na FB, po lakonicznych wpisach większość sądziła, że oto powstaje nam kolejna inicjatywa piwowarska. Co najmniej kontraktowa, a może i „na własnym”. I wtedy myk – elegancka planszóweczka. Od razu się uradowałem. Planszówki z natury rzeczy są grami towarzyskimi, a jako element socjalizujący lubią też element pokrewny – piwo. Dodatkowo sam lubię ciornąć od czasu do czasu w Talisman:Magia i Miecz czy Świat Dysku Ankh Morpork. Z tego ostatniego nawet zdążyło pojawić się na fanpejdżu zdjęcie z jednej z zaciekłych rozgrywek. Jak tylko poszła w świat się informacja o beta testach w warszawskiej Chmielarni od razu zarezerwowałem termin. Takiej zabawy nie mogłem ominąć. Zresztą udało się zorganizować blogerski stolik, w rozgrywce uczestniczyli jeszcze Adela z Gotowenapiwo.pl, Karolina z Oldfashionedgirl.pl oraz Andrzej z jestKultura.pl. Wszyscy zaprawieni w bojach planszówkowych, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że Andrzej najbardziej. Piwne Imperium robi wrażenie. Ilość elementów może początkowo lekko przerażać. Multum kart, tokenów, znaczników wymusza na grających wybranie odpowiedniej przestrzeni do rozgrywki. W warunkach domowych podłoga będzie idealna, zresztą to taki standard. W mentalnym ogarnięciu wszechogarniającego dobrobytu pomógł jeden z autorów. Rzeczywiście, po dwóch rundach cały system staje się dosyć intuicyjny i mogę tylko pogratulować wyobraźni w ogarnięciu tego co mogło stać się niezłym chaosem. Nie chcę na razie robić pełnej recenzji z prostego faktu – cały czas trwają testy. Już wiadomo, że część elementów zostanie zmieniona. Podrzucę więc ode mnie trochę wniosków po 6 rundach: Trzeba bardziej zachęcić do korzystania z Punktów Doświadczenia. Na zakończenie miałem ich pokaźny stosik i zerową motywację do zrobienia z nimi czegokolwiek sensownego. Zdecydowanie jest za mało surowców (woda i opakowania) oraz energia. O ile w przypadku słodu czy chmielu nie zdarzył się brak, tak woda i energia były przedmiotami wyjątkowo deficytowymi. Rozumiem oczywiście tłumaczenie, że tak jest w przyrodzie, ale jednak ten parametr jest aktualnie za bardzo wyśrubowany. Karty Zdarzeń pozytywne i negatywne – świetna sprawa. Samo życie. Testowe karty lokali rokują na przyszłość, będzie można rozwijać ciągle grę o dodatki. Tak samo karty receptur z browarów rzemieślniczych, zawsze wprowadzi to powiew świeżości do gry. Krótkie podsumowanie – już wiem, że Piwne Imperium zagości na mojej półce w domu. Kibicuję chłopakom w wystartowaniu tego projektu. Sama rozgrywka jest wciągająca, czas płynie wyjątkowo szybko w trakcie walki o rząd dusz piwoszy, a sama tematyka jest bliska sercu. Dodatkowo podoba mi się szata graficzna, stylizowana na gry z serii Tycoon. Wyświetl pełny artykuł
  12. czyli jak wzrost wysokości kaucji ostatecznie rozwali system. Kiedy pisałem o butelkach teoretycznie zwrotnych, odezwały się w komentarzach głosy, że największym problemem jest zbyt niska kaucja za butelkę. Wg niektórych kaucja powinna być znacznie wyższa, najlepiej w okolicach złotówki, to by … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  13. czyli czym się różni świeży chmiel od mokrego? Kolejne i na jakiś czas ostatnie piwo z Sierra Nevada. Celebration Ale, omijałem ze względu na jego nazwę i etykietę. Byłem po prostu przekonany, że jest to piwo świąteczne – ciemne, słodkie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  14. oni operują na wyższym poziomie Jak już zdarzyło mi się wspomnieć burgerownie są nowym hitem. Trochę żartem a trochę serio można stwierdzić, że narodziła się scena burgerów rzemieślniczych. Taka zdrowa kontra do kanapek dostępnych w sieciówkach. Każdy lokal będzie miał swoją specyfikę, ale jest jeden który niezmiennie króluje na mojej liście mięsnych przebojów. Tym lokalem jest tytułowy Barn Burger. Nie wiem co oni tam robią, czy dodają pyłu z wróżek, ekstraktu z różowych jednorożców czy kokainy. Faktem jest, że doznania płynące z wgryzienia się w jeden z ich majstersztyków sztuki kulinarnej powodują nagły i niespodziewany wyrzut dopaminy. Co przydaje się szczególnie przy cięższych kalibrach. Zresztą jest z czego wybierać, oprócz standardowej oferty co jakiś czas wprowadzane są dwa burgery sezonowe. Rozłóżmy więc medalowego burgera na czynniki pierwsze. Bułka – wyobraźcie sobie, że bułka może być przedmiotem zażartych sporów. Barn Burger poszedł w słodkie, maślane bułki do burgerów. Nie wszystkim to odpowiada. I to pewnie są ci sami ludzie, którzy nie lubią szczeniaczków i kociąt. Pomysł może wydawać się na pograniczu szalonego, ale delikatna słodycz bułki idealnie komponuje się ze smakiem mięsa, bekonu czy sosu. Dodatkowy plus za to, że nie jest to „wydmuszka” tylko solidna, gęsta buła. Warzywa – nie zdarzyło mi się trafić na padnięte, zawsze są idealnie świeże. Krowa je trawę, więc w burgerze musi być trochę zieleniny, logiczne. Poza tym zdrowo, ponoć. Bekon – bezdyskusyjnie najlepszy bekon jaki w życiu jadłem. Chrupki, o wyraźnym smaku, domawiam go nawet do burgerów w których nie został przewidziany. Dodatki – czy to będą krążki cebulowe, sosy, ser, jest pewność, że całość będzie świeża, idealnie komponująca się zresztą składników. Przykład – „Burger jego mać”: burger 200 gr, warzywa, camembert, żurawina z jabłkiem, roszponka i chrupiące krążki cebulowe. Oczywiście ja jeszcze dorzucam bekon, jego nigdy za wiele. I oczywiście najważniejszy składnik – mięso. Zrobienie idealnego mielonego do burgera jest wiedzą tajemną a poważną. Zaczynając od odpowiedniej jakości mięsa z idealną zawartością tłuszczu, po jego doprawienie, kończąc na kunsztownym wysmażeniu. Nie zdarzyło mi się jeszcze trafić u tych magików na chrząstkę, niedoprawione/przeprawione czy źle wysmażone mięso. Zawsze jest 11/10 i piękne medium. Burger jest soczysty i pełny smaku. Oczywiście to nie wszystko. Każdy burger ma jeszcze fryty (idealnie dobrana odmiana ziemniaka, poza tym fajny patent z pieprzem), sałatkę (wrócił Coleslaw i to w lepszej odsłonie), salsę i sos BBQ (zacny). Przy okazji frytek, żałuję że nie zrobiłem ostatnio zdjęcia. W internetach można znaleźć całe rozprawki odwróconej inżynierii na temat idealnych frytek – pęcherzyków i odpowiedniego stopnia chrupkości skórki i delikatności wnętrza. Ciekawe czy w Barnie je czytali, bo idzie im to diablo dobrze. Wyszły mi straszne peany na cześć knajpy, ale ostatnio bywam tam tak często, że gdyby nie wielokrotne podnoszenie ciężkich przedmiotów, a potem ich opuszczanie kilka razy w tygodniu spasłbym się już równo. Szczególnie, jeżeli zamawia się ByPass’a. Albo jak się już zdarzyło raz – potrójnego ByPass’a. 600g krowy, potrójny bekon, potrójny ser. Nie wiem jakim cudem udało mi się pochłonąć takiego burgera i przeżyć. Był to jeden z bardziej brawurowych pomysłów jakie miałem, a brawura niekoniecznie jest sensowna. Reasumując, jeżeli najdzie Was ochota na solidnego burgera warto zawitać w gościnne progi tej knajpy. A jeżeli jest akurat piątkowy albo sobotni wieczór istnieje duża szansa, że właśnie będę pochłaniał podkładkę przed udaniem się do Kufle i Kapsle, które jest o rzut beretem. Jeszcze jedno – jest nowy sezon czasówek w pochłanianiu. Ja jeszcze się nie zdecydowałem, chyba musiałbym się dzień przegłodzić. Natomiast warto wspomnieć, że niezmiennie w tej konkurencji króluje Pete Czerwiński, czyli Furious Pete. Wyświetl pełny artykuł
  15. czyli jak wygląda sędziowanie na największym piwnym konkursie w Europie. European Beer Star to największy konkurs piwny w Europie i trzeci (po dwóch amerykańskich) na świecie. Co stało się już regułą, w tym roku po raz kolejny padł rekord zgłoszeń … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  16. czyli pijemy Münchner Gold z Hacker-Pschorr i obalamy mity na temat Reinheitsgebot. Ostatnia już część naszych degustacji z serii Münchner Reise (cześć pierwsza, część druga). Do tej pory wynik był 3:0 dla Bawarii. Czy Export z dużego browaru podtrzyma tę … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  17. czyli o niemieckim rynku piwa przy König Ludwig Weissbier Hell. Kolejnym piwem było König Ludwig Weissbier Hell, a przy jego degustacji ucięliśmy sobie pogawędkę na temat niemieckiego rynku piwa. Jak Niemcy zapatrują się na piwną rewolucję, amerykańskie chmiele i czy … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  18. jakim prawem ja się grzecznie pytam? Cyrk to delikatne określenie na to co ostatnio się dzieje w pewnych rejonach piwnej branży. Zastanawiałem się czy w ogóle na ten temat pisać, ale jednak jest to ważne zarówno ze strony konsumenckiej jak i sporej części producentów. Stara zasada „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” ciągle jest aktualna i nie można tak po prostu machnąć ręką na niewątpliwie negatywne zjawiska. Śledząc nowinki z branży pewnie udało Ci się natrafić na wyjątkowo mało wysublimowane stwierdzenie iż „piwa rzemieślnicze mogą mieć wady, bo są rzemieślniczymi i w tym ich urok. I mają być drogie, bo i tak ludzie kupią”. Trafnie to podsumował Przemek pisząc, że w takim razie znak „Piwo rzemieślnicze” na butelkach Pinty należałoby raczej traktować jako ostrzeżenie niż zachętę do kupna. A chyba nie o to w tej zabawie chodzi? Może trochę pracy u podstaw. Pisałem już o piwach rzemieślniczych jako nowej modzie, gdzie rzeczywiście na rynku będą piwa rzemieślnicze, ale i cała masa podszywających się pod nie. Czym jest ten mityczny rzemieślnik? Według Słownika Języka Polskiego jest to „drobny wytwórca produkujący lub naprawiający różne przedmioty ręcznie lub z udziałem prostych narzędzi„. OK, nie ma tutaj napisane nic o jakości. Szczęśliwie jest jeszcze słownik zwyczajowy, znaczenia które rozumiemy automatycznie. Rzemieślnik miał być gwarantem jakości. Owszem zapłacimy więcej, ale jednocześnie wymagamy lepszej jakości niż w masowo produkowanych towarach prosto z półki w sklepie. Dodatkowo w bardziej cywilizowanych czasach rzemieślnik musiał być zrzeszony w cechu, co miało swoje korzyści. Sam jestem genetycznie wręcz nieskory do zrzeszania się gdziekolwiek, decyzję o zapisaniu się do PSPD podejmowałem przez kilka miesięcy po gruntownym rozważeniu wszystkich za i przeciw, ale coraz częściej nachodzi mnie myśl, że przydałby się Cech Piwowarów. Skoro nawet jest Cech Bioenergoterapeutów, Radiestetów i Astrologów to wydaje mi się, że byłaby to mniej egzotyczna opcja. I wtedy przechodzimy płynnie do innego świetnego określenia. Partacz, inaczej przeszkodnik. Rzemieślnik nie zrzeszony w cechu, wg SJP „osoba robiąca coś źle, nieudolnie„. Piwa ewidentnie spartaczone jak najbardziej się trafiają. Tylko czemu nadal są określane rzemieślniczymi? Myśl by „urokiem” piwa rzemieślniczego był właśnie brak stałości i możliwe wady przy jednocześnie wysokiej cenie niepełnowartościowego produktu jest dla mnie absurdalna. Powiedzmy sobie szczerze, piwa rzemieślnicze nie są tanie. Piwo kosztujące od 7pln wzwyż za butelkę nie jest tanie. Można odprawiać czary, zaklinać rzeczywistość, ale aktualnie się tego nie zmieni. Nie w obecnej sytuacji gospodarczej. Oczywiście w wielu przypadkach taka cena jest uzasadniona. Jaki jest jednak sens ryzykowania kupna piwa za takie pieniądze, jeżeli nie mamy pewności czy piwo będzie pełnowartościowe? Produkty ekskluzywne, nie pierwszej potrzeby mają właśnie cechować się ponadnormatywną jakością. Dlatego je kupujemy. Dlatego takie produkty mają sens. Czy bylibyśmy zachwyceni stołem wykonanym u „rzemieślnika”, który ma krzywy blat i każdą nogę innej długości? Lepiej przecież byłoby iść do IKEA i kupić coś sprawdzonego. Kupujemy piękny sportowy samochód za pełną kwotę, a tu okazuje się, że to wyklepany w stodole kit car. No, ale w końcu rzemieślniczy. Czy przykład z ostatnich miesięcy – powstające jak grzyby po deszczu burgerownie. Burger, wydawałoby się prozaiczne jedzenie. Bułka, warzywa, wołowy kotlet mielony. A jednak w takich knajpkach burgery kosztują po kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt złotych i klienci walą drzwiami i oknami. Przecież mogą pójść do którejś z sieciówek i kupić sobie hamburgera za kilka złotych. Zresztą jak się zastanowić to jest właśnie doskonały przykład i doskonała analogia. Dlatego, że te burgery są niesamowite, są absolutną orgią smaków jak również cieszą estetycznie sprawia, że jesteśmy w stanie tyle za nie zapłacić. Ale gdyby się okazało, że zapłaciliśmy tyle dukatów za nic szczególnego? Z zepsutym mięsem, źle pachnące, przypalonym kotletem i zwiędłymi warzywami? Czy ktokolwiek byłby wtedy w stanie wmówić, że to taki urok, no bo burgery rzemieślnicze, a poza tym zdarzyło się to zdarzyło i po co jęczeć? A poza tym to nie ma co burzy robić, bo ludzie inwestują pieniądze, spełniają swoje marzenia, a tu przyjdzie taki i powie, że nie dość że paskudne to jeszcze drogie? Dlaczego więc zgadzać się na taką sytuację w przypadku piwa? Gwiazdki Michelin w przypadku restauracji mają być gwarancją najwyższej możliwej jakości. Wpadki nie mogą mieć miejsca. Tak samo znak „piwo rzemieślnicze” ma być taką gwarancją. Są browary, które o to dbają. Są i takie, którym jest to obojętne, bo to hajs ma się zgadzać. Do czego zmierzam – nie dawajcie sobie wmówić, że rzemieślniczość=bylejakość i przypadkowość. Porządny piwowar, porządny producent cały czas pracuje nad swoim warsztatem, renomą czy zadowoleniem klientów. Wiadomo, że na etapie w którym aktualnie są browary kontraktowe dbanie o takie sprawy w nieswoim browarze jest utrudnione. Ale się da. I to robią. Czego wszystkim nam życzę. Co sądzicie o takiej sytuacji? Wyświetl pełny artykuł
  19. czyli Lagerbier Hell z Augustiner Bräu i Altenmünster Brauer Bier Hopfig Herb. W ubiegły weekend wraz z Krzysztofem Lechowskim sędziowaliśmy podczas European Beer Star 2014. Jest to największy konkurs w Europie i trzeci największy na świecie. W tym roku zgłoszono 1512 … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  20. czyli piwo klasztorne, to nie tylko Belgia i Trapiści. Zasadniczo nie publikuję wpisów w niedziele i święta, ale ten idealnie pasuje na Dzień Pański. Włoscy Benedyktyni świętują pierwszy rok działalności browaru Birra Nursia w miejscowości Norcia. Ciekaw jestem czy kiedykolwiek doczekam … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  21. czyli czy warto być udziałowcem BrewDoga? Electric India to piwo, które powstało przy aktywnym udziale akcjonariuszy BrewDoga. Stworzyli oni wspólnie recepturę i wzięli udział w warzeniu. Powstałe piwo ochrzczono mianem hoppy saison, czyli można zaryzykować tezę, że będzie to nowofalowy … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  22. miało być najdroższe, to chyba jest. W ankiecie wybierz piwo dla kopyra 2. pierwszą pozycję zajęła kategoria „najdroższe jakie masz” i póki co wychodziło, że zignorowałem Wasze głowy…. Bynajmniej. Jest. Jest, najdroższe jakie mam, czyli Mokah z Southern Tier. Czy … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. Spędzając nieco dłuższy długi weekend na łonie beskidzkiej przyrody, wędrując po górach, racząc się pysznym piwem nad Jeziorem Międzybrodzkim i rozmyślając o życiu i świecie, doszedłem do mało oryginalnego wniosku, że po roku działalności bloga, powinienem wprowadzić w nim kilka zmian. Niektóre z nich będą drobne, kosmetyczne, a niektóre wręcz rewolucyjne. Część zmian wejdzie w […] Wyświetl pełny artykuł
  24. czy może antyalkoholowej histerii? Zdaję sobie sprawę, że tym tematem jadę trochę po bandzie, ale taka ma też być formuła cyklu 1000 IBU, więc zapnijcie pasy, otwórzcie piwo i jedziemy* z koksem. Na piwnych blogach piwnych czy forach bardzo rzadko pojawia … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  25. pierwsze polskie barrel aged beer Degustację Chateau z Artezana mogłem uskutecznić, dzięki ofiarności kolegi Vampira, który podarował mi butelkę ze swoich zapasów. Jak zatem smakuje pierwsze polskie piwo leżakowane w dębowej beczce po winie? Czy beczka po winie z Bordeaux … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.