Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Łebski Browar podpadł mi już nie raz. Łebskie, Sopociak, Piwo Gdańskie – choć wyglądają na produkty regionalne, są jedynie mistyfikacją i sposobem na łatwą kasę. Warzone w Witnicy, nie odróżniają się od innych mocno przeciętnych produktów tego browaru. Śmiem twierdzić, że są wariacją na temat innych piw tam warzonych i jeśli się od nich jakoś różnią, to tylko drobnymi niuansami. Najciekawszy jest jednak partyzancki marketing, w złym tego słowa znaczeniu, uprawiany przez Łebski Browar. Żałosny, nieudaczny i po prostu śmieszny. Mnie osobiście bardziej bawi niż martwi, ale pewnie wielu ludzi daje się nabrać, zatem chciałbym temat nagłośnić. O co chodzi? Na przykład o to, że browar wygrywa plebiscyt na najlepsze piwo, który sam sobie zorganizował, a gdy mistyfikacja wychodzi na jaw, stara się wszystko zatuszować udając, że nic się nie stało. Sopociak, Łebskie, Międzyzdrojowe. fot. Tomek Janiak vel Browarnik Tomek , źr. http://browarnik.blogspot.com/2012/12/ebskie.html Teraz znowu piwne blogi nagle zaczęły zachwalać piwa z Łebskiego. Nie, żeby były one (te piwa) jakoś szczególnie paskudne, ale dotąd zbierały raczej marne recenzje. Aż tu nagle zmiana. W pierwszym momencie pomyślałem, że może rzeczywiście się poprawiło. Krótkie szperanie w internetach szybko zdradziło jednak o co tutaj chodzi. Piwopolskie.pl, Piwosmakosz.pl, Dobrepiwa.pl, Chmieloholicy.pl, Piwnapolemika.pl – to blogi o dziwnej treści. Na każdym przewijają się kolejno Sopociak, Gdańskie, Łebskie – i wszystkie, o dziwo, zbierają bardzo pochlebne recenzję. Komentarze także wychwalają „łebskie” piwa pod niebiosa. Są też, a jakże, opisy innych modnych piw. Pinta i Alebrowar – mogą być, ale łebskie, to dopiero majstersztyk! W sumie sam nie wiem czemu się czepiam. Aha, może dlatego, że za wszystkimi tymi blogami stoi jeden podmiot? Skąd wiem, to wiem, ale nie powiem. Wam powinno wystarczyć to, że nikt pod tymi blogami się nie podpisuje. To dostateczny powód, by im nie wierzyć. To jest podobnie jak z piwem – jeśli podpisał się pod nim z imienia i nazwiska piwowar – to mamy gwarancję, że się co najmniej do swojego produktu przyłożył, a często włożył całe serducho. Z blogiem jest podobnie. Nazywam się Marcin Stefaniak i wierzcie mi, że chcę dla was jak najlepiej. Zatem: Pijcie piwa, za którymi stoją żywi, znani z imienia i nazwiska, piwowarzy*. Czytajcie blogi, za którymi stoją żywi, znani z imienia i nazwiska, blogerzy. * nie dotyczy AleBrowaru Swoją drogą ciekawe czy wspomniane powyżej blogi zyskają wkrótce „żywych” autorów. Mam nadzieję, że tak i że uda się ich sprowadzić na Piwny Blog Day 2.0, który już wkrótce. To byłoby zaprawdę ciekawe doświadczenie. Post Piwo Gdańskie, czyli Łebski marketing 2.0 pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  2. czyli degustacje w piwniczce kopyra. Zgodnie z obietnicą degustuję kolejne piwo z mojej piwniczki. Tym razem czas na drugie miejsce w ankiecie, czyli na piwo Pinta Ale Szycha. Powiem szczerze, że niechętnie zabierałem się do recenzowania piwa Ale Szycha, bo … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  3. Zanim zaczniesz czytać wpisy w nowej kategorii “Piwowarstwo domowe”, zanim zamówisz stosy książek poświęcone tej tematyce, zanim zalogujesz się na forach piwowarskich, zanim wybierzesz i zamówisz sprzęt i surowce do warzenia piwa w domu, zanim poinformujesz swoich domowników o swoich niecnych zamiarach i wynegocjujesz z żoną/matką/kochanką terminy dzierżawy kuchni, zanim zaczniesz gromadzić nieograniczone ilości butelek […] Wyświetl pełny artykuł
  4. Brackie Mastne, Grupa Żywiec (Browar Zamkowy w Cieszynie) Ekstrakt 13Blg, alkohol 5,8% Brackie Mastne było kiedyś piwem rewolucyjnym. Po raz pierwszy zostało uwarzone w 2010 roku z okazji 1200-lecia Cieszyna. Nietypowe, bo w tamtych czasach ze świecą można było szukać piw typu ale. Pamiętam je jako odmienne i smaczne, o wyrazistej goryczce i zdecydowanie JAKIMŚ charakterze. Nazwa zatem dobrze odzwierciedlała zawartość butelki, bo przecież mastne oznacza pełne, tęgie, mięsiste. Wydawało się wówczas, że Mastne stanie się, obok klasycznego Brackiego, wizytówką uroczego cieszyńskiego browaru. Tak się jednak nie stało. Piwo znikło dość szybko z rynku, który być może nie był jeszcze gotów na piwną rewolucję. Dzisiaj czasy nieco łaskawsze i Mastne wraca. Come back zaliczyło podczas Brackiej Jesieni, czyli w pierwszy weekend września. Schyłek lata to, wydawałoby się, doskonały czas na piwo nieco mocniejsze, oferujące więcej smaku. Sprawdźmy zatem czy dawny czar Mastnego powrócił? Wygląd: klarowne, w kolorze miedzianym, z pianą niezbyt bujną, ale dzielnie utrzymującą się w postaci kożuszka. Aromat: nikły, nieco karmelowy, z nutą metaliczną jakże charakterystyczną dla cieszyńskiego browaru. Jest też ciekawy, choć niespodziewany tutaj przyprawowy fenol, przywodzący na myśl niektóre piwa belgijskie. Wysycenie: umiarkowane, nie męczące, podoba mi się. Smak: pusty, płaski – słodowy, nieco owocowy i ziołowy, zwieńczony tępą goryczką. Jej moc jest poniżej średniej, choć jak na produkt koncernowy może niektórych zadziwić. Szkoda, że jej czynnikiem składowym oprócz chmielu jest wyraźny alkohol. Odczucie w ustach: treściwość poniżej średniej, dość szorstkie i wyraźnie alkoholowe. Pijalne, ale do pełni szczęścia wiele brakuje. Wrażenie ogólne: Pierwsze Mastne było na swój sposób rewolucyjne. Piwo górnej fermentacji w tamtych czasach to było coś. Dzisiaj już nie zachwyca i nie jestem do końca pewien czy to moje oczekiwania tak poszybowały w górę czy po prostu powrót Mastnego jest niezbyt udany. Fakt, może to być fajna koncernowa alternatywa, ale tylko tyle. Brakuje mi tu wszystkiego – i aromatu, szczególnie chmielowego, i goryczki, i charakteru jakiegokolwiek. Jest za to wyczuwalny alkohol, który przy tych parametrach nie ma prawa się pojawić. Nawet metaliczność, choć typowa dla Browaru Zamkowego, nie przeszkadza mi jakoś szczególnie. Ktoś za bardzo wyprał to piwo ze smaku. Szkoda, ale dam mu pewnie jeszcze nie jedną szanse, bo do cieszyńskiego browaru, choć należy do koncernu, czuje duży sentyment. Generalnie można spróbować, ale wcale nie trzeba. Ocena: 5/10 Post Brackie Mastne pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  5. Święto piwa czy chlania? W ubiegłą sobotę, 21. września rozpoczął się 180. Oktoberfest. W mediach często określany jako święto piwoszy i festiwal piwa. Czy tym jest w istocie, a jeśli nie jest, to na czym polega fenomen Oktoberfestu? Co sprawia, … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  6. z germańskim sznytem Jak z wielką radością donoszą krajowe media w Monachium rozpoczął się Oktoberfest. Kreowany na mityczną, najlepszą piwną imprezę na świecie. Jakoś do tej pory nie złożyło się abym zapałał nagłą i niepohamowaną potrzebą upodlenia się wśród hord Teutonów, więc niech sobie ją i w ten sposób nazywają, nic mi to w życiu nie zmienia. Tradycyjnie 16-dniowy festiwal, w praktyce może trwać od 16 do 18 dni, w zależności od tego jak w danym roku ułoży się kalendarz. Celebracja została przedłużona specjalnie po to by zahaczyć o Dzień Zjednoczenia Niemiec. Aczkolwiek jak to raczył stwierdzić jeden autochton na pytanie czy cieszy się, że Niemcy się zjednoczyły (przy czym zaczął wyglądać jak gotujący się imbryczek i wykrzykiwać w swoim gardłowym narzeczu) „Niemcy to już od dawna są zjednoczone, a on od Prusaków nic nie chce!”. Można i tak. Festiwal niby piwny, ale w dzisiejszych czasach są namioty także z winami czy drinkami. To tak w ramach ciekawostki kulturalnej. Jeżeli chodzi o wybór piw jest on ograniczony do Oktoberfestbier/Marcowego z browarów monachijskich, a więc całych sześciu: Augustiner, Hacker-Pschorr, Löwenbräu, Paulaner, Spaten i Hofbräu. Samo Marcowe jest stylem nie za ciekawym, ot ma służyć posiedzeniu w knajpie. Aczkolwiek przy wyższej zawartości alkoholu ciężko nazwać je sesyjnym. Szkło do testowania zostało czasowo zmienione. Niestety mój ukochany pokal Judasa spotkał smutny koniec, działam w celu zapewnienia dumnego następcy. Hofbräu Oktoberfestbier Piana: Bujna, śnieżnobiała, oblepia szkło, średnio szybko opada do cienkiej warstwy. Barwa: Jasne złoto z iskrą. Zapach: Ziarno, lekka siarka, aldehyd octowy, w tle lekki słód i chmiel. Smak: Stosunkowo mocno wysycone. Nawet nie jest to poprawny do bólu lager. Główną rolę gra lekka ziarnistość i słodowość, następnie aldehyd octowy i niska pełnia, by skończyć niską goryczką i mocno alkoholową nutą. Niezbalansowane i generalnie słabe. Nie dość, że występuje aldehyd octowy to na finiszu jest nieprzyjemnie alkoholowo-rozpuszczalnikowe. Nie ma się czym jarać, bo nawet nie jest zwykłym poprawnym lagerem. Spaten Oktoberfestbier Piana: Średniobujna, śnieżnobiała, drobnopęcherzykowata, dosyć szybko opada. Znaczy szkło. Barwa: Jasna słomka, klarowne z iskrą. Zapach: Bardzo nikły. Lekka zbożowość, lekka słodowość oraz równie lekki chmiel. I to by było na tyle. Przy czym teoretycznie w zapachu nie powinno być chmielu. Smak: Bardzo delikatnie słodowe, lekki posmak brzeczki, delikatnie goryczkowy finisz i tyle. Plus lekko gryzący alkohol. Nie jestem w stanie wykrzesać sensowniejszego opisu tego piwa. Löwenbräu Oktoberfestbier Piana: Śnieżnobiała, drobnopęcherzykowata, niska, szybko opada. Barwa: Bardzo jasne złoto, klarowne z iskrą. Zapach: To samo co w Spaten tylko, że jeszcze mniej. Smak: Niska słodowość, średnie wysycenie. Od razu po słodowości i lekkiej ziarnistości, wchodzi lekko goryczkowy finisz. Tu już występuje pewien poziom zbalansowania. Goryczka też jest całkiem udana. Można spróbować, jeżeli zajdzie taka konieczność. Hacker-Pschorr Oktoberfest Märzen Piana: Beżowa, bujna, drobnopęcherzykowata. Stosunkowo trwała, oblepia szkło. Barwa: Ciemny bursztyn, klarowne z iskrą. Zapach: Pierwsza nuta to bardzo wyraźne zielasto-trawiaste aromaty chmielu. Następnie wchodzi solidna słodowość i lekki aromat brzeczki. Smak: Średnio wysycone. Pierwszy akord to słodowość zarówno jasnych jak i ciemnych słodów. Drugi to rodzynki, karmel, średnia pełnia. Finisz goryczkowo-alkoholowy, ale zbalansowany i przyjemny. Najlepsze z piw typu Oktoberfestbier w tym zestawieniu. Oczywiście Jankesi z BJCP nie zgodziliby się ze mną, nuty chmielu i posmaki karmelowe są zbyt wyraźne. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to bardzo zacne i smaczne Marcowe. Jeżeli wybierzesz się na Oktoberfest to zdecydowanie szukaj namiotu browaru Hacker-Pschorr. Przy okazji informacja dla wielbicieli kina żenującego, istnieje piwna komedia oparta na motywie Fight Club. Tylko, że tym razem są to nielegalne piwne zawody odbywające się podczas Oktoberfest. Nazywa się Beerfest, polecam PS. W ostatnim tygodniu więcej mnie nie było w domu niż, byłem i też podobnie było z wpisami na blogu. Warto dodać swój mejl do subskrypcji dzięki czemu zawsze z automatu nowe wpisy będą anonsowane na skrzynce Wyświetl pełny artykuł
  7. English only. Nagrałem na drinktecu jeszcze jeden materiał. Jest to wywiad z Laurentem Engelem z KeyKega. Laurent m.in. prezentuje nowy typ KeyKega, ale nie mam czasu i chęci aby go tłumaczyć. Kto włada mową Szekspira, ten zrozumie, a kto nie, … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  8. Kolejne piwne newsy, w dużej mierze poświęcone są wynikom egzaminu BJCP, który zdawałem w kwietniu tego roku. Opowiadam jak wygląda feedback dla egzaminowanego, pokazuję znaczek i plakietkę. Oprócz tego nowe piwa z Artezana i Pracowni Piwa oraz Ursa Maior, czy … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  9. podsumowanie i nowe trendy w piwnym szkle. Na drinktec pojechałem głównie dla spróbowania nowych odmian chmielu i amerykańskich piw oraz dla ogłoszenia wyników European Beer Star 2013. Jednak spore wrażenie wywarło na mnie, jak wiele miejsca w targach branży piwnej … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  10. podsumowanie konkursu. European Beer Star odbył się już po raz 10-ty. Dla mnie wyjątkowy był też z tego powodu, że sędziowałem podczas tegorocznej edycji. To już druga edycja, którą opisuję na blogu i druga podczas której mamy powody do dumy. … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  11. czyli co słychać u Hop Growers of America i Brewers Association Na drinktec pojechałem głównie w kontekście ogłoszenia wyników EBS, dodatkowo aby sprawdzić, co tam ciekawego się dzieje w branży. Pierwszym stoiskiem, do którego się udałem było USA Hops, czyli … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  12. Gold Medalists only! Relacje z drinktecu zaczynamy od ceremonii wręczenia nagród. Trwała ona długo, a ponieważ nie zabrałem zapasowej baterii nie mogłem ryzykować, że nie nagram najważniejszego, więc zaczyna się od pierwszego złotego medalu. Chodzi o to, że nagrody są … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  13. PINTA wypuszcza Biere de garde? Po co? Przecież to nudny styl! Kolejny pils? Nuuuuda. Marcowe? A kto to będzie pił? IPA bez amerykańskich chmieli? To żart, prawda? Bitter? ESB? Mild? A co to kurwa w ogóle jest? Ile razy zdarzyło ci się spotkać z takimi lub podobnymi stwierdzeniami, albo być może nawet samemu je wygłaszać? […] Wyświetl pełny artykuł
  14. Jeden Magic Rock i dwa Mikkellery Net zaskoczył, więc wrzucam 3 recenzje z soboty z Warszawskiego Święta Piwa. Wiem, jak lubicie degustacje w szerszym gronie, więc tym razem degustowaliśmy nawet we trzech. Rapture z Magic Rock Mikkeller It’s alive Chardonnay … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  15. No i mamy koleją blogową wpadkę. Trochę na zasadzie głuchego telefonu powstał mit, że wyprodukowanie butelki piwa kosztuje 20gr. Tomek Kopyra przedstawił swoją hipotezę bazując głównie na doniesieniach prasowych. Te mają to do siebie, że w pogoni za sensacją, często naginają rzeczywistość. Stąd słynna żółć w piwie i inne arcyciekawe historie. Kuflowa powieliła wycinek kopyrowej sensacji, pozostawiając wiele niedopowiedzeń i powstał hit, że wyprodukowanie butelki każdego piwa, to zaledwie 20gr. Tylko netto czy brutto? Z uwzględnieniem kosztów energii, pracy, amortyzacji, kredytów, czynszów? Czy może bez? Jestem piwowarem, ale komercyjnego warzenia nie uprawiam. Moja wiedza na temat kosztów produkcji jest skąpa, ale na bazie własnych doświadczeń spróbuję wam udowodnić, dlaczego prawdziwe, pełnowartościowe piwo w sklepie nie może kosztować 1zł. Przedstawione poniżej wyliczenia dotyczą mikrobrowaru, który słód kupuje na worki, a nie na pociągi, a część roboty oprócz maszyn wykonują ludzie. W największych browarach koszt będzie oczywiście niższy. Tylko czy aż tyle niższy? Surowce Koszt podstawowego słodu dla małego odbiorcy to pi razy oko 3zł za kilogram. Lepszy surowiec, np. z niemieckiego Weyermanna kosztuje już więcej. Do wyprodukowania 20L piwa potrzeba ok. 4kg słodu, co daje nam minimum 12zł, czyli 30 gr na butelkę. Co? Już przekroczyliśmy 20 gr? Jak to? Tak to! I to przy założeniu, że stosujemy wyłącznie słód podstawowy. Karmelowy, palony czy specjalny może kosztować nawet dwa razy więcej. Chmiel. Dla piwowara domowego, to wydatek 10-20zł za 100g. Mały browar płaci połowę tej ceny, czyli od 5zł za 100g chmielu polskiego, do 10zł za modne odmiany amerykańskie. Do słabo chmielonego piwa potrzeba orientacyjnie 30g chmielu na 20L. Daje to minimum 2gr na butelce. 30 + 2 = 32gr. Drożdże to koszt od 120 do 250zł netto za paczkę wystarczającą na 10hl piwa. Zatem minimum 7gr na butelkę. 32 + 7 = 39gr. Oczywiście, można wykorzystać gęstwę czy zbudować stację propagacji, ale to też pociąga za sobą koszty – pracy, energii, urządzeń. Woda – potrzeba jej od 3 do 10 razy tyle ile wyprodukujemy piwa. Czyli na butelkę piwa, średnio potrzebujemy 3 litry wody. Metr sześcienny w wodociągach kosztuje jakieś 5-6zł. Niby niewiele, ale pamiętajmy, że część wody służącą do samego warzenia trzeba często zaadoptować. Filtry, odczynniki, energia – to nie jest za darmo. Koszt samej wody to ok 2gr na butelkę piwa. Zakładam, że browar ma świetną wodę i nie musi jej uzdatniać. 39 + 2 = 41gr. Media Prąd – tu ciężko mi o konkretne wyliczenie, ale jego zużycie w browarze jest znaczące. Jeśli kadzie nie są ogrzewane prądem, to mamy tylko albo aż – napędy maszyn, oświetlenie, ogrzewanie i co najważniejsze – chłodnie, które przecież pracują 24/7. Gaz – jeśli kadzie podgrzewane są w tym paliwem. Ścieki – nie wiem jak rozlicza się mały browar, ale podejrzewam, że podobnie jak odbiorca detaliczny, czyli doliczamy mniej więcej taką kwotę jak za wodę – 2gr dla jednej butelki. Teraz trochę strzelam (niech mnie sprostuje jakiś praktyk) – prąd + gaz + ścieki = ~6gr na butelkę piwa. 41 + 6 = 47gr. Amortyzacja Browar to urządzenia. Sprzęt, który nie jest wieczny. Bez względu na wielkość browaru, trzeba się liczyć z amortyzacją. Tu znowu ciężko o konkretne wyliczenia, bo one zależą od konkretnego przypadku. Przyjmuję kolejne 5gr na butelkę i znowu proszę o ewentualne sprostowanie. 47 + 5 = 52gr. Kredyt Mało kto buduje cokolwiek za gotówkę, a jeśli już pożyczyliśmy, to musimy zapłacić „frycowe”. Ile? To znowu zależy od konkretnego przypadku. Ja dodaję 52 + 5 = 57gr. Płace i zysk Nawet jeśli browar jest jednoosobowy, to piwowar musi mieć z czego żyć. 4000zł miesięcznie na rękę zakładam jako minimum za tak ciężką pracę. Księgowym nie jestem, ale trzeba do tego dodać pewnie z 50% podatków, czyli razem 6000zł. W rzeczywistości jedna osoba, to za mało nawet w najmniejszym browarze, więc dodajmy pomocnika na pół etatu za 3000zł. Do tego dołóżmy 2000zł zysku pozapłacowego, jeśli na przykład jest jakiś zewnętrzny inwestor, który chce też coś wyciągnąć z browaru. Załóżmy, że w mikrobrowarze warzy się miesięcznie 8 tys. litrów piwa. 11000zł / 16000 butelek, to aż 0,70zł na butelkę! Oczywiście w skali makro, to będzie znacznie mniej, ale nadal będzie wpływać na cenę pojedynczej butelki. W moim wyliczeniu: 57gr + 0,70zł = 1,27zł Czynsz, utrzymanie budynku Jeśli browar ma własny budynek, to ma pewnie większe koszty w dziale „Kredyt”. Jeśli budynek wynajmuje, to dochodzi czynsz. Wynajem małej hali poza miastem, to 2-3tys. zł miesięcznie. To wariant bardzo optymistyczny, wręcz mało prawdopodobny, bo przecież mało kto prowadzi biznes poza miastem w obecnych czasach. Czyli mocno zaniżając mamy jakieś 25gr na butelce przy założonej powyżej skali produkcji. 1,27 + 0,25 = 1,52zł Podsumowanie Malutki browar przy dobrych wiatrach osiągnie koszt produkcji ZAWARTOŚCI butelki piwa na poziomie 1,52zł, ale w wielu przypadkach i to może być zaniżone, bo przecież pracować może więcej ludzi lub zaciągnięto niekorzystny kredyt czy kupiono super drogi sprzęt. Browar koncernowy produkuje oczywiście taniej i tnie na czym się da, począwszy od surowców, poprzez technologie typu HGB, na negocjacjach cen energii kończąc. Być może jest możliwe wyprodukowanie piwa za 20gr, ale jest to raczej przypadek ekstremalny, piwo o zaniżonych parametrach, z dużym udziałem surowców niesłodowanych, bez chmielu, krótko leżakowane. W skrócie – wyrób piwopodobny. W przypadku pełnowartościowego produktu, trzeba tą kwotę przemnożyć 2-3 razy w przypadku wielkiego browaru przemysłowego, ok. 3-5 razy w przypadku regionalnego średniaka i 6-10 razy w przypadku mikrobrowaru. Dalej oczywiście dochodzi opakowanie (butelka, kapsel, etykieta, karton – to nawet 1zł), akcyza, VAT , koszty logistyczne, reklamy (nawet jeśli szeptana), marże hurtowni i detalistów, koszty ryzyka (np. piwo puszczone w kanał), a wkrótce także recyklingu lub obiegu opakowań. Stąd w sklepach mamy cenę piwa taką, a nie inną. Swoją drogą ciekawe co znajduje się w puszce z napisem piwo, która w markecie kosztuje 1,50zł? Tyle moich wywodów. Pewnie zbytnio uprościłem i popełniłem kilka błędów, bo nie znam dokładnie branży od strony finansowej. Mam nadzieję, że udało mi się jednak nakreślić temat w skrócie i pokazać drugą stronę medalu. Jeszcze dla udowodnienia mojej tezy kalkulacja kosztów produkcji zeszłorocznego Grand Championa: Fot. Tomasz Kopyra, źródło: http://blog.kopyra.com/index.php/2012/10/23/ile-kosztuje-piwo/ Wyprodukowano 100 000 butelek, więc koszt samych surowców, to już 44gr za butelkę. Po doliczeniu kosztów pozasurowcowych mamy już 66gr, czyli ponad 3 razy więcej niż kwota wspomniana na wstępie. Oczywiście Browar w Cieszynie jest niewielki i daleko mu do nowoczesności, a i skala produkcji nie powala. Tak czy inaczej jest to pewne uzasadnienie dla moich wyliczeń i realny kosztorys, a nie wyssana z palca opowieść. Tyle moich dywagacji. Teraz pewnie się dwa razy zastanowicie zanim sięgniecie po produkt piwopodobny z najniższej półki, co? Post Ile kosztuje PRAWDZIWE piwo pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  16. mój wykład na Warszawskim Świecie Piwa. W ubiegłą sobotę miałem okazję wygłosić krótki (no nie taki krótki, bo półgodzinny) wykład, czy może raczej stand up pt. Dlaczego piwo jest lepsze od wina? Dla tych, którzy nie mogli być w Kuflach … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  17. Pils Zielonogorski – Browar Haust, Zielona Góra Ekstrakt 12Blg, alkohol do 4,5% Wygląd: jasnozłote, klarowne (nietypowo jak produkty z browarów restauracyjnych). Piana biała obfita, o zmiennej strukturze. Niezbyt trwała – w mgnieniu oka redukuje się do okręgu wokół szkła. Aromat: głównie słodowy, z odrobiną ziołowo-kwiatowego chmielu. Ledwie wyczuwalny diacetyl (aromat maślany), którego nie uznałbym jednak za jakąś szczególną wadę. Wysycenie: umiarkowane, fajne, w sam raz, bo nie męczy zbytnio Smak: w pierwszym momencie czysto słodowy, ale trwa to tylko ułamek sekundy, bo do głosu szybko dochodzi silna i długo pozostająca goryczka. Ma pazur to piwo. Odczucie w ustach: lekkie, ciała niewiele, a mocna goryczka potęguje wrażenie wytrawności i pobudza do kolejnego łyku, świetnie budując sesyjność. Wrażenie ogólne: wybitnie pijalny, stylowy pils, bardzo zbliżony do niemieckich wzorców. Ma wręcz niespotykaną na naszym rynku goryczkę, która wręcz miłośnikom stonowanych smaków może się nie spodobać. Do pełni szczęścia brakuje tylko wyraźniejszego chmielowego aromatu i może odrobiny balansu, bo w tym egzemplarzu goryczka wręcz dominuje. Tak czy inaczej wyróżniające się na polskim rynku piwo i chyba jedyny rasowy pils. Brawo! Ocena: 7/10 Dr Citra – Citra Single Hop IPA – Browar Haust, Zielona Góra Ekstrakt 16Blg, alkohol 6,5% Skład: słód jęczmienny, płatki kukurydziane, chmiel Citra, drożdże US-05 Wygląd: jasnozłote, minimalnie opalizujące. Piana biała, gęsta, niezbyt obfita, ale za to trwała i utrzymuje się dzielnie do końca. Aromat: intensywny, owocowy, bogaty – cytrusy, liczi, mango, dojrzała brzoskwinia. Wysycenie: nieco powyżej niskiego, takie jak lubię najbardziej. Smak: owocowy, cytrusowy, zwieńczony silną, ale nie bardzo silną, grejpfrutową goryczką. Odczucie w ustach: jak na swoje parametry, to piwo nie jest treściwe (pełnia poniżej średniej), choć czuć rozgrzewający wpływ alkoholu. Stosunkowo niskie wysycenie i wyrazista goryczka sprawiają, że pijalność jest na bardzo wysokim poziomie. Wrażenie ogólne: Cytrus w płynie. Aromat i nawet goryczka są właśnie tego typu. Ekstremalnie pijalne, aromatyczne, dość harmonijne. Bardzo udane piwo. Polecam miłośnikom cytrusowych aromatów i mocnej, choć nie przesadzonej goryczki. Można uwarzyć proste i świetne piwo? Można! To też dowód na to, że surowce niesłodowane nie są niczym złym – płatki kukurydziane dodają w efekcie finalnym lekkości, nie wnosząc do piwa niczego nieporządanego. Ocena: 8/10 Pan Witek – witbier – Browar Haust, Zielona Góra Ekstrakt 12 Blg, alkohol 4,2% Skład: słód jęczmienny, owies, pszenica, kolendra, chmiel Marynka i Lubelski, drożdże Zymoferm z036-8-37 Wygląd: słomkowy kolor i delikatne zmętnienie – tak właśnie powinno wyglądać piwo białe. Jedynie piana mogła by być lepsza, bo nie jest zbyt bujna i szybko opada niemal do zera. Aromat: dojrzałe pomarańcze i kolendra z przesunięciem balansu delikatnie w kierunku tych pierwszych. Fajny, orzeźwiający aromat. Co najważniejsze nie przesadzono z kolendrą, której nadmierna ilość może zepsuć piwo. Wysycenie: wysokie, ale nie bardzo wysokie. Orzeźwia, ale nie męczy. Dla mnie w sam raz. Smak: bardzo … hm, cytrynowy. Typowa cytrynowa kwaśność i goryczka przypominająca smak skórki tegoż owocu. Jak na wita, to goryczka jest spora, ale nie powiem, podoba mi się. Odczucie w ustach: Pan Witek jest zaskakująco wytrawny, by nie powiedzieć wodnisty. Aż nie chce się wierzyć etykiecie, która sugeruje dość płytkie odfermentowanie, więc i sporą zawartość cukrów resztkowych. Nic z tego. Pełnia jest niska, a wysycenie i wyrazista goryczka wzmagają dodatkowo uczucie wytrawności. Zyskuje na tym pijalność, która jest bardzo dobra, ale czy trochę nie przesadzono? Wrażenie ogólne: Pan Witek to dość luźna interpretacja stylu, ale przyznam, że całkiem udana. Na głowę biję wszystkie chemiczne radlery razem wziętę. Przy stosunkowo niskiej zawartości alkoholu oferuje piękny aromat, wytrawny cytrusowy smak i maksymalną pijlaność. Szkoda, że lato ma się ku końcowi, bo można by wychylić jeszcze nie jedną buteleczkę. Jeśli mógłbym zasugerować zmiany, to zmniejszyłbym ilość cytryn, o ile etykieta dobrze sugeruje mi ich użycie. Nie pogniewałbym się, jeśli kolejna wersja Pana Witka miała by więcej pełni kosztem cytrynowej kwaśności i odrobinę mniej skórkowej goryczki. Wtedy byłby to wit idealny w moim odczuciu. Ocena: 7/10 Haust nadal należy do moich ulubionych browarów restauracyjnych. Ma wszystkie walory browaru rzemieślniczego. Warzy piwa dobre i niesztampowe, nie boi się eksperymentów. Co najważniejsze, efekty ich pracy są na bardzo dobrym poziomie. Można mieć tylko żal co do dostępności produktów. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość mikroskopijnej wręcz skali produkcji. Ja mam nadzieję, że ze względu na stosunkowo niewielką odległość dzielącą Szczecin od Zielonej Góry, będę mógł od czasu do czasu wziąć haust Hausta. Post Trzy hausty Hausta pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  18. luźne przemyślenia na podsumowanie Wreszcie możemy się pochwalić konkursem piw domowych w stolicy. Pomysł sezonował się dosyć długo, ale wyczekane jeszcze bardziej raduje. Rafał Kowalczyk vel Browarzyciel oraz Krzysiek Fidler vel Infam odwalili kawał dobrej roboty, jestem pod wrażeniem jak zgrabnie i fachowo ogarnęli temat. Pierwsza edycja każdej imprezy to zasadniczo rozpoznanie ogniem, więc tym większy szacun. Nie chcę się bawić w szczegółową analizę imprezy, przejdźmy więc do strumienia świadomości. Konkurs Zapewnione warunki do sędziowania były idealne. 4 kategorie, 4 stoły po 4 sędziów. Zacne nazwiska, jeżeli na stronie Festiwalu sędziowie nie zostali wymienieni to myślę, że warto by było to zrobić. Adela sędziowała styl w którym świetnie się odnajduje – Witbier. Ja z kolei znowu miałem przyjemność sędziować w stylu, który zgarnął nagrodę główną – AIPA. Dla przypomnienia, w Żywcu sędziowałem w kategorii Imperialna AIPA, która to została Grand Championem. Może przynoszę szczęście Piwowarowie nie mieli łatwo. Lato mieliśmy całkiem ładne w tym roku, a nie są to temperatury sprzyjające domowemu warzeniu piwa. Dodatkowo styl Biere de Garde jest jeszcze bardzo mało znany w Polsce. Brałem udział w obradach komisji Grand Prix (razem z Dr Andrzejem Sadownikiem, Rafałem Kowalczykiem i Wielkim Mistrzem Bractwa Piwnego Markiem Suligą) i wszystkie zwycięskie w swojej kategorii piwa prezentowały wysoki poziom, a sam wybór był, co tu ukrywać, ciężki. W ramach ciekawostki – podczas dyskusji jako argument za wyborem akurat AIPA wyraziłem opinię, że po tym konkretnym piwie widać, że nie jest dziełem szczęścia i przypadku tylko pieczołowicie rozpisanej i przemyślanej receptury oraz gruntownej wiedzy. Wykład Cześka Dziełaka w Kufle i Kapsle potwierdził moje domysły. Zrodziło to ciekawą sytuację. Pod koniec roku będziemy mieli dwa „Grand” piwa – Imperialne AIPA uwarzone w Cieszynie oraz AIPA uwarzone w Ciechanie. Oba browary zaczynają się na C, style podobne, ten sam zwycięski piwowar. Czesiek dobitnie potwierdził, że jest fachurą. I przydałoby się, żeby otworzył własny browar Czy ta sytuacja będzie problematyczna? Nie sądzę. Warto do tego podejść bez spinania się, style są podobne, ale z różnicami na tyle znaczącymi, że nie możemy mówić iż będą to takie same piwa. Fakt, że wygrały „ajpy” świadczy tylko o tym jak bardzo jest to popularny kierunek i trend. Za rok może się okazać, że nie tylko browary regionalne zaczną eksperymentować z amerykańskimi piwami górnej fermentacji, ale także browary koncernowe. Będzie to ciekawy eksperyment. Rozdanie nagród Sporo kontrowersji wzbudziło wybranie Galerii MiTo na miejsce wręczenia nagród. MiTo nie jest moją bajką, po premierze AleBrowaru nie miałem ani razu potrzeby wstąpienia do tego przybytku. Tylko, że rzeczywiście jest tam zaplecze na zorganizowanie mini gali rozdania. W żadnym multitapie o tej porze nie dałoby rady tego przeprowadzić, z prozaicznej przyczyny braku miejsca i dzikiego tłumu. Warto natomiast zastanowić się za rok jak zachęcić ludzi do wzięcia udziału w rozdaniu nagród. Aktywności w multitapach (plus oczywiście piwa) było tyle, że w zasadzie tylko bezpośrednio zaangażowani w całe przedsięwzięcie czuli potrzebę przyjścia do MiTo. Z drugiej strony świadczy to o tym, że atrakcji było od groma. Też dobrze. Wykłady Z racji sędziowania nie byłem na żadnym. Ale z tego co się dowiedziałem było sporo fajnych, chociażby wykład Cześka Dziełaka, Piotrka Wypycha, Artura Napiórkowskiego czy też Marcina Chmielarza. Wyniki Na sam koniec oficjalne wyniki. Gratulacje! AIPA 1. Czesław Dziełak 2. Paweł Grabka, Artur Jakubas, Mateusz Kralka 3. Patryk Gorajski Witbier 1. Waldemar Pitala 2. Michał Napiórkowski 3. Karol Drzazga Koźlak 1. Jan Krysiak 2. Jacek Stachowski 3. Krzysztof Zach Biere de Garde 1. Jacek Skonieczny 2. Waldemar Pitala 3. Łukasz Pawlak Wyświetl pełny artykuł
  19. czyli dublet Czesława Dziełaka. W ubiegłą sobotę (14.09.2013) odbył się finał Warszawskiego Konkursu Piw Domowych. Sędziowie oceniali piwa w czterech kategoriach: Witbier, American IPA, Koźlak i Biere de Garde. Choć konkurs odbył się po raz pierwszy, to znacząco podniesiono jego … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  20. Stephen Beaumont, Tim Webb i inni. Wśród tych innych jest Tomasz Kopyra, czyli ja. Pocket Beer Book to typowy przewodnik, po piwach świata. Nietypowa jest może jego forma, niesamowicie skondensowana, niemalże encyklopedyczna. Miałem zaszczyt, wraz z Janem Lichotą, napisać rozdział dotyczący … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  21. czyli asceza, prostota i rzemiosło. Piwo z The Kernel Brewery chciałem spróbować już dawno. Pewnie za sprawą etykiet, które mnie po prostu oczarowały. Uwielbiam takie podkreślenie rzemieślniczego charakteru browaru poprzez oszczędne, surowe wręcz, wzornictwo. Same piwa też mają generalnie wysokie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  22. ankoholowe balety z zacną ferajną Sianowni Nagromadzeni, rynek browara rozwija się. Znakem tego klawe inicjatywy społeczności piwnej. Morowe knajpy aligancko proponują wstawy, podczas których to legularnie każdy piwny amerykan będzie mógł posmakować cymesów, a typowy bajer, kit czy farmazon jaki można usłyszeć od frajera czy kiziora obalon zostanie bez szuflady przez ferajnę. Ancug i krawatto nie są potrzebne aby wknaić do lokalu. Opuszczamy pakamery i w krótkich abcugach udajemy się pozbywać floty z piterka. Spust piwny zalecany i polecany. Dobra, a teraz żeby mnie jednak większa część społeczeństwa zrozumiała Rynek rozwija nam się całkiem zacnie, więc nie dziwią inicjatywy lokali związanych z tą konkretną branżą. Podejście cokolwiek wskazane. Dzięki temu narodził się pomysł Warszawskiego Święta Piwa. W zasadzie wszystko na ten temat można znaleźć na fanpejdżu Święta lub na stronie, więc nie będę się zbytnio rozpisywał. Powiem tyle, że warto. Wykłady, spotkania z ciekawymi ludźmi ze sceny piwnej, nie mówiąc już o wyjątkowo bogatej ofercie piwnej naszych warszawskich multitapów. Warto również rzucić okiem na harmonogram. Każdego dnia o różnych porach w lokalach biorących udział w Święcie będą ciekawe, piwne aktywności. Jesteście ciekawi dlaczego AIPA jest piwem, które zapoczątkowało piwną rewolucję? A może nadal nie jesteście przekonani co do piwnych mitów? Każdy znajdzie coś dla siebie. Nie mogę zapomnieć oczywiście o I Warszawskim Konkursie Piw Domowych: 4 kategorie, zwycięzca Grand Prix będzie miał okazję uwarzyć swoje piwo w Browarze Ciechan. Szaleństwo, prawda? W każdym razie, jeżeli będziecie się przemieszczali pomiędzy lokalami dzisiaj późniejszym wieczorem/wczesną nocą zawitam w gościnne progi Chmielarni. Z kolei jutro sędziuję w Konkursie, więc ok 18 będę w MiTo, a następnie przespaceruję się do Kufli i Kapsli. Kuluarowe dyskusje wskazane Wyświetl pełny artykuł
  23. Dziś postanowiłem zająć się sprawą, która mierzi mnie od jakiegoś czasu. Biłem się z myślami, czy publikować tekst na ten temat, gdyż dotyczy on wydarzeń z moich rodzinnych stron, związanych z jednym z moich ulubionych browarów, do którego mam wielki sentyment i bardzo mocno mu kibicuję. Faktem jest jednak, że już wkrótce zamierzają tam zrobić […] Wyświetl pełny artykuł
  24. Popatrzyłem sobie dziś z nieco dalszej perspektywy na nasz rynek piwa i uświadomiłem sobie jak mamy dobrze – jak wiele zmieniło się od czasu, gdy odkryłem, że istnieje świat poza jasnym pełnym. Piszę to z punktu widzenia mieszczucha. Mieszkańcy małych miejscowości mogą mieć nadal powody do narzekań. Za to w dużych miastach dobrego piwa jest tyle, że wręcz nie sposób wszystkiego spróbować. Nawet nie trzeba jakoś mocno szukać. Tymczasem w roku 2009 mój rodzinny Szczecin, choć małym miastem nie jest, był piwną pustynią. Na rynku wiało nudą. Monopol na sklepowe regały miały produkty czołowych koncernów, oferujących niemal wyłącznie jasne lagery. W niektórych marketach można było znaleźć jedną (jedną!) półkę z piwami importowanymi. Jak ktoś miał szczęście i czas, by jechać na drugi koniec miasta, mógł zakupić takie smakołyki jak Staropramen, Zlaty Bażant czy ciemne Krusovice, ewentualnie jakaś pszenica typu Paulaner czy Franziskaner. Tak tak, wówczas Paulaner był piwem trudno dostępnym, bardzo niszowym. Browary regionalne sprzedawały głównie „wokół komina”, w Szczecinie nawet najbliższego z nich – witnickiego – można było szukać ze świecą. To akurat było fajne, bo jadąc w Polskę można było popróbować lokalnych przysmaków. I tylko tak można je było w zasadzie zdobyć. Nie powiem, miało to swój urok. Bosman Niepasteryzowany – nowość na miarę tamtych czasów. To co zapamiętam chyba na zawsze, to pojawienie się Czarnkowa w jednej z Żabek. Dla mnie to był szok, że piwo może tak dobrze smakować. Noteckie Jasne i Eire Ciemne, to było naprawdę coś w tamtym czasie. Kupowało się na kartony i wypijało z wielkim smakiem. Prywatna inicjatywa ajenta okazała się takim hitem, że wkrótce wszystkie Żabki w Szczecinie i rejonie włączyły Czarnków do swojej oferty. Dzisiaj piwo z tego browaru można spotkać w Żabkach w całej Polsce. Więcej, oprócz Czarnkowa na półkach Żabek zagościły piwa z innych browarów regionalnych. W 2009 roku nie było w Szczecinie żadnego specjalistycznego sklepu z piwem, podobnie było zapewne w innych miastach. Dopiero rok później otworzył się pierwszy – Elysium, który dzisiaj jest hurtownią zaopatrującą mniejsze sklepy i knajpy. Oprócz tego mamy co najmniej kilka innych sklepów specjalizujących się wyłącznie w piwie, a ciekawe piwa można spotkać także w zwykłych osiedlowcach. Więcej, piwne półki rozbudowały się mocno także w marketach – Real, Auchan, Tesco – tam naprawdę jest w czym wybierać. W 2009 roku dowiedziałem się o piwowarstwie domowym. To było znakomite remedium na piwną nudę. Zanim popełniłem pierwszą warkę w listopadzie tegoż roku, długo i dogłębnie badałem temat. Na tyle dużo czytałem, że bez większych oporów zdecydowałem się od razu na zacieranie, czyli de facto najtrudniejszą z formę domowego warzenia. To był prawdziwy przełom. Od tego czasu przerobiłem wiele stylów piwnych i wykreowałem własne unikatowe receptury. Mam w domu piwo, jakiego nie można kupić. Mam możliwość uwarzenia takiego piwa, jakie sobie wymarzę. To bezcenne. Od takiego zestawu zaczynałem przygodę z warzeniem. W 2009 roku nie było Festiwalu Dobrego Piwa we Wrocławiu, a Festiwal Birofilia w Żywcu był, jak sama nazwa mówi, głównie świętem birofilów. Do głosu dochodziło już wtedy piwowarstwo domowe, ale chyba pozostawało jeszcze w cieniu. Dzisiaj jest największym pod względem różnorodności oferty festiwalem piwa w kraju. Mamy też Wrocław, Cieszyn, Lubin, Poznań, a od tego roku również Festiwal Piw Rzemieślniczych w Annopolu (wielkopolskie). Pewnie jeszcze wiele mniejszych imprez, o których nie słyszałem, a które mogą mocniej zaistnieć w kolejnych latach. Piwa Świata na Festiwalu Birofilia 2012 W styczniu 2010 roku założyłem tego bloga. Pierwszy króciutki wpis tak dobitnie obrazuje tamten czas, że zacytuję go w całości: Dlaczego piwo domowe? Bo browary przemysłowe nie oferują nic ciekawego. Niemal wszystkie piwa smakują tak samo, na dodatek smak ich jest daleki od ideału. Trudno o piwo inne niż klasyczny pils. Na polskim rynku piwnym panuje po prostu nuda i rutyna. Jest wprawdzie kilka browarów „niezależnych” produkujących zacne trunki (Czarnków, Ciechanów), ale ich oferta jest ograniczona i trudno dostępna. Dlatego pewnego dnia zdecydowałem, że spróbuję uwarzyć coś samemu. Dzięki temu będę mógł pić takie piwo jakie lubię i na jakie mam aktualnie ochotę. Piwo smaczne, niepasteryzowane, uwarzone z naturalnych składników. Dzisiaj mamy wybór. Mnożą się sklepy, puby i browary oferujące dobre piwo. Bez problemu możemy spróbować wielu piwnych stylów, co nie było możliwe jeszcze kilka lat temu. Rocznie pojawia się kilkadziesiąt premierowych piw. Trzeba być naprawdę wytrwałym, by spróbować ich wszystkich. Więcej – podążanie za wszystkimi nowościami może być wkrótce poważnym zagrożeniem dla wątroby. Nawet koncerny, na które tak wszyscy narzekają, oferują więcej niż kilka lat temu. Cała gama piw niepasteryzowanych i radlerów, Brackie Mastne, powrót okocimskiego Porteru (a ma niedługo ma się pojawić jeszcze ulepszona wersja), pojawienie się serii Książęce, czy okocimskich specjalności, to efekty ożywienia rynku. Może jakość nie zabija, ale w końcu mamy jakiś wybór. Do tego nastąpił masowy import takich marek jak Guinness, Paulaner, Pilsner Urquell, które można dostać niemal w każdym sklepie czy pubie. Do niedawna można było o tym jedynie pomarzyć. Dobrym wskaźnikiem zmian na rynku jest moja piwna lodówka. Kiedy kupiłem ją jakieś dwa lata temu, zapełniła się domowym piwem. Z czasem zaczęły do niej też trafiać różne okazy przywożone z piwnych wycieczek i festiwali. Dzisiaj chyba już sporo ponad połowę dwumetrowej witryny zajmują piwa kupne, w sumie dziesiątki butelek z wyśmienitym piwem. W 2009 roku nie miałbym nawet czym zapełnić jednej półki. Jedyny minus obecnego stanu rzeczy, to że piwowarstwo domowe nie jest już tak atrakcyjne jak dawniej. Nic w tym dziwnego – sytemu chce się po prostu mniej. Nie ma jednak powodów do zmartwień. Ruch piwowarów domowych nie słabnie, pojawia się coraz więcej ciekawych inicjatyw. Do tego niektórzy profesjonalizują się, otwierając własne mikrobrowary lub podejmując pracę piwowara profesjonalnego. Jak mi ktoś powie, że w Polsce jest źle i nic się nie dzieje, to wydrukuję ten tekst i dam mu po mordzie! Kilka lat temu można było mieć powody do niezadowolenia, ale na pewno nie dzisiaj. Zaprawdę doczekaliśmy ciekawych czasów. Post Wycieczka sentymentalna do roku 2009 pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  25. czyli dlaczego jestem kolaborantem. Kiedy pytają mnie… czy zdaję sobie sprawę z tego, że kolaboracja ma wydźwięk negatywny i że powinienem określać moją współpracę z browarem Widawa mianem kooperacji, czy współpracy właśnie, odpowiadam, że jest to kalka z angielskiego collaborative brew … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.