Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 691
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Ostatnimi czasy odwiedzam Lublin głównie przy okazji Lubelskich Targów Piw Rzemieślniczych. Chyba nikt nie ma wątpliwości, ze to jeden z najciekawszych krajowych festiwali piwnych. Szkopuł w tym, że impreza jest tak intensywna, że zostaje niewiele czasu by rozejrzeć się po mieście. A tu w przeciągu kilku lat powstało lub zmieniło swój profil kilka piwnych miejsc. Teraz przy okazji służbowej delegacji, postanowiłem odwiedzić parę kątów starych, ale też i zajrzeć do tych nowych. Pierwszego dnia odwiedzam działające w mieście minibrowary: Browar Grodzka 15, Browar Lublin oraz Bar a Boo (dawne Bierhalle). Dnia drugiego zaglądam do lokali: Św. Michał, U Szewca, Zakładowy Wielokran oraz Just Crafted. A, i bonusowo jest jeszcze wizyta w prawdziwie zabytkowym barze z Perłą na Orlej! Wrażenia w formie wideo, ale poniżej znajdziecie też i fotorelację. Lublin jest fajny, warto odwiedzać! View the full article
  2. Osoby śledzące mój fanpage na facebooku zapewne już wiedzą, że miałem niedawno okazję uwarzyć piwo na podstawie swojej domowej receptury na nieco większą skalę. Stało się tak dzięki współpracy z Browarem Folga – dosyć świeżą inicjatywą na piwnej mapie Polski. Premiera będzie miała miejsce już w najbliższą sobotę, jest to więc dobry czas, aby napisać kilka słów więcej o tej kooperacji. Browar Folga Na początek powiedzmy sobie co nieco... Czytaj dalej Artykuł Browar Folga i warzenie wspólnego piwa pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. View the full article
  3. Osoby śledzące mój fanpage na facebooku zapewne już wiedzą, że miałem niedawno okazję uwarzyć piwo na podstawie swojej domowej receptury na nieco większą skalę. Stało się tak dzięki współpracy z Browarem Folga – dosyć świeżą inicjatywą na piwnej mapie Polski. Premiera będzie miała miejsce już w najbliższą sobotę, jest to więc dobry czas, aby napisać kilka słów więcej o tej kooperacji. Browar Folga Na początek powiedzmy sobie co nieco... Czytaj dalej Artykuł Browar Folga i warzenie wspólnego piwa pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. View the full article
  4. Niewiele jest takich miejsc w Wawie, gdzie można poczuć się jak na plenerowym wyjeździe. Na pewno jedną z nich jest Chata Trapera zlokalizowana na Kępie Tarchomińskiej. Nazwa nie jest wzięta od czapy. To rzeczywiście jakby żywcem wyjęta ze skansenu drewniana chata kryta strzechą. Kilkadziesiąt kroków dalej jest już wał przeciwpowodziowy i dziki nurt Wisły. Od razu przyznaję się, że rejony Tarchomina, Nowodworów czy Białołęki są mi obce. Jednak dzięki inicjatywie piwnych pasjonatów znanych jako Białołęccy Birofile mogłem zapoznać się z tym rejonem. Już wiosną zorganizowali oni pierwszy Białołęcki Festiwal Piwa Rzemieślniczego. W tym terminie odbywał się też i WFDP, którego nie zwykłem odpuszczać. Nie było zatem nie dane by zobaczyć osobiście, jak wypadła ta impreza. Szansa na poprawkę pojawiła się w ostatni weekend lata, kiedy to postanowiono zorganizować BeerDzikowy OktoberFest. No właśnie, oktoberfest. Czy należało spodziewać się ludycznego festynu, gdzie ważniejsze jest ile się pije, niż to, co się pije? Na szczęście okazało się, że organizatorzy utrzymali dystans do oktoberfestowego konceptu. Niemieckie zaśpiewy co jakiś czas pojawiały się w głośnikach, ale można było to potraktować jako element satyryczno-humorystyczny. Myślę, ze całości tej imprezy przyświecało jedno określenie – dystans. A skoro dystans to luz i dobra zabawa, a nie sporządzanie notatek z tego co się próbuje. Choć oferta była dość spora. Wymieńmy gości: Green Head, Browar Palatum, Browar Huzar, Piekarnia Piwa, Browar Karuzela, The Garage Monks, Craft Kingdom Brewery oraz Club Rock Beer. Dość dużo jak na taką imprezę. Dla klientów im większy wybór tym oczywiście lepiej. Ja osobiście skłaniałbym się jednak ku ograniczeniu liczby wystawców do czterech, góra pięciu. Sukces plenerowej imprezy zależny jest nie tylko od tego co się serwuje, ale też i warunków pogodowych. Te zaczęły sprzyjać dopiero w niedzielę i w ten dzień postanowiliśmy pojawić się w Chacie Trapera. Taki piknikowy klimat ostatni raz czułem na browarbizowych zlotach. Aromat i żar ogniska, utwory The Beatles i Oddziału Zamkniętego sprawnie wykonywane na żywo przez gitarowy duet. Zaskakująco dużo ludzi pojawiło się tego dnia. Rzecz właściwie nie do pomyślenia w niedzielę na typowo piwnym festiwalu. Tutaj było inaczej. I warto by na kolejnych edycjach utrzymać ten sąsiedzki, piknikowy klimat. View the full article
  5. Jak to się dzieje, że piwo nalewane jest z kranu? Niektórym zupełnie nie zajmuje to głowy. Jednak nie brakuje dociekliwych, którzy lubią zapytać: jak to działa? Dla nich, a także dla wszystkich początkowych barmanów czy piwowarów domowych, którzy chcieliby mieć w domu własną instalację napisaliśmy poradnik: ABC instalacji do wyszynku piwa. Zestaw do wyszynku piwa Zestaw składa się z trzech głównych elementów: kranu (zwanego nalewakiem lub kijem) beczki z piwem (zwanej KEG) butli z dwutlenkiem węgla (lub mieszkanką dwutlenku i azotu) Przyjrzyjmy się tym elementom po kolei. 1. Kran zamocowany jest zazwyczaj na kolumnie, która często jest schładzana, by piwo było zimne. To jedyne miejsce, w którym jest bezpośredni dostęp do piwa znajdującego się w beczce. 2. Beczka z piwem jest szczelna, zamknięta i znajduje się pod ciśnieniem. To znaczy wewnątrz jest ciśnienie (ok. 2 barów, czasem więcej lub mniej – zależy od nagazowania piwa) spowodowane gazem naturalnie produkowanym przez drożdże podczas fermentacji: CO2, czyli dwutlenkiem węgla. Otwarcie takiej beczki skończyłoby się fontanną piwa na suficie. 3. Butla z gazem CO2 – dwutlenkiem węgla, lub mieszanką dwutlenku węgla z azotem. Gaz jest wewnątrz mocno sprężony, ciśnienie wewnątrz jest rzędu kilkuset barów. Te trzy elementy połączone są ze sobą elastycznymi wężami – jeden łączy beczkę piwa z kranem, drugi beczkę z butlą z gazem. Cały układ jest zamknięty i znajduje się pod ciśnieniem zbliżonym do tego w beczce. Zasada działania Jest właściwie prosta. Nalewak, czyli kran można otworzyć, dzięki czemu zacznie nalewać się piwo. Dzieje się tak, gdyż piwo z beczki jest wypychane przez gaz dostarczany z butli. Nie ma tu żadnych pomp, czy elementów mechanicznych. Jak to możliwe? Układ jest pod ciśnieniem. Ciśnienie jest w beczce, w butli i wężach. Otwarcie kranu powoduje rozprężenie ciśnienia w układzie. Z butli do beczki trafia dwutlenek węgla, który wypycha piwo na kran. Ot fizyka: podciśnienie dąży do wyrównania poziomów – wewnątrz jest większe, a na zewnątrz mniejsze. Kran z piwem działa jak wentyl w oponie. Jeśli go otworzymy, z napompowanej opony pod ciśnieniem zacznie wydobywać się powietrze. Wystarczy zamienić powietrze na piwo i dostarczyć butlę z gazem, by ciśnienia nie brakowało. I tak właśnie działa instalacja nalewania piwa. Szczegóły Oczywiście, cały diabeł tkwi w szczegółach. Beczka ma specjalną konstrukcją przystosowaną do wyszynku. Odpowiada za to tzw. fitting, czyli uszczelnione zamknięcie z rurką sięgającą dna beczki. Beczkę do instalacji podłącza się za pomocą głowicy – metalowego elementu, który pasuje do fittingu. Głowicę zapina się na beczkę szybkim zapięciem z rączką. Z głowicy wystają dwa przewody. Jeden do gazu – prowadzi do butli z gazem, drugi do piwa – prowadzi do kranu na barze. wyszynk piwa – Drugie Dno multitap barPrzewód pierwszy, który prowadzi do butli z gazem dostarcza gaz do beczki z piwem. Jednak w beczce jest ciśnienie ok. 2 barów, zaś w butli – sprężone kilkaset barów. Do wyrównania ciśnień służy reduktor. To metalowy element mocowany na butli, którym można regulować ciśnienie wydobywającego się dwutlenku węgla. Przewód drugi prowadzi piwo do kranu. Jednak nie trafia ono bezpośrednio na bar. Wcześniej przechodzi przez schładzarkę, czyli urządzenie, które ma za zadanie schłodzić piwo. Schładzarki to często duże, hałasujące skrzynie. Przechodzi przez nie przewód z piwem, które schładzane jest wewnątrz wodą lodową lub innym czynnikiem chłodzącym. Dopiero później przewód prowadzi piwo na kran. Drobnych elementów instalacji jest więcej: manometry, odpieniacze, różnego rodzaju złączki i inne drobne elementy, które ułatwiają życie. Obsługa podstawowa Instalacja do wyszynku w obsłudze jest właściwie dość prosta. Wystarczy pchnąć kranik do przodu i proszę bardzo, leci piwo. Gdy jednak leci odpowiednio długo, beczka robi się pusta. Wówczas wystarczy podejść do beczki, odpiąć rączkę głowicy do góry, podmienić beczkę i zapiąć głowicę na kolejnej beczce. Pomiędzy beczkami wypada umyć lub przynajmniej przepłukać całą instalację wodą. Dużo rzadziej trzeba wymieniać butlę z gazem. Jednak i ona ma swój kres – wówczas należy odkręcić reduktor od butli i podłączyć pełną butlę. Jeśli nie ma szybkiego zapięcia – trzeba użyć do tego dużego klucza francuskiego.Te dwie rzeczy, zmiana beczki i butli – zazwyczaj należą do zadań obsługi, czyli barmanów. Obsługa nieco bardziej fachowa Sprawa nieco się komplikuje, jeśli wymieniamy beczkę i okazuje się, że ma fitting innego rodzaju. Wówczas musimy wymienić głowicę. Nie wszystkie głowice pasują do wszystkich rodzajów fittingu. Różni producenci stosują różne rozwiązania. W Polsce najpopularniejsza i najczęściej stosowana jest głowica płaska, zwana również A (flash A). Jednak są też głowice wkręcane, trójkątne, z kulką, typy M, G, C, D, S, Combi, KeyKeg… Najprościej jest, jeśli przewody połączone są z głowicą szybkozłączkami (zwanymi od producenta John Guest). Wówczas wystarczy wypiąć przewody z jednej i podpiąć do drugiej. Jest jeszcze jedna bardzo ważna czynność, która wymaga nieco wiedzy i umiejętności. A mianowicie: mycie instalacji. Trzeba robić to regularnie, odpowiednimi środkami i porządnie płukać. Mycie to nie tylko podłączenie beczki inspekcyjnej z środkiem myjącym. Należy też rozkręcić i wyszorować elementy nalewaka, takie jak kranik. Od czasu do czasu należałoby zrobić czyszczenie gruntowne, z rozkręcaniem głowic, złączek, smarowaniu wazeliną spożywczą i ewentualnej wymianie wszelkich uszczelek, których w instalacji jest bez liku. Dlatego to zadanie często spada na wyspecjalizowane serwisy, które potrafią zadbać o instalację. Na zakończenie warto dopisać, że czysta i sprawna instalacja cieszy swojego właściciela. The post Jak działa instalacja do wyszynku piwa w barze appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  6. Znamy i lubimy łódzką Klubopiwiarnię, gdzie siedzibę ma Browar Warkot. Teraz ich piwa pojawiły się w butelkach. Czy bedą prezentowały ten sam poziom co serwowane na miejscu? Sprawdzamy: Sabro Wheat, AIPA, RIS oraz RIS Vanilia! View the full article
  7. Piwa rzemieślnicze powstają w mikro-ilościach, za to w ogromnym wachlarzu różnorodności. Czasem są to piwa bardziej klasyczne, stonowane, jak pils. A niekiedy zupełnie szalone, z dodatkami których nikt by się w piwie nie spodziewał. Wówczas człowiek zadaje sobie pytanie: Kto wymyślił to piwo? Niektórzy wierzą, że rządzi przypadek, a pomysły spadają na piwowarów niczym jabłka na Newtona. Inni z kolei dowodzą, że za wszystko odpowiada nie ręka piwowara, lecz byt wyimaginowany: niewidzialna ręka rynku. Prawda jak zwykle leży gdzieś po środku. Browary rzemieślnicze chcą robić coś niezwykłego, zaskakiwać i ciągle odkrywać piwo na nowo. Liczy się też niezależność i radosna wolność tworzenia. Co najlepiej pokazuje hasło jednego z browarów „warzymy co chcemy”. Z drugiej strony rzeczywistość jest materialna, a prowadzenie browaru to biznes. W przypadku mikrobrowarów całkiem niełatwy. Trzeba zatem też myśleć o finansach. Skąd biorą się pieniądze w firmie? Od klientów. Należy zatem uważnie ich słuchać i dostarczać tego, co chcą. Ta oto dwoista natura kształtuje rynek piw rzemieślniczych. Jak jednak przebiega proces decyzyjny? I czym konkretnie kierują się piwowarzy i właściciele browarów planując produkcję? Oto 5 najpopularniejszych inspiracji: 1. Mody i Trendy „Moda na sukces” – taka wizja śni się przyszłym browarnikom, którzy jeszcze nie otworzyli browaru (w wersji anglojęzycznej brzmi to „Bold and Beautiful”). A po otwarciu moda i trend to rzeczy, z którymi trzeba mieć do czynienia na co dzień. Niekoniecznie strojąc się w browarze, co najwyżej na jakiś festiwal albo nagryw filmu z vlogerem. Śledzić należy mody piwne i trendy, bo one pokazują, co będzie popularne. Czyli będzie się dobrze sprzedawać. Warto być też pierwszym, który zapoczątkuje modę. Czyż nie tak było z nieśmiertelnym Atakiem Chmielu? Trzeba więc słuchać uważnie, śledzić internety i wyczuć moment. Timing to ważna sprawa. 2. Z zagranicy Rozwinięciem teorii mód i trendów jest pilne podpatrywanie tego, co dzieje się zagranicą. Głównie – na zachodzie. Co prawda wiąże się z tym pewne ryzyko, bo jednak nie wszystkie zagraniczne mody są od razu akceptowalne w Polsce. Na przykład pojemność 0,33l popularna niemal wszędzie – nie przyjęła się nad Wisłą. Ale style piwa, zwłaszcza te które grzeją za Wielką Wodą – to może być żyła złota. New England święci swoje triumfy kolejny rok. Pięknie, aczkolwiek krótko, sprawdzały się też Milkshake IPA. Nieco gorzej było z Brut IPA, ale trzeba przyznać – jej popularność nigdy nie mogła się równać z NE IPĄ. Ponownie: losy piwa rozstrzygają się głównie w researchu w internecie. Tym razem po angielsku, więc trzeba przyznać: jest trudniej. 3. To co się sprzedaje Metoda najprostsza, która przynosi najszybszy efekt. Sąsiad postawił solarium i ma klientów? Już buduję dwa razy większe. Jak ma się to do niezależności? Niespecjalnie, ale z punktu biznesowego – działa. Stąd nagle 100 piw z mango na rynku. Skoro klient się domaga, trzeba mu to dać, prawda? Jeśli więc niewidzialna rynku pcha usilnie piwowara, do warzenia piw szalonych, choć on wolałby warzyć koźlaki… To musi się jej słuchać, bo dostanie tą łapą po uszach przy wypłacie. W ten sposób nawet najbardziej szalone piwa mogą być skutecznie wyrachowane. Czy jednak biznesowo ta technika jest skuteczna? Odczytywanie potrzeb klientów i dopasowywanie się do rynku – owszem, przynosi dochód. Jednak wymaga ciągłej czujności i dużej elastyczności. A na ciągłej zmianie trudno zbudować solidne podstawy na przyszłość. 4. Wyznaczanie kierunku Coś dla długodystansowców. Zapomnij o szybkim zwrocie, szybkiej kasie i samochodzie w leasingu. Będziesz jeździł 15 letnim złomem i gryzł suche bułki z mortadelą. Ale w przyszłości – to twój browar będzie rozdawał karty. Szaleństwo? Ależ skądże. Jasna wizja przyszłości oparta na realnych założeniach, dobry plan i konsekwentna realizacja. Brak strachu przed pójściem pod prąd i warzenia tego, co warzą wszyscy inni, którzy biegną za tym co się aktualnie sprzedaje. Tak, takie browary są na rynku i niektóre z nich już w chwili obecnej wypracowały sobie poważanie, szacunek i grono wiernych fanów. Jakie to są pomysły? Np. warzenie klasyków, własna nisza – skupienie się na konkretnych stylach, czy dopracowanie kilku powtarzalnych piw doskonałej jakości. To fundamenty, na których opierają się niektóre browary – póki co całkiem skutecznie. 5. Marzenia Najbardziej romantyczna wersja piwowarstwa. „Kiedy byłem małym chłopcem, hej, marzyłem żeby warzyć same Black IPA i Grodziskie”. Głęboka wiara w powodzenie, idealizm – to piękne idee, które od zawsze przyświecały piwnej rewolucji. Choć nie jeden raz rozbijają się z hukiem o ścianę rzeczywistości biznesowej, to nadal nie brakuje szaleńców, którzy chcą własną wizję piwa wprowadzać w życie. Niekoniecznie licząc się z tym, co się sprzeda. Może nie jest to najbardziej dochodowy pomysł na świecie. Ale na świecie byłoby dużo smutniej, gdyby takich ludzi zabrakło. To oni są motorem, który pcha piwną rewolucję do przodu. Niech będzie ich jak najwięcej. The post Kto wymyślił moje piwo? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  8. Z Łukaszem Kierskim rozmawiam o tym jak to jest wypuszczać ciągle podobne piwa, jakie będzie pierwsze ciemne i kiedy możemy spodziewać się dzikusa z Goat & Boat! View the full article
  9. Osiemnasty odcinek serii Hit czy Szit, w który testuję najnowsze piwo z Browaru Grodziski – Grodziskie Session Ale. The post Hit czy Szit #18 – Grodziskie Session Ale appeared first on Małe Piwko Blog. View the full article
  10. Osiemnasty odcinek serii Hit czy Szit, w który testuję najnowsze piwo z Browaru Grodziski – Grodziskie Session Ale. The post Hit czy Szit #18 – Grodziskie Session Ale appeared first on Małe Piwko Blog. View the full article
  11. I znów zawitaliśmy na bułgarskie wybrzeże Morza Czarnego. Jednak tym razem nie Primorsko ale Sozopol. Sprawdzamy zatem co ciekawego w Sozopolu, testujemy pierwszą szerzej dostępną bułgarską ipę, a na koniec wizytujemy ulubione miejsca w Burgas! View the full article
  12. Co to jest cydr rzemieślniczy? Odpowiedź może być prosta: to cydr produkowany przez rzemieślnika. Jeszcze bardziej trafne jest spostrzeżenie zasłużonego cydrownika (czyli producenta cydru), Marcina Wiechowskiego: „Cydr rzemieślniczy nie jest cydrem przemysłowym” Marcin Wiechowski, cydrownia Kwaśne Jabłko A jak wygląda to w szczegółach? Oto lista 7 rzeczy, które różnią cydr rzemieślniczy od cydru przemysłowego. 1. Surowce Nie da się zrobić doskonałej potrawy z kiepskich surowców. Dotyczy to również cydru. Aby wyszedł doskonały jabłecznik, jabłka muszą być z odpowiednich odmian, dobranych pod względem smaku, o odpowiedniej dojrzałości. Często są to owoce jabłoni starych odmian, które dobrze sprawdzają się w cydrze. Jabłka konsumpcyjne używane są rzadziej, gdyż cydr z nich jest zbyt „pusty”. Owoce zbiera się w odpowiednim momencie, przeważnie później, niż jabłka do jedzenia. To gwarantuje pełnię smaku. 2. Czas Prawdziwy cydr rzemieślniczy wytwarza się w sezonie jesienno-zimowym, wtedy gdy są świeże owoce. Nie robi się go z koncentratu, ani z długo przechowywanych jabłek. Cydr fermentuje powoli, następnie dojrzewa. Często trwa to pół roku, lub dłużej. Niewyleżakowany cydr nie ma odpowiedniego, pełnego bukietu i smaku. 3. Jakość W cydrowni rzemieślniczej nacisk jest kładziony na osiągnięcie maksymalnej jakości, a nie na maksymalizację zysków. Mikroproducenci konkurują ze sobą jakością swoich cydrów. A nie – ceną. Warto zatem dbać o odpowiednią jakość swojego produktu, co cydrownicy czynią z przyjemnością. 4. Producent, czyli cydrownik Osoba producenta, czyli cydrownika. W mikroskali producent to najczęściej właściciel przedsiębiorstwa. Swoją osobą markuje cydr. Jego wiedza, doświadczenie i umiejętności świadczą o jego produkcie. Cydrownik podpisuje się pod cydrem swoją własną osobą, ręcząc za jego jakość. Na szali leży jego wiarygodność. 5. Wielkość produkcji Cydrownie rzemieślnicze od tych przemysłowych różni skala. Rzemieślnicze: to skala mikro. O ile mniejsze są od tych dużych? Nierzadko kilkanaście, albo raczej kilkadziesiąt razy. W Polsce ustanowiono limity wielkości produkcji na tzw. uproszczoną działalność. Oznacza to, że rocznie mikro-cydrownik może zrobić jednie 10 tysięcy litrów. Mikroskala pozwala na dbałość o najdrobniejsze szczegóły. 6. Rzemieślnicze metody Jeśli cydrownia jest rzemieślnicza, to i metody muszą być tradycyjne, a nie przemysłowe. Rzemieślnicy chętniej korzystają z tradycyjnych metod sprawdzonych w krajach, gdzie cydr jest popularny, niż ze zdobyczy nowoczesnego przemysłu spożywczego. Anglia, Hiszpania, Francja, a nawet Niemcy z Apfelweinem – tam przez wieki dopracowywano się właściwych, niespiesznych metod produkcji. Dziś stosowane są w polskich mikro-cydrowniach. Cydr rzemieślniczy to produkt hand made, niepowtarzalny niczym mebel robiony na zamówienie, lub garnitur szyty na miarę. 7. Miłość Nie ma dobrego cydru bez miłości. W Polsce wytwarzanie cydru rzemieślniczego to nadal bardziej pasja, niż biznes. Mała skala produkcji powoduje, że wyrób cydru należy traktować jako hobby. Biorą się więc za to wyłącznie pasjonaci, osoby które cydr kochają i są w stanie poświęcić mu swój wolny czas i energię. Dzięki temu cydr jest tak dopieszczony i doskonały. Cydru rzemieślniczego warto spróbować, by poznać jego wytrawny smak i piękny bukiet. Wytrawny cydr to szlachetny alkohol, o którym nadal wiemy zbyt mało. Więcej o cydrze: Krótka historia od jabłecznika do cydru, Cydr w multitapie Drugie Dno zdjęcie: Kacper Groń, Piwna Zwrotnica The post 7 cech, które wyróżniają cydr rzemieślniczy appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  13. Limitowana edycja Grodzisza wg receptury Asi Mitek i Maćka Palusińskiego. Czy tymianek dobrze się komponuje z polskim klasykiem? View the full article
  14. Ciemne piwo cieszy się mniejszą popularnością, niż jasne. Zwłaszcza, jeśli jest to ciemny lager. Ale nie zawsze tak było. W dawnych czasach to piwo ciemne spożywało się na co dzień. A wynikało to z technologii (więcej o historii jasnego piwa w tym artykule). Piwny kolor oczu Przez setki lat słód suszono mało precyzyjnymi metodami – na przykład na ruszcie ogrzewanym ogniem. Trudno było kontrolować stopień „przypieczenia”. Ziarno często było mocno wysuszone, co przekładało się na smak i barwę piwa. Najczęściej więc piwo wychodziło brązowe. Czego pozostałość możemy odnaleźć w naszym języku. Piwny kolor oczu – jaka to barwa? Bynajmniej, nie złota. Wśród ciemnych lagerów można odnaleźć całkiem ciekawe piwa. Co prawda: są mniej popularne, niż jasne, lecz w smaku potrafią zaoferować dużo więcej. Czego najlepszym przykładem jest porter. Jako barwę ciemną w lagerach przyjmuje się przeważnie kolory od brązowego, ciemno miedzianego, aż po całkowitą czerń. Co prawda, mało jest przykładów idealnie czarnych piw – to raczej domena stoutów, piw górnej fermentacji. Ciemny lager Schwarzbier – choć nazwa brzmi trochę przerażająco, to tak naprawdę Schwarzbiery są bardzo przystępne. To lekkie piwa o wysokiej pijalności z bardzo delikatnie zaznaczonymi smakami. Nie są ani mocno palone, ani mocno wychmielone (przeważnie na średnim poziomie), ani słodkie. Co więcej, wbrew nazwie przeważnie nie są nawet czarne. W smaku dominują lekko karmelowe nuty, czekoladowe i lekko palone (niczym nadmiernie opieczony tost), z dużą rześkością i dość wytrawnym finiszem. Schwarzbiery mają długą historię i podobnie jak marcowe – niegdyś były to piwa górnej fermentacji. Pochodzą z południowo-wschodnich Niemiec. Tmavé – tmavý ležák, czyli po prostu czeskie piwo ciemne, najczęściej barwy brązowej. Słodszy i mniej goryczkowy pils z mocno zaakcentowanymi smakami słodowymi. Jest ich tu całkiem sporo, dają wrażenie lekkiej słodyczy i złożoności piwa, a ich zakres rozkłada się od smaków tostowych, przez nuty rodzynek, aż po smak mocno przypieczonej skórki ciemnego chleba. Jednak brak tu nut palonych, obecnych np. w Schwarzbierze. Intensywność smaków i aromatów zmienia się w zależności od ekstraktu piwa. Oprócz tmavégo warzy się w Czechach także piwo polotmavé, czyli półciemne, którego barwa i smak plasuje się pomiędzy ciemnym, a jasnym pilsem. Munich Dunkel – Dunkles, monachijskie/bawarskie ciemne. Drugi ciemny lager z Niemiec. W odróżnieniu od Schwarzbiera nie jest to zwiewne i wytrwanie-orzeźwiające piwo, lecz bardziej pełne, słodkawe piwo o złożonym i kompleksowym smaku. Nadal jest to waga lekka, jednak Dunklesa należy traktować raczej jako rozwinięcie piwa marcowego, niż lekkiego hellesa. Dużo smaków słodowych, słodkich, osiąganych dzięki słodowi monachijskiemu i często stosowanej dekokcji. Mniej tu ciemnych nut czekolady oraz chmielu. Barwa – najczęściej brązowa. Porter – znany najczęściej jako porter bałtycki. W odróżnieniu od ale’owego protoplasty z Wysp Brytyjskich (zwanego porterem angielskim) porter bałtycki to lager. Jest też zdecydowanie mocniejszym piwem, którego zawartość alkoholu osiąga często 9-10%. Styl wywodzi się z basenu morza bałtyckiego, gdzie był tradycyjnie warzony. Porter to ważny element naszego piwnego dziedzictwa. Barwa porteru jest ciemnobrązowa, niemal czarna, co wynika z użycia słodów palonych, które jednak nie dominują smaku lecz raczej wnoszą nuty czekoladowe. Smak i aromat jest bardzo złożony, oparty na licznym przekroju smaków słodowych, od słodkich, karmelowych, przez chlebowe, ciemnego pieczywa, suszonych owoców, starzonych wzmacnianych win, starzonych destylatów, kawy, kakao. Porter może być bardziej wytrawny, lub słodki na finiszu, nigdy nie powinien być jednak mocno palony ani chmielony. Portery bałtyckie niekiedy wzbogaca się owocami (np. śliwka suszona) czy słodem wędzonym. Istnieją też mocniejsze wersje porterów zwane imperialnymi.poprzedni artykuł: Lager – rodzina piw. Część I: piwa jasne. The post Lager – rodzina piw. Część II: piwa ciemne appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  15. 1:24 - Sprawa dla Alchemii a w niej: "Czy krafcik jeszcze grzeje", "Owoce w Piwie" 10:39 - Nowy cykl "Kiedyś to było" w kooperacji z Docentem z bloga Polskieminibrowary.pl 43:33 - Laboratorium: Browar to apteka Jesteśmy na: ? YouTube - http://bit.ly/2ZnhGxh ? Spotify - https://spoti.fi/2ZoTzhn ? SoundCloud - http://bit.ly/alchemia32 ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - http://bit.ly/2Pl5Vm4 Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
  16. 1:24 - Sprawa dla Alchemii a w niej: "Czy krafcik jeszcze grzeje", "Owoce w Piwie" 10:39 - Nowy cykl "Kiedyś to było" w kooperacji z Docentem z bloga Polskieminibrowary.pl 43:33 - Laboratorium: Browar to apteka Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
  17. Brokatowe zielone Berliner Weisse??? Czy to da się w ogóle wypić? View the full article
  18. Piwa dolnej fermentacji są z nami od kilkuset lat. Czyli – właściwie przez krótką część historii (więcej w artykule: Lager – piwo dolnej fermentacji). Nie mniej jednak to lager, a właściwie jego masowa wersja, zwana niekiedy eurolagerem, zdominowała całkowicie rynek. I choć piwna rewolucja stara się jak może, to jednak nie ale jest najczęściej wybieranym piwem. Jeśli przyjrzymy się stylom piwa, to górna fermentacja oferuje szerszy wybór. Co nie znaczy, że w lager nie oferuje nic ciekawego. Większość piw dolnej fermentacji to klasyki. Wiążą się mocno z regionem, z którego pochodzą. Najczęściej są to Niemcy, ale także Czechy, czy też kraje basenu bałtyckiego – oczywiście dzięki porterowi. Jasny lager Określenie barwy piwa słowami nie jest proste. Przeważnie piwa dzieli się na jasne, bursztynowe i ciemne. Tak porządkuje to m.in. BJCP. Jako jasne rozumie się piwa od słomkowej, jasnożółtej barwy aż do barwy ciemnożółtej, głęboko złotej. Pilsner – znany także jako pils, pilsener, pilzner, světlé. Styl stworzony w Czechach (więcej w tym artykule), w których nadal jest niezwykle popularny. Jednak pod inną nazwą: po prostu jako piwo jasne, czyli světlé. Dodatkowo oznaczane jest poziomem ekstraktu lub nazwą zwykajową: výčepní, ležák, speciál. Samo piwo ma złotą barwę, piękną klarowność, wyraźnie zaznaczony profil chmielowy. Orzeźwiające i niezwykle pijalne. Helles – czyli niemiecki odpowiednik czeskiego pilsa. O dziwo to on znany jest częściej jako pilzner, mimo że do Pilzna daleko. Jasne piwo szeroko dostępne w całych Niemczech. Ma swoje odpowiedniki lokalne, które niekiedy mogą się delikatnie różnić. Oczywiście – lokalni mieszkańcy będą zapewniać, że ich piwo jest wyjątkowe i niepowtarzalne. Jednak wszystkie niemieckie jasne piwa zazwyczaj łączy jedna rzecz: jeszcze bardziej orzeźwiający charakter, niż w pilsie czeskim, osiągnięte dzięki większej wytrawności i mocniejszym wychmieleniu. Piękna złocista barwa i klarowność – bez zmian Pils amerykański – czyli American Pils. Najnowsze dziecko w rodzinie lagerów. Piwo na tyle charakterystyczne, że właściwie należy uznać je za osobny styl. Oryginalnie pochodzi oczywiście ze Stanów Zjednoczonych, jednak obecnie spotykane w wielu piwnych krajach. Jest to klasyczne jasne piwo – pils, jednak mocno wychmielony nowoczesnym chmielem, zazwyczaj amerykańskim (choć spotyka się inne nowofalowe odmiany, z Europy czy Antypodów). Szczególnie mocny akcent położony jest na nachmielenie na aromat, przez co piwo ma bardzo intensywny zapach kojarzący się z cytrusami, owocami tropikalnymi i żywicą.Lager bursztynowy Jako bursztynowe określa się piwa, które są ciemniejsze od barwy jasnej, ale trudno zaliczyć je do ciemnych. Zatem mieszczą się w zakresie od barwy ciemniejszej od ciemno-żółtej, głęboko złotej, ale jaśniejszej niż kolor brązowy. Kolor tych piw może być bursztynowy (choć to określenie jest mało precyzyjne, gdyż bursztyn ma wiele odcieni), ciemnego złota, bardzo ciemno żółty, wpadający w pomarańczowy, czerwonawy, miedziany, czy jasno brązowy. Lager wiedeński – Vienna Lager. Niezbyt popularne, ale ciekawe piwo o wiedeńskim rodowodzie. Podstawą jego jest słód wiedeński, przez co w smaku oferuje liczny przekrój nut tostowych i lekko karmelowych. Jednak finisz jego jest wytrawny, przez co jest lżejsze, niż piwo marcowe. Także goryczka jest nieco wyższa niż w marzenie, a jednak niższa, niż w hellesie. Od piwa marcowego różni się barwą, która jest cechą charakterystyczną stylu: od ciemnobursztynowej, aż do miedzianej. Marcowe – znane również jako Märzen lub Oktoberfest. To piwo o dość długiej historii, wywodzące się oryginalnie z Niemiec, ale chętnie warzone w całej Europie, także w Polsce. Nazwa pochodzi od miesiąca, w którym było warzone, by następnie leżakować w piwnicach i komorach lodowych, aż do jesieni i świąt związanych z zbiorami plonów. Mocniejsza, bardziej słodowa wersja pilsa, co przekłada się na smak pieczywa, tostów i jasnego karmelu. Chmiel jest niższy, niż w hellesie. Barwa zazwyczaj jest ciemnozłota do bursztynowej. Odmianą marcowego jest Rauchmärzen (Rauchbier), czyli wędzone piwo marcowe. Koźlak – Bock. To właściwie nie jeden styl, ale cała rodzina piw z niemieckim rodowodem, dziś chętnie warzone w różnych miejscach na świecie, także w Polsce. Koźlaków jest wiele, różnią się mocą, barwą i technologią. Pierwotnie był piwem górnej fermentacji. Koźlak jest piwem mocniejszym od marcowego, z jeszcze bardziej uwypukloną stroną słodową i licznymi, złożonymi chlebowymi oraz karmelowymi nutami. Barwa także jest ciemniejsza, od bursztynowej aż po brąz. To zdecydowanie piwo o charakterze słodowym, chmiel gra w nim drugorzędną rolę. Specyficzną odmianą koźlaka jest eisbock, czyli koźlak wymrażany po fermentacji, o likierowym charakterze i wysokiej mocy alkoholu.The post Lager – rodzina piw. Część I: piwa jasne appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  19. Przy okazji 5 urodzin Browaru Trzech Kumpli sprawdzam specjalną wersję flagowca. Czy jest różnica w porównaniu z podstawą i czy butelka i beczka różnią się między sobą? View the full article
  20. Ile jest piw na świcie? Trudno to policzyć. Ich różnorodność jest oszałamiająca. Mogą mieć rozmaitą barwę, smak, moc alkoholu, czy dodatki. Są organizacje, które starają się je katalogować. Zajmuje się tym m.in. amerykańska organizacja sędziowska BJCP. W wydawanym przez nią zestawieniu dzieli piwa na style, których jest ponad 100. Jest jednak prostszy i bardzo pierwotny podział piw. Na piwa dolnej i górnej fermentacji. Każdy kto rozwiązywał krzyżówki doskonale zna „angielskie piwo na trzy litery”. Podział na górną fermentację, czyli ale oraz dolną, czyli lagery, to podstawowa sprawa w piwnym abecadle. Najstarsze piwo Bez wątpienia najstarsze są piwa dolnej fermentacji. Drożdże Saccharomyces cerevisiae od wieków towarzyszyły człowiekowi. Już w starożytności tworzyły zakwas do chleba, spontanicznie fermentowały winogrona czy rozmoczone ziarna zbóż – praprzodka piwa. Z czasem człowiek nauczył się nad nimi panować i używać drożdży celowo – m.in. do wytwarzania piw górnej fermentacji. Oczywiście, wówczas nie nazywano ich piwami górnej fermentacji; było to po prostu piwo. Piwa górnej fermentacji miały dużo czasu, by wyewoluować w rozmaite style i podgatunki. Do dziś to najszerszy wybór jest właśnie w „górniakach”. Choć lager zdominował większość świata, do dziś w niektórych krajach piwa górnej fermentacji mają się bardzo dobrze. Można wymienić choćby Belgię czy Wyspy Brytyjskie. To właśnie na Wyspach używa się terminu ale, którym przyjęło się określać wszystkie piwa górnej fermentacji. Dziś do „starego piwa” chętnie wracają browary rzemieślnicze, których większość produkcji to piwa górnej fermentacji. Narodziny lagera Historia piw dolnej fermentacji, czyli lagerów, jest dużo krótsza. Sięga bowiem ledwo kilkaset lat wstecz. Palmę pierwszeństwa przypisuje się Bawarczykom, którzy doskonalili metody wytwarzania piwa. Przechowywanie piwa latem i w długich okresach w piwnicach, komorach lodowych, okładanie beczek lodem z rzeki, a nawet umieszczanie go w zimnych alpejskich jaskiniach. Zanim wynaleziono chłodzenie, w Bawarii techniki wychładzania były już całkiem rozwinięte. Przy okazji dostrzeżono, że piwo w niskiej temperaturze nie tylko można dobrze przechowywać, ale – także fermentować. Dzięki czemu nabiera ono nieco innych walorów: jest czystsze w smaku i aromacie, uwypukla słodowe cechy, dobrze się klaruje. Dopiero później, gdy narodziła się mikrobiologia, odkryto, że za fermentację odpowiedzialne są nieco inne drożdże, niż w przypadku klasycznych popularnych dotychczas piw. A mianowicie: Saccharomyces pastorianus. Popularność lagera Trudno stwierdzić, kiedy powstały pierwsze lagery w Bawarii. Wiadomo natomiast, kiedy narodził się jasny pils – protoplasta najpopularniejszych piw na świecie (więcej w tym artykule). Za datę uwarzenia pierwszego pilsnera uznaje się rok 1842. W czeskim Pilźnie piwowar z Bawarii, niejaki Josef Groll stworzył napój, który miało wywrócić do górny nogami piwny świat. Jasnozłoty, klarowny – a w tamtych czasach standardem były piwa raczej ciemne, lub najwyżej ciemno-bursztynowe oraz mętne. Pilsner miał także delikatny słodowy smak, który kojarzył się z jasnym pieczywem i piękny chmielowy aromat. Ten delikatny profil był nie tylko zasługą jasnego pilzneńskiego słodu, ale i drożdży dolnej fermentacji. Pilsa pokochali wszyscy. I wszystkie browary chciały warzyć piwa „w stylu pilzneńskim”. Nagle to lagery, piwa dolnej fermentacji, zaczęły wygrywać ze „starym piwem”, czyli ale. Mniej lub bardziej udane kopie w browarach na całym świecie doprowadziły do stworzenia piwa, które niekiedy określa się eurolagerem. Czyli jasnym piwem dolnej fermentacji z dużej fabryki. Dziś to właśnie lager uznawany jest za ikonę piwa. Choć produkty browarów rzemieślniczych ostatnio mocno podgryzają ten wizerunek. The post Lagery – piwa dolnej fermentacji appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  21. Gdyby paryskie Sèvres miało wzorzec piwa, zapewne byłby to pils. Archetyp piwa. Wymyślony w Czechach. Kopiowane w mniej lub bardziej udany sposób przez setki tysięcy browarów na całym świecie. Choć jasne lagery, które powstały w ten sposób często są odległe od pierwowzoru, nadal zachowują jego najważniejsze cechy: jasną barwę, krystaliczną klarowność i orzeźwiający charakter. A ich oszałamiająca ilość sprawia, że jasny lager to najpopularniejsze piwo świata. Pils czeski W kraju Zachodnioczeskim, nad rzeką Berounką leży malownicze miasto Plzeň. W Polsce – znane pod mianem Pilzno Czeskie, w odróżnieniu od Pilzna położonego na Podkarpaciu. Po niemiecku – Pilsen. W herbie: anioł, klucze, pół gryfa, rycerz, chart oraz wielbłąd, który walczył w Bitwie pod Grunwaldem (po właściwej stronie). Miasto rodzinne Emila Škody. Jak głosi historia, to Pilźnie w 1842 roku bawarski piwowar Josef Groll stworzył pierwszego pilsa. Powstał on z jasnego słodu (nowość na ówczesnym rynku), chmielu z Żateca, lokalnej wody oraz drożdży podobno wywiezionych skrycie z Bawarii przez wyżej wymienionego. Zażarło. Piwo z Pilzna, czyli piwo pilzneńskie, czyli pilznera rozchwytywano w całym Cesarstwie Austriackim, a następnie w połowie Europy. A to był tylko początek. Piwo było złociste, pięknie klarowne. To cieszyło zwłaszcza świeżych nabywców przezroczystych szklanek, których cena dzięki rewolucji przemysłowej spadła tak, że wiele osób mogło sobie na nie pozwolić (wcześniej szkło było drogie). Nie wiadomo, czy konserwatywni posiadacze glinianych kufli nadal preferowali ciemne i mętne piwa górnej fermentacji. Wiadomo natomiast, że wygląd to nie był jedyny atut pilsnera. Także walory smakowe pilsa trafiały w liczne gusta. Lekkość, delikatny chlebowy posmak, orzeźwiająca natura i mocny chmielowy aromat – to wszystko miał pils. To jasny słód, zwany później pilzneńskim i mocne wychmielenie Żatecem dawało czeskiemu piwu ten niepowtarzalny smak, który pokochały miliony. Pils niemiecki Czego nie mogli znieść Niemcy. Wyobraźmy sobie taką scenę: XIX wiek, Bawaria, browar. Meeting działu R&D. Wściekły właściciel wali pięścią w stół. W tle wykres z krzywą spadającą w dół. Słychać okrzyki w dialekcie bawarskim: Jak to możliwe, żeby Czesi robili lepsze piwo od nas? Przecież mamy najlepsze browary na świecie! Wkrótce po sukcesie czeskiego pilsa w browarach Europy rozpoczął się wyścig. Każdy chciał robić modne piwo – a’la pilzneńskie. Można przypuszczać, że szczególnie intensywnie warzono w rozwiniętych ośrodkach przemysłowych na terenach, które określilibyśmy obecnie Niemcami. Tu od zawsze spożywano duże ilości piwa, więc i browarów było bez liku. Na drodze prób i błędów wykrystalizowały się lokalne odmiany jasnych lagerów, które nadal często nazywano pilsnerami lub pilsami. jednak każde miasto miało swoje piwa, nieco różniące się od sąsiadów. Które to w XXI wieku amerykanie z BJCP wrzucili do jednego worka: jako pils niemiecki. Wg amerykanów – powinien być on mniej treściwy, bardziej wytrawny i orzeźwiający, oraz bardziej goryczkowy, niż jego czeski kolega. Pils – polski? XIX wiek to trudny okres w historii Polski. Nie mniej na ziemiach zajętych przez zaborców piwo cały czas warzono. A moda na plisa docierała także tu. Bez problemu można odnaleźć dowody na liczne piwa „typu pilzneńskiego” warzone w browarach położonych na terenach zamieszkiwanych przez ludność polską. Większość dużych browarów w połowie XIX wieku już takie piwa produkowała. Nie brakuje doniesień o inwestycjach w lodownie, które zapewniały piwu odpowiednio niską temperaturę. Tradycje warzenia pilsów przetrwały kolejne burzliwe zawirowania historyczne, których w XIX i XX wieku w naszym kraju nie brakowało. Browary, które uchowały się do czasów współczesnych nadal warzyły jasne piwa. Co prawda, nie nazywano pilsami, lecz piwem jasnym, jednak można je zaliczyć do dalekich potomków pradziadka z Pilzna. Z dużą dozą słuszności można więc powiedzieć, że pilsy to także część naszej piwnej historii. Pils w czasach rewolucji Jasny, lekki lager to nadal znacząca większość sprzedaży piwa na świecie. Dziś liczne browary rzemieślnicze wracają do warzenia pilsa. Co ciekawe, w USA, kolebce kraftu to piwo jest często produkowane przez browary rzemieślnicze. Albo, jak kto woli, takie, które swoje korzenie mają w kracie. Jak np. Samuel Adams, którego flagowym produktem jest Boston Lager. To piwo uznaje się za jedno z najlepiej sprzedających się piw kraftowych na świecie. Także w Polsce nie brakuje ciekawych przykładów udanego piwa „w stylu pilzneńskim”. Pils Trzech Kumpli, Dortmunder Waszczuków czy K◊ Pinty i Łańcuta. Z pewnością – rynek na wysokiej jakości pilsnera będzie się rozwijał. The post Pils, najbardziej piwne piwo appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  22. Stek wołowy. Kwintesencja porządnego dania. Jeśli jesteś tak głodny, że zjadłbyś krowę z kopytami, to tak, słuszny kawał wołowiny z pewnością będzie odpowiednim daniem. O ile oczywiście nie jesteś wegetarianinem. Dobry stek to coś więcej niż tylko sycący posiłek. Sezonowane mięso z odpowiedniej rasy podane w odpowiedni sposób staje się daniem wyszukanym. To pole do wykazania się sztuką kulinarną. A także wiedzą, bo steki to fantastyczny temat do zgłębiania: rasy, kraj pochodzenia, niuanse dojrzewania, typy steków i sposobów ich przyrządzania. Jak można odkryć świat porządnej wołowiny? Dobrym pomysłem jest odwiedzenie miejsc, które wyspecjalizowały się w serwowaniu wysokiej jakości steków. Najlepiej – w towarzystwie kraftu. Oto trzy miejsca w Warszawie, gdzie można zjeść porządnego steka i wypić piwo rzemieślnicze. Ed Red Hala Mirowska to jedno z bardziej rozpoznawalnych miejsc targowych w stolicy. Na przed halą można w środku zimy kupić truskawki (w cenie złota), najpiękniejsze kwiaty – całodobowo oraz jajka znoszone przez kury, które żyją zgodnie z fazami księżyca i słuchają Mozarta. A w samej hali Mirowskiej, wchodząc wprost od alei Jana Pawła II natrafia się na bardzo przyjemną restaurację. Lub jak kto woli, steak house: Ed Red. Warto zwrócić uwagę na wnętrze, bo jest tu naprawdę ciekawie. Poczynając od szatni, przez schody aż po przestrzenną główną salę restauracyjną. Wystrój jest z jednej strony nowoczesny, nieco industrialny, trochę amerykański (loże i pikowane kanapy), ocieplony drewnem, a na koniec doprawiony nutką nostalgii za czasami minionymi. Wrażenie robi wielka mozaika z bokserami na jednej ze ścian – w halach kiedyś toczyły się walki bokserskie. Mimo eklektycznej natury wszytko doskonale pasuje do siebie, mówiąc krótko: jest elegancko. Rib Eye – Ed RedW karcie jest rybno-mięsnie: od ostryg przez kaszankę po gęsie udko. I, oczywiście steki. Mięso z polski i zagranicy, także sezonowane na sucho od 30 do 100 dni. Do popicia: szeroki wybór win, cydr rzemieślniczy z Ignacowa oraz oczywiście: kraft. W menu widnieje co prawda jedna marka, jednak nikt chyba nie ma pretensji do wyboru, jako że jest to browar Trzech Kumpli. Wybór padł na sezonowanego 40 dni Rib Eye’a z sosem bearneńskim oraz chlebem Eda wypiekanym na miejscu. Plus: PanIPani. Było pysznie, a jak się okazało aromatyczny chmiel doskonale dopełnia się z mięsnym smakiem doskonałej wołowiny. Restauracja Ed Red, plac Mirowski 1 Mięsny Saska Kępa kulinarnie słynie głównie za sprawą ulicy Francuskiej. Jednak kawałek dalej, przy Walecznych znajdują się delikatesy mięsne z bistro. Niecodzienne połączenie sklepu mięsnego z kawiarnio-restauracją o dziwo sprawdza się doskonale. Mięsny, jak sama nazwa wskazuje specjalizuje się w asortymencie wędliniarsko-mięsnym. W jednej ladzie chłodniczej leżą wytwarzane na miejscu kiełbasy, kaszanki i salcesony. W drugiej schaby, kurczaki oraz sezonowane steki w porcjach. Można kupić na wynos, a można zjeść na miejscu przysiadając przy niedużym stoliku. MięsnyBo i cały Mięsny nie jest duży – jest tu raczej kameralnie. Wnętrze wyłożone jest białymi kafelkami i przyozdobiony ciekawymi malunkami na ścianach. Drewniane stoły, miła obsługa i… właściwie jest tu całkiem przytulnie. Tak, w sklepie mięsnym może być przyjemnie i sympatycznie. W Mięsnym można zjeść lunch, są zupy, jak gazpacho, są zestawy wędlin, a nawet desery. Steki są sezonowane na miejscu, a wybierać można między różnymi rasami, wielkością i rodzajem elementu (typem steka). Do popicia oczywiście wino, rzemieślniczy cydr oraz piwa z browaru Inne Beczki. T-bone – MięsnyTym razem na stół trafił porządny kawał T-bona w wadze półkilowej. Solina porcja nawet dla dwóch osób. Oprócz sałatki pomidorowej nic już więcej nie było potrzebne. Oprócz Jungle IPA oczywiście. Ponownie zestaw wołowina plus aromatyczne piwo – sprawdził się znakomicie. Stek był doskonały, a Mięsny poszybował wysoko w rankingu miejsc z dobrym jedzeniem. I bardzo sympatyczną obsługą. Mięsny – delikatesy mięsne, ul. Walecznych 64 Multitap Drugie Dno Nowogrodzka. Ulica pełna piwa rzemieślniczego. Kto wie, czy nie najbardziej kraftowa ulica w Polsce. To tu działają lokale, które pamiętają początki polskiej piwnej rewolucji. Tu miały miejsce oblegane tłumnie jedne z pierwszych premier Artezanu, AleBrowaru czy Pinty. Ulica, choć niepozorna, w weekendy staje się prawdziwym imprezowym zagłębiem. Łatwo tu trafić, bo jest położona w ścisłym centrum Warszawy, równolegle do Alei Jerozolimskich. Multitap Drugie Dno znaleźć można na odcinku Nowogrodzkiej leżącym między ulicą Kruczą, a Bracką. Wystrój lokalu jest nowoczesny i jednocześnie nawiązujący do starego charakteru kamiennicy, przez odsłonięte cegły i fragmenty konstrukcji stalowej. Całość dopełniają industrialne akcenty, takie jak fabryczne lampy i stare rozdzielnie elektryczne na ścianach. Duży przeszklony front od ulicy wpuszcza dużo światła, co zachęca do zajrzenia do tego nieco intrygującego wnętrza. pub Drugie DnoDwa poziomy plus antresola plus mały piwny ogródek – miejsce do siedzenia można wybierać zarówno jeśli chodzi o przestrzeń, jak i wysokość siedzenia. Są tu bowiem zarówno wysokie krzesła i stoliki barowe, jak i niższe, typowo restauracyjne. Bo i Drugie Dno jest ciekawym konceptem łączącym kraftowy pub i restaurację. Z jednej strony multitap pełną gębą z 16 kranami, z drugiej pełna kuchnia, która umożliwia zjedzenie pełnego posiłku. Na przykład: porządnego steka. Rib Eye – multitap Drugie DnoNa ruszt trafił sezonowany Rib Eye z dodatkiem grillowanego czosnku, papryki i cebuli, sosu barbecue oraz ziołowego masła. Tym razem – w towarzystwie dry stoutu. I kto wie, czy ta para nie sprawdza się jeszcze lepiej, niż połączenie z mocno pachnącym chmielem IPA. Stek, mocno przypieczony na zewnątrz i z miękkim, ciemnoczerwonym wnętrzem – czyli taki idealnie taki, jak być powinien – świetnie komponował się z palonymi nutami stoutu i jego orzeźwiającym, lekkim charakterem. Pyszna rzecz, warta skonsumowania. Drugie Dno mulitatap bar, Nowogrodzka 4 Gdzie najlepiej zjeść steka w Warszawie? Wszystko zależy od naszych preferencji. Trzy wymienione lokale to gwarancja bardzo dobrej jakości mięsa i profesjonalnego przygotowania. Każdy z nich jest inny. Bardziej elegancki, lub bardziej na luzie, z większym wyborem piw rzemieślniczych czy raczej mięsnych przekąsek. Różny jest też przedział cenowy; aczkolwiek wychodząc na steka zawsze trzeba liczyć się z raczej większym wydatkiem. Jednak warto. Bo nic tak nie smakuje jak fachowo przyrządzona doskonała wołowina. The post Steki i krafty appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  23. Pierwszy wakacyjny miesiąc to oczywiście wyjazdy. Krótkie bo krótkie, ale ważne że obfitujące w dobre rzeczy do próbowania. Najpierw bolkowskie Castle Party i stająca się powoli tradycją degustacja lambików. Potem wypad do Olsztyna i wizyta w Browarze Kormoran. Na koniec pierwsze wideo w nowej lokalizacji na tarasie, przy okazji świętowania pięciu milionów wyświetleń strony PolskieMinibrowary.pl! W kronice browarów rozpoczynających warzenie w lipcu 2019 pusta strona. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku nie uda się utrzymać dynamiki otwarć z lat poprzednich. Po ostatnich tytułach dla piw fermentowanych dzikimi drożdżami powrót do bardziej klasycznych smaków! Browar Grodzisk – Grodziskie Session Ale Session Ale, 9,7° Blg, 4,5 % alk. Dobre piwo w przystępnej cenie które pojawia się w szerokiej dystrybucji zawsze zwróci moją uwagę. A jeśli wyróżnia się spośród innych obecnych na rynku, zawsze będzie mocnym kandydatem do Debiutu Miesiąca. Tak stało się w tym wypadku. Browar Grodzisk zdobył uznanie i popularność, paradoksalnie, nie tyle piwem w stylu Grodziskie lecz swoimi interpretacjami nowej fali w wydaniu APA oraz IPA. Smaczne, względnie tanie i dostępne w Żabce. Teraz do tego tandemu dołączyło Session Ale. Patrząc na etykietę rzuca się w oczy kilka kwestii. Pierwsze – zastosowanie refermentacji jako metody utrwalenia. To ciekawe nawiązanie do „bazowego” dla Browaru Grodzisk stylu, gdzie refermentacja jest sprawą kluczową. Rzecz druga to parametry sugerujące względnie wysokie odfermentowanie. W końcu chmielenie polską Sybillą na zimno. Od razu mogę napisać, że wszystkie te składowe złożyły się na przyjemne w odbiorze, orzeźwiające piwo. Po szczegóły zapraszam na opis pierwszych wrażeń albo na wideo! Patrząc na to kto zgarnął większość wyróżnień można mieć wątpliwości co do prawdziwego wygranego w lipcu…4 wyróżnienia dla Ziemi Obiecanej to o punkt wyżej niż za tytuł Debiutu Miesiąca. Ale jak może być inaczej jak Łukasz Kierski regularnie wrzuca na rynek kolejne aromatyczne bomby chmielowe z cudną cytrusową soczystością i idealnym balansem. Tym razem poeksperymentował też z nienachalną obecnością owoców i fajną kwaskowością od lactobacillusa. Poza tym popieramy niskoalkoholowe piwa – pojawiły się fajne pozycje od Maltgarden i Kormorana! Browar Kormoran – Apa Session Ocena piwa Maltgarden (Bytów) – Let’s Get Undressed Ocena piwa Maltgarden (Bytów) – Straight To The Beach Ocena piwa Ziemia Obiecana – Dolcze Wita Ocena piwa Ziemia Obiecana – Strefa Komfortu Ocena piwa Ziemia Obiecana – Gorączka Złota Ocena piwa Ziemia Obiecana – Chyba Ty Ocena piwa View the full article
  24. Lata nie było tu tekstu o piwie jako takim. Bo łatwiej nagrać degustację na YT czy wrzucić krótką notkę na FB. Ale ta piwna seria zasłużyła na coś więcej. I to z wielu względów. Zacznijmy od producenta. AleBrowar czyli jeden z weteranów polskiego rzemiosła. Od przeszło dwóch lat na swoim w browarze w Lęborku. Przez ten czas bywało różnie i nie oszukujmy się – renoma drugiego po Pincie rzemieślnika podupadła. Zwrotem akcji była seria New England DDH DIPA, entuzjastycznie wręcz przyjęta przez piwnych freaków. To było pod koniec 2018 roku. Wersja z Citrą i Galaxy i u mnie zdobyła tytuł Debiutu Miesiąca za październik. Ale nie ma co ściemniać – to piwo jest za mocne. Ja od zawsze byłem zwolennikiem piw względnie lekkich. Czy to klasyczne, przez długi czas nie od uzyskania w krajowym piwowarstwie 4,4 alko z dwunastu blg (patrz Plzeňský Prazdroj) czy też czeskie „dziesiątki”. I nagle AleBrowar odpala serię Easy Pale Ale. Założenia są wielce ciekawe. Po pierwsze alkohol – jego zawartość zbita została do 3,6% przy 12° Blg czyli o minimum procent niżej niż zazwyczaj. Po drugie opcja DDH czyli modne dodanie podwyższonej dawki chmielu na aromat. W końcu chmiel w podejściu Single Hop czyli przy każdym wariancie piwa użyta tylko jedna odmiana. Pierwsze pojawiło się Easy Pale Ale w wersji z chmielem Centennial. I to było zaskoczenie. Bo patrząc na parametry i względnie niskie odfermentowanie wydawało się, że piwa z tej serii będą po prostu słodkie. Nic z tych rzeczy. Piwo było niesamowicie soczyste i, o dziwo, z całkiem solidną goryczką. Próbowałem je w wersji z kranu, tak jak i kolejne z serii – Citra, które było jeszcze bardziej aromatyczne, jeszcze bardziej soczyste i z rewelacyjną jakością goryczki. No dobrze, ale kran to kran. Piwa, które próbuję w takiej wersji są zazwyczaj dopiero co podłączone, w optymalnej formie. I powiedzmy to wyraźnie – konkurencja na kranach sprawia, że niewielu w kwestii nowofalowych piw z chmielem jest w stanie przeskoczyć poziom Browaru Trzech Kumpli czy Ziemi Obiecanej. Ale tu właśnie pojawia się butelka i dwie wersje Easy Pale Ale – Citra i Mosaic, które od dobrych kilku miesięcy czekały na swój moment w mojej lodówce. Dla piw chmielonych na aromat to właściwie wyrok śmierci. Czy tak będzie i w przypadku AleBrowaru? Na pierwszy rzut idzie Citra. Data przydatności – 26.11.2019. Sporo! Czy to piwo będzie choć w części przypominało to, które próbowałem z beczki w kwietniu? Powąchajmy zatem. Aromat cytrusowy jest, ale nie ma się co oszukiwać – dość niewyraźny. Dobrze, że nic niepożądanego się przez ten czas tu nie przypałętało. Pierwszy łyk i….rozczarowanie intensywnością zapachu jest z nawiązką zrekompensowane smakiem. To piwo jest wręcz ultrasoczyste! Do tego zauważalna goryczka i cytrusowe nuty. Soczystość idzie w parze z pełnią i łagodnością smaku budowaną przez dodatek płatków owsianych. Nie pamiętam kiedy piłem tak smaczne APA w nowoczesnym wydaniu z butli. Piękna sprawa, szkoda że tak szybko znikająca ze szkła! Czas na wersję Mosaic (data do 15.12.2019). Tej nie próbowałem wcześniej w ogóle więc nie wiem czego się spodziewać. Najpierw aromat. Zupełnie inny niż w wersji poprzedniej. Intensywny, mocny, świeży. Pomarańcze, brzoskwinie, trochę mandarynki. Owocowa feria, cudo. Czy w smaku będzie podobnie? Biorę łyk…i jest inaczej. Soczystość już nie jest tak monstrualna, za to goryczka jakby mocniejsza, dominująca w pierwszym wrażeniu. Po kilku łykach do głosu dochodzi cytrusowy charakter, szczególnie w postaci pomarańczy. Miałem złudzenie jakiejś słodyczy ale nic z tego, piwo pozostawia po sobie wytrawny finisz. Zbliżając się do końca butelki piwo odsłoniło swoje drugie oblicze – zwiększoną soczystość i sporo „owsiano-płatkowej” treściwości. Patent na nie jest jednoznaczny – trzeba koniecznie je wymieszać przed otwarciem! Obydwa piwa pokazały, że nawet po kilku miesiącach od premiery potrafią zachować swój świeży, chmielowy charakter. I co najbardziej tu istotne, w wersji pożądanej przez większość, czyli w butelce. Piwa o takim profilu w miarę często trafiam w lokalach. Oczywiście z kranu. Z butelki naprawdę rzadko. Dlatego poświęciłem trochę czasu by napisać ten tekst. Mam nadzieję, że projekt Easy Pale Ale nie pozostanie sezonową efemerydą. I że będzie godnym naśladowania modelem dla innych. Względnie niskoalkoholowe, soczyste, z goryczką, nie-słodkie. I w butelce. Da się? Da się! View the full article
  25. Joanna Zawadzka Większość z nas doskonale reaguje na piwo. Jęczmień, z którego produkuje się słód jest przeważnie dobrze tolerowany. Jednak wraz z postępem w wiedzy medycznej i diagnostyce coraz więcej osób dowiaduje się, że nie powinny spożywać glutenu, który zawarty jest m.in. w jęczmieniu. Chodzi nie tylko o osoby z celiakią (całkowity zakaz), ale także liczne schorzenia alergiczne i hormonalne (wskazanie na eliminację z diety). A jednak piwo wielu osobom bardzo smakuje i nie chcą z niego rezygnować. Na szczęście producenci piwa coraz częściej rozumieją ich potrzeby. Na polskim rynku można znaleźć co najmniej kilka pozycji piw bezglutenowych, zarówno z krajowych jak i zagranicznych browarów. Poniższe piwa zostały zebrane niemałym wysiłkiem z kilku sklepów, także w różnych miastach. Jednak poniższa lista nie jest zamknięta i prawdopodobnie da się kupić w Polsce także inne piwa bezglutenowe. I’m not a Pony, Alebrowar Piwo o bardzo intensywnym chmielowym aromacie cytrusowym, za którym bezglutenowi fani kraftu bardzo tęsknią. W smaku lekkie, orzeźwiające, z lekką goryczką na finiszu. Na języku lekko słodkie i mocno nagazowanie. Piwo od Alebrowaru nie posiada certyfikatu przekreślonego kłosa. Mimo to jest piwem bezglutenowym, któremu najbliżej do kraftu i które chętnie piłabym częściej, gdyby tylko było ogólnodostępne. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 5% certyfikat: brak Celia, Žatecky pivovar Celia to piwo idealnie klarowne. Delikatny słomkowo-żółty kolor, ładna struktura piany. W smaku słodowe o bardzo subtelnym posmaku ciasteczek, karmelu i nieco bardziej wyrazistej goryczce. Przyjemne, lekkie. Piwo stworzone do picia w letnie, ciepłe dni. kraj pochodzenia: Czechy zawartość alkoholu: 4,5% certyfikat: ma znak „Przekreślony Kłos” Bernard Bezlepkový Ležák 12, pivovar Bernard Przyjemne, lekkie, czeskie piwo. Bernard jest w smaku mocno słodowy z charakterystycznym miodowym posmakiem. Wyczuwalne są też nuty goryczki, która przyjemnie równoważy słodkie akcenty. Lekko nagazowany, z bardzo ładną pianą, która niestety znika tak szybko jak i aromat. Po kilkunastu minutach w szklance pozostało piwo bez aromatu o delikatnym słodowym smaku i goryczce. kraj pochodzenia: Czechy zawartość alkoholu: 4,9% certyfikat: brak Kultowe Bez Glutenu, browar Staropolski Zdecydowanie najsłabsze piwo wśród wszystkich przetestowanych. Słabsze nawet od jego malinowej wersji (poniżej), gdyż wersja bez soku jest po prostu mdła, dodatkowo z dziwnym warzywnym posmakiem. Piwo zamiast być lekkie i orzeźwiające jest ciężkie, miodowe i przytłaczające. Zero goryczki, dziwny papierowy posmak na języku i warzywny aromat sprawiają, że piwo trafia na moją prywatną listę piw niepijalnych. oryginalny znak „Przekreślony Kłos” – oznacza certyfikowaną żywność bezglutenową Piwo nie posiada oficjalnego certyfikatu Przekreślonego Kłosa, chociaż na szyjce butelki producent postanowił umieścić symbol bardzo zbliżony. Mianowicie także widnieje na nim… przekreślony kłos i napis „gluten free”, ale nie jest to oryginalny znak, lecz zupełnie odmienny – pionowy na czarnym tle. Jednak trzeba przyznać, że producent dochował pewnej staranności i na etykiecie podał informacje o laboratorium (łącznie z danymi kontaktowymi), w którym piwo było badane pod kątem zawartości glutenu. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 5,2% certyfikat: brak; podane wyniki badań laboratorium Kultowe Bez Glutenu Malinowe, browar Staropolski W nos uderza bardzo chemiczny aromat malin osiągnięty poprzez dodanie soku malinowo-pigwowego. Piwo ma bardzo nietrwałą pianę, która po chwili dosłownie zniknęła. W smaku landrynkowo-słodkie z ledwie wyczuwalną nutą kwaskową. Podsumowując, piwo smakuje tak jak wygląda etykieta – kiepsko. Na „krawatce” widnieje symbol przekreślonego kłosa, lecz podobnie jak w przypadku piwa powyżej – nie jest to certyfikat „Przekreślonego Kłosa„. Także – podano dane do laboratorium. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 4,7% certyfikat: brak; podane wyniki badań laboratorium Brunehaut Blanche Bio Wit, Brasserie de Brunehaut Piwo Brunehaut to klasyczny witbier, w Polsce dostępny tylko w wersji 0.75l, zamykany korkiem szampańskim. Piwo ma bardzo jasny kolor, jest mętne i zawiera dużą ilość osadu drożdżowego. Równie mocno pachnie co i smakuje drożdżami. Bardzo treściwe na języku i pełne. Oprócz drożdży można też wyczuć akcenty ziół oraz miodu i prawie nieuchwytny aromat cytrusów w tle. Bardzo przyjemne do picia. Dla osób tęskniących za smakiem klasycznego piwa pszenicznego to pozycja naprawdę godna uwagi. kraj pochodzenia: Belgia zawartość alkoholu: 5% certyfikat: brak znaku bezglutenowego, ma certyfikat żywności organicznej „EU Agriculutre” Jasne Bezglutenowe Pilsner, browar Kormoran W smaku bardzo lekkie i odświeżające, utrzymane w stylu pilsnera o jasnożółtym kolorze. Piwo charakterystycznie pachnie chmielem, nie jest to jednak aromat tak intensywny jak w piwie I’m not a pony. Czy jest to ukłon w stronę osób bezglutenowych, które kraftu nie miały okazji nigdy spróbować i intensywność IPA mogłaby je przytłoczyć? Być może. Jedyne czego w tym piwie brakuje to odrobina smaku i cielistości, która nadałaby piwu mocniejszą strukturę. Piwo jest ogólnodostępne, bez problemu można znaleźć je w większych marketach. Podsumowując, bardzo dobre piwo dla osób które za kraftem tęsknią, a niestety pić go już nie mogą. Browar Kormoran jako jedyny na polskim rynku posiada międzynarodowy certyfikat Przekreślonego Kłosa, dzięki czemu osoby z celiakią mogą być pewne, że piwo nie jest zanieczyszczone glutenem. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 5% certyfikat: ma znak „Przekreślony Kłos„ Brunehaut Ambrée, Brasserie de Brunehaut Ambrée od Brunehaut to piwo trudne i wymagające czasu. Nie sprawdzi się podczas upalnego dnia. Po otwarciu nos atakuje intensywny aromat piwnicy, stęchlizny i korka. Dopiero po odczekaniu kilkunastu minut piwo zaczęło być zdatne do picia. Po godzinie od nalania, kiedy zdążyło się już ogrzać, piwo ujawniło więcej aromatów takich jak karmel i wanilia. Mimo iż były bardzo intensywne, nie zdołały przykryć dalej wyczuwalnych nut piwnicznych. O ile w mocnych alkoholach takie nietypowe nuty mogą być pożądane, to nie wydaje mi się by w piwie były potrzebne. kraj pochodzenia: Belgia zawartość alkoholu: 6,5% certyfikat: brak znaku bezglutenowego, ma certyfikat żywności organicznej „EU Agriculutre„ Podsumowanie Spośród wszystkich przetestowanych piw, dwa z nich zasługują na wyróżnienie. Pierwszym z nich jest piwo z browaru Kormoran. To zdecydowanie mój faworyt. Jest lekkie, przyjemnie nachmielone, świetne do wypicia w letni dzień i co najważniejsze, jest łatwo dostępne. Bez problemu kupię je w markecie, chociaż szybko znika z półki. Nie ma potrzeby szukać go w sklepach z piwem kraftowym, do których celiacy i osoby na diecie bezglutenowej raczej nie zaglądają. Myślę, że właśnie dostępność i przystępność tego piwa stoi za jego sukcesem. Drugim wyróżnionym przeze mnie piwem jest I am not a pony od Alebrowaru. Świetne piwo, bardzo dobre w smaku o pięknym aromacie cytrusów. Jedynym minusem tego piwa jest jego ograniczona dostępność. Gdyby nie osoba, która zna i odwiedza sklepy z piwem kraftowym, nie dowiedziałabym się o jego istnieniu. Mimo to, zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie i trzymam kciuki, żeby ponownie wróciło do oferty browaru. The post Wielki test piw bezglutenowych appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.