Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 710
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Wymieniałem ostatnio swoje fermentory i stąd inspiracja do tego wpisu. Mianowicie piwna rewolucja zatacza coraz szersze kręgi, a co za tym idzie sam sprzęt dla piwowarów domowych się rozwija. Pod względem stażu jestem bardzo młodym piwowarem. Mam zaledwie bodaj 23 warki na swoim koncie i warzę od niecałych dwóch lat. Muszę jednak przyznać, że z tej perspektywy wyraźnie widać jak to wszystko wokół nas – piwowarów – się rozwija. Moje pierwsze fermentory to były tak naprawdę zwykłe białe wiaderka. Teraz właściwie każdy lepszy sklep oferuje domowe tanki ze swoim brandem i naniesioną miarką. Niby nic niezwykłego, ale ja akurat doceniam, bo wcześniej sam musiałem taką skalę nanosić. Jak się pewnie domyślacie, nie było to idealne rozwiązanie. Podobne miarki można już znaleźć również na kotłach, czy łygach. Ten progres widać też w dostępności niektórych sprzętów i surowców. Mam nie tylko na myśli fakt, że łatwiej jest kupić refraktometr, większy kocioł, czy też ciekawszą odmianę zagranicznego chmielu, ale też to, że cenowo wychodzi to znacznie lepiej. Tak się zastanawiam w jakim kierunku to zmierza? Obecnie piwowarzy kombinują z własnoręcznie robionymi instalacjami. Można jednak kupić „kombajny”, które automatyzują proces domowego warzenia, ale to chyba jeszcze zbyt droga zabawka. Poza tym cała zabawa tkwi w braku tej „automatyzacji”. Niemniej kto wie, jak to będzie wyglądać za jakiś czas, jeśli takie urządzenia potanieją? Analogicznie można też się zastanowić, czy niebawem te zwykłe fermentory oprócz miarki, kraników, rureczek, nie będą też wyposażane w termometry lub jeszcze inne elementy, które sprawią, że nasze domowe warzenie stanie się jeszcze wygodniejsze. Ja jestem za i uważam, że to kwestia czasu. Artykuł Sprzęt coraz wygodniejszy pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe. Wyświetl pełny artykuł
  2. Z okazji rozpoczęcia nowego sezonu Kaszanki, na otarcie łez po bolesnej porażce Legii 0-6, piwo z pizzą i pieniędzmi uwarzone w kooperacji Lervig Aktiebryggeri oraz Eviltwin Brewing – Big Ass Money Stout. 36 Plato, 17,5% alkoholu. The post Big Ass Money Stout – piwo z pizzą i pieniędzmi appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  3. Spotkałem ostatnio nowość – Tyskie Niepasteryzowane Chmielone na zimno. Tak mnie to zaintrygowało, że postanowiłem porównać je z pozostałymi piwami marki Tyskie, czy rzeczywiście jest jakaś różnica pod względem nachmielenia. Wyniki porównania okazały się bardzo zaskakujące. The post 3 x Tyskie – Czy to się czymkolwiek różni? appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  4. Nie wiem jak wy moi drodzy, ale ja stwierdzam z całą stanowczością, że najlepszym towarzyszem każdego, kto decyduje się na przeprowadzkę całego domu jest flaszka dobrego Pilsa. Zgadzacie się w tym? Nie?! No cóż, trudno się mówi. Jednakże ja taką opcję wybrałem i nie żałuję tej decyzji. Co prawda największym problemem było podjęcie wyboru, wszak Pilsów (wbrew pozorom) u mnie nie brakuje. Wybór padł na Pilsa z browaru Koblenzer Brauerei z Koblencji. Czy tej decyzji żałuję? Skądże znowu. Tak wiem, browar ten nawet na krajowym rynku nie jest przez piwoszy zbytnio uwielbiany. I prawdę mówiąc, nie mam pojęcia dlaczego. Nie dość, że browar ten znajduje się tuż przy brzegu najwspanialszej niemieckiej rzeki, czyli Renu, to na dodatek ów browar może poszczycić się kilkoma budynkami przemysłowymi pochodzącymi z początku istnienia browaru, czyli z 1885 roku. Mało tego, oferta browaru, mimo, że nie jest obfita, to w moim przekonaniu, może podbić serca piwoszy posiadających bardziej tradycyjny gust. Bo jak dla mnie, Pils (11,2 blg); Weizen (11,7blg); Keller Hell (11,3blg) oraz Keller Dunkel (13,5blg) to całkiem zgrabna oferta. Pomijając ilość pozycji w ich menu, smak tychże piw w mym odczuciu jest doskonały. Pils pity kilka dni temu był wyjątkowy, jednakże ten konsumowany w przybrowarnianej karczmie, z której roztaczał się urzekający widok na dolinę Renu oraz na przepływające tamtędy barki, był dla mnie wręcz niedoścignionym ideałem. A wszystko to od browaru, który warzy rocznie aż 150 tysięcy hektolitrów piwa. Świat się kończy
  5. Trzeba się rozwijać i mimo, że nie jestem fanem hefeweizen, to za namową żony postanowiłem się zmierzyć z tym tematem. Piszę to w momencie, kiedy piwo jest na cichej i muszę powiedzieć, że mało zadowolony jestem z efektu.Suche a płynne drożdże Szopka kiedyś przyniósł swojego na spróbowanie, to tam banan, aż z 2 metrów zalatywał. On jednak zrobił na drożdżach płynnych, a ja w zaparte bawię się suchymi. Przelewałem na cichą, niucham, niucham i jakoś tego banana nie czuję. To znaczy coś tam jest, ale słabo. Mangrove Jack’s M20 można powiedzieć, że nie zachwyciły w swoim debiucie i będę musiał je nie tyle na ławkę rezerwowych odstawić, co po prostu odesłać na trybuny na dłuższy czas. A było się słuchać doświadczonego kolegi. Amerykanie na ratunekRobię teraz duże (?) warki, więc spokojnie dzielę sobie na dwa fermentory i wychodzi mi po 20-22 L piwa w każdym. Mój hefeweizen to połączenie słodu pilzneńskiego ze Strzegomia ze słodem pszenicznym BestMaltz. Na goryczkę chmiel Hellertau Hersbrucker, ale nie byłbym sobą, gdybym jakiegoś amerykańca nie zatrudnił. Na aromat dodałem zaledwie 5 g Citry, za to potem przy przelewaniu na cichą, do jednego fermentora zapodałem chmielenie na zimno tym samym chmielem. Otworzyłem kontrolnie, aby podejrzeć. Powiem Wam, że pięknie pachnie. Może się zatem okazać, że wariacja na temat hefeweizen z dodatkiem amerykańca będzie lepszym piwem niż ten tradycyjny z drugiego fermentora. Bardzo jestem ciekawy efektu końcowego. Może ostatecznie nie będzie tak źle i mój hefeweizen nie będzie ze słabym bananem? Wam jednak od razu polecam zabawę z płynnymi drożdżami. Artykuł Hefeweizen ze słabym bananem? pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe. Wyświetl pełny artykuł
  6. Tak, wiem że na ten cykl czekacie szczególnie. Dłutowskie degustacje edycja lato 2016! Co ciekawego udało nam się dorwać tym razem? Trybunalskie z nieodległego Piotrkowa w dwóch odsłonach, przywieziona ze stolicy Wściekła Kaczka z Bazyliszka oraz hit – Książęce Golden Ale od Kompanii Piwowarskiej! Udało nam się też w końcu zrobić reckę kultowego Kulta i od niego zaczynamy. Kolejne materiały pojawią się tu na dniach. Stay tuned! Wyświetl pełny artykuł
  7. To nie tak miało być – tymi słowami zaczęła się msza pogrzebowa Wojtka Trześniowskiego. Słowa te najlepiej oddawały to, co czuła chyba większość zebranych 12 sierpnia 2016 r. w kościele św. Michała Archanioła w Zamościu. Wojtek miał zaledwie 25 lat i 10 miesięcy. Za 3 tygodnie miał w tym samym miejscu zawrzeć związek małżeński ze swoją narzeczoną Dianą. Nie tak to miało być… Już od pierwszego piwa, które od niego otrzymałem, miałem pewność ze poznałem prawdziwy piwowarski talent. Jego AIPA z Browaru Domowego Hawajska 1 była w roku 2013 prawdziwym krajowym unikatem. Na rynku mieliśmy pojedyńcze browary rzemieślnicze, a jedynym stylowym piwem w tej kategorii był AleBrowarowy Rowing Jack. AIPA Wojtka pomimo 17° Blg była niesamowicie rześka i pijalna. Minęło kilka lat, rewolucja jest w pełnym rozkwicie, a na rynku dobrze zrobione piwa tej kategorii nadal są rzadkością. Potem były kolejne oczarowania jak chociażby fantastyczne Grodziskie czy Black IPA. Miałem przyjemność próbować eksperymentów Wojtka ze słodem torfowym czy dzikimi drożdżami Brettanomyces czyli tym wszystkim, co było znakiem charakterystycznym poszukujących, kreatywnych piwowarów. Wszystkie piwa domowe Wojtka starałem się sumiennie oceniać na browar.biz. Tutaj pełne zestawienie recenzji. Potem nastał czas, kiedy Wojtek zaczął przekuwać pasję w profesjonalizm. Współpracował z firmą Kaspar Schulz dostarczającą instalacje dla browarów restauracyjnych, był pomocnikiem piwowara, a potem piwowarem w warszawskich browarach sieci Bierhalle. Mimo to ciągle brał udział w zmaganiach warszawskich piwowarów domowych. Wojtek w pierwszym sezonie Warszawskich Bitew Piwnych doszedł do półfinału ( wideozaproszenie z jego udziałem). W drugim sezonie WBP miał startować w jesiennych ćwierćfinałach. zapowiedź drugiego sezonu z udziałem Wojtka. Taki właśnie był jak na tych archiwalnych już materiałach – skromny, oszczędny w słowach, z zakłopotaniem przyjmujący komplementy na temat swoich piw…Od wiosny 2016 rozpoczął, jak się wydawało, błyskotliwą karierę w podwarszawskim BeerLab. Jego autorskie receptury były bez zastrzeżeń realizowane przez kontraktowy projekt Polska Duma. możecie obejrzeć wideo z oceną jednych z ostatnich piw Wojtka uwarzonych dla Polskiej Dumy.Wypadek w browarze, poparzenie gorącą brzeczką i śmierć po kilku dniach w szpitalu przerwały życie tego fantastycznie zapowiadającego się piwowara. Wiadomość o śmierci Wojtka była dla mnie totalnym szokiem i przez kilkanaście godzin nie mogłem uwierzyć, że stało się to naprawdę. Zawsze starałem się promować piwa Wojtka, wierzyłem w jego talent i umiejętności. Utrata Wojtka była dla mnie jak utrata osoby bardzo bliskiej, choć znaliśmy się wyłącznie na piwowarskim gruncie. Wydaje się, że jego śmierć zakończyła okres karnawału i beztroski w świecie polskiego piwowarstwa rzemieślniczego. Ludzie powoli zaczynają zdawać sobie sprawę, że profesjonalne piwowarstwo to przede wszystkim ciężka fizyczna praca, dodatkowo obarczona licznymi niebezpieczeństwami. Miejmy nadzieję, że śmierć Wojtka przysłuży się zdecydowanej poprawie warunków bezpieczeństwa w krajowych browarach rzemieślniczych. Mam też nadzieję, że pamięć o Wojtku nie pozostanie rzeczą wspólną wyłącznie dla tych, którzy znali go bezpośrednio. Pragnąłbym, aby jego imieniem nazwano jeden z konkursów piwowarskich, ewentualnie w innej odpowiedniej formie upamiętniono jego wyjątkową osobę. Wojtku, będziemy o Tobie pamiętać! Zdjęcia z uroczystości pogrzebowej Wyświetl pełny artykuł
  8. To był ciężki i smutny dzień. 12 sierpnia 2016 kilka ekip z Warszawy wybrało się do Zamościa na pogrzeb naszego kolegi piwowara Wojtka Trześniowskiego (wpis poświęcony pamięci Wojtka ukaże się niedługo). Po przejmującej uroczystości trzeba było odreagować i złapać trochę wytchnienia. Wspólnie stwierdziliśmy, że warto jeszcze chwilę zostać na Lubelszczyźnie i odwiedzić jeden z ciekawszych browarów rzemieślniczych – Piwne Podziemie. Z Zamościa do Rożdżałowa jest około godzina drogi poprzez sielskie krajobrazy prowincjonalnej Lubelszczyzny. Po przybyciu Darek Piecuch opowiedział o całym procesie – od uzdatniania wody, przez śrutowanie słodu, po jednoczesne gotowanie warki 10 hl w czteronaczyniowej warzelni, następnie fermentacji, leżakowaniu, nagazowywaniu piwa, aż po końcowy etap rozlewu do PETainerów. Z mojego punktu widzenia najciekawszy oczywiście jest etap na leżakowni i możliwość spróbowania piw, które na rynku pojawią się dopiero za jakiś czas. Na początek Heavy Hop IPA – mocno aromatyczna choć jeszcze z wyczuwalnym rozpuszczalnikowym akcentem. W porządku, ale jeszcze rozejrzałem się po tankach i…jest! Sour IPA! Na brzmienie tej nazwy serce zaczęło bić szybciej. Czy sprosta moim oczekiwaniom? Piana przy nalewaniu jest potężna. Nie robiłem notatek i zapamiętałem jedynie, że zapach i smak był fantastyczny – jednocześnie kwaskowy, cytrusowy ale też optymalnie goryczkowy. Nie mogłem się wprost oderwać od tego piwa i dobrze Wam radzę – wyczekujcie Sour IPA od Piwnego Podziemia! Ciekawie zapowiada się też ultrasesyjna IPA o ballingu 7,7° o jakże przyjemnej nazwie Fucking Close to the Water. Była dopiero w tanku fermentacyjnym więc nie próbowałem, ale znając rękę Podziemia do lekkich piw to powinno być dobrze! Porównajcie sobie, jak zmienił się wygląd browaru od czasu, gdy wizytowałem go zaraz po otwarciu pod koniec 2014 r. Po warzelni widać, że ugotowano na niej mnóstwo warek. Piwne Podziemie przymierza się powoli do przejścia na nowy, większy sprzęt ale o tym zapewne dowiemy się oficjalnie już niedługo… Wyświetl pełny artykuł
  9. Mam kilka wypróbowanych szczepów drożdży, których staram się trzymać przy produkcji moich piw. Czasami warto poeksperymentować, ale jeśli mi zależy, aby mieć pewność co do efektu końcowego, to jednak sięgam po te już mi znane. W piwach EMES BEER królują suche drożdże.Ciemne i Hefeweizen z Mangrove Jack’s Akurat w temacie obu piw może nie mam za wiele doświadczenia, ale coś tam robiłem i już wiem czego się spodziewać. Z ciemnych piw w swoim portfolio mam warkę Mild Ale oraz English Brown Ale. Nie jestem fanem wszelkich brunatnych, czarnych piw, ale zrobić, zrobiłem. Ponoć wyszło, a zwłaszcza w tym brązowym angielskim Ale zakochała się moja żona. Do ich produkcji wykorzystałem Mangrove Jack’s M03. Według zaleceń najlepiej pracują 18-22 st. C., ale spokojnie, przetestowałem je też i w nieco wyższych, bo w 23-24 st. C. Zaczęły dość szybko pracować, bo z tego co pamiętam już po paru godzinach szalały. Dobrze oceniam też stopień flokulacji. Piwa jak na swój styl wyszły „czyste” i w miarę klarowne. Co do Hefeweizena, to jestem w trakcie produkcji swojego pierwszego. Wstępne wrażenia z wykorzystania Mangrove Jack’s M20 jak najbardziej pozytywne. Szybko zaczęły śmigać w fermentorach. To znaczy, sprawdziłem je po kilkunastu godzinach, a tam już była konkret piana wytworzona. Po dwóch dniach, można było już wyczuć delikatny bananowy aromacik, więc zmierza to w dobrym kierunku. American Pale Ale, India Pale Ale z Fermentis SafaleTutaj już mam zdecydowanie więcej warek na koncie. Pamiętam swoją przygodę z wszelkimi ajpami zaczynałem z drożdżami Danstar Nottingham, ale dosyć szybko przerzuciłem się na Safale, którym jestem wierny do dzisiaj. Właściwie stosuję dwa szczepy. Safale us-05 i Safale s-04. W obu przypadkach mógłbym powiedzieć, że efekty smakowo-aromatyczne są podobne. No może większe zbalansowanie piwa i mniej diacetylu jest po zastosowaniu tych pierwszych. Jednak największą różnicę widać moim zdaniem chyba we flokulacji. Te drugie nieco lepiej wyglądają pod tym względem. Tworzą taką mocną, twardą gęstwę. W przypadku us-05 ta gęstwa jest rzadsza, mniej zwarta, a przez to piwo mniej klarowne. „Czwórki” to też takie nienażarte świrusy, przez co bardzo szybko startują z fermentacją. „Piątki” pod tym względem są bardziej cierpliwe i tak spokojnie mi startowały po 24 godzinach. Oba rodzaje mi pasują, bo fajnie pracują nawet w 24 st. C., a to w moich warunkach produkcyjnych jest istotny element. Tak to wygląda w skrócie. Suche drożdże na razie ani razu mnie nie zawiodły, choć zdaję sobie sprawę o ich ograniczonych właściwościach. Z płynnymi przyznaję się jeszcze się nie bawiłem, choć mam kilka fiolek w lodówce. Jak przetestuję, to też się podzielę wrażeniami. Artykuł Suche drożdże w moich piwach pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe. Wyświetl pełny artykuł
  10. Kranoprzejęcie Piwoteki było dobrą okazją, by zrobić event z otwieraniem i próbowaniem legendarnej szwedzkiej delicji jaką jest kiszony śledź (Surströmming). To przecież Piwoteka jako pierwsza (i na razie jedyna) uwarzyła piwo ze śledziami, w dodatku bardzo udane. Ale zanim o kiszonym śledziu, to zróbmy krótki przegląd tych piw łódzkiej inicjatywy, które zasmakowały mi najbardziej. Startujemy jak zwykle od pszenicy, a jeśli jest to dobrze zrobiony american wheat to już jest świetnie. Biegiem po Piwo okazało się być rześkie, cytrusowe i z dobrze wkomponowaną goryczką. Można powiedzieć że było najbardziej neutralne i przyswajalne spośród zróżnicowanej oferty Piwoteki, jaka tego wieczoru była na kranach. Idziemy dalej, tym razem Limonka Hooligans czyli APA z dodatkiem soku i skórki limonki. W aromacie (co za zaskoczenie) limonka, w smaku odpowiednio goryczkowe z lekkim kwaskowym akcentem limonki. Początkowo sprawiało dobre wrażenie, ale pod koniec trochę już przeszkadzała goryczka, która nabrała tępego wyrazu. Trzeba zatem przemyć kubki smakowe rzeczą mocno wyrazistą. Bielnik Kopischa próbowałem już wcześniej i zrobił na mnie świetne wrażenie. Nie inaczej było i tym razem. Piwo w zapomnianym stylu Broyhan czyli lekkie kwaśne piwo z ziołami. Dodano tu rumianek, miętę i kolendrę ale ja miałem wrażenie że ten wyrazisty, bardzo rześki smak ma limonkowy charakter. Rewelacyjnie pijalne piwo, w dodatku mające tylko 3,1% alko. Absolutny piwny hit wieczoru! Żeby nie było, że tylko waga lekka była na stole, to spróbowałem jeszcze Miasto Kominów czyli Peated Imperial IPA! Słodu wędzonego torfem jest tu około połowy zasypu! I to zdecydowanie czuć już od pierwszego niucha. Totalny torf w aromacie! W smaku natomiast torf, woltaż i solidna słodowość. Dobrze rozgrzewające, na zimę idealne. No dobrze, przejdźmy zatem do gwoździa programu czyli Surströmminga. Mason zaczął zgodnie z zaleceniami czyli próbował otwierać puszkę w wodzie. Okazało się jednak, że jest to dość kłopotliwe, a po wyjęciu w połowie otwartej puszki na stół aromat nie był specjalnie intensywny. Większa część gawiedzi bezpiecznie ustawiła się w odległości dwóch metrów od puszki. Szukając ekstremalnych doznań procedura otwarcia dokończona została na stole. Czy smród był? W pierwszym wrażeniu wydawało się, że nie jest tak źle i nikt odruchów wymiotnych nie miał. Jednak ten specyficzny aromat rozkładającej się, zepsutej ryby na dłuższą metę był jednak męczący. Sama ryba miała fatalny wygląd – mięso miało błotnistą konsystencję i odrywało się od kręgosłupa i ości małymi kawałkami. Mimo, że ryby nie próbowałem, to jeszcze dzień później powracały pamięciowe przebitki tego wyjątkowego aromatu…Bezpośrednie doświadczenie z kiszonym śledziem spowodowało, że plany zrobienia piwa z tym dodatkiem raczej się nie zmaterializują, przynajmniej nie w wersji komercyjnej. Pozostańmy przy naszym zwykłym śledziu w piwie
  11. Rewolucja trwa w najlepsze, a Kompania Piwowarska jest jak pijane dziecko we mgle. Czyniła już co prawda próby z Książęcym chmielonym świeżą szyszką ale to była wyłącznie wersja beczkowa, w dodatku dostępna raz do roku. Co marketing mówi o nowym wariancie „Tyskacza”? Tyskie Niepasteryzowane jest propozycją z wyższej półki, realizuje naszą ideę premiumizacji marek oraz budowanie kultury piwa w Polsce. Dzięki chmieleniu na zimno, wpisuje się w nurt piw niestandardowych, i jest odpowiedzią na potrzebę piw lżejszych, delikatniejszych w smaku, ciekawszych, których poszukują zwłaszcza młodsi konsumenci. Delikatniejsze w smaku??? Serio? Słabo zatem widzę to chmielenie na zimno. Zobaczcie jak wypadła degustacja
  12. Jak z pewnością zauważyliście, każdej mojej wizycie ,w jakimkolwiek browarze towarzyszy podekscytowanie. Jednakże czasem tak się zdarza, że do tego wszystkiego dochodzi jeszcze euforia, która jest ze mną na długi czas. Bo co innego może mnie innego spotkać, gdy widzi się taki cud architektoniczny. Zapraszam was do niewielkiej wsi Dahl, położonej w niedalekiej odległości od północno-westfalskiego miasta Hagen. To właśnie tam, działa chyba najbardziej uznany w całym landzie prowincjonalny browar, który nie dość, że wygląda zjawiskowo, to na dodatek ma do zaoferowania chyba najbardziej urozmaiconą ofertę w całym tym związkowym landzie. Zanim jednak zaproszę was do wnętrza browaru i pokrótce przedstawię wam ofertę browaru, warto choć na chwilę zatrzymać się na dziedzińcu browaru i po rozkoszować się widokiem na wspaniały budynek, w który od 1877 roku funkcjonuje browar Vormann. Znakomicie zadbana bryła budynku, przepięknie oddaje ducha tego miejsca. Nie dość, że całość genialnie się prezentuje, okolica która otacza tenże browar podsyca jeszcze bardziej bajkową aurę. Niezliczona ilość piwowarskich detali umieszczonych bezpośrednio na zewnętrznej elewacji budynku, cudownie komponuje się z niezliczoną ilością historycznych urządzeń browarniczych, które zostały zgromadzone w przybrowarnianym parku. Gdy już odrobinę ochłoniemy od tych fantastycznych detali, nie sposób nie przekroczyć progu browaru, który wita nas od razu pięknie urządzoną salką, w której to obecnie mieści się firmowy sklep oraz linia rozlewnicza. Tuż koło niej, znajdują się pomieszczenia, gdzie od niepamiętnych czasów umieszczone są zbiorniki służące otwartej fermentacji. Odrobinę wyżej, bo na drugiej kondygnacji zainstalowana jest, nowa niestety już dwunaczyniowa warzelnia, firmowana znaczkiem Kaspar Schulza. Mimo, że ów wnętrze przeszło głęboką metamorfozę, można odnieść wrażenie, że całość nie gryzie się z najbliższym otoczeniem. Po tejże jakże pasjonującej wycieczce warto przyjrzeć się z bliska co oferuje browar. A trzeba od razu sobie powiedzieć, że jest w czym wybierać. Podejrzewam, że dla wielu fakt, że browar warzy Alta (11,6blg) oraz Pilsa (11,3blg) nie będzie zaskoczeniem. Jednakże to właśnie te dwa piwa zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Genialne, wręcz wzorcowe. Można rzec, że dla takich piw warto pokonywać setki kilometrów. Jak dla mnie były to piwowarskie arcydzieła. Ale to nie wszystko. Znajdziecie tam również jasną i ciemną pszenicę (oba mające 11,7blg), Rotbiera (11,5blg), Doppelbocka (19,3blg) oraz Dunkela (12,2blg). Mało? No dobra, dla wielu z was wielką niespodzianką będzie fakt, że w browarze tym równolegle działają także cztery browary kontraktowe, które warzą zdecydowanie odważniejsze style niż piwa o których wcześniej wspomniałem. Z pewnością najsłynniejszymi podmiotami są Freigeist Bierkultur oraz Hop’s Brewing. W obu przypadkach w ich portfolio odnajdziemy wiele piw wywodzących się z nowofalowego piwowarstwa. Czy warto nimi się zainteresować.? Moje zdanie już oddawna znacie . Pamiętajcie proszę, jadąc w kierunku Frankfurtu, czy też Dusseldorfu koniecznie odwiedźcie tenże piękny browar. Z pewnością nie pożałujecie! . . . . . . . Wyświetl pełny artykuł
  13. Jeśli już przygotowaliśmy piwo i odpowiednie warunki do degustacji, które opisałam w poprzednim wpisie, to możemy przejść do tego co najprzyjemniejsze
  14. Żaden parametr, żadne badanie laboratoryjne nie powie nam tyle o jakości piwa co ocena sensoryczna tego trunku. Degustacja to najprostszy, najtańszy i najprzyjemniejszy sposób oceny tego, czy piwo które uwarzyliśmy/ zakupiliśmy/ dostaliśmy porusza wszystkie nasze zmysły, dostarcza nam niezapomnianych wrażeń (pozytywnych lub negatywnych), czy też po prostu gasi nasze pragnienie […] Wyświetl pełny artykuł
  15. tak powinna wyglądać organizacja podobnych wydarzeń Tak się złożyło, że moja pierwsza wizyta w Berlinie miała miejsce dopiero w zeszłym roku. Powód oczywiście musiał być – event kończący Berlin Beer Week 2015. Tym bardziej ciekawy, że odbywający się w miejscu budowy europejskiego oddziału Stone. Co zmieniło się w ciągu roku? Czy warto jechać kilka godzin, żeby sprawdzić berlińską scenę piwa rzemieślniczego? Wreszcie – jak to wygląda w stosunku do naszego przeświadczenia o byciu czołową siłą europejskiego rzemiosła? Od tego czasu w Berlinie byłem wielokrotnie, zarówno prywatnie jak i zawodowo. I muszę przyznać, że coś w tym mieście jest. Zresztą – Berlin jest najmniej niemieckim miastem w Niemczech. Mieszanka ludzi z całego świata, zwłaszcza jeżeli mają zajoba na punkcie piwa rzemieślniczego, sprawia że jest co robić, zwiedzać i doświadczać. Warto się wybrać chociażby na tydzień, na pewno nie będzie to czas stracony. Legenda głosi, że sama idea festiwalu zrodziła się kiedy Tiffany Herrington zapytała Stefana Kruegera czemu w Berlinie nie funkcjonuje coś takiego jak „beer week”. Odpowiedź pozostawiła dużo pola do manewru: „Nie mam pojęcia, a co to?”. Jak to mówią, reszta jest historią. Warto rzucić okiem na oficjalną stronę festiwalu, w tym roku przez 9 dni odbyło się ponad 50 wydarzeń (od edukacyjnych do typowo rozrywkowych) w ponad 80 browarach, barach, restauracjach, klubach i ciężko powiedzieć czym jeszcze. Poszli niesamowicie szeroko, samo wydarzenie otwierające Beer Week przyjęło postać rejsu Sprewą z ponad 20 browarami z całego świata, lejącymi ponad 30 różnych, ciekawych piw. Grubo? Z kolei przyjaciele i branża mieli okazję być dzień wcześniej na zamkniętym evencie w Stone Brewing Berlin, sprawdzić jak się browar, restauracja i piwa mają. Piłem wszystkie aktualne puszkowe wypusty i są już naprawdę dobrej jakości, nie było do czego się przyczepić. Muszę jeszcze je tylko kupić gdzieś w Polsce i zobaczyć jak transport na nie wpłynął. Warto również wspomnieć o 48-stronicowej broszurze formatu A4 dostępnej w każdym miejscu biorącym udział w Berlin Beer Week. Zostało w niej zawarte absolutnie WSZYSTKO. Osobiście mam nadzieję, że ilość moich dni spędzonych na festiwalu będzie się sukcesywnie zwiększać, dzięki czemu w przyszłym roku powinienem być już na całym W tym niestety mogłem zostać tylko 3 dni w Berlinie, a to zdecydowanie za mało. Gdzie w tym wszystkim my? Dziwię się, że nie widziałem żadnej większej reprezentacji ludzi odpowiedzialnych za poszczególnie polskie Szlaki Piwne. Impreza zorganizowana jest na absolutnie światowym, profesjonalnym poziomie, z doskonałą współpracą pomiędzy poszczególnymi podmiotami, łatwo dostępnymi informacjami i mnogością lokali oraz wydarzeń. Każdy znajdzie coś dla siebie, w żadnym miejscu nie będzie niesamowitego tłoku, odbierającego przyjemność z zabawy. Jest to też fantastyczny sposób zaprezentowania się zarówno zagranicznych jak i niemieckich (a głównie to berlińskich) browarów. O ile rzeczywiście niemiecka scena piwa rzemieślniczego, patrząc ogólnie, jest mało rozwinięta, tak nie można tego powiedzieć o Berlinie. Nawet patrząc z perspektywy Warszawy i ilości znajdujących się tutaj multitapów czy odbywających wydarzeń Berlin robi wielkie i pozytywne wrażenie. Jeżeli będziecie mieli czas i okazję – warto wybrać się na edycję 2017. Wyświetl pełny artykuł
  16. Wchodzę kiedyś do mojego Tesco Extra i boom! Na dzień dobry półki z piwami od Pinty. To było coś nowego, niespotykanego. Duża sieć uśmiechnęła się do nas kraftowców. Ostatnio jednak przeżywałem kolejne zawody w tym sklepie, stąd nasuwa mi się pytanie, czy Tesco jest kraftowe?Wygoda dla kraftowców Pinta w Tesco | Tesco jest kraftowe? |WarzePiwo.plCzłowiek wybiera się na zakupy, więc jest po prostu wygodnie, kiedy w jednym miejscu może sobie coś z kraftu też kupić. Długo w Tesco mogłem wybierać spośród pozycji od browaru Raduga, Brokreacja, Pinta, Wrężel i kilku innych. Owszem Crazy Mike’a nie uświadczyłem, ale już Atak Chmielu czasami był. W lipcu pojawiłem się tam kilka razy i nawet jak nie mam zamiaru nic kupić, to i tak zaglądam na dział z browarami. Mam trochę jeszcze butelek swojej produkcji, więc też nie ma potrzeby kupować, ale jakby się coś nowego, ciekawego pojawiło, to bym sięgnął. Właśnie. Rzecz w tym, że nowości nie dostrzegłem. Mało tego. Coraz mniej jest też piw z tego dotychczasowego asortymentu. Browarów niewiele, więc, żeby półki wyglądały na pełne, to się dokładało po prostu butelek jednego piwa. Oferta, której nie znalazłemTymczasem w ostatnich dniach minionego miesiąca na fejsie pojawiła się informacja, że Tesco szykuje fajne promocje na browarach. Piwa Brokreacji miały być 2 zł tańsze. No super, akurat polowałem na The Alchemist. Okazja się pojawiła, bo 5 sierpnia Dzień Piwa i Piwowara, zatem pojechałem. Dupa, dupa, dupa. Mało, że promocji się nie doszukałem, to nawet półki puste. Szczytem żalu było patrzeć na jedną, gdzie dosłownie kilka sztuk butelek rozstawionych co 7-10 cm na całej długości. Bardzo biednie to wyglądało. Z Pinty było mnóstwo Aja Pale Ale, coś z Kraftwerku oraz jeszcze kilka propozycji, ale bez szału. Z Brokreacji nic. No to jak to w końcu jest? Tesco jest kraftowe, czy nie? Mnie się wydaje, że jednak nie. Alejka w dziale piwnym nie wiem jaka jest długa, ale pewnie każdy kojarzy. Zaledwie niewielki kącik jest przeznaczony pod kraft. Ok, to nawet rozumiem, bo też znam miejsce takich browarów w szeregu. Szkoda jedynie, że nawet taka część nie jest w pełni wykorzystana. Czemu oferta ogranicza się do… nie wiem 5-6 browarów? Czemu są takie pustki? Skoro od jednego browaru nie ma akurat dostawy, to czemu w tym momencie nie bierze się od kolejnego? Poczułem się robiony w konia i postanowiłem, że na zakupy kraftu wrócę do swojej osiedlowej monopolki. Duży plus za chęci, za otwarcie się na takiego klienta jak ja. Duży minus za realizację, organizację i złą komunikację. Artykuł Czy Tesco jest kraftowe? pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe. Wyświetl pełny artykuł
  17. Pod koniec maja trochę eksperymentowałem z piwem i chciałem się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami na temat jednego składnika. Mianowicie chodzi o gałązki drzewa iglastego, które nazywa się Daglezja. Na ogrodzie u moich teściów rośnie takie jedno drzewko. Miałem ochotę wzbogacić moją session IPA jakimś iglakiem. Mam dostęp do świerka, jodły, ale one wydawały się mi zbyt… drzewne, leśne, mocno żywiczne w aromacie. Dlatego wybór padł na daglezję. Jej świeże przyrosty z początku maja zrobiły na mnie duże wrażenie. Owszem jak to iglak, pachniał lasem, ale przy tym miał dużo orzeźwiających nut takich owocowych, słodkich. Niestety trochę się ociągałem z robieniem tego piwa i zabrałem się za nie tak, jak wspominałem dopiero na koniec maja i to był chyba błąd. Te wcześniej nowe pędy już trochę sobie wisiały. Straciły przez to dużo z tamtego aromatu. Niemniej coś tam na słodko jeszcze nieco pachniało. Zaryzykowałem, bo pomyślałem, że może Daglezja to jednak Daglezja. Gałązka Daglezji do piwa Session India Pale Ale | WarzePiwo.plNaciąłem pędów tak, aby zakryły na centymetr dno fermentora. Piwa dodałem do tego przy zlewaniu na cichą. Postało na niej 7 dni. Po otwarciu pokrywy uderzył mnie bardzo przyjemny zapach, więc moje nadzieje wzrosły. Po zabutelkowaniu SIPA odleżakowała sobie w piwnicy w temperaturze 18-20 stopni Celsjusza jakieś 4 tygodnie. Byłem bardzo ciekawy jaki będzie efekt. Celowałem w coś o owocowym aromacie z lekką nutą leśno-żywiczną. Co wyszło? Ano wyszło całkiem dobre piwo, ale… No właśnie „ale”. Próżno szukać owoców. Jest mocno żywiczne, leśne, wręcz powiedziałbym, że mam wrażenie jakbym wąchał szyszkę. To też podbiło goryczkę, która miała być średnia do wysokiej, a jest zdecydowanie wysoka. U znajomych zauważyłem, że pierwszy i drugi łyk są ciężkie, ale potem piwo znika ekspresowo. Co do walorów wizualnych, to bardzo słaba pienistość, co może być spowodowane dodatkiem mchu irlandzkiego i późniejszej mocnej filtracji przy przelewaniu. Te zabiegi pozwoliły na wyklarowanie piwa, chociaż na załączonym zdjęciu jest mętne. To jednak efekt zbyt mocnego schłodzenia piwa. Piwo Daglezja Session India Pale Ale | WarzePiwo.plTak czy inaczej piwo już prawie całe wypite, ale na przyszłość postaram się je zrobić jednak na przełomie kwietnia i maja. Wtedy będę miał naprawdę świeże gałązki daglezji. Może też dodam ich nieco mniej. Po to są właśnie eksperymenty. Artykuł Daglezja, ale świeża pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe. Wyświetl pełny artykuł
  18. Mimo, że w ostatnim czasie nie można narzekać na mnogość inicjatyw i na różnorodność oferty, na naszej rodzimej scenie piwnej, to rozrzewnieniem wspominam wizytę w pewnym walijskim browarze. Zapytacie, co w nim było takiego magicznego? Szeroka oferta? A może urok budynku, gdzie mieści się browar? Po części macie rację. Jednakże największym atutem, według nas, była sama lokalizacja. Znajduje się on bowiem w samym sercu magicznego parku narodowego Pembrokeshire Coast. Cudownie położona osada, w której znajduję się tytułowy browar, hipnotyzuje swoim pięknem. Nie dość, że znajduje się ona w malowniczej dolinie, przez którą leniwie przepływa górski potok, to na dodatek dotarcie do tej wsi wymaga nie lada samozaparcia. Trud podróży, który mógł kosztować nas urwaniem zawieszenia w naszym aucie lub w najlepszym wypadku, ugrzęźnięciem pojazdu w leśnej głuszy, opłacił się. Nie dość, że widok na otaczający nas krajobraz był zachwycający, to piwo jakie mielimy możność tam skosztować, było wręcz fantastyczne. Mimo, że piwowar Bluestone Brewing Co to miłośnik piwa angielskiego, to postawił on na różnorodność w swoim browarze. I tak, z jednej strony w ofercie odnajdziemy tradycyjne gatunki dla tego regionu, takie jak: Pale Ale (4,5% alk.), Porter (4,6% alk.), Blonde Ale (4,0% alk.), Best Bitter (4,6% alk.)oraz Bitter (3,9% alk.). Z drugiej zaś strony, mamy możliwość spróbowania walijskiego spojrzenia na amerykańskie piwowarstwo. Kryje się ono pod postacią IPy (4,2% alk.), Red Ale (4,2%alk.). Dodatkowo, tak w ramach ciekawostki, warzony jest tu także belgijski saison (6,5% alk.). Prawda, że brzmi niebywale, jak na browar działający w walijskiej głuszy, którego rodowód sięga tylko końca 2013 roku. Poszukajcie tychże piw. Z pewnością trud ten opłaci się wam! . . . Wyświetl pełny artykuł
  19. Pokemon Go zawładnęło ludźmi i mediami. Co chwilę można natrafić na tytuły napisane w sensacyjnym tonie, coś w stylu „Tureccy żołnierze szukając rzadkiego pokemona wywołali zamach stanu!” Bez wątpienia ta gra jest fenomenem, ale tak naprawdę media zauważyły ją dla... Continue Reading → Wyświetl pełny artykuł
  20. podczas Warszawskiego Festiwalu Piwa Pora odkurzyć blog, w końcu ostatnio życie i publikacje toczyły się głównie na FB oraz Instagramie. Tym razem odkurzanie zacznę od wysezonowanego wywiadu, który przeprowadziłem z Gregiem Kochem podczas wiosennej edycji WFP. Akurat we wtorek wybieram się do Berlina praktycznie od razu po warzeniu w Zarzeczu, więc nawet jest na czasie. Przy okazji wyszło, że YT teraz automatycznie dodaje napisy (jeżeli ma się włączoną taką opcję w odtwarzaczu) i wychodzą z tego niezłe kaczuszki. Wyświetl pełny artykuł
  21. W związku z niedawnym pojawieniem się kolejnej warki piwa Imperator Bałtycki, internet ponownie zalała fala pytań – pić czy leżakować? Postanowiłem to sprawdzić porównując ze sobą najświeższą wersję z pierwszą i trzecią warką. The post Pić czy leżakować? – Imperator Bałtycki appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  22. Były już artykuły o słodach podstawowych, karmelowych, barwiących, wędzonych, a dziś dla odmiany kilka słów o trzech słodach specjalnych. Zakwaszający, barwa 3-7EBC, pH 3,4-3,6 Słód ten ma za zadnie obniżenie pH brzeczki, a tym samym zwiększenie efektywności zacierania poprzez stworzenie odpowiedniego środowiska do działania enzymów amylolitycznych. Dodawany jest w ilości […] Wyświetl pełny artykuł
  23. Dla wielu turystów nadmorska miejscowość Mui Ne, położona nieopodal Phan Tiet, kojarzy się przede wszystkim ze słońcem, piaszczystymi plażami oraz z cudownie ciepłymi wodami morza Południowochińskiego. Jednakże, nam Mui Ne korzyć się będzie przede wszystkim ze znakomitymi restauracyjkami oferującymi wyborne potrawy oraz …browarem, który oczarowuje swoim położeniem. Zapraszam was do browaru Hoa Vien Brauhaus, który nie tylko emanuje swoim pięknem, ale także zachwyca swoimi rozmiarami. Założony został w 2008 roku na skraju miasteczka, tuż przy kamienno-klifowej plaży. Już sama bryła budynku, który jest trudna do zdefiniowania, jest zachwycająca. Z jednej strony przestronna, półotwarta przestrzeń, otoczona wodną zaporą, z drugiej zaś strony, przestrzeń wypełniona szkłem i czerwoną cegłą. Mało tego, browar, jak mało który w tym rejonie świata, odważył się pochwalić z bliska, trójnaczyniową warzelnią oraz tankami wyszynkowymi, znajdującymi się w niżej kondygnacji. Czego chcieć więcej, można byłoby zapytać? Ano dobrego piwa i zacnego jadła! Na całe szczęście jedno i drugie jest tutaj bez trudu do dostania. Potrawy co prawda wpisują się w główny nurt kulinarny, to już samo piwo zdecydowanie wybija się ponad lokalną przeciętność. Fakt, warzone są tutaj tylko dwa piwa, na ogół utożsamiane z piwowarską nudą. Dla nas jednak piwa te, były nad wyraz wybitne. Nie dla tego, że lubujemy się w jasnych i ciemnych dolniakach, ale dla tego, że reprezentowały one najwyższy poziom szkoły piwowarskiej. Piwo jasne, charakteryzowało się szlachetną, ziołową goryczką, które nadawało główny ton całemu piwu. Niemniejsze wrażenie zrobiło na nas piwo ciemne, które cechowało się cudownym balansem złożonym ze słodowych nut i palonych aromatów. Czy można coś do tego dodać? Pewnie! Koniecznie wproście się do tamtejszych kazamatów, które kryją w sobie przestronny browar, z osobną przestrzenią dedykowaną dla zbiorników fermentacyjnych oraz leżakowych. Zapewniam was, widok ponad dwudziestu pełnych zbiorników leżakowych zahipnotyzuje was na długi czas! Koniecznie musicie ich odwiedzić! Polecam! . . . Zbiorniki fermentacyjne . Leżakownia . . . Widok z przybrowarnianego tarasu . Wyświetl pełny artykuł
  24. Nareszcie odwiedziłem wrocławski Browar Prost. Czy było warto? Czy jeszcze tam zajrzę? Co mnie zaskoczyło, a co rozczarowało? No to sprawdźmy.Wrocław to nie tylko Rynek Od jakiegoś czasu drażni mnie to, że wszystko co się dzieje w tym mieście, wszystkie fajne knajpki, restauracje itp. są i powstają w ścisłym centrum miasta. Wrocław to wręcz miasto mega kontrastu pod tym względem. A tu proszę taki Browar Prost powstał sobie w mniej „ruchliwym” kąciku stolicy Dolnego Śląska i tak na pierwszy rzut oka chyba sobie dobrze radzi. Kiedy w czwartek przybyłem na miejsce, była godzina 19:00, do meczu Polski z Portugalią jeszcze kupa czasu, a na zewnętrznym ogródku trochę tych ludzi sobie siedziało przy piwku. Naprawdę plus za odwagę dla właścicieli. Obiekt imponującyObiekt jest imponujący. To znaczy może architektonicznie z zewnątrz to żadna rewelacja, bo raczej można to określić jako jeden wielki klocek, ale wykorzystany wewnątrz jest super. Kadzie w Klubie Piwa Browar Prost | WarzePiwo.plskłada się oficjalnie z dwóch części: Klubu Piwa i Hali Piwa. Ta pierwsza bardziej restauracyjna o ekskluzywnym wyposażeniu i umeblowaniu. Stoją tam miedziane kadzie, są boksy ze skórzanymi, czarnymi siedziskami, dużo drewna w aranżacji. Po schodkach na górę wchodzi się do strefy VIP, w której są tzw. VIP Roomy, czyli pokoje ze skórzanymi kanapami, stolikiem, telewizorem, które można sobie zarezerwować na swój własny meeting służbowy lub prywatny. Druga część to po prostu duża, przestronna sala z barem, na którym znajdują się krany z piwem robionym oczywiście przez nich samych. Drewniane, kwadratowe stoliki i krzesła, gęsto rozstawione. Pomieszczenie klimatyzowane, ale coś maszyny nie dały rady przy tym tłumie, który stawił się tego dnia na meczu. Jest też wspomniany ogródek zewnętrzny, parking. Całość na ogrodzonym terenie. Wygląda w sumie tak, że śmiało można powiedzieć, że zainwestowali tam ładnych kilka baniek. Hala Piwa Browar Prost | Polska – Portugalia | WarzePiwo.plTytułowe dwa światy Browaru ProstTe dwie części obiektu mam wrażenie, że mają też odzwierciedlenie w jakości obsługi. Klub Piwa wygląda jak oferta premium. Niestety nie udało nam się już zarezerwować tam VIP Roomu, więc przyszliśmy do Hali. Co nie zmienia faktu, że z tego tytułu mam się czuć gorszy, a kurcze w jakimś tam niewielkim stopniu tak było. Najpierw wszedłem do Klubu, tam sympatyczna Pani skierowała mnie do Hali. Pierwsze zaskoczenie było w związku z tym, że tam również były rezerwacje na kilku stolikach. Tymczasem dzwoniąc 2 dni wcześniej usłyszałem, że na Hali się rezerwacji nie robi. Dobrze zatem, że pojawiłem się te dwie godziny szybciej, bo nie mielibyśmy miejscówy. Słabo to wygląda. Są więc tacy, co mogą rezerwować i tacy, którzy nie mogą? Nie rozumiem. Choć obie części dzieli zaledwie korytarzyk, to zapomnijcie o możliwości zamówienia jedzenia na Hali. Jedyna opcja to pójście samemu do Klubu, zamówić i przynieść sobie na Halę. Trochę się dziwię, bo skoro klient chce zostawić kasę, to chyba powinno im zależeć na tym, aby temu klientowi dostarczyć to, czego oczekuje. No, ale może to zrobiłby się jakiś duży problem logistyczny albo wynika to z jakiś kwestii formalnych. Nie wiem. My nóżki i rączki mamy, więc sobie poradziliśmy. Największa różnica pomiędzy dwoma światami jest w obsłudze. Czekając na jedzenie, zwiedziliśmy część z VIP Room. Sympatycznie zaczepił nas kelner, porozmawialiśmy. Próbował nawet coś wymyślić i sprawdzić w kwestii wolnego pokoju, więc plus za zaangażowanie i postawę. Na Hali takiej interakcji już nie ma. Tam masz wybrać piwo, zapłacić i odejść do stolika. Ok, nawet jasna sprawa, zwłaszcza przy całej tej masie, ale już sama postawa pana na kasie pozostawiała wiele do życzenia. Nie czułem sympatii, nie bił po oczach specjalną uprzejmością. Dziwne. Piwo i jedzenieNajpierw może o samym jedzeniu. Kolega polecał mi karkówkę (bodaj 21 zł), ale ja zdecydowałem się na steka (36 zł). Wysmażony na medium, tak jak chciałem. Podany z czosnkowym masełkiem, frytkami i sałatką. Naprawdę dobrze zrobiony rostbef w przystępnej cenie. Miałem ochotę nawet na dokładkę, ale co za dużo to nie zdrowo . Widziałem też na sąsiednim stoliku państwo jedli golonki, które również wyglądały bardzo apetycznie. Daję, więc super plusa. Stek Browar Prost | WarzePiwo.plPiwo bez szału. To znaczy na kranach było Marcowe, Dark (po łyku od kumpla stwierdzam, że to jakiś Stout), zwykły lager, Hefe i piwo Ared, na które się zdecydowałem. To chyba była jakaś sesyjna RED IPA. Przynajmniej takie wrażenie sprawiła. Aromat nieco amerykański, mocno słodowe piwo, goryczka średnia, nie zostająca na długo. Bardziej się skupiałem na meczu, więc w sumie było ok, smakowało. Natomiast mówiąc „bez szału”, mam na myśli, że zabrakło mi jakiegoś bardziej geekowego szaleństwa w ofercie. Póki co piwa zróżnicowane, ale powiedziałbym, że mocno standardowe jak na ducha kraftu. Piwo Ared | Browar Prost | WarzePiwo.plWarto odwiedzićOgólnie patrząc na całokształt muszę przyznać, że warto odwiedzać to miejsce. Następnym razem postaram się jednak zarezerwować VIP Room. Piwo jest dobre, wnętrza Klubu klimatyczne, jedzenie bardzo dobre w bardzo przyjemnej cenie. Mają tych kilka wad, ale przecież nobody’s perfect. Poza tym myślę, że systematycznie będą likwidować te małe niedociągnięcia w obsłudze i logistyce. Szkoda jedynie, że Polska przegrała, bo atmosfera na Hali była super, śpiewaliśmy hymn, potem dopingowaliśmy. Było dużo ludzi. Kierownictwo postarało się, aby jednak każdy miał miejsce, były przynoszone ławki z ogródka, więc organizacyjnie to udźwignęli. Dla zainteresowanych podpowiadam adres: ul. Paprotna Wrocław. Przed Browar Prost | WarzePiwo.PLArtykuł Browar Prost – dwa światy pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe. Wyświetl pełny artykuł
  25. Wracam z tekstami na bloga i to od razu z pierwszą recenzją apki, a pod lupę wziąłem nowość – TOP BEER. Ten czerwiec mega szybko leci, był WFDP, a w poprzedni weekend byłem w Tatralandii na Słowacji (o tym będzie na moim drugim blogu), więc nie było czasu na pisanko. Zobaczcie zatem jak w mojej ocenie prezentuje się ta aplikacja.Geneza TOP BEER Nie miałem okazji poznać osobiście twórców, ale los sprawił, a raczej siła Internetu, że gdzieś jakoś na siebie trafiliśmy. Z tego co kojarzę to bodaj moje wideo z Beer Geek Madness było przyczynkiem do nawiązania relacji, a potem to wiecie jak to działa. Znaleźliśmy się na kanałach społecznościowych, wymieniliśmy kilkoma komentarzami itd. W ten sposób zacząłem śledzić co robią i z niecierpliwością czekałem na efekt. W sumie to ja już trafiłem na ten projekt na ostatniej prostej przed jego uruchomieniem. Na stronie TOP BEER jest jednak cała historia powstania idei oraz tego jak wyglądała praca. Apką zajęła się trójka pasjonatów i smakoszy dobrego, kraftowego piwa. Wyczytałem, że podobnie jak ja oraz wielu innych rozsmakowali się w krafcie już po pierwszych łykach Ataku Chmielu. Tak ich oczarowało, że mimo dużej konkurencji postanowili zrobić aplikację dla nas. Podoba mi się, że to ich cieszy, że są tak optymistycznie nastawieni. A kto dokładnie za co odpowiada? I tak Paweł w pocie czoła pracuje nad grafiką, Mateusz dzielnie rozpisuje linijki kodu, a Paulina tworzy prawdopodobnie największą bazę piw w Polsce. Wiemy, że nie jesteśmy z tym pomysłem jedyni, ale kurczę, zawsze chcieliśmy to zrobić i powiemy Wam, że fajnie robi się to, co się lubi No to mniej więcej dwa słowa o twórcach było, więc spójrzmy na to ich dziecko. Bez szkody dla systemuJako, że trochę pracuję w branży marketingowej, jestem też wielokrotnym jurorem konkursu Róża Kolumba, gdzie oceniam apki turystyczne, to co nie co na te tematy wiem. Zacząłem od sprawdzenia jak mocno TOP BEER absorbuje mojego Lolipopa na Sony Xperia Z3. Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Pamięci nie zajmuje dużo, bo coś około 22 MB, a i na wskaźniku poboru energii nie ma dramatu. Sympatyczna ekipa się postarała zatem o optymalizację i wychodzi, że na tym się znają. Interfejs przyjemnyTOP BEER | WarzePiwo.plOtwieram, nie ładuje się długo, a więc kolejny plus. Graficznie nie razi po oczach. Kolorystyka stonowana odcienie szarości, granatu i niebieskiego w połączeniu z bielą, zapewniającą przejrzystość. Po prostu robi to robotę. Nawigowanie jest intuicyjne. Na dzień dobry wita nas od razu wyszukiwarka, za pomocą której szybko znajdziemy browar lub konkretne piwo. W lewym górnym rogu jest rozwijane menu. I tu, żeby tak słodko nie było pierwszy cios punktujący. Dlaczego twórcy zmuszają mnie do takiej ilości klikania? Wybieram z menu np. mój profil. Trafiam do okna z profilem, ale już z tej pozycji tego menu nie mogę otworzyć. System zmusza mnie do powrotu do poprzedniego okna. Nie ma zatem możliwości płynnego przejścia pomiędzy stroną profilu a np. stroną z gatunkami piw. Co prawda na początku w ogóle nie zwróciłem na to uwagi, ale przy dłuższym używaniu zaczęło być irytujące. Gdyby nie to, naprawdę rzekłbym brawo. Baza browarówTOP BEER aplikacja | WarzePiwo.plImponuje za to baza browarów. Jest naprawdę duża, choć akurat chciałem ocenić Ciężki Ładunek z Browaru Zakładowego i nie znalazło mi takiej pozycji. Były jeszcze dwa inne piwa, których również mi nie wyszukało, ale nie pamiętam. Niemniej wybaczam, bo rozumiem etap BETA, dopiero debiucik, a jak to mówią nie od razu PiS Polskę zrujnowało. Rozumiem, że baza będzie aktualizowana, więc dajmy szansę. Nie wiem czy to jest kwestia wielkości bazy, ale coś nie tak dzieje się za to z avatarami piw. Długo się wgrywają, ewidentnie nie nadąża to za scrollowaniem listy piw. Po prostu taki szczególik, a denerwuje spokojnego człowieka, jakim jestem (:-P). Swoją drogą od razu też przyczepię się do tego, że dużo piw w ogóle avatara nie ma, ale… też wracając do myśli sprzed chwili, wybaczam. Na plus zasługuje zakładka „Gatunki”, a może „style piwa”. No właśnie coś tu nie gra. W menu klikamy w „Gatunki”, ale przenosi nas do strony z nagłówkiem „Style piwa”. Autorzy muszą się zdecydować na konkretną nomenklaturę. Sam układ sekcji jest bardzo czytelny, bo ułożony alfabetycznie. Nie jestem świeżakiem w tym świecie, ale dopiero przeglądając tę zakładkę uświadomiłem sobie jak dużo piw jest i jak niewiele z nich piłem tak naprawdę. MEGA! Mam jednak małą sugestię, aby klikając „strzałkę w dół” przy nazwie stylu, od razu rozwijała się lista piw, a nad nimi był ten opis stylu. Obecnie zupełnie przez przypadek trafiłem, że z tej pozycji można się dostać do listy piw. Mało tego. Najpierw kliknąłem w nazwę stylu, a później przy kolejnych dwóch w tę „strzałkę” i sądziłem, że baza piw jest na razie tylko przy wybranych stylach, a przy pozostałych jedynie opis. Ranking piwNo po prostu nie mogło tego zabraknąć, nie mogło. Uważam, że przy całej tej bazie, aż prosi się, aby taki ranking był. Mam jednak prośbę do czytelników, abyście jak najszybciej ściągali tę apkę i oceniali piwa, bo przydałoby się nabić ocen. Wówczas ranking będzie bardziej rzetelny, pełniej odwzorowujący stan faktyczny. Obecnie na moje oko dużo ocen przesadzonych, ale często wynikają z pojedynczych głosów. PodsumowanieTOP BEER mi się podoba. To będzie taki mój kieszonkowy e-notes kraftowy, bo mam nadzieję, że niebawem pojawi się jakaś aktualizacja. Na tę chwilę oceniam na 4 (skala 1-5). Brakuje mi może jakiś funkcji społecznościowych, może opcji z sugerowaniem przez użytkownika piw do bazy, ale też zdaję sobie sprawę, że coś za coś. Na pewno kolejne funkcje tworzyłyby kombajn, który siłą rzeczy zjadałby więcej baterii i pamięci. Apki nie odinstalowuję, korzystam i zobaczę w jakim kierunku będzie się rozwijał projekt. Artykuł Aplikacja TOP BEER [Recenzja] pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe. Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.