Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 710
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Ostatnia przed wakacyjną przerwą bitwa odbyła się w stylu Grodziskie. Wybornie, dopiero co odbyło się święto piwa grodziskiego a styl jest coraz częściej brany na warsztat przez browary i to nie tylko te najmniejsze (patrz reaktywacja Browaru w Grodzisku Wlkp.). To jednocześnie była ostatnia bitwa pierwszej rundy, od września odbywać się będą ćwierćfinały. Tym razem gościliśmy w Jabeerwocky i Rafał Kowalczyk jako jego właściciel nie mógł się już wymigać od krótkiej prezentacji na temat stylu. W szranki stanęli Aleksander Hurko i Karol Zyśk. Obydwa piwa zbliżone były ekstraktem do oryginału choć piwowarzy uprzedzili że ich piwa nie zawierają 100% słodu pszenicznego wędzonego. Jako pierwsze spróbowałem Grodziskie od Alka. Ładna klarowność i pięknie unoszące się bąbelki. Aromat wędzony na optymalnym, średnim poziomie intensywności. Smak odzwierciedlał pierwsze wrażenie, piwo było lekkie, rześkie, z zauważalną ale nie przesadzoną wędzonką. Bardzo przyjemny, stylowy Grodzisz. Czas na piwo Karola. Tu już była lekka mętność i niestety wyraźna siarka w aromacie. Smak określić można było w jeden sposób – sour grodziskie i nie jest to bynajmniej określenie pejoratywne. Uwielbiam wariacje na temat stylu i przyjemnie kwaskowe, rześkie grodziskie to jest to czego pragnę. Gdyby poprawić aromat byłaby całkiem fajna wariacja na temat tego stylu. Zgodnie z przewidywaniami zwyciężcą tego pojedynku został Alek, a my widzimy się 2 września w kolejnej rundzie Warszawskich Bitew Piwnych! Wyświetl pełny artykuł
  2. Cydr lodowy, to brzmi dobrze w upalny dzień, prawda? Zapewniam, że może się przydać także w chłodniejsze dni, bo przy swojej mocy (8,5%) potrafi nieźle rozgrzać. Produkcja cydrów lodowych narodziła się kilkanaście lat temu w kanadyjskim Quebecu. Grenlandia pewnie byłaby pierwsza, gdyby tylko rosły tam jabłonie. A tak stanęło na Kanadzie, gdzie porządne mrozy to […] Wyświetl pełny artykuł
  3. Degustacja owsianego imperialnego stoutu D.O.R.I.S. The Destroyer z amerykańskiego browaru Hoppin’ Frog, po dwóch latach leżakowania w piwnicy. The post Dwuletni D.O.R.I.S The Destroyer z Hoppin’ Frog appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  4. W ramach czerwcowego Zlotu Cydrowników Autorskich odbyła się degustacja InCiders, na której można było spróbować 13 jakościowych jabłeczników z niewielkich cydrowni. Jak prezentuje się dobry polski cydr anno Domini 2015? O samym Zlocie pisaliśmy we wcześniejszym wpisie. Poniżej opisujemy najciekawsze według nas cydry, które mieliśmy możliwość spróbować podczas degustacji InCiders. Kuba Piesio: 1. Cydr Ignaców […] Wyświetl pełny artykuł
  5. Przed momentem wkroczyliśmy w astronomiczne lato. Choć na chwilę obecną pogoda zdaje się tego niestety nie potwierdzać, pozostaje nam mieć nadzieję, że nadejście słonecznych i gorących dni to kwestia bardzo niedługiego czasu. A jaki lepszy trunek można sobie wymarzyć przy letniej aurze pogodowej niż chłodne, lekkie piwo? W czasach prężnie idącej do przodu piwnej rewolucji... Czytaj dalej Artykuł 6 stylów piwnych na lato z przykładami pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. Wyświetl pełny artykuł
  6. Ciepłe, niedzielne popołudnie w Warszawie, niemal nad leniwie płynącą Wisłą. Rozgrzane powietrze, soczyście zielone drzewa i słońce wysoko nad głową. Czyż czerwiec nie jest najpiękniejszą porą roku? Przed restauracją Nadwiślański Świt swoje stragany rozłożyli cydrowi rzemieślnicy z różnych zakątków naszego kraju. Dotarliśmy nieco spóźnieni, nie trafiając na degustację 24 cydrów autorskich (czy też była to […] Wyświetl pełny artykuł
  7. Piwa dzikie i kwaśne to bardzo ciekawa kategoria, jednak zapewne nie są to piwa dla każdego, choćby z uwagi na fakt, że dla przeciętnego „spijacza pianki” kwaśny smak ulubionego napoju jest synonimem zepsucia wynikającego z kiepskiej jakości produktu. Ponadto, piwa kwaśne to spore wyzwanie dla browarów, których produkcja nie jest na nie zorientowane, bowiem najczęściej mikroby zakwaszające fermentującą brzeczkę traktowane są jako najwięksi wrogowie. Skoro w warunkach domowych zaleca się, by takie piwa fermentowały w osobnych zbiornikach, zatem przypuszczać należy, że w browarach jest to na pewno spore wyzwanie, by po przejściu piwa od tanku fermentacyjnego do linii rozlewniczej, całość sprzętu dokładnie zdezynfekować, w celu uniknięcia ewentualnych strat w przyszłości ze względu na zakażenie warek, które nie mają być piwem kwaśnym w zamyśle. Za „bastion” piw kwaśnych uważana jest Belgia, jednak od kilku lat w Stanach Zjednoczonych lansowana jest teza „sour is new hoppy” i to tam piwa kwaśne cieszą się dużą popularnością. Trend ten nieśmiało wkracza i na nasz rodzimy rynek. Jeżeli mnie pamięć nie myli, pierwszym komercyjnym i kwaśnym piwem (gdzie kwaśność gotowego produktu była zamierzeniem piwowara) było piwo „Chateau” z Browaru Artezan, które doczekało się już dwóch edycji. W najbliższym czasie planowane jest przezeń wypuszczenie na rynek Berliner Weisse z dodatkiem wiśni. W ubiegłym roku z kwaśnych pozycji na rynku ukazały się: „Duke of Flanders” w wykonaniu Browaru Szałpiw i dwa piwa AleBrowru („John Cherry” i „John Sour”). Browar Olimp wypuścił „Hades Gone Wild”, które poddano leżakowaniu w drewnianej beczce, podczas którego ów imperialny stout (z dodatkiem papryczek chilli i ziaren kakaowca) „zdziczał”. Bardzo ciekawie pod tym względem plasuje się rok obecny. Już na początku stycznia Browar Bazyliszek, wypuścił na rynek pierwsze swoje kwaśne piwo – „W malinowym chruśniaku”. Kilka tygodni później miała miejsce premiera innego kwaśnego piwa z tego browaru o nazwie „Cherryniaków”. Z okazji drugiej edycji wrocławskiej imprezy „Beer Geek Madness” uwarzono dwa kolejne kwaśne piwa: „Funky Cherry” (Browar Szalpiw) oraz „Wild Wild East” (Browar Birbant). Browar Piwoteka na przełomie kwietnia i maja uraczył piwoszy swoim Gose, które nazwał „Zacny Zalcman”. Na pewno dla wielu piwnych entuzjastów informacja o tym, że Browar PINTA uwarzy jedno ze swoich piw w kolaboracji z duńskim To Øl była już sporą sensacją, a żeby jeszcze podkręcić atmosferę, zapowiedziano, że w efekcie tej współpracy zostanie uwarzone żytnie Sour Ale. Piwo to otrzymało nazwę „Kwas alfa”. Miałem przyjemność pić je kilka tygodni temu podczas czerwcowego długiego weekendu, kiedy to mieliśmy do czynienia z pierwszą falą upałów w tym roku. Piwo sprawdziło się świetnie, gasząc pragnienie. Okazało się bardzo pijalne, a sama kwaskowość była raczej stonowana, nie idąca w żadne ekstrema. Liczę na to, że „Kwas alfa” powróci jeszcze nie raz na sklepowe półki. Inną informacją jest zapowiedź przez wyżej wymieniony browar dotycząca jego nowego piwa, które nazwano „Kwas beta”. Intuicja podpowiada mi, że to nie będzie ostatnie słowo PINTY w kwestii kwaśnych piw. Co ciekawe, najnowszy wypust PINTY to piwo stylu Lichtenhainer, czyli napitek lekki, kwaśny oraz wędzony (pisałem o nim więcej tutaj). Niemniej ciekawa wieść dotarła w miniony weekend z Cieszyna, gdzie odbywał się XIII KPD, bodaj najbardziej prestiżowy konkurs piw domowych w Polsce. Tegorocznym Grand Championem zostało piwo autorstwa Piotra Terki i Piotra Marczyka. Piwem tym jest… Sour Ale (receptura). Mam w tym miejscu kilka przemyśleń odnośnie tego faktu. W kwestii browaru w Cieszynie, w którym tradycyjnie warzono Grand Championa od 2009 roku, na pewno będzie to dlań wyzwanie. Pojawiają się głosy, że Browar Zamkowy Cieszyn może nie zgodzić się na uwarzenie takiego piwa, co byłoby raczej gwoździem do trumny dla tej imprezy, której prestiż na pewno by ucierpiał, zwłaszcza, że w tym roku zrezygnowano z organizacji Festiwalu Birofilia w Żywcu, w ramach którego odbywał się KPD. Jeśli piwo trafi na rynek, to raczej też lekko mieć nie będzie. Obawiam się, że laicy uważający się za wielkich znawców piwnej materii będą w tegorocznego Grand Championa ciskać gromy, bo będzie kwaśny, a z kolei piwni maniacy, którzy lubują się w „kwasach” pewnikiem wysuną wobec tego wypustu zarzut, że jest zachowawczy i stonowany. Innym argumentem na niekorzyść tegorocznego GCh jest czas – takie piwa z reguły wymagają długiego okresu leżakowania, kiedy mikroby nadają tego rodzaju trunkom ich niepowtarzalny aromat i smak. Patrząc nieco optymistyczniej, warto zwrócić uwagę, że obecna sytuacja może się przysłużyć piwom kwaśnym i ich promocji w ogóle. Wokół Grand Championa 2015 na pewno będzie sporo szumu z uwagi na specyfikę zwycięskiego piwa, ewentualnych emocji związanych z jego uwarzeniem. Przypuszczam, że forma w jakiej pojawi się na rynku Grand Champion 2015 będzie o tyle dobra, że powinna pewną część konsumentów przekonać do tego rodzaju piw, bowiem nie będzie to trunek ekstremalnie kwaśny. Ewentualny sukces tego piwa może stanowić zachętę dla innych browarów, by także podążyć tą ścieżką. Nie łudzę się, że kwaśne piwa nigdy nie wyjdą poza swoją niszę. Ich popularność nigdy nie dorówna szczodrze chmielonym IPA i raczej zawsze będzie przylepiona do nich łatka „nie dla każdego”. Do tego rodzaju piw po prostu trzeba dojrzeć. Z drugiej strony, każdy wypust, który wpisuje się w ten trend jest dla mnie dobrą wiadomością. Jest to jedna z ciekawszych odsłon piwowarstwa rzemieślniczego, które posiada wiele twarzy i nie jest synonimem piwa sowicie chmielonego amerykańskimi chmielami jak chcieliby niektórzy w swojej dychotomicznej wizji rynku piwnego składającej się z piwowarstwa rzemieślniczego postrzeganego jak wyżej oraz piw koncernowych. Bieżący rok jest na półmetku i myślę, że jeszcze niejeden „kwas” przed jego końcem zostanie u nas uwarzony. A co Wy sądzicie o tegorocznym Grand Championie i jego przyszłości? Fot.: Browar PINTA Wyświetl pełny artykuł
  8. Na przykładzie dwóch różnych warek piwa 10 Hops z Birbanta sprawdzam, czy urządzenie o nazwie Hopsbant pozwala na lepsze nachmielenie piwa na zimno nawet mniejszą ilością chmielu. The post Hopsbant – hit czy kit? appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  9. a dokładniej wydarzenie wieńczące Dlaczego tylko jedno? Berlin Beer Week jest imprezą analogiczną do naszych Szlaków Piwnych. W tym roku współpracowało ze sobą ponad 50 różnych miejsc (knajp/sklepów/browarów) na mapie Berlina w których fascynaci piwa rzemieślniczego mogli zapoznać się z ofertą nie tylko rodzimych germańskich browarów, ale również dóbr zza granicy. Impreza trwa tydzień i wydała mi się na tyle interesująca, że w przyszłym roku będę pewnie reflektował na chociaż 2-3 dni w Berlinie. W którym, wstyd się przyznać, byłem po raz pierwszy. Jakoś zawsze wcześniej było mi nie po drodze, pewnie ze względu na brak targów branżowych. Norymbergę dzięki Brau Beviale znam już jak własną kieszeń, pora poznać kolejne miasto. Wracając do imprezy – „closing event” odbył się na terenie należącym do Stone Brewing Co. w którym oprócz browaru zostanie otworzony brewpub i restauracja. Absolutnie szczerze i bez bicia – taka lokalizacja na browar jest moim marzeniem. Przy czym rodzi to pewne problemy na naszym rodzimym gruncie: 1) Polski konserwator zabytków wolałby żeby budynek gnił od deszczu, bo na tego typu nowy dach by się nie zgodził. 2) Sanepid by wyśmiał możliwość otworzenia browaru na takim planie, bez umywalki co 10 metrów i wydzielonych pomieszczeń. A jeszcze do tego brewpub i restauracja? Zapomnij. Mam szczerą nadzieję, że i u nas zacznie się myśleć trochę jakby bardziej logicznie na szczeblu urzędowym. W każdym razie nie mogę się doczekać możliwości zwiedzenia gotowego browaru. Będzie czym się inspirować. W kontrze do zachwytów nad lokalizacją – sama impreza wydała się dość uboga. Może jestem rozpieszczony przez polskie festiwale piwa rzemieślniczego? Na takim obszarze zmieściłoby się z minimum 5 razy tyle stoisk browarów, nie mówiąc już o możliwości zjedzenia czegoś. Trzy stoiska to zdecydowanie zbyt mało jak na ilość odwiedzających i bądź co bądź kaliber imprezy. W końcu musiałem zadowolić się jakąś wege ciastoliną niczym świnka morska, ale o tym skojarzeniu może jeszcze za chwilę. Na karnecie wejściowym było miejsce na zaznaczenie 12 piw, lanych w zależności od stoiska bez większej konsekwencji w przedziałach 0,1-0,2l. Dodatkowo jeżeli ktoś potrzebował popróbować więcej, mógł dokupić bileciki po 1 euro sztuka. Piwa z kolei były zarówno z kranu, jak i butelek czy puszek. Co mnie zaskoczyło, negatywnie, to brak możliwości zakupienia jakiegokolwiek merchu oraz piwa na wynos. Plus działająca z iście germańską precyzją ochrona, chroniąca przed straszną skarpą o spadzie 1 metra za budynkiem. Sam event zresztą był wybitnie krótki, od 14 do 19, o 19 szlus i nie ma możliwości polewania piwa. O 20 do akcji wchodzi ochrona i zwijamy imprezę. Dzięki uprzejmości Rocha i Cedryka ze SmakPiwa.pl jako browar Kingpin byliśmy gośćmi Stone Brewing plus dodatkowo miałem umówiony wywiad z Gregiem Kochem. Udało mi się również przeprowadzić z absolutnego partyzanta drugi wywiad, tym razem z Mitchem Steelem – głównym piwowarem Stone. Oba wywiady powinny już być na kanale, na razie jako filmy prywatne. Jak już coś robić to robić porządnie i udostępnię je w osobnym wpisie w momencie wgrania całości tłumaczenia na język polski W tak zwanym międzyczasie galeria z soboty. PS. Dlaczego świnka morska – w dobie „dbania o środowisko” często jest to posunięte do przesady. Moje odczucia względem toi toi wypełnionych trocinami jak w klatce dla gryzoni są dość ambiwalentne. Tylko poidła brakowało. Wyświetl pełny artykuł
  10. Witbier może nastręczać troszkę problemów przy zacieraniu i filtracji, raczej nie polecam tego piwa na pierwszą warkę, ale już na drugą, dlaczego nie? Zacieranie Ponad 50% udział surowców niesłodowanych może nastręczać pewnych trudności podczas zacierania i filtracji. Surową pszenicę dobrze jest przed zacieraniem skleikować. Kleikowanie ma na celu pęcznienie i […] Wyświetl pełny artykuł
  11. Bazowe surowce do warzenia tradycyjnego witbiera nie pozostawiają piwowarowi dużej swobody, ale zawsze można poeksperymentować z przyprawami, chmielem, czy też wypróbować różne szczepy drożdży. Woda Do produkcji witbiera najlepiej nadaje się woda miękka. Zasyp Podstawę zasypu stanowi niesłodowana pszenica i słód pilzneński. Zwykle w proporcjach zbliżonych do 50/50. Częstym dodatkiem […] Wyświetl pełny artykuł
  12. Na drugie urodziny warszawskiej Chmielarni przygotowane zostały nie lada specjały od jednego z bardziej renomowanych piwowarów domowych w Polsce czyli Czesława Dziełaka. Razem z Kubą spróbowaliśmy trzech sour ejli: Lichtenheiner (9,6° Blg, 4,5% alk.) Flanders (13° Blg, 6% alk.) oraz półtoraroczny Lambic (13,4° Blg, 6,5% alk.). „Sour is the new hoppy” obejrzyjcie zatem jak Czesław się sprawdza w tej awangardowej stylistyce! Wyświetl pełny artykuł
  13. Jakiś czas temu brałem udział w projekcie Inne Grodziskie organizowanym przez pomorskich piwowarów domowych zrzeszonych wokół Pomorskiego Oddziału PSPD. W projekcie brało udział ośmiu piwowarów, z których każdy miał za zadanie przygotować swoją wariację na temat piwa grodziskiego. Przy układaniu receptury panowała kompletna dowolność, jedynym wymogiem był ekstrakt na poziomie 7,7-8%, oraz minimum 50% zasyp... Read More The post Święto Piwa Grodziskiego – podsumowanie projektu Inne Grodziskie appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  14. Właśnie rozpoczyna się kalendarzowe lato, więc warto pomyśleć o jakimś letnim piwie… Witbier, Bierè Blanche, Piwo Białe jak dla mnie to idealny trunek na letnie upały. Orzeźwiający jak chyba żadne inne piwo, o pięknym cytrusowym zapachu, mętne z czapą gęstej, białej piany. W smaku owocowe z lekką kwaśną nutą. Dla […] Wyświetl pełny artykuł
  15. Uwierzycie, że to była pierwsza impreza urodzinowa prekursorów polskiego craftu czyli Artezana? Wygląda to tak, jakby dopiero po trzech latach chłopaki poczuli, że robota została wykonana i w końcu jest czas by poświętować. Może i słusznie, bo ogrom wykonanej pracy włożonej w ten projekt budzi szacunek. Zaczęło się od samodzielnie zaprojektowanego i wykonanego browaru z instalacją będącą miksem sprzętu pozyskanego z przemysłu spożywczo-fermentacyjnego. Już po roku okazało się, że zapotrzebowanie na piwo jest tak duże, że trzeba wymieniać warzelnię na większą, a wkrótce, że trzeba postawić kompletnie nowy browar. W przeciągu trzech lat Jacek Materski, Darek Doroszkiewicz i Piotr Wypych dokonali skoku z piwowarstwa domowego na rzemieślnicze i to w dwóch odmianach – garażowego w Natolinie i wzorcowego wręcz w Błoniu. Imponujące. Z okazji urodzin wyprawiona została jubileuszowa imprezka w niedawno otwartym Jabeerwocky, a prócz ekipy Artezana specjalnymi gośćmi byli rzemieślnicy z włoskiego Birrificio Lambrate. Kilka godzin wcześniej w Błoniu uwarzone zostało kooperacyjne piwo, które umieścić można w rejonach smoked hoppy brown ale. Jako że świętowaliśmy urodziny Artezana pozwólcie, że w krótkim opisie skupię się na piwach artezanowych. Pierwsza uwaga jest taka, że nie pojawiła się żadna nowość i przyszło nam pić piwa które znamy. Znaczy zadziałać ma zasada reminiscencji. Ok, sprawdźmy. Fafika miałem okazję pić już miesiąc temu w browarze i już na początku trzeba stwierdzić, że to piwo rewelacyjnie znosi próbę czasu. Lekka wędzoność i rewelacyjna ożywcza cytrusowość w tle określają niebywale pijalny charakter tego piwa. Zdecydowanie wybór wieczoru i zapewne dzięki temu piwu o 3 rano byłem właściwie trzeźwy Potem przyszła pora na Pacyfika. Świetny aromat owoców tropikalnych i średnio intensywna goryczka w pierwszych łykach. Jak za starych dobrych czasów chciałoby się rzec, gdyby nie odkładająca się na języku i zalegająca goryczka. Piotrek mówił, że to kwestia miejscowej wody wpływającej na charakter goryczki i temat jest do dopracowania. Mając rewelacyjnego Fafika już nie chciało mi się eksperymentować i w kwestii kolejnego piwa przeszedłem do najcięższego dostępnego kalibru czyli Stara Cysterny. Trzeba przyznać, że dwa miesiące leżakowania w beczce zrobiły mu bardzo dobrze i dopiero teraz jest to wyjątkowe piwo. Tym razem wanilia nie jest akcentem dominującym lecz współwystępuje z urzekającym aromatem i smakiem czekolady. Pełne, gładkie, leciutko słodkie z pozostającym na języku przyjemnym akcentem wanilii. Rewelacja. Cóż, pozostaje życzyć Artezanom kontynuowania dobrej passy, a o tym że nie odpuszczają niech świadczy fakt, że już kolejne tanki zmierzają do Błonia…Wszystkiego najpiwniejszego! W bonusie krótkie urodzinowe przemowy Wyświetl pełny artykuł
  16. 79 – taka liczba wypadła nam w maju. Miesiąc temu pisałem o przewidywanym osłabieniu natężenia piwnych premier, których poziom przekroczył wtedy setkę. No dobra, premier jest mniej ale to cały czas 2,5 nowego piwa dziennie! Także zabawa trwa dalej a jest tym przyjemniejsza, że na rynku ciągle pojawiają się nowe browary. Wydarzeniem maja niewątpliwie była reaktywacja historycznego, legendarnego wręcz browaru w Grodzisku Wielkopolskim. Tak jest, to właśnie z tego browaru pochodzi nasz jedyny polski styl piwa czyli Grodziskie. Dodatkowo wystartowały Probus (Oława) oraz Stara Szkoła (Osmola k. Siemiatycz). Dobrze, że biała plama w północno-wschodniej Polsce powoli się wypełnia, choć fakt że browary zajmują opuszczone szkolne budynki powinien dawać do myślenia. A Debiutem Miesiąca w maju zostało: Grodzisk Wielkopolski – Piwo z Grodziska Piwo w stylu Grodziskie, 7,7° Blg, 3,1% alk. Kontrowersyjnie? No chyba nie. Sam fakt reaktywacji grodziskiego browaru zasługuje już na miano wydarzenia miesiąca. Wiedząc od dawna o tym, że za tym projektem stoją inwestorzy zaangażowani w miłosławski Browar Fortuna, miałem poważne obawy co do profilu tego piwa. Już w wywiadach prasowych przyznawano, że oryginalna receptura może zostać „dostosowana do potrzeb rynku”. Nie wróżyło to dobrze. Tymczasem otrzymaliśmy piwo z klasą, w dodatku dostępne właściwie w całej Polsce w umiarkowanej cenie. Już pierwsze spojrzenie wywiera pozytywne wrażenie – etykieta nawiązuje do oryginału, choć ze względów prawnych mamy tu trochę zmodyfikowaną nazwę. Dedykowane szkło zgodne z historycznym fasonem tylko wzmaga apetyt. Po nalaniu można mieć zastrzeżenia wyłącznie to zbyt jasnej, słomkowej barwy. Bo i potężna, wręcz jak z ubitych białek piana, a także klarowność oraz unoszące się w górę bąbelki prezentują się wspaniale. W aromacie wyrazista wędzonka – tu nie ma żadnych wątpliwości co do stylu. Smak natomiast już nie tak mocno zdominowany przez wędzoność jak to bywa w przypadku niektórych współczesnych interpretacji. I dobrze. Piwo charakteryzuje się optymalną jak na ten ekstrakt pełnią smaku i świetną rześkością. Nasycenie dość wysokie, choć w oryginale ponoć było jeszcze większe. Na obecną chwilę piwo warzone jest w Grodzisku ale butelkowane w Miłosławiu w Browarze Fortuna. Oby jak najszybciej cały proces realizowany był w Grodzisku! Popremierowa ocena piwa tutaj Wśród wyróżnionych piw znowu mamy imponujący rozstrzał stylistyk: kolejny (zresztą bardzo dobry) Grodzisz, sesyjna Black IPA, imperialny wędzony stout, silna reprezentacja american wheat, american coffee milk stout z fantastycznym akcentem wanilii, w końcu barrel aged sour extra stout. Nie ma nudy! Bednary – American Wheat #1 Ocena piwa Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy – Piotrek z Bagien A la Grodziskie Ocena piwa Piwne Podziemie – Akka Dakka Blakka Ocena piwa Piwne Podziemie – Coffeelicious Vanilla Ocena piwa Pracownia Piwa – 300! Ocena piwa Szpunt (Koreb) – American Wheat Ocena piwa Widawa – Black Kiss Ocena piwa Widawa – Grand Prix Rauchbier Ocena piwa Przypuszczać należy, że czerwiec będzie zbliżony intensywnością do maja. Imprezy które odbywają się tego miesiąca należą raczej do lokalnych niż ogólnopolskich i nie generują większej ilości premier. Cóż, czerwiec to był czas Festiwalu Birofilia, który po sześciu latach zakończył istnienie w swej dotychczasowej formie. To jedno ze świadectw radykalnej zmiany jaka dokonała się na piwnym rynku… Pozostałe premiery maja 2015: Artezan – Session IPA Bazyliszek – Koko Bongo Beer City (Wąsosz) – Krak II, Bazyl Bednary – Igraszki Palczatki, APA potion #1 Birbant (Zarzecze) – 10 Hop Birbant (Witnica) – Dark Citra IPA Brodacz (Stary Browar Kościerzyna) – Primavera Brofaktura – Gniewosz Siedlecki, Marcowe Brovarnia – Brovarnia Jasne Browar Stu Mostów – WRCLW Dunkelweizen Chmielogród (Witnica) – Big Cyc, Garbaty Niziołek Doctor Brew (Bartek) – Polaris IPA Dziedzice – Auro AIPA Fabryka Piwa (Marysia Szczyrzyc) – Bok Bok Grodzisk Wielkopolski – Bernardyńskie, Piwo Naturalne o smaku czerwonej porzeczki, Piwo Naturalne o smaku kwiatu czarnego bzu Hajer (Reden Świętochłowice) – Rajza Do Kalifornii Hulaj Dusza (Tarczyn) – Urwis Inne Beczki (U Koníčka) – Pomarańczowy Radler Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy – Piotrek z Bagien AIPA Kormoran – Rosanke Kraftwerk (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Reversal, Kalashnikov, Zmora Kraftwerk (Wąsosz) – Oberschlesien, Thompson Księży Młyn – Porter Wędzony Lubrow – Kolender z Miętoliną Mazowieckie Zakłady Przemysłu Fermentacyjnego (Krajan) – Kotłownia Pałacyk Łąkomin – Samotny wilk, Rudy ryś, Kolonialny ryś Perun (Wąsosz) – Sacrum Pinta (Browar Na Jurze) – Ruchy, Orkisz, ruchy! Pinta/Braserie du Pays Flamand (Browar Na Jurze) – Król Lata Pinta/O’Hara (O’Hara’s Brewing Company) – Lublin to Dublin Robust Milk Stout Piwne Podziemie – Hopface Killah with Ghost Peppers Piwoteka (Księży Młyn) – Mawashi Geri, Zacny Zalcman Piwoteka (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Lili Fontelli Pracownia Piwa – Krakowski Spleen Probus – Pils, Lager, Pszeniczne, Żytni Stout, Amber Ale Reden Chorzów – Lot Hopsmiczny, Pszenicarium Słociak – Witaj Wiosno, Dark Angel Słodowy Dwór – Czerwone Bagno Spirifer (Witnica) – Giro Spiż – AIPA Stara Komenda – AIPA Stara Szkoła – Pierwszy Dzwonek Stary Browar Kościerzyna – 727 Trzech Kumpli (Trzy Korony Nowy Sącz) – Piece of Cake, Otwarcie Sezonu Twigg – White Dwarf Wąsosz – Prince Widawa – Hot Hoppy Lips Wilk (b.d) – Pils Wrężel (Zarzecze) – Wheat India Pale Ale Wyszak – Schwarzbier Czekoladowy Zarzecze – Zarzecki Pils Wyświetl pełny artykuł
  17. 20 czerwca będziemy po raz pierwszy obchodzić Święto Piwa Grodziskiego, którego pomysłodawcą jest Jacek „Jacer” Domagalski, piwowar Browaru Nepomucen. Inicjatywa bardzo mi przypadła do gustu, bo przecież początek lata to także początek sezonu na piwa najlżejszego kalibru. W upały nie mam zwykle ochoty na piwa mocne i intensywne w smaku, które do tego potrafią szybko […] Post Na upały – Grodziskie! pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  18. Do Starego Browaru Rzeszowskiego wybierałem się od dłuższego czasu. To jeden z ostatnich browarów powstałych w epoce przed nowofalowym boomem w 2013 roku. Potem wielość nowych browarów i kolejnych piwnych inicjatyw odsunęła na dalszy plan wizytę w Rzeszowie. Jednak fakt, że mój ojciec zdążył być w tym browarze przede mną, podziałał mi na ambicję. W końcu nadarzyła się okazja do odwiedzin – w Rzeszowie zorganizowany został pierwszy piwny festiwal czyli Craft Beerweek. Pierwsze kroki po przyjeździe skierowałem więc na rynek, gdzie usytowany jest browar. Lokalizacja na pewno jest reprezentacyjna – XIX wieczne kamieniczki, ratusz, zadaszona studnia i pomnik Kościuszki – wszystko jest w zasięgu wzroku. Browar to inicjatywa nieodległego Hotelu Bristol Tradition & Luxury. Piwowarski sprzęt wyprodukowany został przez firmę Andrzeja Gałasiewicza. To był trzeci po toruńskim Janie Olbrachcie i raciborskim Browarze Rynek browar, gdzie użyto takiej instalacji. Ale wiadomo, że sprzęt piwa nie warzy i bez dobrego piwowara nie ma co liczyć na dobry efekt. W Rzeszowie wybór padł na dobrze znanego w środowisku piwowarów domowych Jacka Michnę oraz Aleksandra Helmana. Panowie nie ograniczyli się wyłącznie do standardowych gatunków ale wprowadzili wiele nowofalowych piw górnej fermentacji. Faktem jednak jest, że przyzwyczajenia w kwestii serwowania piwa są rodem z niemiecko-biesiadnej kultury spożycia. Mamy zatem pojemności litr oraz 400 ml. Owszem, jest deska piwa gdzie pojemności szkła to 250 ml, ale niestety nie można swobodnie dobierać do niej piw. Obejmuje ona standard czyli jasne, ciemne, pszeniczne oraz rotacyjne specjalne. Jak zatem wypadły piwa z deski? Pils okazał się całkiem rześki, z wyczuwalną lekką goryczką i delikatnym kwaskiem w posmaku. Generalnie pozytywnie. Kolejnym było Pszeniczne które trochę przerażało swą dużą mętnością. W aromacie specyficzny dla suchych drożdży motyw mokrego kartonu ale był też banan, goździk i trochę cytrynowego kwasku. W smaku jednak dość płaskie, z „tekturowym” charakterem nadawanym przez suche drożdże. Kolejne piwo też szału nie zrobiło – Pale Ale okazało się nisko nasycone, ciasteczkowo-biszkoptowo-melanoidynowe z suchym, wytrawnym posmakiem. W końcu Ciemne – tu aromat czekolady i palonych słodów zapowiadał udaną degustację. Nie myliłem się – pełny smak o gładkiej, łagodnej teksturze. Wyczuwalne były tu specyficzne karmelowe motywy charakterystyczne dla koźlaków warzonych na instalacjach Gałasiewicza i wcześniej w Bierhalle. Pils i Ciemne okazały się zatem całkiem niezłe, Pszenica i Pale Ale – niekoniecznie. Jednak najbardziej nastawiłem się na degustację piw specjalnych przygotowanych na Craft Beerweek i ten materiał zrealizowany z udziałem piwowarów Starego Browaru Rzeszowskiego możecie obejrzeć Czy zatem Stary Browar Rzeszowski zasługuje na uwagę? Na plus przemawia dość szeroki wybór – mamy tu i lagery jak i nowofalowe style. Na minus konserwatywne pojemności i serwowanie każdego piwa wyłącznie w kuflach. Ale zawitać tu choćby na jedno piwo na pewno warto, przynajmniej póki nie otworzy się w Rzeszowie jakiś wielokran Stary Browar Rzeszowski, Rzeszów, Rynek 20-23 http://browar-rzeszow.pl W bonusie wideo nakręcone na Craft Beerweek Rzeszów Wyświetl pełny artykuł
  19. Przedstawiam krótką relację z odbywającego się przed kilkudziesięcioma dniami Beer Friends Festival w Poznaniu. Krótką, bo choć nie jest to impreza, o której można by się specjalnie rozpisywać, to z pewnością wyróżnia się na tyle, żeby chociaż o niej wspomnieć. Idea i miejsce Cała idea festiwalu polegała na skupieniu w jednym miejscu dobrego piwa oraz... Czytaj dalej Artykuł Beer Friends Festival 2015 pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. Wyświetl pełny artykuł
  20. a wszystko sprowadza się do „spożyć przed” Stone Brewing wychodząc z założenia, że mocno chmielone piwa we wszystkich możliwych wariantach, ogólnie zwanych India Pale Ale, należy spożywać jak najszybciej stworzyli serię Enjoy By. Istotą tej serii jest dokładnie taki sam mechanizm jak w naszej swojskiej dacie przydatności – po terminie podanym na (w tym wypadku namalowanej na) butelce piwo nie miało prawa znaleźć się na żadnej półce w żadnym sklepie. Oczywiście zostało to fantastycznie ograne pod kątem social media i internetu, dość powiedzieć że na stronie znajduje się licznik odliczający ilość czasu pozostałego do spożycia aktualnej edycji oraz za ile zostaną zabutelkowane kolejne. Plus oczywiście live feed tworzony przez wielbicieli Stone z informacjami gdzie już trafiły butelki i komu udało się szczęśliwie kupić. Ma to sens zważywszy na fakt, że mocno chmielone piwa rzeczywiście najlepsze są im bliżej daty butelkowania. Szkoci z BrewDoga, ponoć za osobistym przyzwoleniem i namaszczeniem Grega Kocha, stwierdzili że zrobią coś podobnego. Z właściwą sobie gracją i wdziękiem zmienili nazwę na Born to Die i ustawili termin przydatności na 45 dni. Jak im to wyszło? Brewdog Born to Die 04.07.2015 Piana: Drobno i średniopęcherzykowata, niewysoka. Śnieżnobiała. Dość szybko opada znacząc szkło. Barwa: Jasne złoto, absolutnie klarowne z „iskrą”. Do tej pory taki stopień klarowności widziałem tylko w piwach koncernowych, ot taka ciekawostka. Aromat: Jestem zaskoczony jak bardzo jest w porządku. Siła i moc amerykańskich odmian chmielu – wagony cytrusów, żywic i owoców tropikalnych. Na drugim planie gra wyraźna słodowość i estry owocowe. Zbalansowany, przemyślany i doskonale wykonany. Smak: Niskie wysycenie, czuć pewną pełnię jednak piwo jest zdecydowanie wytrawne. Pierwszy akord brzmi głównie nią, jest jednak wyczuwalna słodowa podbudowa. Do tego lekka kontra cierpkości i kwaskowatości. W drugim siła amerykańskiego chmielu, wszystkie akcenty aromatyczne są i tutaj doskonale wyczuwalne. Smakowo poszły jednak bardziej w stronę skórkę grejpfruta i żywice. Finisz wytrawny, o silnej acz przyjemnej goryczce, z delikatnie wyczuwalnym alkoholem. Pierwsze piwo z BrewDoga o którym mogę powiedzieć, że z autentyczną przyjemnością bym je powtórzył. Rzut na Enjoy By, które również miałem okazję próbować, wg mnie jak najbardziej udany. Warto kupić i wypić póki świeże. Wyświetl pełny artykuł
  21. Podczas premiery pierwszego piwa Browaru Spółdzielczego z Pucka – Dwa Półsztyki, która odbyła się w sopockim pubie Dwie Zmiany, miałem okazję spotkać się z twórcami tego bardzo nietypowego browaru. Okazję wykorzystałem do przeprowadzenia długiej, ale bardzo ciekawej rozmowy na temat idei, pomysłów, planów na przyszłość, nowych piwach, oraz o firmowym multitapie. The post Premiera Browaru Spółdzielczego z Pucka i Dwa Półsztyki appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  22. Pełna lista dotychczas zrecenzowanych cydrów. Podział ze względu na kraje i wytrawność. * – cydr niedostępny w polskiej dystrybucji Kraje: Estonia: Premium Dry Apple Cider, Kiss półsłodki Hiszpania i Kraj Basków: Sidra natural Bereziartua wytrawny Gure Sagardoa, Zapiain wytrawny Irlandia: Original Irish Cider, Magners (Bulmers) półwytrawny Francja: Cidre Bouche de Bretagne doux słodki Breton Cider, Kerisac, Marks&Spencer […] Wyświetl pełny artykuł
  23. „cztery warianty dla mas” Pogoda przez ostatnie kilka dni zdecydowanie bardziej pasuje do piw lekkich, zamiast potężnych, ekstraktywnych potworów. Doskonale się więc składa, że podczas Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa pojawiły się kolejne przykłady tak promowanego ostatnimi czasy Grodzisza. Następnie zaś zajęły stałe miejsce na półkach w Żabkach i Fresh Marketach. Stali czytelnicy zapewne kojarzą, że parę lat temu nie byłem zbytnio przekonany do sensu wprowadzania tego gatunku do szerokiej sprzedaży. Byłem jednak w błędzie, na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że bazowałem na pierwszych, dość kulawych próbach przywrócenia stylu do życia. Minęło parę lat, a różnica jakościowa jest niesamowita. Jak wygląda to w przypadku piw z, docelowo, Grodziska Wielkopolskiego? Piwo z Grodziska Piana: Przebujna. Nie mogę nalać spokojnie piwa do szkła, w połowie butelki chce uciec mimo schłodzenia, czystego szkła i ostrożności. Czyli trochę jak oryginał w ostatnich latach produkcji. Śnieżnobiała, dość szybko opada, ale zostawia piękną koronkę. Barwa: Bardzo jasna słomka, opalizujące. Aromat: Na pewno mniej intensywny od rzemieślniczych alternatyw. Przywodzi jednak na myśl pierwsze grodziskie które miałem okazję pić ponad dekadę temu, dzięki uprzejmości piwowara domowego Mateusza Pająka. Gra wędzonka, lekka słodowość, trochę nut drożdżowych. Niektóre butelki trafiały się z delikatnym aldehydem octowym, w tej którą aktualnie oceniam go nie ma. Zapach jest delikatny, ułożony, ani nic nie urywa ani nie zniechęca. Przy szerokiej dystrybucji i oparciu się na tym konkretnym produkcie jest to zaleta. Smak: Mocno wysycone, musując wręcz jak szampan, szczypie w język i wzdyma policzki. Pierwszy akord dość wodnisty, kwaskowaty od dwutlenku węgla, majaczy lekka słodowość. W drugim zaczynają grać nuty wędzone, pszenne, lekkie owocowe estry. Finisz o delikatnej, ale zaznaczonej goryczce przyjemnie wieńczy piwo. Spotkałem się z różnymi opiniami dotyczącymi tego piwa. Łącznie z tym, że nie ma wiele wspólnego z oryginałem. Zapewne tak jest. Nie ma też wiele wspólnego z rzemieślniczymi egzemplarzami. Subiektywnie przykładowo Grodziskie z browaru Nepomucen jest znacznie bardziej „grodziskie” w moim wyobrażeniu tego stylu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to bardzo przyzwoite piwo, które powinno pasować zarówno zorientowanym w tematyce jak i przypadkowym spijaczom. Przy szerokiej dostępności na pewno będę je zabierał ze sobą w plener czy na imprezy. Przy okazji – od czasu spisania recenzji zdążyłem wypić jeszcze kilka butelek. Część rzeczywiście trafia się lekko metaliczna. Bernardyńskie Piana: Nikła, ciężko wywołać i szybko opada. Bardzo słabo znaczy szkło. Barwa: Ciemniejsze niż wersja podstawowa – jest również mocniej opalizujące. Aromat: Obok Grodziskiego stało i tyle można na ten temat powiedzieć. Zgodnie z prawdą zresztą. Bardzo nikły zapach wędzonki, dominuje landrynkowość, mydlaność i estry owocowe. Nie zachęca. Co ciekawe, przewija się zapachu jakaś belgijskość typowa dla blonda, zwłaszcza po ogrzaniu. Smak: Znacznie mniej wysycone. Pierwszy akord słodki, ulepkowaty, bardzo delikatnie kwaskowaty. W drugim pojawia się przewijająca w aromacie „Belgia”, grają nuty pieprzne, fenolowe, przyprawkowe. Do tego mnóstwo estrów owocowych i kontynuacja początkowej słodyczy. Finisz z głównie alkoholową goryczką, rozpuszczalnikowy. Ciekawe czy uderzenie w tony belgijskie jest tutaj celowe, czy wyszło niejako przy okazji. Natomiast w aktualnym wydaniu lepiej zainwestować w podstawową wersję. Piwo Naturalne o smaku kwiatu czarnego bzu Piana: Bardzo niska, błyskawicznie opada zostawiając wspomnienie w postaci grubych pęcherzy. Barwa: Słomkowa, opalizujące. Pasuje do koloru etykiety. Aromat: Cytrynowy radler z czarnym bzem. Wędzonka jest tylko sugestią gdzieś w tle na piątym planie. Pojawia się natomiast selerowa nuta. Smak: Okropnie słodkie i ulepkowate. Pierwszy akord o niskim wysyceniu z paskudną, zalepiającą słodyczą. Drugi jak można się spodziewać kontynuuje ten wątek, pojawiają się dodatkowo nuty owocowe i kwiatowe, cytryna i bez. Finisz dokładnie taki sam jak poprzednie akordy. Słodycz jest wręcz gryząca. Dodatkowo pojawia się nuta sztucznego czarnego bzu. Okropieństwo, nie wypiłem więcej niż musiałem by ocenić. Nie zmienia to fakt, że browar pewnie wie co robi. Sam byłem świadkiem na Festiwalu kupowania przez uczestników tylko tej wersji i jej mocnego chwalenia. Odpowiednia grupa docelowa i wszystko się sprzeda. Piwo naturalne o smaku czerwonej porzeczki Piana: Podobna do poprzedniej wersji, trochę trwalsza i delikatnie oblepia szkło. Aromat: Porzeczkowa oranżadka. Tym razem już nawet wspomnienie nie zostało po wędzonce. Sponsorowane przez Herbapol i ich słabe syropy. Smak: Wydaje się odrobinę mniej słodkie. W złej kolejności spróbowałem, w porównaniu do poprzedniego wydaje się nawet pijalne. Pierwszy akord słodki, lekko kwaskowaty. W drugim pojawiają się czerwone owoce, lekka porzeczka, kontynuacja słodyczy i lekkiego kwasku. Finisz ulepkowaty, ale nawet o jakiejś minimalnej goryczce. Smakuje jak pierwszy lepszy radler. Nic szczególnego, strata słodu wędzonego. Reasumując, zdecydowanie warto spróbować wersję „sauté”, resztę można spokojnie pominąć. Osobiście będę wracał do tego piwa, zwłaszcza przy jego szerokiej dostępności. Wyświetl pełny artykuł
  24. Degustacja piwa grodziskiego Sophia z browaru Olimp, uwarzonego przy współpracy z browarem domowym Absztyfikant w browarze w Wąsoszu. The post Sophia – Browar Olimp & Browar Absztyfikant appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  25. Gdy mowa jest o piwnej rewolucji często pada stwierdzenie, że to fakt obserwowalny co najwyżej w dużych miastach. Są tam wielokrany, są i piwne festiwale. Jednak poza nimi sytuacja wygląda inaczej. Owszem, w mniejszych miejscowościach można w sklepach czasem znaleźć coś ciekawego ale pod względem lokali z dobrym lanym piwem jest kiepsko. Wydaje się więc, że organizacja festiwalu z piwami rzemieślniczymi w mniejszym mieście ma sens. Kolejną edycję Craft Beerweek postanowiono więc zorganizować w Rzeszowie. Dokładniej rzecz ujmując, to część ekipy tak postanowiła bo pozostali zostają w Krakowie, gdzie będą organizować Beerweek Festival oraz cykl BeerWeekendów. Pozostali słusznie jednak postanowili wyjść z inicjatywą „w teren” i za cel obrali właśnie Rzeszów. Potencjał jest – mieszkańców prawie 190 tys. a do wyboru mają browar restauracyjny oraz dwa lokale w których liczba polskich piw rzemieślniczych na kranie nie przekracza liczby trzech. Także dość skromnie. Oprócz nowego podejścia co do wyboru miasta, nowością jest też lokalizacja festiwalu. Czy centrum handlowe to na pewno dobre miejsce dla rzemieślników? Zgrzytało mi to połączenie ale po dotarciu na miejsce okazało się, że nie jest źle. Po pierwsze – festiwal nie odbywał się na zamkniętej przestrzeni a na obszernym patio centrum handlowego Millennium Hall. Paradoksalnie, hipotetyczna lokalizacja w klimatyzowanym centrum nie wydawała się aż tak tragiczną sprawą w kontekście temperatury oscylującej wokół 30° C. Na szczęście wszystkie stoiska z piwem ulokowane były w zbawczym cieniu, a na patio wiał przyjemny wiaterek. Nie da się jednak ukryć, że upalna pogoda nie sprzyja zbytnio dłuższemu piwkowaniu. Frekwencja w ciągu dnia była zatem umiarkowana i dopiero po zmroku teren wypełnił się ludźmi. Późny wieczór z temperaturą ok. 25° C to rzecz w Polsce ciągle dość rzadka, tak jak i widok tłumów popijających craftowe piwo na terenie centrum handlowego. Klimat, trzeba przyznać, wyjątkowy. Porządny festiwal nie może obejść się bez wykładów i prelekcji. Pod tym względem również było nieszablonowo bo przyszło nam przeprowadzić wykłady w salce konferencyjnej pobliskiego hotelu Hilton. To się nazywa nowa jakość. Pewnie że fajniej byłoby zrobić prezentację na festiwalowej scenie ale po kwadransie w pełnym słońcu z prelegenta pewnie nie byłoby już co zbierać. No dobrze, ale festiwal to też i piwo więc warto poświęcić trochę miejsca na ogólne wrażenia odnośnie rzeczy które spróbowałem. Na początek Król Lata od Pinty i Braserie du Pays Flamand. Piłem już to piwo ale po raz pierwszy dane mi było je spróbować jako pierwsze. Tym razem we znaki daje się całkiem wyrazista, nietypowa dla witków goryczka no ale przecież to Hoppy Oatmeal Witbier. Treściwe, nawet trochę zbyt bardzo na trzydziestostopniowy upał. Następne poszło Grodziskie od Dukli. W aromacie po równo wędzonki i siarki, w smaku średnio intensywna wędzoność i znów całkiem spore odczucie treści. Kolejne piwo zdobyło moje szczególne uznanie i wracałem do niego kilka razy przez resztę wieczoru. Otóż SummeR z Wrężla okazał się świetnie orzeźwiającym, delikatnie kwaskowym i goryczkowym piwem o przyjemnym czystym aromacie amerykańskich odmian chmielu. Coś jakby Wheat APA. Jak dotąd zdecydowanie najlepsze ich piwo! Skoro przy połączeniu pszenicy i nowofalowych odmian chmielu jesteśmy to jeszcze były dwa piwa w tym klimacie. Festiwalowe American Wheat uwarzone w Zodiaku przez kontraktową Revoltę oraz White Dwarf z Twigga. To pierwsze okazało się dość płaskie w smaku nie posiadając odpowiedniej dla tego typu piw rześkości. Twiggowa amerykańska pszenica była lepsza, z nieźle zaznaczonym cytrusem, choć kartonowe motywy w smaku były tu też obecne. Ważne jednak, że Twigg chyba już na dobre wyszedł na prostą. Ostatnim ocenianym piwem tego wieczoru było Profanum z Peruna. Nominalnie Black IPA, charakteryzowało się wspaniałą pianą, lekką tylko goryczką oraz zdecydowanie dominującym w aromacie i smaku charakterem palonych słodów. Ta paloność była tak wyrazista, że postanowiłem zerżnąć to piwo z bliźniaczym Sacrum i to połączenie jak najbardziej zagrało. Kolejny dzień zaczął się jeszcze bardziej upalnie, Grodziskie był więc optymalnym wyborem na początek. Wybór miał paść na Olbrachtowego Piotrka z Bagien ale problemy z instalacją zdecydowanie opóźniły jego podłączenie. Zatem na początek spróbowałem wariację na temat stylu w wykonaniu Piwnego Podziemia. Grodzilla Dudette to jedenastobalingowa wersja stylu w dwóch odmianach. Jedna nowozelandzko-amerykańska chmielona nelson/mosaic a druga australijska chmielona summer/galaxy. Niestety nie wiedziałem o tym zróżnicowaniu i nie podpytałem o próbowaną wersję. Piwo było dość ciemne o przyjemnym, lekko wędzonym, podszytym cytrusowym akcentem aromacie. W smaku wędzonka była właściwie śladowa, co gorsze piwo miało lekką słodycz, nijak nie pasującą ani do stylu ani do okoliczności przyrody. Gdy w końcu spróbowałem Piotrka z Bagien z piotrkowskiego Olbrachta utwierdziłem się w przekonaniu że to jeden z lepszych Grodziskich na rynku. Optymalna, średnio intensywna wędzonka, przyjemna rześkość i lekkość smaku. Do ideału brakuje tylko wyższego nagazowania. Po Grodziskich przyszła pora na degustację domowych specjałów od Kentakiego ale o tym jest osobny materiał wideo. Kentaki zaimpregnował mnie na resztę imprezy 100% torfowym RISem, nic już więc nie było mi straszne. Jak chociażby przyniesiony przez Ziemka Fałata Niedobity z Pinty. Piwo leżakowane pół roku z dębowymi płatkami. W aromacie mamy mokre drewno, delikatną owocowość i pojawiającą się po chwili wanilię. W smaku rzeczona wanilia, owoce i kandyzowany cukier. Mimo że w posmaku suche i wytrawne to w odbiorze generalnie słodkie i ciężko pijalne. Potwierdziły się obawy co do alternatywnej nazwy tego piwa: Niedopity Szukając orzeźwienia sięgnąłem po Summer Ale z Doctor Brew i podobnie jak wrężelowski SummeR, to piwo było wręcz stworzone na tego typu słoneczną i długodystansową imprezę. Na koniec przyszedł czas na nowości Piwnego Podziemia. No-Mi Hopback Pale Ale nie było chmielone podczas gotowania, wyłącznie przed gotowaniem, na whirlpoolu oraz w hopbacku. Szczerze mówiąc nie odczułem tu jakiegoś wyjątkowego motywu, które wyróżniało by to piwo spośród zwykłych APA. No ale może już późno było i żeby poczuć coś wyjątkowego trzeba było spróbować takiego piwa jak Mustache Ryder z zestem z pomarańczy oraz papryczkami ghost chilli. Początkowo porządne ale niczym nie zaskakujące APA, dopiero po trzech łykach ujawniało swój przyjemny, lekko pikantny charakter. Podsumowując, wypiłem na imprezie sporo ciekawych piw a ich wybór nie pozostawiał odczucia niedosytu. Co do piw z miejscowego browaru restauracyjnego, to ich degustacja ukaże się wkrótce w materiale wideo. Craft Beerweek Rzeszów uważam za imprezę udaną, choć frekwencyjnie sytuacja najlepiej wyglądała pod wieczór. Cóż, aurę trudno przewidzieć i tak to już u nas jest że wiosną możemy mieć deszcz i temperaturę około 15° C (patrz WFDP) albo tak jak teraz dwa razy wyższą. W każdym razie trend jest jasny – piwne festiwale wkraczają do miast wojewódzkich! Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.