Nie rozumiem po prostu, po co mam zabijać formy przetrwalnikowe w butelkach, wyprażając je w wysokich temperaturach, kiedy te same formy rezydują sobie w brzeczce? Jeśli brzeczkę gotuję w 100 stopniach, to i w 100 stopniach wygrzewam butelki, wygrzew w wyższej temperaturze nic mi nie polepszy, bo to co przetrwa w butelce, przetrwa również w brzeczce.
Nie słyszałem nigdy, żeby ktoś np. chłodnicę wyprażał w w piekarniku w 180 stopniach, wszyscy zgodnie uważają, że wystarczy jak się trochę pogotuje z brzeczką. Wystarczy? Wystarczy.