Pozwolę sobie odnowić temat. Mam problem z moim Bock'iem. Opisze sprawę od początku. 25.03 brzeczke 17Blg zadałem gęstwą w 34/70. Fermentacja w 10°C przebiegała bardzo burzliwie. Po 14 dniach podniosłem temperaturę do 15 na przerwę diacetylową. Niestety po paru dniach złapała mnie mocna grypa i nie miałem jak kontrolować przebiegu dalszej fermentacji. Po kolejnych 10 dniach jak mi trochę przeszło postanowiłem zabutelkować te piwo bez cichej 3,5Blg. Tradycyjnie zatem przygotowałem syrop cukrowy. Wyliczyłem 130g cukru na 21l piwa, więc dosyć sporo. Piwo podczas zlewania do tanku rozlewczego było idealnie klarowne, więc zassałem trochę gęstwy. Dzisiaj t.j. Po 21 dniach od zabutelkowania piwo nie jest prawie wcale nagazowane. Nie tworzy się nawet drobny dywanik z piany. Po otwarciu butelki słychać delikatny "psssyk", w szklance wędrują jakieś bąbelki, ale bardzo ich mało. Co można zrobić żeby uratować to piwo? W smaku jest wyśmienite jak dla mnie.
Dodam tylko, że w butelkach osad drożdżowy jest bardzo znikomy. Nie zakrywa nawet całego dna, tylko tworzy takie drobne skupiska.