A propos otwartego fermentora, na spotkaniu w Wyłudkach pokazywałem gościom poplamiony sufit po tym, jak dzień wcześniej drożdże podniesione przez pianę (Wyeast 3787) zatkały rurkę fermentacyjną i ciśnienie wyrwało pokrywę fermentora, rozbryzgując przy okazji drożdże na całe pomieszczenie. Odkryty fermentor stał tak przez kilka godzin, dopóki nie wróciłem do domu. Dodam, że pomieszczenie to kotłownia, do najczystszych nie należy, a temperatury na początku lipca przekraczały 30 °C. Po miesiącu, na etapie butelkowania nie byłem w stanie wyłapać ani śladu zakażenia. Strasznie ciekaw jestem jak będzie dalej
Oczywiście nie zmienia to faktu, że fermentory trzymam zawsze zamknięte, używam rurki i nie mam zamiaru tego zmieniać.