Skocz do zawartości

korzen16

Members
  • Postów

    3 556
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    49

Treść opublikowana przez korzen16

  1. Ja nie ryzykował bym tak długo, dzień, dwa to tak, ale dłużej chyba nie. Natomiast myje butelki dużo wcześniej, do kratek i ostatnią (na górze) kratkę nakrywam folią lub kawałkiem sklejki, żeby się nie kurzyły. Przed samym butelkowaniem płuczę (ewentualnie płukam ) jednokrotnie, parę psiknięć do wnętrza pirosiarczanem i są gotowe do rozlewu. Na razie brak przykrych niespodzianek.
  2. Dzisiaj zmontowałem ponownie śrutownik. Na wałkach została zrobiona moletka - ciągnie ziarno aż miło, muszę jeszcze ustalić właściwą szczelinę pomiędzy wałkami. WARKA#8 Hefeweizen powędrowała dziś do piwniczki; ładnie się już nagazowała, ale w smaku jeszcze takie sobie, mam nadzieję, że za tydzień będzie przynajmniej tak dobra jak ostania.
  3. widzę jakąś białą kulę na niebie...............to chyba słońce!!!

  4. ja również - zacząłem od zacierania, więc nie pomogę
  5. Nie, dodajesz ile chcesz - najczęściej jest to 0,5-1,0 litra wody + wyliczona ilość środka do refermentacji (glukozy, sachrozy itp) Style piwa to tylko podpowiedź pomocna przy określaniu intensywności nagazowania, sam decydujesz o nasyceniu CO2, ja wolę piwa mocniej wysycone, ale to kwestia dla każdego indywidualna.
  6. 100g cukru = 105 g glukozy bezwodnej = 116 g glukozy krystalicznej=150g suchego ekstraktu=188g ekstraktu w syropie=118g miodu
  7. Odpowiedź na pytanie jak wyżej; Do ustalanie ilości cukru korzystam z kalkulatora, przy czym pamiętaj że temperatura piwa w kalkulatorze oznacza temperaturę rozlewanej cieczy, a nie temperaturę w jakiej będzie odbywała się refermentacja. refermv21.zip
  8. Jakoś nie mogę przyzwyczaić się to Twojego nowego Awatara; tamtemu tak dobrze z oczu patrzyło:)
  9. ułańskiej mieszkałem trochę w Krzyżacji , w której także panują lepsze niż u nas obyczaje na drogach, a co ciekawe tam naszym kierowco ich ułańska fantazja gdzieś zanika - może to wpływ innego klimatu?? Jak dla mnie to: dziecko+zapałki=alkohol+samochód=wariat za kierownicą
  10. Ja pasteryzuję tak jak nauczyła mnie babcia, u niej działało to przez dziesiątki lat, więc nie zastanawiam się nad modelem matematyczno- fizycznym wpływu pór roku na moment dociskowy nakrętki do słoja, ale stosuję skuteczną wiedzę praktyczną (a'propos babcia dożyła sędziwego wieku jedząc swoje przetworu) Babcia pasteryzowała na dwa sposoby: 1. długo - co tam miała wrzucała do słoja zakręcała nakrętkę pozostawiając odrobinę luzu, coby rozszerzające się podczas pasteryzacji powietrze miało gdzie ujść, gotowała w kotle ile cza , wyciągała, dokręcała nakrętkę i do spiżarni - tak czyniła z wekami, które wymagały gotowania (mówię o zawartości); 2. krótko - gotowała (doprowadzała do wrzenia i trzymała przez kilka minut) w garze to co miało trafić do słoja; w czasie bulbotnia zawartości gara przygotowywała słoiki i nakrętki (mycie sparzenie itp), następnie, wlewała do każdego słoja wrzątek. Jak już zalała wszystkie słoje brała je po kolei, wylewała z nich wrzątek, a w jego miejsce wlewała wrzącą zawartość gara zostawiając ok 1cm wolnej przestrzeni, porządnie zakręcała nakrętkę i koniecznie stawiała taki weck do góry nogami (czyli na nakrętce). Po wystudzeniu do spiżarni. Stosuję opcję "krótko" używając słoików, a ostatnio zielonych butelek - póki co nie trafiłem ani na kwacha, ani na kiełbasę
  11. Z albumu: Na Czarnym Szlaku

    Przekładnia 1:1, zobaczymy czy się sprawdzi, jeżeli nie trzeba będzie dorobić nowe koła zębate
  12. Z albumu: Na Czarnym Szlaku

    wałki poszły do radełkowania
  13. Z albumu: Na Czarnym Szlaku

    Kosz zasypowy ze sklejki - pojemność ok 4,5-5 litrów
  14. Z albumu: Na Czarnym Szlaku

    znalazł się stary stelaż, który posłuży do montażu śrutownika, a w przyszłości pewnie jakiegoś napędu
  15. nie polecam (z własnego doświadczenia - było jedynie 20km) tak samo jak promili podczas jazdy - sam nie wiem co gorsze
  16. Z albumu: Na Czarnym Szlaku

    parafrazując: "Ich bin ein Piwowar"
  17. Postępują tak jak trzeba: 1. Uwodnić w czystej wodzie 2. Pozwolić robić swoje Na opakowaniach suchych drożdży znajduję się informacja co, jaki i ile. Trzymanie się jej przynajmniej z grubsza pozwoli na uzyskanie oczekiwanych efektów, czyli przysłowiowego złocistego płynu z pianką. My jako naród mamy cechę: zrobię coś po swojemu - przecież jestem fachowcem od wszystkiego (a już w szczególności prawnikami i lekarzami) - wiem, bo czasami taż tak mam, ale czasami działanie zgodnie z instrukcją także może zakończyć się sukcesem. Więc uwodnij drożdże w czystej wodzie (przegotowanej i ostudzonej do temperatury podanej na saszetce), a potem dodaj do brzeczki i pozwól działać naturze, ona już wie co dalej.
  18. Rehydratacja w czystej wodzie jest lepsza dla drożdży, które zostały wysuszone, później prosto do brzeczki; na samym początku dzieliłem włos na czworo (1 saszetka na dwie warki) i faktycznie je namnażałem - coś a'la starter, ale uwadniałem je w czystej wodzie.
  19. Jak wyżej, ale od 9 warek; żadnych niespodzianek. Jak dla mnie 3x nie warto
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.