Witbier
Otwarcie: żadnych niespodzianek pomimo wysokiego wysycenia.
Aromat z butelki: Jedyny aromat to zapach gumy balonowej - normalnie Donald z Pewexu, jak ktoś pamięta
Piana: Bardzo obfita, średniopęcherzykowata, podtrzymywana przez CO2, po czasie robi się drobniejsza i redukuje o połowę, ale zostaje do końca, oblepia szkło
Aromat z pokala: Ponownie guma balonowa, po chwili do głosu dochodzi skórka pomarańczowa, kolendra i prawdopodobnie szałwia. Każde zamieszanie w pokalu i balonówka rządzi.
Smak: Dominująca goryczka ze skórki (dla mnie za duża i za bardzo zalegająca) czuć kolendrę i miętę lub szałwię (albo obie) - są one kontrą dla goryczki; pozostawiają świeżość na języku przyjemną, orzeźwiającą. Coś tam jeszcze jest, ale nie jestem w stanie określić co (coś przyprawowego). Nie czuć zupełnie chmieli i alkoholu, który tam jest - szybko dał o sobie znać.
Wysycenie: Bardzo wysokie myślę, że okolicach 2,8-3,0v/v - w pierwszych sekundach aż szczypało w język - mi pasuje
Ogólne wrażenia
1. Pierwszy raz poczułem balonówkę w piwie, bardzo przyjemny zapach, wywołujący wspomnienia z dzieciństwa, ale nie pasuje mi do piwa, nawet Witbiera.
2. Za mocna gryczka od skórek, którą czułem jeszcze długo po wypiciu. Za miętowymi napojami nie przepadam, ale tu mięta bardzo się przydała - złagodziła goryczkę
3. Trzeba uważać bo piwo momentalnie "weszło w głowę" może to przez pogodę, nie wiem - niewyczuwalny w aromacie i smaku alkohol szybko dał o sobie znać
Piwo nieźle pijalne (w lepszej aurze pewnie jeszcze lepiej), ale "dokucza" goryczka i balonówa, która przykrywa praktycznie wszystko
Dzięki za możliwość degustacji