dagome w komentarzach przy swoich wpisach w blogu wskazywał raczej na drożdże
Nie ma co się lizać po wujach - później wraca metryczka z konkursu "kiszona kapusta", a przecież pyszne było, wszystkim smakowało.
No i w końcu ktoś - jak ostrzegałem obdarowywanych to wszyscy później murem, że żadnego przegazowania nie było. No cóż - trzeba rozpocząć odgazowywanie tego, co jeszcze zostało. Swoją drogą ciekawa sprawa - ono jak postoi i się ogrzeje to tak pięknie pachnie. Aż teorię uknułem, bo wczoraj też wypity:
i przy przegazowanych, a nawet po prostu mocno nagazowanych, w zamyśle mocno aromatycznych piwach, ten cały ładunek zapachowy może iść się kochać z pierwszymi chmurami CO2. No ale do rzeczy:
Wywczas: po otwarciu zaciągam pierwszy dymek prosto z butelki i czuję jakieś owoce, ale jakie, jakie - próbuję dowąchać. Nic. Nalewam, kolor przyjemny, wysycenie mocne więc piany sporo, ale szybko się zredukowała. Dalej nic nie czuję. W smaku całkiem zdecydowana goryczka, która niestety męczyła mnie później na języku dość długo. No nic - sprzątam, co chwilę podchodzę do szklanki, majtam, niucham, próbuję - nic. W połowie siadłem do kompa, sprawdzam temat - mat pisze o kanalizie. Sprawdzam i jest na tyle nikła, że powiedziałbym że to autosugestia. Jak się dobrze ogrzało to wyszedł karmel - wychodzi na to, że to jedyne co jestem w stanie w piwie wyczuć Gdyby nie ta goryczka to by się je bardzo przyjemnie piło.
Stevie: jest truskawka! Co prawda nie taka ordynarna, ale światełko mi się zapaliło. Co do tego, że belma miałaby być mdła - sam owoc truskawki nie jest jakiś super zdecydowany, a w tym stylu chyba dobrze podchodzi - robiłem na Mandarinie, Pacifica też jakaś taka mdława (i to nie tylko w AW), tak więc może tak ma być. Piwo klarowne, piana po nalaniu (z)nikła, wspomnianą truskawkę udało mi się wyłowić jeszcze parę razy, goryczka też niska - ogólnie piwo do posiłku jak na zdjęciu scooby'ego w opisie Sunny Wheat