No to pierwsze hopstandowe koty za płoty. Wyszła rzeźba niesamowita. Robiłem APA. Na goryczkę poszła Iunga, do 35 IBU. 5 gr. FWH, reszta w 30 minucie. Na aromat i na zimno do dyspozycji miałem 50 gr. Citra, 50 gr. Mosaic, 20 gr. Simcoe, 20 gr. Amarillo. Podzieliłem wszystko na dwie równe dawki (25+25+10+10). Pierwsza do wiru poniżej 80°C, druga na zimno. Żadnych innych elementów chmielenia na zimno.
Tutaj zaczęła się zabawa. W trakcie chłodzenia żona u żony pojawiły się skurcze porodowe, przez co się zagapiłem i zjechałem z temperaturą do 64°C. W tej temperaturze zrobiłem wir i dodałem dawkę chmielu. Po skurczach zaczęła się reszta zabawy w rodzenie, więc na dalsze chłodzenie nie miałem czasu. W związku z tym, po ok. godzinie stania w domu, fermentor z chmielem poleciał na balkon. Do domu wróćiłem po ok. 12 godzinach. Zostać mogłem tylko chwilę, dalsze sprawy wzywały. W tym czasie napowietrzyłem blenderem brzeczkę z chmielem i zadałem pośpiesznie uwodnione drożdże. Nie było niestety czasu na sterylizację drugiego fermentora i odcedzenie chmielin. Musiało zostać tak, jak jest. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję, że cokolwiek do wypicia .
Pierwszy wniosek z tego typu chmielenia. Brzeczka ma rewelacyjny aromat, takiego jeszcze u siebie nie czułem. Smak też niczego sobie. Podejrzewam, że metoda wejdzie u mnie w kanon dla piw, które mają mieć aromat chmielowy.