Małe podsumowanie ostatnich poczynań. I dodatkowo moje przemyślenia i notatki, którę planuję uwzględnić przy kolejnych warkach.
American stout stoi już z chmielem jakiś czas i nie mam weny na jego butelkowanie. Trudno i trak prędzej czy później się wypije bez większych zachwytów. Życie.
Jeśli chodzi o APA i mój test drożdży, to niestety nie wyszło tak jak się spodziewałem. Po jakimś czasie w butelkach aromat chmielowy ustąpił miejsca kwasowi izowalerianowemu, który szczerze mówiąc powoduje, że piwo traci mocno na pijalności. No cóż fiołkami nie pachnie. Muszę poprawić przede wszystkim warunki przechowywania chmielu - z lodówki (z reguły ustawionej na 8°C) chmiel muszę zacząć trzymać w zamrażarce.
Porter bałtycki sobie stoi na lagerowaniu już 3 tygodnie. Jeszcze drugie tyle i do butelek.
Pozatym dorobiłem się drugiej lodówki, do której będę mógł podłączyć sterownik i tym samym zwiększyć moce produkcyjne i lepiej kontrolować temperaturę fermentacji.
Na koniec jeszcze raz powrócę do warki No. 10 czyli IIPA/DIPA Mocarza. Wczoraj otworzyłem ostatnią butelkę tego piwa. Przeraziła mnie trochę obrączka, jaka powstała przy powierzchni piwa w butelce. Na szczęście nie wypłynęło to zauważalnie na odbiór piwa. Zapach chmielowy może nie aż tak intensywny jak na początku, ale nadal obecny i to bardzo wyraźny - piwo po prostu pachniało słodko, jak sok z owoców (przypominam, że piwo miało 10 miesięcy). W smaku również nie stwierdziłem nic niepokojącego. Przede wszystkim chmielowo, z lekką słodową słodkością i dużym dupnięciem goryczki. Taki trochę dysonans w porównaniu do zapachu. A najlepszy ze wszystkiego był alkohol, który niczym wąż kąsał z nienacka. Uważam, że przez przypadek udało mi się uwarzyć najlepsze ze swoich piw mimo wszystko popełniając kilka błędów, a to z niewiedzy, a to po prostu z braku doświadczenia.
W tym roku chcę uwarzyć powtórkę, tylko wprowadzę parę zmian. Pierwszą z nich będzie zasyp. IMO piwo było trochę za ciemne, trochę mniej jaśniejszego karmelu, trochę więcej słodów podstawowych i odrobina cukru. Po drugie trochę pozmieniam chmielenie. Małe zmiany w użytych chmielach, ale porządek zostanie podobny, ale poprawię hop stand - podzielę chmiel, który poszedł na dwie tury jedna po wyłączeniu palnika, druga po spadku poniżej 80°C i trzymanie tak jakiś czas. Ostatnią zmianą będzie stabilniejsza fermentacja. Przy ostatniej próbie udało mi się przefermentować piwo za pomocą jednej paczki drożdży suchych (na szczęście nie było go 20l). Teraz postaram się użyć silnej gęstwy i fermentować w okolicach 16°C - biorąc pod uwagę zeszłorocznego Mocarza mniej więcej w takiej temperaturze otoczenia owe piwo fermentowało. W tym ma pomóc mi lodówka. Jeszcze refermentacja, do której planuję dodać świeżej gęstwy - Mocarz długi czas cierpiał na niedogazowanie.
Ogólnie muszę poprawić moje mocniej chmielone piwa. Nie do końca jestem z nich zadowaolony, a to zapach nie taki (nie mówię już o szybkim jego zanikaniu), a to chmieliny w butelkach powodujące gushing nie do opanowania, a to zła jakość goryczki. Wszystko zrzucam na złą jakość fermentacji i zbyt wysokie temperatury podczas chmielenia na zimno oraz jego za długi czas.