Problemem jest temperatura niedopasowana do szczepu drożdży i brak natlenienia.
P.S. nie ma takich drożdży jak US-04. Są S-04 i US-05. Trochę się różnią od siebie.
Wylałeś dobre drożdże. Trzeba było zamieszać i dodać do brzeczki.
Na natlenienie za późno. Możesz podnieść temperaturę i czekać.
Ostatnio z ciekawości zakupiłem pszeniczne z Gozdawy. Będę robił za jakieś 2 tygodnie i dam znać co do efektów.
Co do samej firmy to oferta faktycznie szeroka i coraz bardziej dostępna. Mam nadzieje, że będzie tak jak napisałeś i stanie się polskim Coopersem. Trzeba kibicować polskim produktom i wspierać rodzime firmy.
Przy podniesieniu temperatury piwa w butelkach szansa na granaty wzrasta. Ja tam bym zostawił tak jak jest i szybko wypił, a następnym razem poczytał o tym jak postępować z S-04. Podpowiem, że start w 22 st. C to nie najlepszy pomysł ze względu na to:
Tyle warek na karku i nadal nie wiesz, że jedna z nich jest do jasnego, druga do ciemnego a trzecia do bursztynowego? W wersji de lux była jeszcze czwarta do miodowego, ale cena zwalała z nóg.
Ogólnie to straty. Ale jak zaciągniesz trochę przy dekantacji to nic się nie stanie. W słodzie pszenicznym i tak jest więcej białek niż w jęczmiennym. Do piw czysto jęczmiennych niektórzy zalecają zaciągnąć trochę osadu białkowego.
Poczytaj post zasady. Ze swojej strony polecam zapiski piwowarów na naszym forum. W szczególności tych bardziej doświadczonych oraz te wpisy, które oprócz receptury, zawierają też opis gotowego piwa.
Co do skalowania to wszystko skalujesz wagowo. Jedynie drożdże możesz zostawić w takiej ilości jak na 20l.
Te 2 Blg to umowna wartość. Nie ma co się tym zbytnio przejmować. Po prostu trzeba znać swoje straty z chmielenia i odparowanie i uwzględnić to w ilości brzeczki po wysładzaniu.
Te 13Blg z zestawu to dla początkującego jest ciężkie do osiągnięcia - wydajność musiałaby być na poziomie 85%. U Ciebie jest to jakieś 74%, co jest dobrym wynikiem.
Wydajność można podnieść zacierając 90min w 67st. C, potem wygrzew w 76-78 st. C. Pewnie jakieś 0,5 -1 Blg podskoczy.
Ale u Ciebie jest zapewne wysładzanie do poprawy.
Krok 1 (opcjonalny) - zaizoluj dobrze fermentator z wężykiem
Krok 2 - nie czekaj 20 minut na ułożenie złoża. 5 min wystarczy.
Krok 3 - lej wodę powoli na talerzyk, ale tak aby nie odsłonić młóta. Odkręcaj powoli kranik - tempo wysładzania to ok 1l/min. Sprawdzaj czy woda nie kanalikuje przez złoże.
Krok 4 - wysładzaj do objętości docelowej + strata na odparowanie + strata z chmielenia. Pewnie tak z 23-24l w sumie powinieneś uzyskać
- 2,5 kg słód pale ale
- 0,5 kg słód monachijski
- 0,5 kg słód wiedeński
- 0,5 kg słód żytni
- 0,2 kg słód karmelowy 30
Zacieranie w 17 litrach wody:
- 64-62 stopnie godzina
- 72 stopnie 10 minut
- 76 stopni wygrzew 1 minuta
Filtracja i wysładzanie:
- 10 litrów wody 78 stopni
Otrzymałem 21 litrów brzeczki 10,1 BLG.
Gotowanie i chmielenie:
- 60 minut chmiel Lubelski 6% AA 18 gram
- 60 minut chmiel Fuggles 4,8% AA 5 gram
- 5 minut chmiel Książęcy 7,2% AA 30 gram, pozostawiony 30 minut na chłodzeniu
- czas gotowania godzina 32, aby odparowała odpowiednia ilość do 12 BLG
Wyszło 16,8 litra o BLG 12,6
IBU 26,2
Zlane do fermentora 15 litrów z góry wężykiem napowietrzając, drożdże SafAle BE-134 zadane o 18:50 dziś w temperaturze 20 stopni. Plan jest taki, żeby codziennie podwyższać o jeden stopień aż do 25 stopni.
Fermentacja dwa tygodnie, ale po wszystkim było w 4-5 dni tak naprawdę. Zeszło do 1,1 BLG i 6,1% alkoholu. Refermentacja cukrem do poziomu 2,8. Świeży był mocno owocowy, rześki i drożdżowy, moim zdaniem lepszy niż na konkursie, gdzie estry nieco poszły w fenole w typie goździk, ale był też banan, słodowość i biszkoptowość. Nieco podwyższona alkoholowość również wyszła w goryczce.
Piwo wygrało swoją kategorię i było w środku stawki o Grand Prix.
Brawo! Zaraz przez Ciebie cena sucharów Fermentisa pójdzie w góre 🙂
A tak na serio - wygrać kategorię Saison na pierwszym pasażu sucharów - czapki z głów!
Fermentacja to jedno, dojrzewanie drugie, choć granica jest płynna i czasem rozmywana. Przetrzymanie piwa dłużej zwykle nie niesie ze sobą żadnego ryzyka, a potencjalnie wiele korzyści.
W dużym uproszczeniu: w pierwszym okresie po zadaniu drożdże namnażają się, następnie fermentują cukry, a potem sprzątają produkty fermentacji. W rzeczywistości oczywiście w piwie są drożdże w różnych fazach swojego cyklu życia i wszystkie te procesy dzieją się jednocześnie, mówimy o pewnym modelu, czy dominującej fazie.
Namnażanie można przyjąć na pierwsze kilkanaście, kilkadziesiąt godzin, następnie fermentacja cukrów w niezbyt mocnych piwach to kolejne parę dni. Można spotkać się z tym, że ekstrakt nie będzie spadał już po np. 3-4 dniach. Fermentacja się zakończyła, ale to nie znaczy, że drożdże wykonały zadanie - zostaje posprzątanie produktów fermentacji, znowu, w uproszczeniu: chodzi nam o diacetyl i aldehyd octowy. Dodatkowo chodzi o sklarowanie piwa. Tu wiele zależy od temperatury, szczepu i kondycji drożdży. W grę wchodzą nawet tygodnie. Odizolowanie piwa od drożdży (za wczesne zabutelkowanie, przelewanie "na cichą") może utrudnić oczyszczenie piwa z ubocznych produktów fermentacji, a i tak niekoniecznie pomóc w sklarowaniu piwa. Stąd najlepiej pozwolić piwu dojrzeć na drożdżach. O autolizę trzeba się raczej mocno postarać, więc to nie jest ryzyko, którym warto się przejmować w normalnych warunkach.
To w uproszczeniu - tyle, że pojawiają się częste komplikacje.
1. Znaczna część fermentacji, zwłaszcza początkujących piwowarów domowych, jest daleka od optymalnych. Zła kondycja lub jakość czy ilość drożdży, słaba kontrola temperatury - wszystko może prowadzić w różnych mechanizmach m.in. do zaburzenia fermentacji i niedofermentowania. To znowu nie będzie zerojedynkowe - wytrwałe komórki mogą fermentować dalej, ale w ślamazarnym tempie. Oddzielenie od drożdży jeszcze dodatkowo ten proces spowolni, ale często może wprowadzić tlen, który może mieć negatywne efekty, ale jednocześnie lekko wspomóc dofermentowanie. Tu ciekawostka - niektóre szczepy brytyjskie są znane z tego, że powoli dofermentowują - tymczasem niektóre brytyjskie browary stosują metodę zwaną double drop, czyli w skrócie przelanie piwa w trakcie fermentacji. To wprowadza tlen i być może wspomaga dofermentowanie. Niesławne przelanie na cichą może wyjątkowo pomóc w takich sytuacjach, ale oczywiście wchodzi temat ryzyka utlenienia (który w brytyjskich piwach na minimalnym poziomie nie jest zresztą zwykle problemem - it's not a bug, it's a feature). Oczywiście nie próbowałbym tego przy NEIPA
2. Ryzyko infekcji - znaczną część infekcji to nie będzie mityczny tlenowiec, tylko zabłąkane (w tym z innych warek) drożdże diastatyczne. Potrafią one w dłuższej perspektywie przetwarzać dłuższe cukry (dekstryny), dofermentowując z czasem. Przy czystej, prawidłowej fermentacji takimi szczepami, zwłaszcza w wyższych temperaturach (koronny przykład to saisony) efekt jest mniej widoczny, bo wszystko dzieje się jednocześnie. Przy infekcji: znowu, może chodzić o tygodnie lub dłużej, co może skutkować m.in. przegazowaniem, z rozsadzaniem butelek włącznie. Zwłaszcza na początku piwowarzy miewają problemy z dezynfekcją, do tego mają tendencje do otwierania fermentorów bez potrzeby.
3. Podobnie sprawa wygląda z chmieleniem na zimno i hop creepem. Enzymy zawarte w chmielu w pewnym stopniu mają podobny efekt, rozkładając dekstryny. Krótsze cukry są potem dojadane przez już uśpione zwykle drożdże, co potrafi się odezwać po czasie, m.in. przegazowaniem i diacetylem. Tu sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, bo trzymanie piwa długo na chmieleniu na zimno może mieć negatywne efekty.
Krótko: wiadomo, przy pierwszych warkach nie można się doczekać. Ale bardziej opłaca się poczekać kilka dni dłużej, niż o jeden za krótko. Najczęściej pośpiech i błędy w fermentacji mogą odezwać się w niedofermentowaniu (w skrajnych wypadkach wyczuwalna brzeczkowość, słodycz), przegazowaniu, wadach sensorycznych.
Wstęp:
Piwo bezalkoholowe w Polsce to, jak wiadomo, jest to piwo o dopuszczalnej ilość alkoholu do 0,5% obj. Na początek zatem trzeba sobie uzmysłowić, że nasze pomiary w domu nie są aż tak dokładne i mają sporą skalę błędu. Dlatego, też nie traktujcie ortodoksyjnie swoich wyliczeń przy tym piwie. Jeśli z domowych pomiarów wyjdzie 0,4% czy 0,6% alk. obj. to uważam, że tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Nie ma pewności, jakie tak naprawdę są to wartości. Aby uzyskać rzeczywiste pomiary trzeba by było wykonać je w laboratorium i to najlepiej w takim, które już wykonywało takie badania i ma opracowaną metodykę. Jeśli nie akceptujesz takiego stanu rzeczy i podchodzić zero jedynkowo do tematu alkoholu w piwie bezalkoholowym (ma być jak ustawa nakazuje i już!) to zdecydowanie takie piwo domowe nie jest dla Ciebie!
W momencie jak piszę ten tekst jestem po 5 warkach bezalkoholowego piwa domowego. W dużym browarze zrobiłem ich już kilkadziesiąt, także były to piwa niepasteryzowane, nieutrwalone, stąd powstał pomysł aby przenieść proces jego produkcji także do domu.
Zasyp, zacieranie:
W skrócie mogę napisać: dowolny zasyp, dowolne temperatury. Ale przejdźmy do szczegółów, w nich tkwią jednak pewne moje zalecenia.
Unikałbym bardzo wysokich ekstraktów. W zamierzeniu nie chcemy raczej robić bezalkoholowego RIS-a a lekkie, sesyjne piwo i do takich ekstraktów odnosi się ten artykuł. Maksymalny zasyp jaki robiłem to było 12°Blg i to było już za dużo. Poleciłbym celować na początek między 8-10°Blg. Piwo będzie bardziej pijalne a jednocześnie odpowiednio pełne.
Sugerowałbym nie robić zbyt skomplikowanych zasypów i dodawać o wiele mniej niż normalnie słodów specjalnych. Słód żytni czy owsiany nie jest potrzebny do uzyskania pełni w piwie. Użyj ich jeśli chcesz osiągnąć inny efekt. O pełnie w piwie zadba ekstrakt oraz drożdże. Na start w zasadzie użyłbym tylko słodów podstawowych typu pilzneński, monachijski czy pszeniczny. Słody karmelowe ograniczyłby do maks. 1-2% dla potrzeby jakiegoś konkretnego stylu lub uzyskania koloru, palonych można oczywiście użyć więcej – np. do Stoutu klasycznie czyli nawet 15-20%. Oczywiście jeśli wędzonka to może być 100% zasypu
Temperatury dowolne, ale polecam koniecznie zrobić przerwę maltozową (64-65°C), uzyskacie wtedy bardziej klarowną brzeczkę. Drożdże, które zaproponuje i tak konsumują tylko glukozę. Będzie co prawda trochę więcej glukozy niż tylko podczas zacierania w przerwie dekstrynującej (72°C) ale stracimy na rześkości i klarowności piwa. Próbowałem obu wariantów i zdecydowanie wygrywa klasyczne zacieranie w obu przerwach, tudzież po prostu zacieranie „na lenia”. Generalnie – proces zacierania będzie miał marginalny wpływu na poziom alkoholu, moim zdaniem niemierzalny domowymi wyliczeniami.
PH zacieru i brzeczki po gotowaniu:
Korektę pH zacieru robimy tak samo jak w przypadku każdego innego piwa. Z racji, że drożdże po fermentacji nie obniżą odpowiednio pH (do poziomu 4,2-4,5) można przed fermentacją zakwasić kwasem brzeczkę obniżając pH brzeczki poniżej 5.0 (idealnie około pH 4.5). Niskie pH uchroni dodatkowo brzeczkę (a finalnie piwo) przez zakażeniami a także przed nadmiernym utlenieniem (istotne zwłaszcza przy piwach chmielonych na zimno).
Gotowanie i chmielenie:
Gotujemy normalnie jak każde inne piwo. Chmielenie również tak samo jak normalnie. Wyjątkiem jest sytuacja kiedy z jakiś powodów chcecie zrobić bardzo niski ekstrakt początkowy typu 5-6°Blg. Wtedy trzeba uważać na chmielenie na goryczkę, będzie bardziej odczuwalna. Ale to ogólna zasad dla takich ekstraktów a nie konkretnie dla domowego piwa bezalkoholowego. Przypomnę jak wyżej, nie potrzebujemy tutaj niskich ekstraktów aby zrobić piwo bezalkoholowe.
Drożdże i fermentacja:
Tutaj zaczynają się schody na piwowara domowego. Dostępność drożdży.
Od razu powiem, że nie robiłem i nie planuje w warunkach domowych stosować przerywanej fermentacji. W mojej ocenie nawet jeśli raz się uda to ciężko o powtarzalność w domu. Jeśli ktoś posiada wiedzę jak to zrobić w domu w powtarzalny i w miarę łatwy sposób to zachęcam aby dodał swoje doświadczenia w tym wątku. Sprzęt domowy się rozwija, domowi piwowarzy używają już kontrolerów, tanków schładzanych wodą itp. Z takim sprzętem pewnie można pokusić się o domowe próby z zatrzymania fermentacji.
Rekomendowane drożdże do piwa bezalkoholowego, które używałem i które są dostępne w Polsce. Niestety tylko w opakowaniach 500g. Ja je pozyskałem w pracy, po prostu odsypując kilkanaście gram z paczki:
Fermentis SafBrew LA-01
Lalllemand LalBrew LoNa
Są to szczepy, które fermentują tylko glukozę. W zasadzie niezależnie od ekstraktu (jak pisałem wyżej robiłem maks. 12°Blg) odfermentują około 0,5°Blg. Teraz już wiecie dlaczego polecałem jednak ekstrakty początkowy ograniczyć do 8-10°Blg. Po prostu przy wyższym ekstrakcie piwo jest już zbyt ciężkie, traci na pijalności.
Powyższe drożdże są sprzedawane w formie suchej i można ich użyć tylko w takiej formie. Nie używamy gęstwy. Producent tego nie zaleca. Do tego gęstwy praktycznie nie ma ponieważ drożdże nie wiele pączkują utylizując tylko glukozę. Rekomendowana ilość to 10-20g na warkę 20l. Ja zadaje 10g na warkę 10l.
Jak pozyskać takie drożdże jeśli nie mamy dostępu to browaru, który je używa? Pierwsza myśl to kupić na spółkę. Zakładając warkę 20 litrową i powyższy pitch rate to paczka 500g starczy na 25-50 warek. Sporo. Myśląc o tym testowałem przechowanie tych drożdży w warunkach domowych. Po odsypaniu z oryginalnego opakowania około 50g, przechowywałem je w lodówce przez około 2 miesiące, w sterylnej saszetce. Następnie używałem ich kilka razy w między czasie. Jak piszę ten artykuł drożdże leżą już w lodówce ponad 3 miesiące. Ostatnio piwo wyszło stabilne i poprawne. Żadnych oznak zakażenia. Wyciągam je tylko na moment odsypania 10g i chowam do lodówki z powrotem. Nie używam żadnych laboratoryjnych metod. Póki co działa ale rekomendowałbym zużycie ich w miarę jak najszybszym czasie. Jakim? W kolejnych miesiącach będę jeszcze informował jak długo udało mi się zrobić piwo „czyste” bez zakażenia. Producent oczywiście nie zaleca takiego sposobu, jak przy każdych suchych drożdżach. Ale póki co to działa. Uwaga – nie ma potrzeby mrozić suchych drożdży, nie będzie to lepsze niż lodówka a jest ryzyko, że sucha masa może łapać wilgoć w zamrażalniku.
Po gotowaniu brzeczkę chłodzimy jak najszybciej, najlepiej chłodnicą zanurzeniową. Polecam mieszanie sterylną łyżką metalową (nie drewnianą ani plastikową), robiąc wir podczas chłodzenia. Ja w ten sposób jestem w stanie zejść do 25°C w około 10 min. Generalnie nie ma co panikować, po prostu trzeba w miarę szybko schłodzić brzeczkę. Moim zdaniem odpada chłodzenia na dworze przez 12-24h, brzeczka będzie zbyt długo nastawiona na działania innych mikrobów.
Powyższe drożdże nie wymagają napowietrzenia, producent tego nie zaleca. Jest to niepotrzebne narażanie brzeczki na kontaminacje. Dlatego omijamy ten proces. Ja poprostu zlewam z garnka brzeczkę do pojemnika, sypie drożdże na wierzch i zamykam wieko.
Rekomenduje temperatury fermentacji w przedziale 20-25°C. Lepiej nie schodzić poniżej 15°C, chodzi o to aby proces fermentacji przebiegł szybko i skutecznie, bez lagu. Tu nie powstaną żadne fuzle czy alkohole wyższe. Po 24h możemy zmierzyć ekstrakt, powinien być około 0,5°Blg niższy niż początkowy. Po 24h musimy całe piwo schłodzić, jak wstawiam moje 10l wiaderko do lodówki. Lodówka ustawiona na normalne ustawienia, bez żadnych dodatkowych sterowników. Przez kolejne 24h temperatura piwa powinna zejść do temperatury lodówki.
Uwaga ogólna – w trakcie fermentacji nie przelewamy nigdzie piwa, fermentujemy, chłodzimy itp. w tym samym pojemniku. Dobrze jest mieć wiaderko z kranikiem. Polecam mieć 1 kranik dedykowany tylko do tego piwa, takiego które nie używany z innymi piwami. Jeśli ktoś boi się kranika i przelewa wężykiem, tak samo, dedykowany wężyk do tego piwa. Piwo można „zakazić” także normalnymi drożdżami górnej czy dolnej fermentacji, których na co dzień używacie w domu.
Piwo może leżakować w lodówce w zasadzie dowolną ilość czasu. Jeśli nic nie zepsuliśmy to nic się nie wydarzy. Najdłużej po fermentacji trzymałem wiaderko w lodówce dokładnie 7 tygodni i dopiero po tym czasie przelałem do kega. Piwo pozostało stabilne i utrzymało swoją jakość.
Rozlew:
Tak otrzymane piwo będzie na granicy 0,5% obj. Z tego powodu dodatkowa refermentacja prawdopodobnie sprawi, że piwo przekroczy ten próg. Czy to problem? Widzę dwie strony medalu. Z jednej strony browar to nie apteka. Nie sprzedajesz tego, pijesz sam i wiesz że po kilku butelkach możesz spokojne jechać autem mimo, że piwo lekko przekracza dopuszczalną ilość alkoholu. Z drugiej zaś strony musisz zderzyć się z poważnym problemem, a nawet dwoma. Po pierwsze, refermentację bezwzględnie trzeba przeprowadzić tym samym szczepem drożdży. Nie możesz użyć normalnych szczepów bo te odfermentują całą dostępną maltozę. Wtedy w zasadzie piwo może wybuchnąć w pierwszym dniu refermentacji. I tu właśnie pojawia się drugi problem. Jeśli nawet wszystko poszło dobrze i dokonałeś refermentacji tym samym szczepem, coś może pójść nie tak podczas procesu butelkowania (zakażenie). Wtedy, jak napisałem wyżej, efekty będę spektakularne i oczywiście niebezpieczne! Osobiście nie rekomenduje nawet prób refermentacji tego piwa.
Najbardziej bezpiecznym sposobem jest przelania piwa do kega oraz nagazowanie go sztucznie. Jeśli masz zbiornik ciśnieniowe w domu, zrobić to jeszcze łatwiej. Schładzając piwo, możesz jednocześnie je nagazować. Powyższe drożdże produkują wystarczającą ilość co2 podczas fermentacji aby nagazować lekko piwo. Trzeba oczywiście od razu uszczelnić zbiornik aby ciśnienie się kumulowało. Jeśli będziesz używać zbiorników ciśnieniowych pamiętaj o zasadach BHP! Miej pewność, że zawór nadciśnieniowy co2 działa poprawnie i jest poprawnie ustawiony. Jeśli zakazisz brzeczkę innym szczepem, ilość co2 w pierwszej dobie może być już bardzo wysoka.
U siebie w domu piwo przelewam do kega w momencie kiedy będę chciał je pić. Podpinam wężyk do kranika i zlewam do kega (wcześniej przedmuchanego co2). Po podpięciu do co2, razem z podpięta głowicą, turlam lekko beczką przez około 30-60 sekund. Zimne piwo z lodówki bardzo szybko chłonie co2. Jeśli stosujesz taką metodę musisz sam sobie dopasować czas turlania do własnych preferencji. Na początek lepiej krócej niż dłużej, odgazowanie piwa to zawsze jest straszna męka.
Wyszynk:
Kiedy zimne piwo w kegu jest już nagazowane, przechowuje je cały czas w lodówce. Piwo możesz oczywiście wyszynkować bezpośrednio z lodówki, jeśli masz odpowiedni sprzęt. Ja podpinam kega do schładzarki mimo, że jest zimne, mniej się wtedy pieni. Wieczorem, po zakończonym piciu w ciągu całego dnia, chowam z powrotem kega do lodówki. W kolejne dni tak samo. Najdłużej piwo wyszynkowałem przez okres około 2 tygodni, oczywiście nie codziennie, podpinane około 2-3 dni w tygodniu. Przez ten okres piwo zachowało swoją stabilność mikrobiologiczną.
Przy kolejnych kilku warkach postanowiłem w trakcie wyszynku pozostawiać keg w temperaturze pokojowej (16-18°C). Po zakończeniu wyszynku zawsze odpinałem głowice i zamykałem gaz, robię tak przy każdym piwie w domu. Po 1,5 tygodnia piwo wciąż było stabilne, bez jakiekolwiek zmian, bez efektu dofermentowania (keg się wtedy przegazuje).
Co z odczuciem brzeczki?
Moim zdaniem to marginalny problem w tym procesie i przy tych drożdżach. Nawet proste, czyste piwo nie wykazuje dużych oznak tego problemu. Osobiście dla mnie plusy są tak duże, że nawet jeśli lekka brzeczkowość byłaby wyczuwalna to nie stanowiłaby dla mnie przeszkody. Widzę więcej zalet niż minusów. Do tego piwowarzy domowi są kreatywni, ciemne, IPA, APA itp. to wszystko przykrywa jakiekolwiek „off flavors”.
Porównanie LA-01 vs LONA:
W domu używałem tylko LONA, a browarze komercyjnym przez większość czasu LA-01. W mojej ocenie LONA jest bardziej czystym szczepem, mniej jest dodatkowych, lekko od drożdżowych aromatów owocowych. Różnica w cenie tych dwóch szczepów jest też spora, około 2x więcej kosztuje LONA. Dobrze by było aby każdy w miarę możliwości spróbował obu szczepów aby wyrobić sobie własne zadanie. Moje preferencje mogą czysto subiektywne.
Dodatki owocowe lub cukrowe:
Dotychczas nie stosowałem żadnych takich dodatków. W zależność na jakim etapie je dodamy mogą zmienić ilość alkoholu w finalnym piwie. Zawsze będzie kwestia tego ile glukozy jest w takich dodatkach bo to jest jedyny cukier, który drożdże skonsumują i powstanie z tej konsumpcji dodatkowy alkohol.
Pasteryzacja?
Stary znany sposób na domową pasteryzację w domu to po prostu włożenie naczynia do gorącej wody i odczekania odpowiedniej ilości czasu. Nigdy tego nie robiłem na piwie, tylko na domowych słoikowych wyrobach. Pewnie można by pokusić się o utrwalenia takiego piwa w butelce. Oczywiście jak wyżej, raczej nie polecałbym refermentacji a raczej sposób utrwalenia piwa nalanego przeciwciśnieniowo. Po co? Np. dla kilku dniowy wyjazd gdzie nie chcemy zabierać ze sobą całego majdanu do wyszynku kega. Osobiście nie planuje testować takiej pasteryzacji. Poddaje jako uzupełnienie, pomysł, inspiracje.
Podsumowanie:
Jak można przeczytać, to nie będzie metoda dla każdego. W zasadzie wyklucza wszystkich, którzy tylko butelkują piwa. Cena i wybór drożdży też nie zachęca. Z drugiej strony wiem, że wielu piwowarów domowych posiada już sprzęt do wyszynku z kega. Są zgrupowani i zorganizowani więc mogą pokusić się do pozyskania drożdży wspólnie. Ogólnie wyszło sporo teorii, opisu i niuansów ale w praktyce proces przebiega szybko i nie jest skomplikowany. Mam nadzieję, że ktoś z tego skorzysta i pochwali się tutaj efektem.
Dalsze próby:
Być może niektóre procesy trzeba doszlifować sobie pod kątem możliwości własnego browaru domowego. Największe pole do dalszych testów widzę jeszcze w innych drożdżach. Dla piwowarów domowych są saszetki drożdży płynnych. Stosując powyższy proces a zmieniając tylko drożdże może również osiągnąć dobry efekt. Niestety takie saszetki też są słabo dostępne, jeśli w ogóle to tylko sezonowo. Na pewno wszelkie nowe informacje jakie uda mi się jeszcze doświadczyć, zostaną w tym wątku uzupełnione.
Danstar Nottingham też będą dobre. Ale podobnie jak US-05 musisz je puścić nisko, w 12-14°C aż do spowolnienia fermentacji burzliwej. Plus 2 saszetki lub świeża gęstwa.
W piwie niewiele. Pytanie czy CO2 wypchnęło cały tlen znad piwa. Z wyliczeń w podlinkowanym poście wychodzi, że przy typowym piwie 20l 12Blg jest produkowane ponad 600l CO2. Niby dużo, ale wątpię aby ktoś badał ile z tego zostaje nad piwem, a ile wylatuje rurką. Ale wracając do tego, że w przefermentowanym piwie są śladowe ilości tlenu. W związku z tym, nawet wprowadzając niewielki dodatek tlenu, łatwo jest utlenić piwo.
Stout to prosty styl. 5-10% palonego jęczmienia, 5-10% karmelowego, reszta jakiś podstawowy. Trochę chmielu, drożdże S-04 i lecisz. Fermentacja od dolnego optimum drożdży, wraz ze spowolnieniem fermentacji podnosisz stopniowo temperaturę aż do górnego zakresu optimum.
W domyśle tak, ale browar może kluczyć i się tym zapisem bronić. Co nie oznacza, że jest bez winy. Wręcz jego wina jest ewidentna. Karę za etykietę bez pełnego składu i daty przydatności do spożycia ma gwarantowaną jak ktoś zgłosi to do IJHARS plus dochodzi do tego zgłoszenie produktu niebezpiecznego do UOKIK
Może inaczej to wyjaśnię. Z 4kg słodu uzyskasz 12 Blg. Z 8 kg słodu raczej nie uzyskasz 24 Blg.
Bazując na przykladzie. Masz 10L wysłodzin 16 Blg (1,6kg cukrów). Chcesz uzyskać 20L 20Blg. Potrzebujesz finalnie mieć więc 4kg cukrów. Brakujące 2,4kg w normalnej warce uzyskasz z 4kg słodu. Ale u Ciebie obecność cukru w brzeczce spowalnia proces zacierania, dlatego, że ta sama ilość enzymów obrabia i skrobię ze słodu i cukry z wysłodzin. To tego gęstsza brzeczka spowalnia cyrkulację enzymów. Dlatego sypnij trochę więcej słodu, aby skompensować powyższe.
Używanie wysłodzin do zacierania jak widać oszczędza słód, w porównaniu do zacierania w wodzie. Wtedy musiałbyś użyć go jeszcze więcej, aby uzyskać 20 Blg.
A co do kalkulatorów, to chyba najprościej wbić odpowiednią ilość cukru stołowego jako składnik zasypu, aby odzwierciedlić Blg wysłodzin, a część wody do zacierania zastąpić w głowie objętością wysłodzin. Plus obniżyć wydajność zacierania (pewnie tak o 5-10%).
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.