3.05.2009 (Niedziela) powstało coś, co było totalną klapą. Jak będzie pijalne to znaczy, że mam więcej szczęścia niż rozumu I to jubileuszowa, 10., warka.. wstyd..
Warka #10 - Pszenżytnie
Surowce:
Pszenżytni własny - 5kg
Jęczmień niesłodowany - 0,8kg
Perle - 25g
WB-06 -gęstwa z poprzedniej warki
Zacieranie:
63°C - 60'
jodowa pozytywna
72°C - 60'
jodowa pozytywna
Trudno, poszło do filtracji, nie miałem więcej czasu bo już było po godz. 20. Mam wrażenie, że mnie termometr oszukał i wykończyłem enzymy
Filtracja szła masakrycznie, brzeczka jakaś taka śluzowata..część filtratu (ok. 10l) postawiłem na palnik i gotowałem 30' z 25g Perle. Reszta się filtrowała.. do poranka następnego dnia (poniedziałek). Po filtracji wyszło 11l 16 °Blg. Po filtracji w młócie było jeszcze dużo wody, którą dałem do wysładzania, a z kranika już nie chciało nic lecieć
Do tego eliksiru dodałem ok. 7l wody z kranu, gotowałem przez 10 min (po zdekantowaniu znad chmielu). Chłodzenie polegało na tym, że garnek sobie stał w kuchni... następnego dnia rano (wtorek) ojciec zadał drożdże (ja już byłem w Lublinie). Teraz fermentuje - 18l 12°Blg.
Najdziwniejsza warka jaką popełniłem.. Słód pszenżytni nie nadaje się na 100% zasypu. Ogólnie się przy niej nie starałem, robiłem na siłę i tak to wyszło..