Takie moje obserwacje związane z BPA Dori są takie:
Piwo warzone w Cieszynie nie może być piwem domowym, i to jest istota zagadnienia! Filtracja, pasteryzacja jak dla mnie ukradła troszkę smaczków które lubię. Porównałem piwo warzone na tych samych drożdżach, i na pewno z innym zasypem i z inną gęstością początkową, oraz przede wszystkim innym chmielem. Wiem że to nie to samo, ale drożdże to jak dla mnie 90% sukcesu w smaku piwa. Porównanie jest bardziej na zasadzie ile czasu muszę poświęcić na zrobienie piwa które zdobędzie uznanie (mogą to być lata) , niż że uwarzyłem piwo podobne do stylu w tej kategorii Tym nie mniej prezentuję obserwację po degustacji BPA z Cieszyna.
Wspomagałem się zmysłem senorycznym mojej żony, która jako laik ma jakże świeże spojrzenie na temat. Według niej piwo z Cieszyna bardziej jej odpowiada. Lubi o dziwo piwa z małą ilością estrów czy fenoli (kiedyś było inaczej). Dla mnie na polskiej pustyni piwnej BPA to oczywiście rewelacja! Kolor prawie identyczny jak w moim, pomijając filtrację. Smak piwa z Cieszyna jest dość czysty jak na belga. Mało estrów, dość konkretna goryczka i aromat chmielowy podbijany o czym koledzy już wspominali wodą w browarze cieszyńskim bardzo mi odpowiadają, ale troszkę mało mi w nim estrów i chyba właśnie drożdży. Aromat mojego piwa chyba jest lepszy, po prostu bardziej złożony. Piana chyba troszkę lepsza w moim piwie, ale zapewne wynika to z nieco większego wysycenia, które bardzo lubię, a w strukturze prawie identyczne. Chciałbym, aby wszystkie kupowane w sklepie piwa pozostawiały obrączki na szkle w trakcie picia. Tyle wypocin laika-sensoryka w tym temacie
I jeszcze mała fotka.