Skocz do zawartości

Najgłupsze wpadki podczas warzenia piwa


dori

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...

Podczas ostatniego warzenia jak zawsze przyszedł czas na filtrację. Poczekałem aż młóto się ładnie ułoży, otwieram kranik, kapnęły dwie-trzy krople i stoi. Pierwszy raz pszenicę robiłem, to pomyślałem że ten typ tak ma i filtrator tak szybko się zapchał. Po chwili okazało się że to jednak nie wina filtratora, bo ten czyściutki, niezapchany, leżał sobie spokojnie na stole.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Butelkowałem, sprzątałem i podgrzewałem zacier do wygrzewu. Jest temperatura 78C, spoko, to zostawiam na 10 minut przykryte i idę dalej butelkować. Wracam po 10 minutach, a tu mi zacier zaczyna wychodzić - zapomniałem wyłączyć grzanie.
Nic się nie przypaliło na szczęście.

Zrobiłem dekokt całego zacieru - po co się bawić w dekokcję trójwarową, skoro można zrobić raz a dobrze?  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio kolejna wpadka, tym razem na szczęście lżejsza. Warzyłem w terenie, mautlki pokazik przelewam zacier do filtracji, czekam aż się ułoży złoże...i nagle zerkam na bok, a tam leży sraczwężyk. Mimo spadku temperatury (kolejne przelanie, montaż węża, kolejne przelanie i ponowne czekanie na ułożenie złoża) filtracja poszła luźno ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wczoraj warzyłem witbiera wszystko poszło zgodnie z planem, poza jedną rzeczą. Jako, że nie miałem niczego innego pod ręką skorzystałem z pończochy, która z reguł służyła do odfiltrowania chmielu z cichej. Do pończochy naładowałem kolendry, innych przypraw i do gara na 7 minut. Po schłodzeniu, napowietrzeniu i zadaniu drożdży zdałem sobie sprawę, że brzeczka zmieniła swój kolor  :P Tym o to sposobem, zmarnowałem 7h swojego życia i moje pierwsze płynne drożdże FM20  :(

 

Zostawie, to niech sobie popracują :D Na gęstwie chciałem zrobić Belgian IPA. Chociaż ten barwnik jest na 100% toksyczny, więc kij wie co z tymi drożdżakami będzie.

Edytowane przez Morten
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy przypadek miałem ostatnio przy rozlewie... Standardowo fermentor, z którego robię rozlew stawiam na typowym regale magazynowym. Siadam wygodnie tak, że fermentor mam jakieś 0,5 metra nad głową. Butelki stoją w skrzynce na podłodze. By maksymalnie opróżnić fermentor muszę go trochę przechylić w stronę kranika. No i po takim manewrze zapomniałem się, że nie ma co szarpać za wężyk, bo prawie pusty fermentor łatwo... No właśnie! Zsunąć z regału! Fermentor spadł mi na głowę a resztki piwa (jakiś litr) wylał się na mnie. Aż strach pomyśleć gdybym oberwał pełnym fermentorem :)

 

Miałem ostatnio również ciekawy przypadek - nie związany z warzeniem, ale... Przy okazji porządkowania piwnicy wynosiłem zbędne graty na śmietnik. No i przy którymś kursie w oczy rzucił mi się karton Carlsberga 20x0,5l, który stał obok kontenera na śmieci. Zerkam do środka, a tam komplet butelek. Wypłukanych, czystych... Pomyślałem, że aż żal nie przygarnąć :) co prawda zielone i z hasioka, ale jednak flaszki :) karton wniosłem do mieszkania z zamiarem umycia i usunięcia etykiet zaraz po powrocie z urlopu. No i tak wczoraj wyciągam po kolei te butelki z kartonu i... dwie ostatnie butelki w kartonie okazały się pełne :) Żona skwitowała to "...ty to masz zawsze szczęście...". Co prawda wolałbym bym mieć szczęści przy okazji kolejnej kumulacji Lotto, ale co tam... "Piwa Ci u mnie dostatek, ale i te dwa Carlbsergi przyjmę jako wróżbę zwycięstwa..." :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warzyłem sobie eksperyment, z którego wyszło w sumie 25 Blg / 16 l, oraz tego samego dnia przygotowałem z tego co udało się wypłukać podczas wysładzania cienkusza 5,6 Blg / 15 l, którego po pasteryzacji odstawiłem na dzień kolejny do warzenia, w międzyczasie przygotowując ze starej gęstwy S-04 starter na mieszadle (pierwszy na mieszadle magnetycznym). Następnego dnia zadałem drożdże do schłodzonego eksperymentu, uwarzyłem cienkusza i wieczorem odstawiłem starter do lodówki, żeby przed zadaniem drożdży zlać nadmiar brzeczki ze startera.

 

Dzisiaj wyjąłem słoik z drożdżami z lodówki, wylałem zbędną część, resztę zamieszałem i wlałem do fermentora. Pomyślałem sobie, że jak tylko sprzątnę to muszę ustawić lepiej magnesy w mieszadle, bo problem był z lataniem rdzenia. Rdzenia? Gdzie on jest?! 

 

 

 

 

 

"Tylko nie zapomnij o rdzeniu w słoiku, żeby nie wylądował w fermentorze" - pomyślałem dzień wcześniej wstawiając słoik do lodówki...   :D

 

Uratowało mnie to, że zamawiając na allegro magnesy do mieszadła wziąłem trzy zamiast dwóch, bo zawsze może się coś zdarzyć i lepiej mieć zapasowy. Za jego pomocą bez otwierania fermentora wyłowiłem rdzeń i tylko na chwilę musiałem wieczko otworzyć, żeby go wyjąć ze środka. A miałem już wizję jak sitkiem próbuję go wyłowić w jakiś dziwny sposób.   ;)

 

Swoją drogą, eksperyment sam w sobie był "wpadką", bo najpierw celowałem w 18 Blg / 20 l i taki miałem przepis, a potem dopiero zacząłem się zastanawiać ile udźwignie moja płyta elektryczna i w efekcie wlałem do gara ~20 l - 22 l z czego po odparowaniu i pozbyciu się chmielin i innych zbędnych elementów pływających wyszło właśnie 25 Blg / 16 l. Cienkusza nie planowałem, ale stwierdziłem, że zamiast wyrzucać starą gęstwę (zebrana 22.05) to odnowię ją starterem i cienkuszem, którego nie miałem pojęcia ile wyjdzie.   ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jedna z moich najgłupszych wpadek:
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/t31.0-8/10974386_954347254583457_3635977034733141094_o.jpg
Ktoś rozpozna jak do tego doszło i jakie były efekty? :)

Jak ktoś wie, bo pamięta jak się tym chwaliłem, to proszę nie zdradzać.

Edytowane przez pogo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzałem na kuchence wodę do wysładzania i przypadkiem potrąciłem mieszadło - wsunęło się pod jeden z garnków i stopiło. Smród spalonego plastiku to nic w porównaniu z późnijeszym czyszczeniem kuchenki... Na mieszadle miałem odmierzoną miarkę pokazującą ile mam litrów w garze, jak nietrudno się domyślić do końca warzenia nie miałem pojęcia ile mam brzeczki :)

post-8935-0-32206000-1444571564_thumb.jpg

post-8935-0-54843400-1444571564_thumb.jpg

post-8935-0-75423600-1444571564_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 lata później...

Taa w sumie ten temat to trochę odgrzewany kotlet ale miałem właśnie dzisiaj już przefiltrowaną brzeczkę na tripla. 25 litrów 17 blg przed gotowaniem i wszystko pięknie szło do momentu gdy przestawiałem kociołek pięterko wyżej do gotowania. Ucho jeeep i słodka gorąca ciecz na podłodze ale spora część na piwowarze we własnej osobie. Jeszcze się kleję piwnica wstępnie posprzątana teraz zapewne bym już miał schłodzoną. No cóż drożdże gotowe jutro powtórka. Jeszcze jakiś uchwyt trzeba dorobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, WojtekGaaD napisał:

ale spora część na piwowarze we własnej osobie.

Mi po czymś podobnym zeszła skóra z połowy klaty i częsci brzucha. Tydzień walczyłem, zeby sie nie wdała infekcja, a nastepny tydzień się goiło.

Teraz mam przebarwienie na klacie w kształcie litery S, jak Superman. ;)

Najsmaczniejsze piwo mi wtedy wyszło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jeśli chodzi o poparzenia to nic mi się nie stało brzeczka po filtracji i wysładzaniu ok 70-75 stopni maks. Szkoda roboty, materiału i czasu. Ale są też i pozytywy - koniec z przekładaniem pełnego gara stolik dwupiętrowy nawet z kółkami już przetestowany a że gara już nie dźwigam na szafkę to zaczynam podgrzewać brzeczkę jeszcze w czasie wysładzania zawsze kilkanaście minut szybciej.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, WojtekGaaD napisał:

Taa w sumie ten temat to trochę odgrzewany kotlet ale miałem właśnie dzisiaj już przefiltrowaną brzeczkę na tripla. 25 litrów 17 blg przed gotowaniem i wszystko pięknie szło do momentu gdy przestawiałem kociołek pięterko wyżej do gotowania. Ucho jeeep i słodka gorąca ciecz na podłodze ale spora część na piwowarze we własnej osobie. Jeszcze się kleję piwnica wstępnie posprzątana teraz zapewne bym już miał schłodzoną. No cóż drożdże gotowe jutro powtórka. Jeszcze jakiś uchwyt trzeba dorobić.

 

A tak z ciekawości (i ku przestrodze) - w jakim kociołku się urwało? :)

Edytowane przez punix
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochstar - warnik do zapraw kupiłem w sklepie ze starociami z importu, przerobiłem termostat i już trochę posłużył a wygląda na to, że dopóki grzałka będzie żyć to trochę to cudo  jeszcze nawarzy. Rączki plastikowe niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja już ponad sto warek i na szczęście mogę napisać tylko o niegroźnych sytuacjach. W zasadzie to przypominają mi się tylko dwie.

 

Ostatnio śrutowałem 7,5 kg słodu do 25kg worka po słodzie Weyermann. Jest to worek z taką foliową wyściółką. 2 kg tego słodu to był słód pszeniczny wędzony, więc postanowiłem ześrutować go do osobnej foliowej torby, takiej po worku w którym przysyłają 5kg słodu. Nie wiedziałem kiedy będę warzył, akurat taki worek mi się zwolnił (bo śrutuję na kilka warek na zapas), więc tam go wsypałem, żeby może dłużej aromat się utrzymał itp. No i jak za parę dni warzyłem to zapomniałem o tym i jak sypałem cały śrut z dużego worka to nagle przestał się sypać. Myślałem, że może trochę dostało się pod tę foliową wyściółkę, albo, że za słabo przechylam. Jak przechyliłem mocniej to ten 2 kg worek wpadł do gara. W sumie to nic poważnego tylko był spory plusk i trochę sprzątania, którego łatwo było uniknąć. 

 

I równie nie groźna, przypomniała mi się jak czytałem o tym stopionym plastiku powyżej. Raz chyba jak już odbierałem brzeczkę z filtracji to postawiłem garnek na ziemi. Pech chciał, że przez bałagan przy warzeniu na podłodze leżała guma do żucia. Przykleiła się do gara i jak już go wstawiłem na palnik to też zaczęło po chwili śmierdzieć takim palonym plastikiem jakby, coś w tym stylu. No i ciężko było ją potem porządnie odklei. bo się rozlazła pod wpływem ciepła.

Edytowane przez darinho
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 lata później...

Odkopię wątek, bo fajnie się czyta te przygody. Kto nie zna, niech pozna, bo giganty dobre były :)

 

Z najgłupszych rzeczy, jakie zrobiłem to w instrukcji mojej pierwszej warki ever pisali o bodaj 14 dniach fermentacji burzliwej, więc gdy już trzeciego czy czwartego dnia bulgotanie ustało, uznałem, rzecz jasna, że jak nic fermentacja utknęła i butelkowanie odpada. Przeniosłem wiadro do cieplejszego miejsca, ale nic się nie działo. Balingomierza w skali SG wówczas nie ogarniałem, więc nie użyłem go ani na początku ani w trakcie fermentacji. Ta oczywiscie była już zakończona, ale ze strachu przed granatami i szkłem w oku uznałem, że zadam jeszcze jedną paczkę drożdży, tak dla pewności. Rozrobiłem, miałem już wlewać do wiadra, ale przypomniałem sobie, że brzeczkę przed zadaniem drożdży należy przecież napowietrzyć. Zacząłem więc trząść tym nowym, szczelnie zamkniętym i i tak już jak bania napuchniętym od CO2 wiadrem na lewo i prawo. Jak się można domyśleć wieko w końcu nie wytrzymało ciśnienia i piwo wystrzeliło spod pokrywki - ja, podłoga i ściana w piwie. Mokry i z lekka w szoku, nie dowierzając, że tego nie przewidziałem, chwyciłem garczek z drożdżami, wlałem je do środka i zamknąłem wieko. Spektakularnej pracy tych drożdży oczywiście nie uświadczyłem. Nie sądziłem wówczas, że ciśnienie w wiadrze jest aż tak duże :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.