Ósma rocznica nastawienia pierwszego piwa w Browar Szyszyna. W tym roku zawarł się cały sezon warzenia od warki 150 do warki 158, czyli 9 warzeń. Wszystkie piwa były bardzo udane. Żadnego nie wyróżnię na plus ani na minus. Ciągle na rozlew czekają warka 156 i 157 czyli RIS i Barley Wine. W tym sezonie jeśli chodzi o piwowarstwo to:
a) pierwszy raz zrobiłem tak krótki i intensywny sezon warzenia. Sprawdziło się to świetnie, więc w tym roku to powtarzam. Minusem jest mniejsza różnorodność piw i trochę odtwórcze warzenie.
b) Kupiłem nowy kocioł warzelny 58l firmy YATO, zrobiłem nową chłodnicę z rurki karbowanej, którą dostałem od kolegi. Delikatnie zmodyfikowałem piwnicę. Wykułem dwie dziury wielkości cegły dla lepszego przewiewu. Mam nadzieję na mniejszy atak grzybów, dzięki temu. Drewniane półki trochę porastają pleśnią niestety.
c) Ponownie zorganizowałem darmową degustację piwa na Lotnym Festiwalu Piwa w Zielonej Górze. Bardzo fajnie poszło. Wpis powyżej.
d) jakoś śmiercią naturalną umarło kegowanie piwa. Wcześniej zostały mi 4 kegi z niedopitymi piwami. Dziś je opróżniłem w ramach porządków. Łącznie pewnie jakoś 20L i jakoś to mnie zniechęciło. W tym roku też nie planuję kegować, ale nie rzucam tego całkiem.
Jak zwykle dziś próba kilku moich piw.
1. Na początek starocie. Porównanie APA. 116, 133 oraz 153 chmielone na zimno. 116 i 133 próbuję tylko 3-4 łyczki. Próbuję od najstarszego w górę.
Wygląd - Wszystkie prezentują się ok. Żadne nie wychodziło z butelki. APA 153 jest ciemniejsza, ciemne złoto. Starsze są jaśniejsze.
Aromat - 116 słodko, dość przyjemnie, ale czuć, że świeże to ono nie jest. W sensie nie czuć chmielu. Jakichś wad nie czuję.
133 słodko, słodowo i pachnie gumą turbo normalnie. Ale to jest od chmielu Sorach Ace. Czuć go. Trochę też to wpada w grejpfrut. Całkiem znośnie pachną oba.
153 i to jest wersja chmielona na zimno. Zdecydowanie najlepiej. Słodko i chmielowo. Czuć owoce i czuć, że jest ciemniejsze, jest delikatny słodki karmel.
Smak - 116 słód, siano, kwiaty, trochę męczące mogłoby być na dłuższą, ale nie jest źle jak na tyle czasu.
133 - słodsze, rozchodzi się posmak tej gumy turbo, ale już nie tak ewidentnie. W aromacie też jej nie ma ciągle, ale był chwilami. Nietypowy jest posmak tego chmielu. Ale piwo jest lepsze od 116.
153 - słodko, słodkie owoce, gładkie dosyć. Tamte są ok, ale jednak nieco przegazowane. Jest mocniejsza podbudowa słodowa, nawet lekki karmel i czuć chmiel. To piwo jest w 0,33, więc wypiję je normalnie całe.
Ogólnie - Jestem zadowolony z tego, że piwa 116 i 133 są jeszcze pijalne, nie wybuchły, nie spleśniały, da się je nalać ładnie do butelki. 116 już zdecydowanie czuć, że jest stare, zwłaszcza, że tam chmielu nie poszło za wiele no i też nie były to topowe chmiele. 133 było specyficzne od początku i dalej takie jest, plus starzenie. 153 to ostatnia butelka tego piwa. Było bardzo dobre.
2. Imperialny Porter Baltycki (warka 37a) z płatkami macerowanymi w nalewce bursztynowej. piwo ma 10°C
Wygląd - czarne, klarowne, nieprzejrzyste, porterowe, szczątkowa piana
Aromat - na początku w ogóle nie poczułem bursztynu. Wyszła kukułka, drewno, jakiś likierowy alkohol. Po dłuższej chwili zaczął wychodzić też bursztyn. Także aromat to kukułka, mocno spieczony chleb, czekolada gorzka, trochę śliwki chyba. I dopiero po mocniejszym wąchaniu czuć bursztynową nalewkę. Na początku ten busztyn objawiał się taką ziemistością. Także zawsze czuć go tu było ultra mocno a dziś mam wrażenie, że nieco za słabo. Albo w sam raz. W sensie jest odczuwalny w sam raz wg mnie, ale mniejsza jego ilość sprawia, że można go pomylić z ziemistością, a to już trochę minus dla mnie.
Smak - jak wyżej w sumie. gładkie, niemal zero gazu. Gęste, wyklejające. Słodycz wyraźna na początku, po chwili palona goryczka, podbita nieco alkoholem. Alkohol jest ok, nie chamski jak dla mnie. Kwaśność palona niska, może lekko do średniej. W smaku kukułka, bursztyn mocno wyczuwalny. Do tego paloność, gorzka czekolada, trochę śliwki. W smaku bursztyn jest, ale nie dominuje już tak jak wcześniej. I tutaj też objawia się on trochę taką ziemistością jak dla mnie. Ja wiem, że to bursztyn. Dla kogoś kto nie wie mogłoby być to przeszkadzające.
Ogólnie - Zaskakująco ułożone, zaskakująco bursztyn już bardziej schowany. Ten dodatek ma potencjał w porterze. To piwo mi smakuje fest. Ale: totalna flauta jeśli chodzi o gaz i nadal mam wrażenie, że piwo jako całość mogłoby jeszcze się lepiej ułożyć. Na teraz pije się bardzo fajnie. Bardzo dużo się tu dzieje dobrego.
3. RIS z warki nr 70
Wygląd -czarne nieprzejrzyste choć podczas nalewania wyglądało na klarowne. Piana skąpa, obrączka. Ale ładna obrączka, nawet zostawia lacing lekko.
Aromat - Kukułka, gorzka czekolada, ale tak z 40% kakao. Trochę mlecznej też jakby. Delikatny likierowy alkohol, śliwka, fest spieczona skórka chleba.
Smak - gęste i wyklejające, gładkie z leciutkim musowaniem. Pierwsze wrażenie od razu jest na plus. Słodko, od razu goryczka palona dla kontry, dalej kwaśność palona średnia. W smaku dość intensywne, stonowane jednocześnie i dobrze ułożone i zbalansowane. Jest tu: czekolada słodka, spieczona skórka chleba, palone słody, czekolada gorzka, śliwka, trochę kukułki, nieco właśnie alkoholu likierowego, odrobina popiołowości.
Ogólnie - Sztos. Wszystko tu pasuje. Mam wrażenie, że piwo jest w optymalnej formie a widzę, że zostało go jakieś 20 buteleczek jeszcze. Super. Ciekawe, złożone, zbalansowane a przy tym intensywne. Goryczka jest dość wyraźna ale mimo wszystko raczej wrzuciłbym je do kategorii RISów deserowych. Jest tak na skraju deserowości i paloności. Idealnie. Często te odczucia wobec piw są różne, ale teraz bym napisał, że oprócz RIS 144 to RIS 70 jest najlepszy.