Pite wczoraj, wzięte prosto z piwnicy. Ta wersja jednak słabo nagazowana. Wczoraj pisałem, że się nagazowało ale butelkę wcześniej wziętą z piwnicy trzymałem jakieś 3 tygodnie w temperaturze pokojowej, widocznie drożdże się trochę podniosły (zastanawiam się czy to możliwe po pół roku i takim stężeniu alkoholu?) bo w piwnicy jest naprawdę chłodno (coś koło 10-12st) a ja się spodziewałem, że po prostu nagazowała się już każda butelka. Jak znowu będzie to samo (jedną butelkę wziąłem i trzymam w pokoju) to wszystkie skrzynki przestawię do temperatury pokojowej na jakiś miesiąc. Ale w sumie to bardzo niskie wysycenie mi nie przeszkadza tylko szkoda, że brak piany, jakaś ledwie obrączka. Poza tym bardzo dobrze. Z butelki bardzo owocowo i dosyć rześko, nawet w kierunku landrynek. Po przelaniu mocno owocowy aromat zmienił charakter i nieco zelżał, pojawiła się lekka słodowość połączona z likierowatym alkoholem jeszcze bliżej niezidentyfikowanym. W smaku zasadniczo dosyć podobnie to wygląda, do głosu dochodzi jeszcze naprawdę lekka wanilia ze śliwkami, pije się całkiem przyjemnie i dosyć lekko jak na te ~13%abv. Generalnie bardziej w kierunku owoców niż karmelu czy tostów, może tutaj właśnie wychodzi te 100%PA ale jeszcze dosyć młode jest, może z czasem utleni się bardziej w tym kierunku