Pójdź więc dalej i pozwij policję o odszkodowanie za straty moralne itp. itd. Rzecz całkowicie normalna i do wygrania, ale w mediach o tym nie piszą. Dlatego dopóki ludzie nie zdobędą się na odwagę, oni będą czuć się bezkarni.
Miałeś kiedyś sytuację, że w dzień w czasie deszczu jechałem na światłach przeciwmgłowych BEZ włączonych mijania (rzecz całkowicie legalna według kodeksu drogowego, nawet w nocy - Art 30.) Zatrzymali mnie i kazali włączyć światła mijania, bo "jest nakaz" (na razie nie było mowy o mandacie czy coś). Odmówiłem powołując się na powyższy artykuł, a ten temat akurat mam w małym palcu, bo w dzień podczas ładnej pogody nie włączam w ogóle świateł mijania, a w dzień podczas opadów tylko światła przeciwmgłowe (jak pisałem, pozwala mi na Art. 30 KD).
W takim razie zagrozili mi mandatem za niewłączone światła mijania oraz za włączone przeciwmgłowe (bo według nich można ich używać tylko podczas mgły). Oczywiście przyjęcia mandatu odmówiłem, też zagrozili, że kogoś tam wezwą (to były zwykłe krawężniki) itp. Wytłumaczyłem im krótko, że w sądzie i tak wygram, a następnie pozwę policję o stracony dzień pracy, co podziałało na nich natychmiast i dali sobie spokój. Jestem pewien, że zanim kolejny raz próbują kogoś nastraszyć, to się dobrze zastanowią czy warto.
Innym razem zatrzymali mnie za przechodzenie rzekomo w miejscu niedozwolonym, bo poza przejściem dla pieszych. Chcieli na flaszkę i "zapominamy o sprawie". Skarga do komendanta policji z dokładnym opisem sytuacji i z informacją, że pismo otrzymują media poskutkowała natychmiast, z tego co wiem dostali upomnienie, a było tylko moje słowo przeciwko ich (widocznie byłem bardzo przekonujący). Oczywiście w sądzie (wtedy jeszcze kolegium) zostałem uniewinniony, bo mandatu nie przyjąłem, więc już sądu nie dało się odkręcić.
Tak więc nie jest źle jak to niektórzy malują, trzeba tylko umieć upomnieć się o swoje.