No tak, miliony much nie mogą się mylić
Według mnie argumentacja, że "tak się robi", "inni tak robią", "skoro piwo wychodzi OK to metoda jest dobra" jest co najmniej słaba, żeby nie napisać naiwna. Od tego Bozia dała nam rozum, żeby go używać - zgłębić istotę procesu, zrozumieć dokładnie o co chodzi i na tej podstawie dobrać metodę optymalną w celu osiągnięcia zamierzonego skutku/zweryfikować "powszechnie przyjęte dogmaty". To właśnie zrobił Stasiek wykazując poważną wadę metody parzenia słodów. Ja na tej samej zasadzie postanowiłem zacierać jedną warkę od początku w 75°C - nawet autorytet, jakim niewątpliwie jest coder, stwierdził, że (cytuję) "paskudztwo Ci z tego wyjdzie". Tymczasem, tak jak sądziłem po zastanowieniu w jaki sposób działają enzymy, wyszło naprawdę dobre piwo. Takie przemyślenia i eksperymenty, jakie wykonał Stasiek, przyczyniają się do postępu i rozwoju piwowarstwa domowego, bo straszną butą byłoby twierdzenie, że wiemy już o nim wszystko.
Tak, ale jakby ten sam eksperyment wykonał i opisał jakiś amerykański guru pokroju Jamil Zainasheff, to wszyscy by go uznali za pewnik...
Szczególnie ten wytłuszczony fragment troszkę nieładnie brzmi, aż się poczułem dotknięty - można odnieść wrażenie, że "z zasady" uważasz polskich piwowarów za gorszych od amerykańskich...
Edit: a co do samego parzenia, to pewnie taka ilość skrobi od garstki słodu karmelowego ma znikomy wpływ na całą warkę, ale jak się dąży do perfekcji...