Przepraszam za offtop, ale podzielę się refleksją z mojego ogródka- normą jest w galeryjnym handlu biżuterią i wyrobami artystycznymi czy dziełami sztuki że "galernik" sprzedaje za drukrotność ceny zakupu, mimo że wytwórca musi poświęcić czas, surowiec, kupić narzędzia, utrzymać pracownię, opłacić podwykonawców etc etc
Rynek reguluje ceny i nie ma co się domagać socjalistycznej urawniłowki typu koszt wytworzenia plus współczynnik zarobku. Czasem firmy sprzedają towar poniżej kosztu wytworzenia, bo nie ma popytu, a czasem opłaca się marketingowo dać "wygórowaną" ceną by powiększyć sprzedaż, pozycjonując towar jako bardziej ekskluzywny.
A nie Leszek?? Pytam bo nie wiem, bywałem regularnie w tych rejonach, kilkanaście lat temu spotykając się tylko z Leszkiem, ale też i nie szukałem za bardzo :(