No i obiecane podsumowanie.
7 warek: 2 lekkie jasne na rozruszanie drożdży, pilzner, ciemna 14, festbier/marcowe, koźlak i nadprogramowy Export. Lepiej niż rok temu, pomimo tego, że sezon zaczął się około 3 tygodnie później. W wyniku zawirowań pogodowych oddałem drożdże, które mogły jeszcze u mnie popracować, ale nie byłem pewien, czy w końcu będę miał warunki na lagery. 3 warki zrobiłem na suchych W34/70, nie narzekam, ale Czech Pils szkoda. Kupię je znowu na przyszły sezon, trzeba je w końcu przetestować - plan przewiduje ponownie 1 szczep czeski i 1 niemiecki, może tym razem Bavarian Lager, ale do jesieni jeszcze daleko.
4 z tych 7 warek trafiły do kegów (oba lekkie, festbier i ten nadprogramowy Export, którego nie zrobiłbym, gdybym nie miał 4-tego kega...), reszta do butelek. Ilość cukru do refermentacji po ubiegłorocznych przegazowanych lagerach zmniejszyłem o około 1/3.
Wszystkie piwa były zatarte z jednowarową dekokcją, co im bardzo dobrze zrobiło na smak i zapach. To jest właśnie to, słodowa pełnia. I ten wspaniały słodowy finisz, nawet przy dość wysokiej goryczce. Cudo. Za to nie jestem pewien, czy podoba mi się efekt chmielenia brzeczki przedniej, choć w tej chwili piwo w którym zastosowałem taki schemat jest jeszcze za młode, żeby można było dyskutować (ma dopiero 4 tygodnie). Za 2 miesiące wszystko powinno być już jasne.