Skocz do zawartości

crosis

Members
  • Postów

    2 934
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez crosis

  1. Nie, absolutnie wyjdzie z tego dobre piwo Chodzi bardziej o to, że jak piszesz w temacie APA, to ludzie się już fiksują na pewien styl Poza tym od piwa wytrawnego do ulepku jest bardzo daleko.
  2. Scooby, to kwestia podejścia. Wg BJCP APA powinna wyglądać tak: Czyli bardziej na zasadzie: balans jest skierowany w stronę goryczki, powinien być czysty charakter słodowy, opcjonalnie małe ilość nut słodów specjalnych: herbatnikowego, palonego, chlebowego. I dalej: nuty karmelowe są bardzo ograniczone lub nieobecne. Więc zgadza się, można zrobić APA z małym udziałem tych słodów, tutaj wg mnie jest ich za dużo. I jak zeskrolujesz trochę w górę, to przeczytasz, że nie zmuszam kolegi do stosowania się do moich rad, to po prostu moja interpretacja stylu, nie prawda objawiona. Takie IMHO
  3. Trochę mnie nie zrozumieliście. Sam blogowałem/bloguję i nigdy komentarza nie skasowałem (poza spamo-botami). Widząc trola można go po prostu nie karmić. Ale i autorowi bloga i czytającym powinno zależeć na jednym, wspólnym medium dyskusji.
  4. Ok, to zostaw jak jest. W pewnym momencie zorientujesz się, że wchodzisz na lepsze wydajności po prostu
  5. I kolejna degustacja. Tym razem #73 - Mexican Blackbird - APA SH Mosaic. Piwo jest lekko przegazowane - nie wychodzi natrętnie z butelki, ale jednak jest. Jednocześnie utwierdzam się w tym, że: 1. Moisac to nie moja bajka 2. Trzeba uważać z przechowywaniem chmieli aromatycznych albo zainwestować w zgrzewarkę próżniową Ale do rzeczy: ładny słomkowy kolor, piana mimo przegazowania ładna, średnie pęcherzyki, bialutki kolor, robi się średnio obfita. Znika powoli, koronkuje ładnie. Piwo pachnie lekko owocami i lasem. Nie ma mocnego aromatu, bo też nie szalałem z chmielem. Zdecydowanie dominuje ten sosnowy las, z lekką nutą ziemistości. Owoce daleko w tyle. W smaku uderza to nieszczęsne nagazowanie. Drapie lekko gardło, ale poza tym piwo jest bardzo wytrawne, z przyjemną, zostającą na podniebieniu okrągłą goryczką (znika po kilku sekundach). Lekkie cytrusy w smaku. Generalnie fajne piwo, powtórzę ten zasyp na 100%.
  6. Dobrze, żeby nie było, że sprzedaję przepis autorytatywnie: APA to dla mnie w miarę wytrawne piwo, raczej o niskim ciele, mocno chmielone. Nie pasuje mi do niego monach, bo podnosi słodowość piwa, wnosi chlebowe nuty - nie tego po prostu w APA szukam. Tak, w IPA czy IIPA to co innego - tam monach może przyjemnie kontrować zdecydowanie większe IBU. (choć ja i tak tego nie lubię). Ale jak podkreślam - to moja opinia o APA - nie musisz tego brać pod uwagę. Ale jest jeszcze jeden powód - jak zaczniesz od możliwie najprostszego zasypu i potem będziesz go modyfikował lepiej zrozumiesz, co jaki surowiec daje w gotowym piwie. Co do Bretarget, to jaką masz tam wydajność ustawioną? Nie wiem która to warka, na początek możesz się posłuchać programu, najwyżej wyjdzie Ci większe BLG
  7. Trochę mieszasz. Jeśli zrobisz jakiekolwiek zacieranie na lenia, to robiąc wygrzew przechodzisz przez temperaturę 72-74 °C. Nawet jeśli robisz to krótko. Wskakujesz więc w ten zakres, który był opisywany wyżej. Mash out, jak pisał bzdzionek, ma określone zastosowanie. Ja go pomijam z wielu względów, ale to powinna być świadoma decyzja piwowara.
  8. Nawet 66°C i bez mashoutu czy też z mash outem da bardziej wytrawne piwo. To wynika z tego, że po pierwsze: czysta b-amylaza tnie tylko boczne łańcuchy skrobi. Potrzebuje a-amylazy żeby przeciąć wiązania wewnątrz i rozbić to na maltodekstrynę. Problem w tym, że o ile w temperaturach do około 73 °C te enzymy działają razem, o tyle po przekroczeniu 73 °C b-amylaza zostaje zdezaktywowana, więc w piwie zostają niefermentowalne dekstryny. Dodaj do tego kwestię skrobi uwalniającej się z ziarna. Z jednej strony: takie zacieranie podniesie wydajność: fakt. Z drugiej: zawsze spowoduje relatywnie słabsze odfermentowanie. Ja stosuję lenia od kilku warek, możesz zerknąć w zapiskach. Mam bardzo fajne efekty, a spadek wydajności jest na tyle mały, że nie przeszkadza. Pominięcie mashoutu po prostu nie dezaktywuje enzymów, co daje minimalnie bardziej lepki zacier (ale nie miałem problemów z filtracją). Natomiast oszczędza uwolnienia resztkowej skrobi z ziarna i przerobienia jej na dekstryny
  9. Tym bardziej że równolegle działają dwa enzymy, dzięki czemu wiązania 1,6 mogą być cięte przez a-amylazę, a dzięki temu reszta jest dostępna dla a-amylazy. Przynajmniej tak zrozumiałem jakiś tam wykład.
  10. Ja wszystkie piwa gotuję 70'. Wystarczy, obecny słód jest mocno modyfikowany. Receptura dobra, tylko odpuść tego monacha - pasuje tutaj jak pięść do nosa. I zostaw jak jest bez niego. Z 5 kg wyjdzie Ci 12 BLG spokojnie.
  11. Ile piw tak zatarłeś? Zacieranie na lenia w 66°C da bardziej wytrawne piwo, niż na zasadzie 40' + 20' i mash out. Sprawdziłem to na kilku warkach z tamtego i tego sezonu - potwierdza się idealnie. I gdzieś nawet było opracowanie tego tematu. // EDIT: zakładając oczywiście powolny spadek temperatury w okolice 64°C
  12. Rozumiem, że teraz blogerzy prowadzą dyskusję na 3 frontach: w komentarzu pod blogiem, w podlikowanym forum oraz na fejsiku. Wg mnie te tematy tutaj powinny być z klucza blokowane. Wtedy dyskusja przenosiłaby się na bloga (jakby ktoś chciał), co dawałoby chociaż możliwość przeczytania artykułu.
  13. Możesz olać mash out. Zacieranie ok, 66 °C da Ci rasowe, wytrawne APA
  14. A dzisiaj test #71 - sPA. Piwo ma lekko ponad miesiąc, czas na wnioski: Jasno złoty kolorek, jak z reklamy. Średnia warstwa drobnej piany znika powoli, zostawiając cieniutką kołderkę na górze. Minimalnie zostaje na ściankach. Zapach? Hm. Raczej jak miód spadziowy, z lekką nutą świerku. W smaku jest ten świerk, lekka żywiczność, ale taka... hm... gałęziasta. Jakbym nieco za długo gotował część pędów, albo przyciął stare. Nie jest to przeszkadzające, świerk jest nie do przeoczenia, ale liczyłem na bardziej zdecydowany efekt. Piwo jest średnio wysycone, zostawia minimalną świerkową cierpkość na języku, goryczkę ma śladową. Pije się je bardzo przyjemnie, ale receptura jest ewidentnie do udoskonalenia
  15. Tylko, że zasada mówi o tym samym efekcie. A osiągniesz inny efekt stosując tylko FWH + 0' + hop stand niż 30' + 20' +15' +10' +5' +0' + hop stand.
  16. Po co sypiesz karmele, skoro chcesz uzyskać APA? Odrobina słodyczy i pełni weźmie się z zacierania, wywal w cholerę te karmele i monachy, zostaw może ze 100-200 g bardzo jasnego karmelu. Zacieraj na lenia, w temperaturze 68-66 °C, olej mash out. Jak już chcesz chmielić na goryczkę, sypnij tylko 10 g na FWH, a nie na 60' (mniej zalegająca goryczka). Potem syp na 30', 20', 15', 10', 5' i 0' (zwiększając dawki), tak, żeby uzyskać określone IBU. Możesz trochę schłodzić brzeczkę i dosypać nieco więcej chmielu.
  17. Do kolegi tomato: proponuję, żebyś jednak spuścił z tonu. Po pierwsze: w podlinkowanym artykule jest znacznie mniej niż tutaj. Tu jest całkiem ciekawe opracowanie, szczególnie dotyczące %IBU otrzymywanego w poszczególnych etapach chmielenia. Doceń więc czyjeś zaangażowanie oraz sporą dawkę wiedzy. Co do książek: pewnie, jeśli ktoś ma wystarczającą znajomość angielskiego i kupi sobie na amazonie - czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Sam tak robię. Co nie zmienia faktu, że nikt nie napisze książki zawierającej prawdę absolutną. Kilka lat temu nikt nie sypał piwa na whirpool, a teraz nawet tutaj jest to wymieniane jako jedna z lepszych metod uzyskiwania niesamowitego aromatu. Poza tym forum daje jedno, czego nie daje książka: dyskusję. Oczywiście, trzeba ją odfiltrować z wpisów takich jako kolegi tomato czy też jokre0skater, ale wymiana doświadczeń piwowarów stosujących dane metody zawsze będzie dla mnie bezcenna. Odrobinę skorygowane tłumaczenie wstawię do końca dnia.
  18. Jak znajdę chwilę to podlinkuję tam artykuł. Przepisywać nie widzę sensu. A może zrobię jakiś abstrakt... tomato: tyle, żeby osiągnąć określone IBU.
  19. Warka #74 - Brown Ale (13 BLG, 36 IBU). Dokładnie tydzień i dwa dni od butelkowania, czas na pierwsze testy. Ciemny, mocny kolor ciemny, nieco za ciemny, z kasztanowymi refleksami. Klarowne. Piana formuje się ładna, gęsta, kremowa. Jeszcze nie koronkuje, ale po zamieszaniu ładnie zostaje na szkle. W zapachu: orzechy, nuta palonych słodów i coś, co mi się kojarzy z dymem z ogniska. Lekki, generyczny chmiel majaczy gdzieś z tyłu. W smaku jest kwaskowane, niestety jeszcze dość alkoholowe. Ta alkoholowa gorycz na razie walczy z charakterystycznym palonym akcentem, ale można też wyczuć orzechy. Po przełknięciu zostaje lekka goryczka i kwaskowatość, obydwa odczucia szybko znikają. Zdecydowanie wytrawne, lekkie piwo. Jestem zadowolony. To piwo powinno być dobre za 2-3 tygodnie i raczej nie będzie czekało na dłuższe leżakowanie. I zdecydowanie to powtórzę, tylko już bez karmelowego 600. Ale swoją drogą, ciekawe kiedy nauczę się robić bardziej treściwe piwa?
  20. crosis

    Eterna się zacina

    Ja eterną butelkuję już jakieś 50 warek i nie mam z nią żadnych problemów. Sposób to dobre smarowanie od czasu do czasu. Pamiętaj, że w odróżnieniu od innych ta jest w całości metalowa. To zdecydowanie najlepsza ręczna kapslownica i nie mam zamiaru jej zmieniać
  21. No, właśnie opisałeś uboższą wersję chmielenia whirpoolowego Co do sposobu Zgody, to chmielę podobnie (tylko FWH i potem od 30') praktycznie wszystkie piwa. Dzięki temu goryczka jest fajniejsza, mniej zalegająca, krótka, ale bardzo wyraźna. Teraz zamierzam odpalić większe ilości chmielu i uwarzyć apa na klasycznym hop burst, bez FWH.
  22. Ja polecam dodać chmielenie whirpoolowe. Robiłem tak już 4 piwa i zawsze wniosło to mnóstwo aromatów
  23. Jednak nie do końca zrozumiałeś. Samo obniżenie temperatury fermentacji nie da nic, jeśli dzikusy tam trafią. A one są wszędzie. I czy fermentacja będzie w 20, czy 2 15 °C - jeśli podczas poszczególnych części procesu złapiesz dzikusy, to i tak je będziesz miał. Rozwiązanie to reżim sanitarny podczas warzenia i na każdym etapie pracy z piwem.
  24. No i zakończyłem 3-dniowy maraton warzenia. Stout wskoczył na 15,5 BLG, a mi do szklanki wskoczył Ardbeg. W międzyczasie zrobiłem sosy z habanero i nabawiłem się pieczenia rąk i całej twarzy. Ale i tak było warto
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.