Skocz do zawartości

crosis

Members
  • Postów

    2 934
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Odpowiedzi opublikowane przez crosis

  1. Ok, no to zasyp gotowy (czeka na jutrzejszy powrót z roboty).

     

    Warka #48 -

    - 23 l, 25 IBU, 12 EBC

    Skład:

    2 kg - Pale Ale Bestmalz

    1 kg - Pilzneński Bestmalz

    0,4 kg - Biscuit

    0,2 kg - pszeniczny Bestmalz

    0,2 kg - Karmelowy 30 Strzegom

    15 g - Chmiel Iunga

    30 g - Chmiel Lubelski

    Wyeast 1007 German Ale

     

    Zacieranie:

    10 - 40 - 20

     

    Chmielenie:

    60' - gotowanie

    60' - 15 g Iunga

    10' - 15 g Lubelski

    5' - 15 g Lubelski

     

    Fermentacja w ~15 °C

     

    (wymiotłem reszty słodów). Zostały specjalne, dodatki niesłodowane, odrobiona pszenicznego i nieco więcej monachijskiego.

  2. #46 - Angel Dust II dzisiaj idzie w butelki.

    #47 - Kashmir II może już iść do piwnicy - 14°C powinno dać popracować germańskim oprawcom :)

    #43 - Miodek - ten naturalny powoli przestaje pracować i się klaruje. Odfermentował praktycznie do 0, jest bardzo wytrawny, winny, z lekką nutą miodu (głównie w zapachu). Bardzo fajny. Za to sycony mętny i jeszcze lekko pracujący.

     

    Na jutro planuję zacieranie jakiegoś sympatycznego ejla, z wykorzystaniem słodu bisquit i bursztynowego. Pamiętam mojego pilsa #23 - Doom & Gloom. 0,4 kg bisquit w tamtej warce (i fermentacja na mega neutralnych, czystych drożdżach) uczyniło go prawie niepijalnym na początku, ale po odpowiednim dojrzewaniu okazał się niesamowicie pysznym piwem. Tutaj postanowiłem kontynuować warzenie w tym kierunku - być może przygotować jeszcze małą "piątkę" na dodatek płatków dębowych.

  3. Dzisiaj przygotuję się do jutrzejszej poniedziałkowej warki (muszę posprzątać drożdże w lodówce).

     

    #47 -

    - Weizenbock - a właściwie weizendoppelbock

     

    Poprzednia warka była niesamowita, zdobyła też 5te miejsce na Slovak Homebrewing Star 2013. To będzie powtórka :)

     

    Skład:

    1,9 kg - Pilzneński

    1,5 kg - Monachijski

    3 kg - Pszeniczny

    0,7 kg - Karmelowy Strzegom 150 EBC

    0,1 - niesłodowany owies dla poprawy filtracji

    drożdże:

    gotowy blend z poprzedniej warki #25:

    3068 - Weihenstephan Weizen

    1007 - German Ale

    oraz dodatkowe gęstwy:

    3838 - Bavarian Wheat i 1007 - German Ale

    Proporcje powinny się ustalić na korzyść drożdży pszenicznych

    chmiel Lubelski, szyszka, 50g

     

    Zacieranie:

    23l wody (więcej by nie weszło)

    słody wsypane w 44 °C

    44 °C - 20'

    53 °C - 10'

    63 °C - 30'

    73 °C - 45'

    mash out i 10'

     

    Chmielenie:

    60' gotowanie

    60' - 50 g Lubelski szyszka z tego roku

  4. Starter do warki #46 startował bardzo powoli. Chyba muszę zrobić przegląd gęstw i pozbyć się tych starych. Ale ostatecznie ruszył, więc wszystko gra. Ewentualnie wyjdzie, że był zastosowany klasyczny underpitching.

     

    Na szczęście nie brakuje mi gęstw do brytoli i amerykanów, co oznacza, że w ten weekend pacnę jeszcze ESB, albo robust portera z kakao. A może to i to? ;) zobaczymy :)

     

    Tymczasem w środę test przeszedł jeden z 62 bączków warki #43 - Spicy Belgian Ale (imbir, kolendra, skórka pomarańczy).

    Wnioski:

    1. Aromat: mocne nuty alkoholowe i imbirowe. Czuć zioła, ale ciężko je zidentyfikować.

    2. Smak: mocno rozgrzewający, nieco ostry, aczkolwiek przyjemny. Dość wysokie nagazowanie (po tygodniu!!) potęguje odczucie ostrości.

     

    To piwo ma potencjał, ale potrzebuje czasu. Coś mi się zdaje, że w weekend dostanie etykiety, a potem zostanie pogrzebane na dwa miesiące ;)

  5. Może... może też nie powinienem warzyć, jak jest gorąco, nie machać piwem w piwnicy, gdzie fruwa tyle syfu, że infekcja walczy z inną infekcją... wszystko może ;)

     

    Ale co do jednego masz rację: od warki #43 zacząłem robić większe startery (półtora litra) i odczuwam poprawę.

  6. Ćwiczenie chyba miało sens, bo próba jodowa była pozytywna przy zaczęciu przerwy w 73 °C (ale bez szału, dopiero po chwili płyn Lugola zaczął się przebarwiać), ale już po 20' było zdecydowanie negatywnie. Przetrzymałem te 20' do końca i poszedł mash out.

     

    To doświadczenie sporo mi wyjaśniło, do tej pory zastanawiałem się dlaczego nie udało mi się osiągnąć zdecydowanie bardziej treściwych piw, szczególnie przy piwach z przerwą ferulikową - po prostu sam czas przerwy ferulikowej i białkowej + czas podgrzewania miał szanse rozłożyć bardzo dużą ilość skrobi. Wtedy 20' przerwy scukrzającej i kolejne 10' podgrzewania nie zostawiały zbyt wiele dla a-amylazy.

     

    A przynajmniej ja tak rozumuję - może ktoś bardziej zorientowany to skomentuje. Pamiętam, jak dużą różnicę miałem grzejąc na taborecie, gdzie skok temperatury między przerwami trwał 3-4 minuty.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.