Wg. mnie taki lokal zawsze będzie kompromisowy (sorry, ja na wzorzec jeszcze nie trafiłem). Albo dobre jedzenie, albo dobre piwo. Za dobrego kucharza trzeba zapłacić. Niestety tacy, którzy potrafią zrobić coś poza schabowym z frytkami kosztują. Piwa rzemieślnicze też nie są tanie, a do tego dość duży lokal, bo wiadomo zaplecze gastro i stosunkowo duża sala konsumpcyjna. Byłem w trzech lokalach, które podpadają pod wzór, ale jeszcze im trzeba: Szynk (ten Joli i Andrzeja) i wspomniany Viva la Pinta w Krakowie oraz Chmielarnia w Warszawie. Ten pierwszy jako taki już nie funkcjonuje, a i tak piwo tam było z jednego browaru (3 rodzaje), ale za to jedzenie proste, ale dużo. Drugi ma kiepski personel, a trzeci zbyt wyszukane jadło jak dla mnie.
Widawa jest tu wyjątkiem od reguły...