Nie doczytałem, że 2.12.2013 to data warzenia, ale skoro miałem jeszcze w planach dziś z testować próbnie swojego braggota z dyni to stwierdziłem, że wezmę jeszcze inne miodowe.
Piana z początku średnia, opada do krążków na powierzchni. Też intensywne psyknięcie przy otwieraniu. Widać jeszcze nie ułożone, bo gaz szybko się ulotnił i słabo go czuć. Barwa mętnawa, żółta-złota. W zapachu owszem pomelo, ale miód niewyraźny, słaby (w sumie i dobrze). Nie czuć nut belgijskich, pszeniczne też nie bardzo (jaki to zasyp? witowy czy inny?) W smaku dużo słodyczy, złamanej kwasowością cytrusa. Goryczki nie czuć. A jak się pojawia to delikatnie grapefruitowa. Ogólnie: Smaczne, babskie piwo. Trzeba mu jednak dać jeszcze trochę czasu.
Ponownie dziękuję, Bogi.
PS.
Zmętnienia upatrywałbym też w tych drożdżakach. Jakoś za nimi nie przepadam, ale kiedyś dały mi piękną belgijską IPĘ (niestety mętnawą).