Ten sezon skończy się bardzo wysokim wzrostem produkcji. Przez poprzednie dwa sezony uwarzyłem 26 warek (734l) zaś w tym, trzecim sezonie będą aż 24 warki (około 600l). Co najlepsze piwo wcale nie zalega a wręcz przeciwnie, ale to akurat "zasługa" kegów. Mimo, że nie butelkuje wiele i tak pracy było co nie miara w porównaniu z poprzednimi latami. I jakoś czuję to na barkach, a może to po prostu ciepłe majowe dni sprawiają że co raz mniej chce się warzyć ? Do tej pory w kwietniu kończyłem sezon.
W każdym razie już zdecydowałem, że odchodzę od zwyczajowego 2x20l w jeden dzień. Przy systemie dotychczasowej pracy (zacieranie w garnku, przekładanie zacieru, dolewanie wody do wysładzania, przelewanie brzeczki przedniej do warzelnego, usuwanie młóta z kadź na następną filtrację itd. - czyli wszystko "ręcznie") jest to dość niezła wyrzynka fizyczna, zwłaszcza że w dzień warzelny zazwyczaj odzyskiwałem drożdże z poprzedniej warki więc dochodziło jeszcze mycie kegów, kegowanie, mycie fermentorów, przygotowanie gęstwy itd.
Mam już trochę sprawdzonych receptur i te głównie będą robione w wybiciu 40l. Zaś testowe i na rozruch drożdży w wybiciu 20l. Planuje też urzeczywistnić w końcu mój system 3 stopniowy, który sprawi że filtracja, wysładzanie oraz podgrzewanie brzeczki przedniej odbędzie się tylko pod nadzorem "oczu". A mi pozostanie w tym czasie wygodnie sobie usiąść i popykać sziszę