To wrzucę coś ze swojego doświadczenia, wszystkie swoje warki zrobiłem bez chłodnicy, większość chłodząc w wannie, pierwsze 20-25 chłodząc w brodziku od prysznica
W międzyczasie na jakiś tam konkursach nawet dobre miejsca te piwa zajmowały
Nie powiem, że nigdy nie miałem infekcji, bo oczywiście miałem, i pewnie wiele razy jeszcze będę miał, ale patrząc na ich częstotliwość, nie mam ich częściej niż to z czym spotykam się u innych piwowarów, czy to na konkursach, czy jakiś spotkaniach.
Zresztą ja nie widzę powodu żeby ta technika zwiększała szansę infekcji, po gotowaniu wkładam gar do wanny z wodą, zakładam pokrywkę (wcześniej dolną stronę często Starsanem zwilżę) i wokół rantu owijam gar folią aluminiową, tak mam oddzielone środowisko brzeczki od otoczenia, i to środowisko jest raczej sterylne, bo 1h się gotowało, a to co wpadło z powietrza do brzeczki o temp. 95-97°C, podczas jej przenoszenia, nie powinno się zbyt szybko rozwinąć. To już, wg mnie, pod względem sterylności chłodzenie chłodnicą jest gorsze, bo gar zazwyczaj jest częściowo lub całkowicie odkryty i dzikusy mają już jakieś 0,5h-1h przewagi.
PS Oczywiście wolne chłodzenie ma też wady np w postaci potencjalnie podniesionego DMSu czy obniżeniu aromatów chmielowych.
PS2 Ja zauważyłem, że spora część piwowarów ma jednak trudności z wykryciem lekkiej apteki, więc infekcji w piwowarstwie jest raczej sporo więcej niż się powszechnie uważa
PS3 A do autora wątku, to warzyć (czy fermentować) możesz gdzie chcesz, istotą, wg mnie, jest abyś przelewał i zadawał drożdże (a później butelkował) w miejscu gdzie jest najmniej potencjalnych źródeł infekcji (jakieś kiszonki, czy tam gdzie śrutowałeś słód itp.).