Skocz do zawartości

wogosz

Members
  • Postów

    420
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez wogosz

  1. Nie zagęszczam zbytnio syropu i mam go w konsystencji płynnego miodu, tak jak podaje Jozefik. Wylewam ile mogę, potem popłukuję gorącą brzeczką nabierając ją z kotła łyżką wazową. Zrobiłem kiedyś bardzo ciemny i bardzo gęsty syrop; niestety po "wlaniu" takiego gęstego kęsa syropu, opadł on na dno kotła i przywarł do niego - no i okazało się po zdekantowaniu brzeczki, że się na tym dnie przypalił (gotuję na gazie).
  2. W temp. 150 st. zachodzą już procesy karmelizacji cukru i syrop z kandyzowanego zacznie robić się karmelowy. Rada Mirogastera jest więc trochę niebezpieczna. Jeżeli chcesz koniecznie mieć cukier skrystalizowany, próbuj odparować do końca wodę ogrzewając długo syrop w temp. ok. 100 st. aby syrop zbytnio nie ściemniał. Żeby było jasne - nie daję żadnej gwarancji że taki syrop po wystudzeniu zrobi się twardy. Ja nie staram się utwardzić syropu, bo to nieistotne. Przechowuję półpłynny syrop w plastikowych puszkach po ekstrakcie - łatwiej się rozpuszcza w brzeczce.
  3. Wczoraj chyba zmęczony byłem, nie doczytałem postu Sebka zbyt dokładnie i nie zwróciłem uwagi na to suszenie. Stasiek oczywiście ma rację, suszenie chmielu po wyjęciu z piwa raczej nie wchodzi w rachubę.
  4. Właśnie o tym pisałem jeden post wyżej. Do chmielenia na zimno stosuje się szyszki spakowane w specjalne nylonowe worki, a potem używa się tych szyszek jako chmielu na goryczkę podczas gotowania następnej warki.
  5. Wykorzystywanie chmielu w szyszkach po chmieleniu na zimno, do chmielenia podczas gotowania następnej warki to nic nadzwyczajnego. W Belgii stosuje się taki zabieg, bo to ludzie oszczędni i wiedzą że żywice chmielowe nie rozpuszczają się w zimnym piwie. Stosują to nawet mnisi w Orvalu, dlatego do chmielenia na zimno używają szyszek w specjalnych nylonowych workach. [media] [/media]
  6. Pikolo, musiałeś się sporo napracować przy budowie tej słodowni, a najbardziej profesjonalna jest chyba czyszczarka do jęczmienia. Jeżeli mogę, dorzucę kilka uwag, które być może pomogą Tobie zrobić jeszcze lepszy słód: 1) dodatek wapna chlorowanego ma na celu ograniczenie rozwoju pleśni. Ilość jest dobra, ale czas trochę krótki. Może lepiej napełnić zamaczalnik wodą, dodać wapna, potem wsypać jęczmień, a przy kolejnych wymianach wody wapno samo się wypłucze. 2) nie podałeś jak długo trzymasz ziarno pod wodą, ale na początku moczenia kiedy wilgotność w ziarnie jest niska, jego zapotrzebowanie na tlen nie jest zbyt duże i nie trzeba aż tak często zmieniać wody. Mieszadłem na wiertarce woda się nie natleni - tlen dostarczasz wymieniając wodę na świeżą. Jednak mieszanie ziarna jest dobre ze względu na jego mycie i równomierność moczenia. 3) wydaje mi się, że do kiełkowania lepiej byłoby ziarno przełożyć na Twoją suszarnię. Ma sita i wentylator, więc łatwo dostarczyć tlen do kiełkującego ziarna zarazem chłodząc je, więc wystarczy tylko przemieszać ze dwa-trzy razy na dobę aby się nie zrosło i warunki będą wręcz idealne. 4) trudno było na filmie zauważyć jak zbudowana jest suszarnia, ale podejrzewam że powietrze podawane wentylatorem ogrzewane jest przez palenisko przeponowo, a nie suszysz bezpośrednio spalinami. W takim układzie, lepiej byłoby mierzyć temperaturę wdmuchiwanego powietrza pod sitem, lub jeżeli nie masz możliwości go tam umieścić, bezpośrednio na sicie (przy termometrze wbitym maksymalnie głęboko w ziarno aż do sita). Temperatura mierzona w środku warstwy ziarna jest niemiarodajna, gdyż ciepło parowania wody jest wysokie i przy tak dużej wilgotności ziarna temperatura w wyższych warstwach bardzo szybko spada, a nasz interesuje najbardziej jaka najwyższa temperatura dochodzi do ziarna na samym spodzie. 5) warstwę ziarna podczas suszenia należy wyrównać, aby powietrze przechodziło równomiernie na całej powierzchni suszarni. Drugi termometr dobrze jest położyć na ziarnie i obserwować jego wskazania. Od tych wskazań należy uzależnić podnoszenie temperatury powietrza suszącego. Suszenie słodu jest chyba najważniejszym i najbardziej precyzyjnym etapem słodowania. Jak będziesz zainteresowany dokładniejszym ustawieniem programu temperaturowego suszarni, pisz na PW. 6) nie ma sensu odrzucać drobniejszych ziaren po suszeniu. I tak bardzo podniosłeś poprzeczkę czyszcząc jęczmień na sitach 2,75 mm. Takie ziarno lekko skurczone po suszeniu jest jednak w pełni wartościowe do zacierania na piwo. Technologicznie, tak jak podałeś, do słodowania używa się jęczmienia powyżej 2,5 mm (tzw. I i II sito) i oczywiście możesz używać ziarna grubszego - będziesz miał więcej skrobi i lepszą wydajność, ale drobniejsze ziarna mają lepszą siłę diastatyczną. Życzę powodzenia podczas słodowania i warzenia. Twoje
  7. wogosz

    jak wydostac piwo z keg-a

    To jest przyczyna pojawiania się pęcherzyków gazu w przewodach. Rady kolegów o nieszczelnościach to nieprawda. Jeżeli uszczelki na fiitingu byłyby uszkodzone, piwo nie nagazowałoby się, albo "wylatywałoby " z kega. Jeżeli ciśnienie w kegu jest większe niż na zewnątrz, to w jaki sposób powietrze miałoby się dostać do wężyków? Pęcherzyki gazu w przewodach to CO2 który uwalnia się z piwa. Wyszynk piwa z kega to nie taka prosta sprawa. Ważne jest ciśnienie podawanego gazu z butli w stosunku do ciśnienia w kegu, długość przewodów, ich izolacja aby piwo stojące w przewodach ( w chwili kiedy nie nalewa się) nie ogrzewało się, no i oczywiście wysycenie piwa CO2. Upuszczenie pewnej ilości gazu przed wyszynkiem, nie zmniejsza specjalnie jego wysycenia dwutlenkiem węgla.
  8. Generalnie odpowiedziałeś sobie na pytanie. 3,5 doby dla piwa z ekstraktu to nic nadzwyczajnego. Nie wiem tylko w jaki sposób kolor piwa ma świadczyć o odfermentowaniu.
  9. Zawartość białka w jęczmieniu browarnym waha się najczęściej od 10 do 12%. Nie sądzę abyś wyczuł to w smaku piwa uwarzonego w 100% ze słodu pilzneńskiego, a co dopiero w słodzie palonym którego udział w zasypie wynosi zaledwie kilka procent. Pisząc o suszeniu wstępnym myślisz pewnie o suszeniu słodu pilzneńskiego który potem podlega paleniu. Otóż będąc niedawno na wycieczce w jednej słodowni produkującej słody specjalne, dowiedziałem się od pani która nas oprowadzała, że słód pilzneński u nich, suszy się na końcu w temp. 75 st., a więc dużo poniżej standardów. Z drugiej strony po co więcej, skoro będzie potem palony? Na jakość palenia składają się inne elementy, ale nie jest to proces skomplikowany i nie ma tam specjalnych "cudów".
  10. Otóż właśnie nazwano. W przemyśle piwowarskim nikt nie używa nazw własnych słodów tylko określa barwę. Kupuje się, czy sprzedaje słód palony lub barwiący (obie te nazwy stosuje się wymiennie) i określa się jego barwę w EBC. Podobnie słody karmelowe. Żeby uzyskać np. Carafa II wystarczy pół na pół zmieszać Carafa I i Carafa III i będziemy mieli to samo. Nigdy ziarna słodu nie palą się jednakowo każde ziarenko. To wypadkowa barw poszczególnych ziaren daje ostateczną barwę. Tak więc w słodzie o barwie 1200 EBC są ziarna które mają barwę 900 i takie co mają 1500 EBC. Wiem że większości forumowiczów nie przekonam, ale może niektórym dam trochę do myślenia. Nazwy w różnych słodowniach oczywiście wzięły się trochę z sufitu, a trochę zostały stworzone przez marketingowców. Porównanie do np. do czekolady jest bardzo dobre bo czekolada każdemu kojarzy się pozytywnie, jest smaczna, podobny jest kolor (choć zależy to od czekolady), no i powstaje z ziaren kakaowca który też jest palony. Dlatego porównanie nasuwa się samo, a słowo "palony" kojarzy się raczej negatywnie - spalenizna, przypalenie, zwęglenie czyli procesy które w przemyśle spożywczym raczej są negatywne.
  11. Zupełnie jak z tą żółcią do piwa. Jakiś grafoman-dziennikarz napisał, że się dodaje byczej żółci do piwa zamiast chmielu i bardzo wielu natychmiast przysięgło, że wyczuło to w piwie. Podobnie ze słodami barwiącymi/palonymi/czarnymi/czekoladowymi. Wszystko to jest to samo, tylko trochę różni się barwą z zależności od stopnia upalenia. Większość producentów podaje że jest to słód palony lub barwiący (po angielsku black malt) + barwa w stopniach EBC - zwykle od 900 - 1400 j.EBC. Jak jeden z producentów nazwał te słabiej palone słody czekoladowymi, to duża liczba odbiorców natychmiast wyczuła w nich posmaki czekoladowe. Skybert, piszesz że lepszy będzie słód black, to wytłumacz w czym różni się od Carafy II. Ja twierdzę, że ten przepis jest jak najbardziej dobry, aby powstało czarne piwo z charakterem. Słodów karmelowych jest około 10% - z pewnością nie będzie to piwo karmelowe, a palonych około 7,5% (uwzględniając ekstrakty), więc dość dużo, co jest zrozumiałe bo piwo ma być czarne. Jeżeli słód palony doda się po np. 20 min przerwy w 72 st. paloność w piwie nie powinna być zbyt intensywna. Zacieranie jak na taki zasyp jak najbardziej prawidłowe - dostosowane do oczekiwanego ekstraktu po fermentacji na poziomie 8 Blg. Morzedzungli - do roboty i życzę powodzenia (Boże, skąd taki nick!? Trzeba to skopiować i wkleić bo nie da się powtórzyć )
  12. Jacenty ma rację, że te kombinacje możesz wywalić na śmietnik, ale tylko dlatego że refraktometrem nie możemy mierzyć zawartości cukru w piwie w którym jest alkohol. Do takich pomiarów możemy zastosować tylko cukromierz, po uprzednim, dokładnym odgazowaniu piwa. Trudno mi się z tym zgodzić. Refraktometr to bardzo przydatne urządzenie, szybkie w użyciu, wystarczy tylko kilka kropel brzeczki, ale trzeba wiedzieć do czego służy. Na pewno nie do badania odfermentowania piwa.
  13. Kilka praktycznych uwag dla kolegi Kroolla, o których nie mówili moi przedmówcy: 1. odradzam zasyp pół na pół słodu pilzneńskiego i monachijskiego, jeżeli chcesz mieć jasne piwo podobne do sklepowego. Dodatek słodu monachijskiego jest korzystny ze względu na pełnię smaku i słodowość, ale dość znacznie podwyższy barwę. Myślę, że do 15% wystarczy. 2. co do refermentacji w oparciu o cukry pozostałe w, nie do końca odfermentowanym piwie, to masz rację - jest to jak najbardziej możliwe. Jednak w Twoim przypadku napotyka to dwie poważne przeszkody: * pierwsza - o mniejszym znaczeniu (mimo małego doświadczenia mógłbyś sobie z tym poradzić) to taka że musisz zrobić z tej samej brzeczki test na stopień ostatecznego odfermentowania piwa, aby wiedzieć do jakiego poziomu ekstraktu drożdże są zdolne odfermentować i na podstawie tego wyliczyć przy jakim ballingu rozlać piwo do butelek. To bardzo ważne, bo jak rozlejesz zbyt szybko to ciśnienie gazu zacznie rozrywać butelki (eksplodują z wielką siłą stanowiąc ogromne zagrożenie), a jak zbyt późno to piwo będzie niedogazowane. Jest to spora niedogodność, bo w drugiej fazie fermentacji trzeba mierzyć balling dwa, trzy razy na dobę aby nie przegapić momentu rozlewu i moment rozlewu może przypaść w chwili mało wygodnej dla piwowara. * druga - o dużo większym znaczeniu to taka, że jest to metoda nieodpowiednia do tego typu piwa. Lagery po fermentacji powinny (zgodnie ze starą klasyczną recepturą) leżakować w temp. 0-1st, C. przez tyle tygodni ile ballingów miała brzeczka nastawna. Ponadto nie wyobrażam sobie próby filtracji fermentującego piwa. Zawiesiny jest tak dużo, że przy użyciu drobnego filtru (takiego aby uzyskać ładnie klarowne piwo) zatyka się on prawie natychmiast nawet przy użyciu ciśnienia rzędu 2-3 atm. Pomijam sprawę ilości pozostałych w piwie drożdży do refermentacji o której pisali poprzednicy. Jeżeli jednak rozlejesz to piwo bez filtracji, to ilość osadu na dnie butelki będzie bardzo duża, znacznie większa jak odleżakujesz piwo i dodasz cukru do refermentacji. Reasumując. Proponuję rozpocząć fermentację w temp 8-10 st.C a po 3-4 dniach podnosić stopniowo do 12-14st. najlepiej w tempie 1st./dobę. Po zakończeniu fermentacji zdekantować piwo do drugiego fermentora lub szklanego balonu od wina i odstawić na 1,5 do 3 miesięcy do leżakowania w temp. ok. 0 st. C. Piwo pięknie sklaruje się i trzeba wtedy ponownie zdekantować je z nad osadów do np. fermentora z kranikiem, dodać odpowiednią ilość cukru, dobrze jest dodać ok. 1-2 g. tych samych co do fermentacji, zrehydrowanych drożdży aby refermentacja zaszła szybko i możesz mi wierzyć że osadu na dnie butelki będzie jak na lekarstwo.
  14. Wg Kunzego: " Długie łańcuchy skrobi a-amylaza rozkła­da aż do mniejszych dekstryn. Optymalnie działa w 72 do 75°C i w 80°C szybko ulega zniszczeniu. Optimum wartości pH wyno- si 5,6 do 5,8. Z nieredukcyjnego końca łańcucha b-amylaza odszczepia maltozę, lecz wytwarza się także glukoza i maltotrioza. Działa optymal­nie w 60 do 65°C i jest bardzo czuła na wy­ższe temperatury; już w 70°C jest szybko inaktywowana. Optimum wartości pH wy­nosi 5,4 do 5,5. Rozkład skrobi należy nadzorować, ponie­waż resztki nie rozłożonej skrobi i większe dekstryny powodują skrobiowe zmętnienie piwa. " wcześniej jednak pisze, że: " Wpływ wartości pH na aktywność enzymatyczną, ogólnie biorąc, nie jest tak duży jak wpływ temperatury. " Nie wiem z którego rozdziału jest ten cytat, ale oczywiście jest to prawda jednak wyjęta z kontekstu, gdyż podczas zacierania nie używamy wyłącznie alfa-amylazy z jej optimum w 72-75 st. Jeżeli cytujesz Kunzego to zacytuj wszystko co pisze na temat pH podczas zacierania. Otóż w dużym skrócie: - rozdział 3.2.1.8 "..wartość pH zacieru waha się ok.5,6-5,8. Jednak stwierdzono już, że szereg procesów i zmian przebiegało znacznie szybciej i lepiej przy niższej wartości pH. Dlatego celowe jest obniżenie wartości pH (aż do 5,1-5,2)..." Potem Kunze na połowie strony wymienia liczne korzyści wynikające z tak znacznego obniżenia pH od początku zacierania wśród których jest jedna potwierdzająca zacytowaną przez Ciebie informację: - "znacznie poprawia się działanie enzymów, gdyż wszystkie ważne enzymy z wyjątkiem alfa-amylazy są w kwaśnym środowisku aktywniejsze" Jednak okazuje się, że obniżenie pH na początku zacierania nie jest złe dla alfa-amylazy ponieważ później: "...fosfatazy uwalniają znaczną część fosforanów, które mają istotny udział w buforowaniu, obniżone pH zostaje ponownie podniesione..." Dlatego pod koniec zacierania podczas działania alfa-amylazy w temp. 72-75st. pH jest zwykle trochę wyższe i wynosi jak cytujesz 5,4-5,5, co dobrze wpływa na szybkość reakcji tego enzymu. Ale Kunze podaje również, że ze względu na buforowanie zacieru i dodatek wody podczas wysładzania pH zacieru/brzeczki się podnosi i że brzeczkę też powinno się zakwaszać ale dopiero pod koniec gotowania, lub lepiej po jego zakończeniu. Tu jednak za daleko odchodzimy od tematu.
  15. To jest dział "Wsparcia piwowarskiego", czyli doradzania innym piwowarom w oparciu o merytoryczną wiedzę bądź doświadczenie. Nie mam Tobie co wybaczać, ani nie chcę byś zamilknął na wieki. Wolałbym się dowiedzieć dlaczego poradziłeś innym takie wartości pH. Wyczytałeś gdzieś to, czy doszedłeś do takich wniosków doświadczalnie?
  16. Czy to jakieś nowe zasady zacierania? Dlaczego sądzisz że to jest optymalne pH podczas zacierania?
  17. Zawsze myślałem, że dobry przełom to cecha pozytywna.
  18. Trudno odpowiedzieć na Twoje pytanie, chyba nikt tego nie stosuje. Napowietrzam brzeczki tlenem, ale używam specjalnej końcówki napowietrzającej ze stali nierdzewnej. Najważniejsze jest, aby pęcherzyki gazu przechodzącego przez brzeczkę były jak najmniejsze (mikronowe) by tlen mógł się rozpuścić. Z takiego inhalatora przez brzeczkę będą przelatywały raczej bąble i pewnie niewiele tlenu zdoła się rozpuścić.
  19. A dla mnie parametry są ważne. Z tego co piszesz, można domniemywać że był to słód zrobiony z jęczmienia paszowgo, lub jęczmienia o bardzo niskiej energii kiełkowania. To dość charakterystyczne objawy. Gdyby piwo z jęczmienia paszowego było dobre jak piszesz i proces produkcji przebiegał prawidłowo i bez zakłóceń, słodownie i browary nie zawracałyby sobie głowy sporo droższym jęczmieniem browarnym tylko kupowałyby znacznie tańszą paszówkę. Dziwi mnie trochę podejście hobbysty jakim jest piwawar domowy, że jakość to sprawa drugoplanowa, a najważniejsza jest cena 1,3zł/kg. Odnośnie postu Karola Wasilewskiego, to z tego co zrozumiałem tej słodowni jeszcze nie ma, a chodzi o zorientowanie się czy znajdzie się odbiorców na taki słód. Czy dobrze zrozumiałem? Tak naprawdę, przy prawidłowo przeprowadzonym procesie słodowania i suszenia słodu nie ma istotnej różnicy między słodem z klepiska, a słodem ze skrzyni Saladina, bębnów Gallanda, linii Lausmanna czy innych. Liczy się dobry surowiec czyli jęczmień browarny i odpowiednio nadzorowany proces produkcyjny. Jeżeli nie ma odpowiedniego wyposażenia pomiarowego, to potrzebny jest człowiek o bardzo dużym doświadczeniu, aby mógł poprowadzić proces "na oko".
  20. dokładnie, a paszowy nie znaczy od razu 6-rzędowy!!! Jako paszowy klasyfikowany jest czasami jęczmień browarny, który nie posiada odpowiednich parametrów. Strzegom będzie go skupował (nie na potrzeby słodowni) ale jako pośrednik. Na pewno mają umowę z producentami pasz, bo muszą coś robić z kiełkami i tzw "pośladem", a to zwykle idzie do pasz. Także pewnie będą im sprzedawać również jęczmień paszowy. Nie zgodzę się. Paszowy to znaczy 6-rzędowy. Jeżeli browarny nie ma parametrów wymaganych dla słodu, to po prostu jest zdeklasowany i można go użyć jako paszę, ale opłacalniej jest sprzedać na kaszę. O tym czy jęczmień jest paszowy czy browarny decyduje raczej odmiana, a nie to czy słodownia zrobi z niego słód, czy zjedzą go świnie. Nie zgodzę się również, że w Stanach uprawia się dużo 6-rzędówki ze względu na wysoką SD. To bezsens. Normalny pilzneński "rozkłada" 50% skrobi pszennej w witbirze, a jak któryś browar potrzebuje więcej to dodaje enzymów, bo to pewniejsze, wygodniejsze i tańsze. Słód z jęczmienia 6-rzędowego ma niższy ekstrakt i tę wadę może zrekompensować tylko odpowiednio niższą cena. Normalnie słodownie sortują jęczmień i używają tylko do produkcji I i II sita, czyli ziaren pow. 2,5 mm. Gdyby browarom tak bardzo zależało na SD, a nie ekstrakcie, betaglukanach itp. to słodownie do produkcji używałyby również III sita, czyli ziaren między 2,2, a 2,5 mm bo tam SD jest zwykle na poziomie 350-400j.WK. Używanie jęczmienia 6-rzędowgo to po prostu bieda i szukanie oszczędności, chociaż muszę przyznać że niektóre odmiany uznane za browarne osiągnęły całkiem przyzwoity poziom. Należy jeszcze zaznaczyć że są to odmiany ozime i są głównie uprawiane we Francji i Anglii (jeżeli chodzi o Europę) ze względu na bardzo łagodne zimy co prowadzi do znacznie lepszego rozwoju rośliny, dłuższej wegetacji i znacznie lepszej przydatności w przerobie na słód, a przy tym naprawdę wysokiej wydajności z ha. Pewnie podobnie jest w USA, jednak w Polsce ze względu na klimat, ozimy 2-rzędowy ma zwykle gorsze parametry niż jary, a próby z 6-rzędowym browarnym były mocno nieudane. Nie znam w Polsce średniego czy dużego browaru, który godziłby się na dostarczanie słodu z 6-rzędówki. Karczmarzu skąd masz ten cytat o kupowaniu paszówki przez Strzegom? Jeżeli zamierzają robić z tego słód i jeszcze podają to publicznie to raczej porównałbym to z samobójstwem
  21. Z tego co się orientuję, to żaden z większych browarów w Polsce nie akceptuje słodu z jęczmienia 6-rzędowego. Pewnie dlatego nie uprawia się u nas odmian browarnych 6-rzędowych i ten rynek praktycznie u nas nie istnieje.
  22. Proszę Państwa, uważnie przeczytałem cały wątek i chciałbym podzielić się pewnymi uwagami, choć nie czuję się specjalistą w tym temacie. Nie będę tłumaczył czym różni się jęczmień 6-rzędowy od 2-rzędowego; odsyłam do internetu. Część ziaren jest drobniejsza w kłosie 6-rzędowym niż dwu. Skutkuje to tym, że w tych ziarnach jest mniej skrobi, ale za to tyle samo łuski i okrywy owocowo-nasiennej i białka, co w ziarniakach z 2-rzędowego. Dlatego jest więcej garbników i jest silniejszy enzymatycznie (siła diastatyczna - enzymy to białka) niż 2-rzędowy. Prawdą jest, że odmiany paszowe są 6-rzędowe; są bardziej plenne i mają wyższą zawartość białka jak browarny. Jest to ważne dla rolników w kontekście hodowli trzody, ale niekoniecznie jest to dobre dla piwowara. Słód z takiego jęczmienia cechuje się wyższą lepkością, wyższą zawartością B-glukanów i zwykle białka, niższym ekstraktem, słabszym rozluźnieniem i paroma jeszcze minusami. Plusem jest to, że lepiej plonuje i przez to jest tańszy. To bardzo duża zaleta dla browarów i również słodowni. Dlatego podjęto wysiłek, aby wyprowadzić odmiany jęczmienia 6-rzędowego przydatnego dla browarnictwa. Niezbyt się to powiodło w odniesieniu do jęczmienia jarego, ale dość dobrze udało się dla jęczmienia ozimego. Ma on dłuższy okres wegetacji i dlatego efekty, z punktu widzenia słodownika/piwowara są znacznie lepsze. Większość browarów nie godzi się na kupowanie słodu z jęczmienia 6-rzędowego, ale sporo go dopuszcza z ekonomicznego punktu widzenia. Dobry słód z jęczmienia 2-rzędowego jest w stanie rozłożyć 50% skrobi pszennej w witbirze. Czy potrzebujemy więcej? Z drugiej strony 6-rzędowe odmiany browarne niewiele odbiegają od 2-rzędowych; powinny być tańsze, jeżeli nie są nie widzę sensu ich stosowania. Coder, niezbyt rozumiem o czym piszesz. Jaki parametr i jakie jednostki masz na myśli?
  23. Profesjonalne śrutowniki mają różne obroty walców, aby słód między nimi się rozcierał. Stosunek ich obrotów wynosi 1 : 1,25. Przedstawione przez Gigo przykłady pokazują śrutowniki gdzie napędzany jest jeden walec, a drugi obraca się w wyniku tarcia. Aby walce obracały się z różnymi prędkościami muszą oba być napędzane, a to komplikuje możliwość regulacji walców.
  24. Dobierając słody do tego piwa, najbardziej zwróć uwagę na ich kolor. Piwo ma piękną rubinową barwę i największe znaczenie ma dobór odpowiednich barw słodów w odpowiedniej proporcji. Nie wiem co to "amerykańska czekolada", może inni forumowicze podpowiedzą, ale nie sądzę aby na skalę przemysłową dodawano do piwa czekoladę w której przecież jest sporo tłuszczu. Tak w ogóle to nie spodziewaj się zbyt wiele po tej recepturze. Dodatek płatków dębowych nie zastąpi rocznego leżakowania w dębowej beczce po winie. Według mnie może nawet zaszkodzić. Oryginalnie piwo leżakuje w dębowych beczkach "barrique' po wieloletnim używaniu ich do produkcji wina. Beczka taka ma kilka zadań: - w drewnie żyją dzikie szczepy drożdży które zmieniają charakter piwa (wtórna fermentacja) - beczka oddycha, a wielkość beczki barrique zapewnia optymalny stosunek przenikanego przez drewno tlenu, do objętości piwa Te dwa czynniki działają podobnie jak w przypadku lambików i dlatego piwo to jest kwaśne (czy kwaskowe) i nabiera szczególnego bukietu wywołanego fermentacją dzikimi drożdżami (porównywalną ze spontaniczną), a dodatkowo kontakt z drewnem wpływa z pewnością na barwę piwa. Ponieważ drożdże dzikie mają zdolność fermentowania wielu wyższych cukrów, których "nie ugryzą" drożdże piwowarskie, to piwo po 12 czy 18 miesięcznym leżakowaniu w beczce jest bardzo wytrawne i dość kwaśne. Aby to złagodzić miesza się je ze słodszym piwem po kilku "zaledwie" miesiącach leżakowania, aby złagodzić smak. Jak chcesz zobaczyć różnicę to spróbuj innego przedstawiciela gatunku Flanders Red Ale jakim jest piwo Rodenbach. Sprzedawany w typowej wersji pod tą nazwą jest mieszaniną starego i młodego piwa w stosunku 25:75%. W wersji limitowanej Rodenbach Grand Cru jest przewaga starego piwa w stosunku 67:33%. Wtedy będziesz wiedział, jak wiele znaczy użycie beczki po winie przy produkcji tego typu piwa.
  25. W Houblon Chouffe Dobbelen IPA Tripel według mnie użyto chmielu amerykańskiego. Wymieniony przez Ciebie Tradition to chyba Hallertauer i raczej na pewno się nie nadaje. Nic nie mogę powiedzieć na temat tego nowozelandzkiego - mam go, ale jeszcze nie użyłem. Ile dodać? Trudno powiedzieć - myślę że między 5 a 10g. Użyte przez Ciebie drożdże raczej nie rzucają na kolana, tego typu piwa powinno robić się na drożdżach płynnych, dedykowanych do stylu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.