Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Przy recenzji Dark Alliance niepokój kilku komentatorów [...] Wyświetl pełny artykuł
  2. Dark Alliance to solidnie nachmielony coffee stout z br [...] Wyświetl pełny artykuł
  3. i dwa różne podejścia do tematu W końcu porter może być porterem angielskim albo porterem bałtyckim. Przy czym w tym drugim przypadku niekoniecznie użyto tej konkretnej nazwy. Z czym mamy dzisiaj przyjemność? Pierwszy w kolejce jest Beavertown z Londynu. Szybko się rozwinęli – od 650 litrów wybicia w grudniu 2011 do 50hl instalacji aktualnie. Przy czym zrobili wybitnie sensowną rzecz i zachowali pierwszą instalację na eksperymenty. Czy takie podejście procentuje? Beavertown Smog Rocket Smoked Porter Piana: Dosyć niska i stosunkowo szybko opada. Beżowo-brązowa. Zostawia ślady na szkle. Barwa: Portera bałtyckiego, przebija na brązowo. Zapach: Bardzo delikatny. Lekka wędzonka, czekolada, kawa, trochę słodowości i karmelu. Zbalansowany. Smak: Zaskakująco wysokie wysycenie. Średnia słodowość. W pierwszym akordzie gra przede wszystkim słodowość, ale jest też lekka kwaskowatość. W drugim całe tony czekolady we wszystkich odmianach, wanilia i espresso. Pojawia się drewniana wędzonka. Finisz wędzony, aksamitny, z bardzo niską (głównie paloną) goryczką. Bardzo przyzwoite sesyjne piwo. Niczego nie urywa, ale i też nie ma. Spokojnie można przy nim spędzić wieczór. Drugim piwem jest wspólnie dziecko szkockiego BrewDoga i jankeskiego Victory Brewing Co. Imperialny wędzony porter na drożdżach dolnej fermentacji? Piwo o tyle mnie zainteresowało, że pite z beczki w jednej z knajp było bardzo ciekawe i zdecydowanie zbyt pijalne jak na swoją moc. BrewDog&Victory Brewing Co. U-Boat Smoked Porter Piana: Niska, brązowawa, bardzo szybko opada. Barwa: Bardziej stout niż porter. Zapach: Bardzo dużo estrów owocowych, w tle czai się lekkie zielone jabłko, wędzonka jest dyskretna. Lekka słodowość, kawa, wanilia, czekolada. Beczka oferowała więcej. Smak: Średnie wysycenie, wysoka pełnia. Znacznie lepiej niż w zapachu, znacznie bardziej przypomina beczkową wersję. Pierwszy akord o solnej pełni, aksamitności, czuć uderzenie mocy. W drugim grają czekolada, kawa, delikatne nuty wędzone, nuty drewniane. Finisz palony, czekoladowy, o niskiej goryczce i zmyślnie ukrytym alkoholu. Wersja lana wydała mi się znacznie lepsza, ale jest to nadal dobre piwo. Jeżeli spodziewacie się jebnięcia wędzonki to się zawiedziecie. Natomiast jak na BrewDog bardzo przemyślane piwo, powinni więcej robić z kimś Wyświetl pełny artykuł
  4. W poprzednim wpisie obiecałam przygotowanie opisów poszczególnych słodów. Jednak dziś przygotowując wpis o słodzie pilzneńskim i pale ale doszłam do wniosku, że nie da się tego zrobić rzetelnie bez wprowadzenia wyjaśniającego co oznaczają poszczególne parametry opisujące słód. Na początek pozwoliłam sobie skopiować artykuł, który kiedyś zamieściłam na portalu piwo.org. PARAMETRY […] Wyświetl pełny artykuł
  5. Bez słodu nie byłoby piwa! Warto więc wiedzieć co to takiego. W dużym skrócie słód to podkiełkowane i wysuszone ziarno zboża. Wygląda z resztą tak samo jak zboże z którego powstało, jednak właściwości ma zgoła inne. Ziarno zboża składa się w dużej mierze ze skrobi, która jako taka nie może […] Wyświetl pełny artykuł
  6. Browar Okocim w szerszym obiegu uchodzi za fabrykę piwa, jednak dla mnie jest czymś więcej niż tylko wielkim zakładem piwowarskim. Browar ten jest przede wszystkim zachwycającą perłą architektoniczną z XIX wieku. Przepięknie zachowane budynki m.in. warzelni, starej drożdżowni, czy też dawnej słodowni, po dziś dzień olśniewają swoim urokiem. Mimo, że browar ten może wzbudzać kontrowersje, wycieczkę do Brzeska (woj. Małopolskie) polecam każdemu, kto zachwyca się na co dzień przemysłową architekturą z przełomu XIX/XX wieku. . . . . . . . . . . Wyświetl pełny artykuł
  7. Nie wszędzie byłem tak serdecznie przyjmowany jak w iBr [...] Wyświetl pełny artykuł
  8. Na 40 000 subów na YT dla widzów przygotowałem Wielki T [...] Wyświetl pełny artykuł
  9. Na 40 000 subskrybentów przeprowadziłem kolejny Wielki [...] Wyświetl pełny artykuł
  10. Powiem wprost – nie lubię odwiedzać nie działających browarów. Jedni powiedzą, że to lizanie cukierka przez papierek, inni że to jak seks w prezerwatywie. Nie ma opcji, wizytujesz browar to clou programu stanowią zawsze dwa punkty. Pierwszy to rozmowa z piwowarem. No dobra, można się bez tego obejść ale zdecydowanie lepiej jak o sprzęcie mówi ktoś, kto się na tym zna. Więc tak naprawdę sednem sprawy jest degustacja piwa, obowiązkowo nalanego bezpośrednio z tanka leżakowego. To jest prawdziwa esencja browarowej wycieczki i jeśli tego brak, to równie dobrze można było odwiedzić piwowarskie muzeum. Są jednak sytuacje kiedy wpaść do nie działającego browaru warto. Na przykład wtedy, kiedy to sam „główny warzelany” Artezana, pan Darko proponuję wycieczkę własnym środkiem transportu w towarzystwie tuzów polskiej blogosfery. W sobotnie przedpołudnie zatem, po kilku godzinach regeneracji potrzebnej po pierwszym dniu Warszawskiego Festiwalu Piwa, wyruszyliśmy do podwarszawskiego Błonia. Skład ekipy: Darko, Kopyr, Docent oraz Boguśka i Kowal. A w międzyczasie dołączył jeszcze Łukasz Jajecznica (Browar Podgórz) z rodziną. Gdy zajechaliśmy na miejsce i Darko otworzył wrota hali, widok zrobił na mnie wrażenie. Oko cieszyły sporej wielkości, lśniące tanki z nierdzewki, a w głębi znajdująca się na podwyższeniu warzelnia. Pięknie! Cały ten sprzęt wykonany został pod specjalne zamówienie Artezana w czeskiej firmie specjalizującej się w produkcji browarniczych instalacji Pacovské Strojírny. Warzelnia o wybiciu 30 hl, trzy tanki fermentacyjno leżakowe o pojemności 60 hl, dwa o połowę mniejsze plus tank pośredniczący. Testowe warzenia przewidziane są na listopad, a produkcja od stycznia 2015. Monoblok sprowadzony i odpalony zostanie jakoś w pierwszych miesiącach roku więc butelkowcy będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Intrygująca rzeczą jest potężna chłodnia w której obecnie przechowywany jest chmiel, a której nie powstydził by się wysokiej klasy wielokran. Niestety opcja by zrobić wyszynk w browarze odpada, a szkoda, bo od stacji kolejowej jest tu naprawdę rzut PETem. Właśnie, trochę mnie zmartwiło że Artezan całkowicie przechodzi na Petainery czyli plastikowe beczki, rezygnując ze stalowych KEGów. Cóż, czas na ich mycie kosztuje, a cena piwa i tak ta sama. Tak jak napisałem na początku, wizyta w browarze bez piwa jest czymś dziwnym więc zaraz po obejrzeniu całości instalacji udaliśmy się do dotychczasowego browaru na degustację. Znaczy udalibyśmy się, gdyby Kopyr z blogu dieta.kopyra.com nie musiał zjeść trzydaniowego śniadania…W końcu jednak wylądowaliśmy w „starym” browarze i wtedy można było przeżyć szok. Małe pomieszczenia, tanki leżakowe sięgające do ramienia, w ogóle wyglądało to wszystko jak przygarażowy browar domowy. Skok ilościowy i przede wszystkim jakościowy potężny. Ale nareszcie spróbowaliśmy piw – prapremierowego IPA Tour 6.0 (Kazbek-Nelson Sauvin) i Pacyfika prosto z tanku. Poprawiliśmy butelkowymi wykopaliskami w postaci Fafika czy Doktora Plamy, który dobrze poddał się rżnięciu Pacyfikiem. Wizyta zakończyła się zatem tak jak powinna kończyć się każda piwna wycieczka – nasiadówką w leżakowni Podziękowania dla Darko i uczestników wycieczki, następnym razem jedzcie śniadanie o normalnej porze! A tak było jakiś czas później w „starym” Artezanie Wyświetl pełny artykuł
  11. wykład na Warszawskim Festiwalu Piwa Dawno nie było aktualizacji na blogu, a jeszcze dłużej na YouTube. Więc jak już robić to porządnie Wiele osób nie mogło być na moim piątkowym wykładzie dotyczącym parowania piwa z jedzeniem. Zresztą sama sala też miała swoje limity. Dlatego specjalnie nagrałem wykład i właśnie wylądował z wmontowanymi slajdami na moim kanale. Zapraszam do oglądania/słuchania i przy okazji subskrybowania kanału Polecam obejrzeć w HD. Dodatkowo warto też rzucić okiem na moje konto na Instagramie, gdzie będą pojawiały się treści, których nie będę często wrzucał na fanpage. Wyświetl pełny artykuł
  12. Czas na podsumowanie. Dosyć długie mi wyszło, ale też t [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. Czwarty i ostatni odcinek relacji z WFP, planuję jeszcz [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Frankonia, wspaniały region Niemiec, który od dziesiątek lat jest uważany za istny raj dla każdego piwosza. Istotnie tak jest. Wystarczy wspomnieć o prawie siedmiu setkach działających tutaj browarów, o trzykrotnie większym spożyciu piwa niż gdziekolwiek indziej na świecie, czy też o kultywowaniu tradycyjnego piwowarstwa. Jednak, gdy przyjrzy się z bliska tamtejszej scenie piwowarskiej zauważy się również i tragedie, które do niedawna nie były spotykane na tych ziemiach. Może to zabrzmi dziwnie, ale dla wielu Frankończyków piwowarstwo stało się być nie modne. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, na tamtejszym rynku pracy, zaczyna brakować nowych adeptów tego rzemiosła. Zjawisko te automatycznie przekłada się na realne kłopoty starych, rodzinnych browarów, które od pokoleń warzyły piwo dla swoich wiernych konsumentów. Niestety zjawisko te jest już na tyle duże, że nie sposób o nim nie wspomnieć. Właśnie z tego powodu, w ciągu ostatniego dziesięciolecia, zamknięto tutaj prawie setkę browarów. Tragedia, której końca nie widać. Dziś o browarze, który w niedalekiej przyszłości z pewnością podzieli los innych już zamkniętych browarów. Zapraszam was dzisiaj do Unternbibert, niewielkiej rolniczej osady położonej w Środkowej Frankonii. Właśnie tam, w tej typowej frankońskiej wiosce, gdzie oprócz kościoła, kilkunastu rolniczych gospodarstw, od 1717 roku funkcjonuje browar Reuter wraz (przynajmniej teoretycznie) z przy browarnianą karczmą. Teoretycznie, ponieważ gospoda ta została zamknięta przed kilku lat z powodu śmierci żony właściciela browaru. Właściciel browaru a jednocześnie piwowar, pan Ludwig Reuter, który jest jednocześnie ostatnim spadkobiercą po rodzinnym dziedzictwie, niestety nie ma komu przekazać swojego królestwa. Z tego też powodu, schorowany pan Reuter warzy średnio raz na kwartał niewielką warkę piwa, dla swoich najwierniejszych konsumentów. Nie tylko zmniejszył produkcję, ale również ograniczył ofertę do tylko jednego gatunku piwa. Jest nim niefiltrowany Bernstein (4,5% alk.). Niestety podczas naszej obecności w tym browarze, cała warka piwa został już sprzedania, a na kolejną trzeba poczekać aż do świąt Bożego Narodzenia. Ogromnie żałuje, że nie udało mi się skosztować tego piwa, wszak powstaje ono tak samo jak przed dziesiątkami lat. Stara warzelnia, otwarta fermentacja, a to tylko część atrybutów przemawiających na korzyść tego piwa. Łza w oku się kręci, jak na własne oczy widzi się powolną śmierć kolejnego browaru. . Wyświetl pełny artykuł
  15. W ubiegłą sobotę miałem wraz z Docentem i Kowalem okazj [...] Wyświetl pełny artykuł
  16. Kolejna część relacji z Warszawskiego Festiwalu Piwa. T [...] Wyświetl pełny artykuł
  17. Wywiad z Bartkiem Napierajem oraz degustacje Johna Sour [...] Wyświetl pełny artykuł
  18. Zaczynam publikację relacji z Warszawskiego Festiwalu P [...] Wyświetl pełny artykuł
  19. Recenzja Nosferatu się spodobała. Mnie również podobało [...] Wyświetl pełny artykuł
  20. Nagranie jeszcze sprzed Festiwalu – relacji spodz [...] Wyświetl pełny artykuł
  21. Dla wszystkich, którzy nie mogą dotrzeć na Festiwal, de [...] Wyświetl pełny artykuł
  22. Chyba się uda, więc nadajemy. Od 20.00 przez ok.godzinę [...] Wyświetl pełny artykuł
  23. Kilka dni temu przedstawiłem wam pierwszy browar, który funkcjonuje we frankońskim Uehlfeld. Dziś przyszła kolej na przedstawienie drugiego browaru z tejże właśnie mieściny. Zapraszam was do browaru Zwanzger, powstałego w 1639 roku. Mimo, że browar może poszczycić się piękną historią, charakter tego miejsca pod wpływem licznych przebudów, został gdzieś utracony. Gdy planowałem swój wyjazd właśnie w te rejony, pokładałem duże nadzieje wobec tego miejsca. Liczyłem, że ujrzę tam przepiękny browar, który nie tylko może poszczycić się osiągnięciami zdobytymi na przestrzeni wielu lat, ale również spotkam tam niemego przedstawiciela piwnej, frankońskiej potęgi. Nic bardziej mylnego. Okazało się na miejscu, że browar w ostatnim półwieczu przeszedł tam głęboką metamorfozę, że z dawnego charakteru tego miejsca nic prawie się nie pozostało. Mimo wielkiej sympatii jakiej nabrałem do tego miejsca, w trakcie planowania podróży do tego browaru, zabudowa tego miejsca mocno mnie rozczarowała. Na miejscu okazało się, że zamiast podziwiać piękną, piwowarską architekturę z XIX wieku, zastałem szkaradny klocek z końca XX wieku. Odrażająca przebudowa wręcz wykastrowała każdy nawet najdrobniejszy element powiązany z dawnym dziedzictwem tego miejsca. Nawet charakterystyczny detal każdego piwowarskiego obiektu, jakim jest bez wątpienia komin browaru, został skrócony a jednocześnie ukryty za dachem przy browarnianej gospody. Na całe szczęście serce browaru, podobnie jak i część parku maszyn na tą chwilę nie doczekała się tak gruntownej przebudowy, jak zewnętrzna elewacja browaru. Naczynia warzelne pochodzące z końca lat sześćdziesiątych XX wieku, oczarowują swoim pięknem. Podobnie jest z dziedzińcem browaru, który z powodzeniem przenosi nas w początki XX wieku. Tego samego dobrego już niestety nie można powiedzieć o dziale fermentacyjnym, który doczekał się modernizacji w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Stare, otwarte kadzie fermentacyjne zostały zastąpione nowymi, zamkniętymi zbiornikami. Szkoda, ale może taka już kolej rzeczy musiała nastąpić. Sam już nie wiem. Na całe szczęście browar gruntownie nie przebudował swojego portfolio. Nadal warzy piwa, które były tam produkowane od wielu lat. Po dziś dzień oferuje takie gatunki, jak: Pils (11,5blg), Vollbier (11,5blg), Keller (11,8blg), Weisse (12,4blg), Dunkel (12,5blg) oraz sezonowo Marzena (13,8blg). Wszystkie te piwa można skosztować w przy browarnianej karczmie, która oprócz piwa w przeciwieństwie do swojego konkurenta nie oferuje nic szczególnego do jedzenia. Szkoda, wszak dobre piwo zasługuje na dobry podkład. Mimo, że wnętrza piwiarni przepełnione są ciepłą stylistyką z połowy XX wieku, tego samego dobrego nie można napisać o jakości oferowanych tam piw. Znaczna część tych piw była po prostu stara, a jeszcze inna część po prostu niosła w sobie tak duży ładunek organoleptycznych wad, że nie skuszę się na jakąkolwiek analizę tychże piw. Reasumując, lepiej omijać to miejsce z daleka niż tracić drogocenny czas na podłe piwo. . . . . Weisse oraz Marzen . Wyświetl pełny artykuł
  24. Piwo o dziwnej nazwie z browaru o nazwie jeszcze dziwni [...] Wyświetl pełny artykuł
  25. Czy American Rye Smoked Stout to nie za dużo grzybów w [...] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.